8.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

CORINNE


Miałam cały weekend, żeby przygotować się do pracy w WhiteStudio. Stresowałam się tak bardzo, że przespałam może godzinę. Wiele razy sprawdzałam, czy przygotowałam wszystkie rzeczy do pracy i czy mój strój na pewno był nienaganny. Wszystko było dobrze, a ja niepotrzebnie panikowałam. Chciałam wypaść jak najlepiej w pierwszych dniach, żeby pokazać, że naprawdę zasłużyłam na miejsce w firmie. Może za bardzo mi zależało, ale wiele mogłam osiągnąć, a nie chciałam całe życie liczyć na pomoc rodziców. Musiałam w końcu sama o siebie zadbać. Byłam przekonana, że kiedyś dorobię się domku na przedmieściach i szczęśliwej rodziny, bez żadnych interesów z podejrzanymi ludźmi, w które wpadli moi rodzice. Wierzyłam, że mogłam dorobić się dużego majątku na uczciwej pracy.

Dzisiaj odbędzie się moje pierwsze spotkanie z szefem. Starałam się tym nie stresować. Przecież będziemy pracować razem na co dzień. Pan White nie pofatygował się na rozmowy kwalifikacyjne. Tak jakby w ogóle nie interesowało go, kto zostanie zatrudniony w jego firmie. Pewnie nie miał ochoty poświęcenia swojego czasu kandydatom. Nie byli warci jego uwagi. Albo tak bardzo ufał ludziom w kardach, że nie musiał się martwić, że wybiorą złego pracownika.

W firmie panował rygorystyczny dress code, dlatego stałam przed lustrem w granatowej spódnicy za kolano, białej koszuli i marynarce w ręku. Założę ją przed wejściem do biura. Tak samo, jak czarne szpiki, które zapakowałam do torby. Nie lubiłam butów na obcasie i nie zamierzałam nosić ich poza miejscem pracy oraz spotkaniami z klientami. Z resztą stroju nie miałam problemu. Kilka razy sprawdziłam, czy wszystko do siebie pasowało. Nie chciałabym, żeby szef przyczepił się do jakieś głupoty.

Gdy tylko pojawiłam się w WhiteStudio, dostałam identyfikator, który przyda mi się przez okres trwania mojej umowy. Sekretarka Pana White od razu pokierowała mnie do jego gabinetu, gdzie już na mnie czekał. Nie spodziewałam się młodego mężczyzny, chociaż gdzieś podczas rozmowy kwalifikacyjnej ktoś wspomniał, że syn Pana White miał przejąć rodzinny interes. Nie spodziewałam się tylko, że akurat z nim przyjedzie mi pracować. Lepiej byłby, gdyby nie był przystojny, bo obawiałam się, że jego wygląd będzie mnie rozpraszać. Nie moja wina, że był brunetem o zielonych oczach, co sprawiało, że dla mnie był ideałem. Wolałam o tym nie myśleć. Będę musiała bardzo się starać, żeby całą uwagę skupić na projekcie.

– Witam Panno McKenzie.

– Dzień dobry. - Uśmiechnęłam się, siadając naprzeciwko niego.

Odkąd przekroczyłam próg jego gabinetu, mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu. Tak jakby szukał skazy na moim wizerunku. Może próbował dostrzec wystający stanik spod mojej koszuli albo sprawdzał, czy moja spódnica miała odpowiednią długość. Niestety nic nie znajdzie. Przygotowałam się idealnie. Będzie musiał zrozumieć, że jego ludzie odpowiedni za moje zatrudnienie dali szansę odpowiedzialnej osobie. Lepiej, jeśli zamiast szukać powodów, żeby się do mnie przyczepić, od razu pozwoli mi pracować. Wtedy przekona się, że w kadrach podjęli dobrą decyzję.

– Będziemy pracować razem przez najbliższe miesiące, dlatego wymagam od Pani dużego poświęcenia. - Przyglądał mi się dokładnie.

W mailu dostałam cały zakres swoich obowiązków w WhiteStudio. Wiedziałam, co należało do moich zadań i że szefostwo wymagało wiele od swoich pracowników. Nie dziwiło mnie to, bo dużo dostawali w zamian. Byłam odpowiedzialną osobą i nie miałam problemu z przestrzeganiem regulaminu ani pracy po godzinach. W kancelarii mamy radziłam sobie z trudnymi klientami, więc tutaj też nie powinnam mieć problemu. Przez chwilę miałam wrażenie, że Pan White chciał mnie zniechęcić do tej pracy. Niestety nie uda mu się to.

– Rozumiem. - Pokiwałam głową. – Jestem gotowa. Mam zacząć od razu, czy ktoś oprowadzi mnie po firmie?

Chciałabym poznać swoje miejsce pracy, żeby nie błąkać się po całym biurze, gdybym czegoś potrzebowała. Ułatwiłoby to pracę nie tylko mnie. I powinnam wiedzieć, gdzie spędzę większość czasu, bo na pewno nie w gabinecie Pana White. Nie było tutaj drugiego biurka, przy którym mogłabym pracować. Potrzebowałam miejsca, gdzie będę opracowywać swoje szkice. Nie liczyłam, że akurat on pofatyguje się mnie oprowadzić, ale mógłby powiedzieć, do kogo miałabym się udać w razie problemów. Na pewno nie chciałby, żeby zawracała mu głowę głupotami.

– Spokojnie. - Uśmiechnął się. – Zna już Pani swój zakres obowiązków?

– Oczywiście. Pan Aiden wysłał mi je mailem razem z umową.

Zastanawiałam się, czy nie zacznie mnie przepytywać z jakichś zagadnień, które powinnam znać albo potwierdzić moje kompetencje od razu. Chciałam zacząć swoją pracę, co sprawiłoby, że dowiedziałby się, jak mi szło. Poza tym myślałam, że większość kwestii omówiliśmy na rozmowie kwalifikacyjnej, a resztę dostałam na czterdziestu stronach z umową na maila z kadr, do zapoznania się przed pierwszym dniem. Czyżby Pan White o tym nie wiedział? Myślałam, że go o tym poinformowano.

– Świetnie. Katie Panią oprowadzi. Godzina powinna wam wystarczyć, a później zapoznamy się z projektem.

– Dobrze. - Wstałam, gotowa do wyjścia.

Chciałam rozejrzeć się po biurze i zobaczyć w końcu projekt, którym mieliśmy się zająć. W domu mogłabym skupić się na podstawowych rzeczach, żeby przez następne dnie się nimi zająć. Niewiele wiedziałam o zleceniu klienta. Tylko tyle, że był kimś ważnym w Auckland i na pewno doceni moją pracę, nie tylko płacąc. Samo przygotowanie sprawi, że projekt stanie się wizytówką nie tylko WhiteStudio, ale również moją. Właśnie dlatego zamierzałam się starać, żeby nie tylko mój szef był zadowolony.

– Nie ukrywam, że bardzo zależy mi na tym projekcie, a Pani może wiele zyskać w branży.

– Zdaję sobie z tego sprawę.

– Katie oprowadź Panią. - Spojrzał na kobietę, która przed chwilą pojawiła się w gabinecie z kawą dla Pana White.

– Oczywiście. - Uśmiechnęła się. – Masz na linii siostrę i strasznie się niecierpliwi.

Wychodziło na to, że miał bardzo dobry kontakt nie tylko z sekretarką, ale również ze swoją rodziną. Nie powinno mnie to dziwić. WhiteStudio to firma rodzinna i na pewno panowała tutaj przyjemna atmosfera. Nie liczyłam na żadne przyjaźnie w biurze, na które i tak pewnie nie będę miała czasu, ale lepiej pracowałoby się z myślą, że nikt nie zamierzał utrudniać mi życia i wykonywania powierzonych zadań. Rozumiałam rywalizację na studiach albo podczas rekrutacji, ale tutaj przecież wszyscy pracowaliśmy na sukces firmy i nie powinno mieć znaczenia, że byłam nowa. To nie sprawiało, że byłam gorsza albo nie nadawałam się, żeby tutaj być. Gdzieś musiałam zdobyć doświadczenie, a niektórzy nie powinni mieć problemu z dzieleniem się swoją wiedzą.

– Lea – westchnął.

– Nawet nie zaskakuje mnie, że zgadujesz za każdym razem. - Zaśmiała się, po czym zerknęła na mnie. – Chodź. Pokażę ci, gdzie spędzisz czas z dala od Alexa, którego będziesz miała dość po tygodniu.

Ciekawe czy z czasem też pozwoli, żebym mówiła mu po imieniu. Mogłoby nam to ułatwić komunikacje. Zamierzałam powiedzieć mu, żeby nie mówił do mnie per pani. Wkurzało mnie to. Jednak wiedziałam, że w kontaktach z klientami będzie to normą. Właśnie dlatego chciałabym uniknąć tego w biurze. Tym bardziej że niektórzy nie mieli problemu z mówieniem do siebie po imieniu.

– Dzięki.

Katie pokazała mi najważniejsze pomieszczenia w biurze, w których spędzę większość czasu. Czyli gabinet szefa i salę konferencyjną. Reszty pomieszczeń nie powinnam potrzebować w najbliższym czasie, a jeśli tak to wystarczyło, że poproszę ją o pomoc albo zadzwonię do któregoś z pracowników. Widocznie poza szefem i jego sekretarką nie będę potrzebowała widywać się z nikim innym.

Miałam nawet swój pokój na końcu korytarza. Z dala od Pana White. Czyli rzeczywiście mogłam potrzebować od niego uciec. Może to dobrze. Mogłam liczyć na spokój. Pomieszczenie było połowę mniejsze od gabinetu Alexa, ale i tak uważałam, że za duże jak na jedną osobę. Czyżbym miała tutaj przyjmować klientów? Myślałam, że w spotkaniach z nimi będziemy uczestniczyć razem. Przynajmniej na początku współpracy. Nie chciałabym popełnić jakiejś gafy. Musiałam dokładnie dowiedzieć się, o czym powinnam pamiętać w rozmowach z klientami.

– Alex to fajny facet, ale czasami miewa swoje humorki i potrzebuje ciszy. - Uśmiechnęła się, kładąc kilka teczek na biurko. – To twoje miejsce. Te dokumenty przeglądasz w wolnych chwilach, a te, z którymi gonią cię terminy przynoszę od razu.

Ok. Z tym akurat nie powinnam mieć problemu. Uzupełnianie dokumentacji będzie miłą odskocznią podczas przerw między szkicami i kolejnymi zleceniami. Moja praca to nie tylko jeden projekt, ale głównie na nim miałam się skupić. W międzyczasie w moje ręce wpadnie wiele innych zleceń, które zajmą mi mniej czasu, ale sprawią, że nie będę się nudziła. W WhiteStudio nie było miejsca dla ludzi, którzy nie mieli co robić. Usłyszałam to już na początku swojej rozmowy kwalifikacyjnej. Jakby w kadrach uznali, że przyszłam tutaj tylko po to, żeby przesiedzieć dziewięć godzin bez żadnej roboty.

– Coś jeszcze powinnam wiedzieć teraz? - Spojrzałam na nią.

Liczyłam, że powie mi coś więcej o swoim szefie. Naszym. Chciałam wiedzieć, czego się po nim spodziewać. Mogłabym unikać rzeczy, które go denerwowały. Wydawało mi się, że byli w przyjacielskich stosunkach. Katie pewnie pracowała tutaj już kilka lat. Była profesjonalistką i przekonałam się o tym, gdy pierwszy raz pojawiłam się w firmie. Trzeba przyznać, że Pan White otaczał się konkretnymi osobami. Chciałam być pracownikiem, z którego będzie zadowolony i żeby nie żałował naszej współpracy. Nie byłam tylko pewna czy docenił moje starania, jeśli chodziło o strój. Zapewne uważał to za coś normalnego. Jakby faceci myśleli, że kobiety nie rozstawały się z butami na obcasach. To jedyne, co przeszkadzało mi w dress code.

– Szpilki nie są obowiązkowe. - Spojrzała na moje stopy. – W biurze możesz chodzić w eleganckich butach na płaskim obcasie, byleby miały zakryte palce i pięty.

– Naprawdę?

Byłam gotowa pozbyć się butów w chwili, gdy powie, że nie żartowała. Miałam ochotę to zrobić, gdy pojawiłyśmy się w moim pokoju. Mogłam chodzić boso, jeśli nikt by tego nie widział. Miałam zamiar tak robić, gdy będę spędzać czas tutaj. Po pracy udam się do sklepu w celu zakupienia kilku par butów na płaskim obcasie, które nie naruszą regulaminu WhiteStudio. Poza trampkami, adidasami i trzema parami szpilek nie posiadałam innego obuwia. Nie należałam do kobiet, które miały w szafie masę niepotrzebnych rzeczy. Poza koszulami w różnych kolorach stawiałam na klasyczne ubrania, które pasowały do każdej okazji. Wolałam stonowane kolory, ale to nie znaczyło, że zrezygnowałam z zakupu czerwonej sukienki lub bielizny. Chciałam mieć w szafie rzeczy, w których czułam się seksownie, a akurat ten kolor sprawiał, że tak było.

– Tak. - Zaśmiała się. – Nie każdy jest w stanie wysiedzieć w obcasach cały dzień.

Na pewno nie ja, jednak byłam w stanie się poświęcić. Podobno kobiety były stworzone do chodzenia w butach na obcasach. Katie na pewno nie miała z tym problemu. Doszłam do takiego wniosku, patrząc, jak poruszała się w swoich szpilkach, które miały co najmniej dziesięć centymetrów. Moje były o połowę niższe, a i tak odczuwałam ból stóp. Może z czasem się przyzwyczaję, ale to nie znaczyło, że miałam zamiar rezygnować z chwil wygody.

– Więc skorzystam z tej rady.

– Powinnaś wrócić do Alexa.

Tak też zrobiłam. Omówiliśmy plan na najbliższy tydzień. Miałam dokładnie przejrzeć umowę WhiteStudio z Panem Harrisonem. To pomoże mi trochę zapoznać się z jego oczekiwaniami. Alex miał jeszcze do zrobienia kilka rzeczy, które akurat pozamyka, bo zamierzał w pełni poświęcić się projektowi galerii. W porównaniu do mnie to będzie wymagało od niego więcej pracy. Poza tym musiał nadzorować innych w wykonywaniu jego poleceń. Jeśli uważałam, że moim zadaniem będzie tylko udekorowanie wnętrz byłam w dużym błędzie. Miałam pomóc Alexowi już na etapie rozplanowywania pomieszczeń.

Po powrocie do mieszkania od razu zadzwoniłam do rodziców. Mama koniecznie chciała dowiedzieć się czegoś o moim pierwszym dniu w pracy. Nie działo się dzisiaj nic ciekawego, żeby jej o tym opowiadać, ale nie zamierzała mi odpuścić. Postanowiłam sobie jednak darować uwagę na temat tego, że facet, z którym będę współpracować, był cholernie przystojny. Nie musiała tego wiedzieć.

– Powiedz coś więcej.

Nie wystarczyła jej opowieść o moim własnym gabinecie. Nic nie mówiło to o moich odczuciach do ludzi, z którymi będę pracować. Nie poznałam nikogo poza Katie, do której od teraz obowiązkiem będzie również prowadzenie mojego terminarza. Nie liczyłam na własną sekretarkę, ale zastanawiałam się, czy na kobietę nie spadło zbyt wiele obowiązków. Jednak to Alex zarządzał firmą i chyba lepiej ode mnie wiedział, z czym poradzi sobie jego sekretarka.

– Niewiele mogę powiedzieć po jednym dniu. - Usiadłam przy stole, kończąc pizzę, którą przyniosłam ze sobą, wracając z pacy. – Było dobrze.

Udałam się również na zakupy w celu poszukiwania idealnych butów. Zaopatrzyłam się w dwie pary, które wpisywały się dress code firmy. Miałam nadzieję, że Katie mnie nie wrobiła. Nie zamierzałam pytać o to szefa, ale zapewne od razu zwróci mi uwagę, gdy okaże się, że obuwie na płaskim obcasie było zakazane w firmie. Ciekawe czy gdyby Alex sam miał chodzić cały dzień w szpilkach, też byłby zadowolony.

– A ludzie? Corinne, nie każ ciągnąć się za język.

– Poznałam tylko syna szefa, który pewnie przejmie biznes i jego sekretarkę.

Myślałam, że chociaż Aiden zainteresuje się, jak sobie poradziłam, ale widocznie jego rola zakończyła się po wybraniu pracownika i przekazaniu mu zakresu obowiązków. Nie mogłam liczyć, że kogokolwiek zainteresuje mój los. Im szybciej to zrozumiem, tym lepiej. Wierzyłam, że dam sobie radę. Wystarczyło, że skupię się na pracy, a to zamierzałam robić. Na razie nie zależało mi na niczym innym i długo pewnie się to nie zmieni. Chociaż za jakiś czas chciałabym poznać nowych ludzi i wyjść czasami z mieszkania, spędzić czas na mieście ze znajomymi, zaznać normalnego życia.

– Polubisz tę pracę.

Jasne, że tak. Przynajmniej nie miałam nic złego do powiedzenia na temat swojej pracy w tej chwili. Nie każdy miał tyle szczęścia, co ja. Wielu ludzi nie miało szansy pracować w swoim wymarzonym zawodzie, a co dopiero w prestiżowej firmie, która oferowała duży rozwój i awans. Nie wspominając o zarobkach. Zamierzałam wykorzystać swoją szansę najlepiej, jak się dało.

– Z tym nie mam problemu. - Uśmiechnęłam się.

– Dobrze. - Westchnęła. – Muszę kończyć, ale zadzwonię jutro. Mam nadzieję, że będziesz mi miała trochę więcej do powiedzenia.

– Bardzo możliwe. - Zaśmiałam się. – Przekażesz tacie, że u mnie dobrze?

Dzisiaj nie dodzwoniłam się do niego ani razu, a próbowałam nawet przed pracą. Nieskutecznie. Rozumiałam, że miał dużo zajęć, dlatego nie nalegałam, żeby oddzwaniał. Czekałam cierpliwie na jakąkolwiek wiadomość, że miał dla mnie chociaż chwilę. Nie chciałam ciągle przekazywać mu wszystkiego przez mamę. Potrzebowałam wiedzieć, że u niego też nie działo się nic złego.

– Jak zawsze. Na pewno zadzwoni niedługo.

Dostałam SMS od Parkera. Miło, że sobie o mnie przypomniał. Wolałabym jednak, żeby zadzwonił, ale zrozumiałam, że mógł nie mieć na to ochoty. Pocieszyłam się krótką wymianą zdań w wiadomościach. Powinnam się cieszyć, że przyjaciel w ogóle zainteresował się, jak sobie radziłam w obcym miejscu. Po naszej ostatniej rozmowie myślałam, że przestanie się do mnie odzywać. Był jedyną osobą, do której mogłam napisać zawsze. Potrzebowałam kontaktu z kimś innym niż rodzice. Powinnam znaleźć sobie jakiś nowych znajomych. Nie czułabym się samotna, ale na razie zamierzałam skupić się na pracy. Dopiero za jakiś czas będę wiedziała, jak rozplanować sobie dzień i wtedy wyjdę poszukać sobie towarzystwa.

Okazało się, że byłam tak zmęczona, że poza naszykowaniem ubrań na następny dzień, nie miałam siły na nic innego. Nie to, że miałam jeszcze coś do zrobienia. Jednak myślałam, że obejrzę jakiś serial przed snem, ale wrażenia z pierwszego dnia pracy zrobiły swoje. Zasnęłam przed ósmą, co nie zdarzyło mi się od dawna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro