7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

ALEX


Miałem dość Chloe. Wkurwiała mnie, mimo że nie widzieliśmy się od dłuższego czasu. Unikałem jej. Niech wyniesie się w końcu z mojego domu. Rozstaliśmy się miesiąc temu. Wcale nie z mojego powodu. Przyłapałem ją na zdradzie. Kolejnej, ale bardziej bolesnej. Myślałem, że wybaczając jej pocałunek z moim bratem, postąpiłem dobrze. Jednak to był błąd. Nie wspomniałem o tym wybryku żonie Richarda, ale może powinienem. Nie czułby się bezkarnie. Sofia nigdy nie zrobiłaby mu takiego świństwa. Jednak uznałem, że to był tylko pocałunek, niewart afery. Do niczego więcej nie doszło, więc zachowałem to dla siebie i wybaczyłem swojej kobiecie. Po kolejnej zdradzie nie mogłem już na nią patrzeć. Myślałem, że od razu wyniesie się do nowego faceta i będę mógł wrócić do swojego domu. Niestety tak się nie stało, a ja od miesiąca pomieszkiwałem u Aidena.

– Sofia nadal nic nie wie?

Niby skąd? Mąż nie miał na tyle odwagi, żeby przyznać się do błędu. Zawsze unikał odpowiedzialności za swoje zachowanie. Myślał, że ukryje każde kłamstwo. Nie uda mu się to, a wtedy będzie miał o wiele więcej do stracenia. Jednak nie zamierzałem go pouczać. Był starszy ode mnie i doskonale wiedział, co robił. Jedyne rady, które brał sobie do serca to te od ojca, ale to tylko, dlatego że mogły mu pomóc w przejęciu jego stanowiska. Liczył, że odziedziczy cały biznes rodzinny. Nie byłbym tego taki pewny. Większość udziałów w WhiteStudio należała do mnie, a nie zamierzałem zrezygnować ze swojej części. Richard nawet jako szef niewiele będzie mógł zrobić bez mojej zgody. Już chyba zapomniał, że gdy ojciec miał chwilowe problemy finansowe, jako jedyny z rodzeństwa poświęciłem cały swój fundusz powierniczy, żeby uratować firmę. Właśnie dlatego miałem w niej swoje udziały i nie musiałem czekać na żaden spadek. Richard był zły, że nie przekalkulował tego wcześniej. Bez ryzyka nie dało się osiągnąć niczego.

– Nie i tak ma zostać. Kocha tego dupka.

Nie dyskutowaliśmy dłużej. Aidena nie bardzo interesowało życie innych. I dobrze. Przynajmniej nie zajmował się głupotami. Skoro mój brat chciał żyć w kłamstwie, proszę bardzo. Nie będę mieszać się w cudze małżeństwo. Później i tak oberwałoby się mnie, że próbowałem namieszać. Chciałem, tylko żeby Richard był szczery ze swoją żoną, z którą się przyjaźniłem. Właśnie dlatego byłem tak rozdarty. Nie wiedziałem w stosunku do kogo zachować lojalność. Nie podobało mi się zachowanie brata, więc nie powinienem mieć problemu z powiedzeniem prawdy Sofii. Tyle że jednak rodzina powinna być najważniejsza. Dlatego zdecydowałem się nie mieszać. Gdy kobieta dowie się o zdradzie i tak mi się przy tym oberwie. Przynajmniej nie będę miał wyrzutów sumienia, że wkopałem brata, który nie zasłużył, żeby go kryć.

Będę musiał pozbyć się Chloe ze swojego życia. Powinienem zrobić to od razu, a nie czekać aż z łaski swojej opuści mój dom. Dobrze, że zakończyliśmy wspólny projekt, bo nie byłbym w stanie z nią pracować. Stała się dla mojego biura bezużyteczna, więc już mogła zacząć szukać nowego pracodawcy. Zamierzałem wystawić jej negatywną opinię. Była dobrym architektem, ale to nie znaczyło, że nie mogłem się na niej odegrać. Powinna szukać pracy w innym mieście, żebyśmy nie mieli okazji się kiedyś spotkać. W Auckland była spalona. Poza tym byłem jedynym pracodawcą, który chciał ją zatrudnić. Gdybym nie dał jej szansy kilka lat temu, niewiele by osiągnęła. Siedziałaby w małej firmie, w której nie mogłaby liczyć na żaden awans.

– Jakaś dziewczyna od poniedziałku ma przyjść na rozmowę o pracę.

Co? Myślałem, że będę miał coś do powiedzenia w tej kwestii. Chciałbym wiedzieć wcześniej, że rozpoczęły się rozmowy o pracę w firmie, mimo że nie zamierzałem w nich uczestniczyć. Musiałem podać wytyczne, według których powinny być rozpatrzone zgłoszenia o pracę. Tym razem nie miałem w planach uczestniczyć w imprezach, poszukując młodych talentów. Może czas najwyższy, żeby chętne osoby same udowodniły, że były coś warte. Miałem nadzieję, że dział HR wybierze dla mnie kogoś naprawdę uzdolnionego i pracowitego. Żałowałem, że sam zaproponowałem pracę Chloe. Przez to poczuła się zbyt pewnie w firmie, a przede wszystkim przez to, że się z nią związałem. Nie popełnię tego błędu po raz kolejny.

– Dlaczego jako szef dowiaduję się o tym ostatni? - Zmarszczyłem brwi.

– Bo powiedziałeś, że rozmowy kwalifikacyjne cię nudzą. - Spojrzał na mnie.

Tak, bo ludzie próbowali mi się wtedy podlizywać albo za bardzo się stresowali rozmową z szefem. Takich ludzi odrzucaliśmy od razu. Wielu z nich ściemniało na temat swojego doświadczenia, co potwierdzało się po rozmowach z ich poprzednimi pracodawcami. Kilku pokusiło się wpisać w swoje dokumenty pracę w firmach, które nic o nich nie wiedziały. Nie rozumiałem, czemu kandydaci myśleli, że ich kłamstwa nie wyjdą na jaw. Było wiele sposobów podczas rozmowy kwalifikacyjnej na potwierdzenie każdego punktu z ich zgłoszenia, jak i tego, co mówili. Miałem tego dość. Wolałem więc, żeby ludzie z kadr się tym zajmowali razem z Aidenem, który uznał to za świetną zabawę. Mógł nienawidzić ludzi, ale to nie znaczyło, że nie chciałby sobie umilić dnia, naśmiewając się z ich nieudolnych prób przypodobania się potencjalnemu pracodawcy.

– Pamiętam. - Westchnąłem.

– Nie przyjmę byle kogo.

Miałem taką nadzieję. Wolałbym jednak, żeby nie skupiał się na wyglądzie kandydatek. Nie miał on wielkiego znaczenia, a może lepiej będzie pracować mi z kimś, kto nie będzie rozpraszał mnie swoim wyglądem. Chloe robiła to wiele razy, prężąc się przede mną w swoich obcisłych sukienkach. Oczywiście jej strój zawsze był zgodny z dress codem panującym w firmie, więc nie miałem jej nic do zarzucenia. Musiałem panować nad sobą i nie dać się rozpraszać. Powinniśmy sobie odpuścić dziewczyny, które zamierzały dostać pracę ze względu na wygląd i eksponujące swój biust. Im nie chodziło o pracę. Raz tata zatrudnił długonogą blondynkę po studiach, która wydawała się ambitna. Niestety tylko do momentu podpisania umowy o pracę. Liczyła, że będzie obijać się w firmie i nikt nie zareaguje. Nie popracowała długo, a jeszcze pozwała nas za złamanie warunków umowy. Zaszkodziła w ten sposób tylko sobie.

– Tym razem odrzuć długonogie blondynki i cycate laski na wejściu.

– Przypominam tylko, że to ty zaproponowałeś Chloe pracę.

I żałowałem tego, chociaż nie miałem jej nic do zarzucenia, jeśli chodziło o obowiązki w firmie. Nie powinienem pozwolić, żeby zawróciła mi w głowie. Zależało jej na pracy, nie na mnie. Od początku zaplanowała sobie, że zdobędzie bogatego faceta, a że padło na mnie i przy okazji pomogłem jej w rozwinięciu kariery, spodobało jej się. Powinienem mieć pretensje do siebie, że byłem naiwny i myślałem, że takiej dziewczynie jak ona wystarczy, że byłem w stanie zapewnić jej luksusowe życie i miejsce w pracy. Nie powinienem zapominać o egzotycznych wakacjach. Potrzebowała jeszcze kochanka, który bzykałby ją przez pół dnia, gdy byłem w pracy. Oby znalazła kogoś, kto będzie tolerował jej zdrady, bo do normalnego związku się nie nadawała.

– Dlatego nie zamierzam popełnić tego błędu ponownie.

– I nie przeszkadza ci, że spędzisz ponad rok z dziewczyną, której być może nie polubisz? - Przyglądał mi się dokładnie.

Nie. Poza tym liczyłem, że jednak się polubimy. Musieliśmy, jeżeli mieliśmy razem pracować. Podczas wykonywania zlecenia nie było czasu na kłótnie. Musieliśmy się skupić na kliencie. Właśnie dlatego potrzebowałem profesjonalistki. Nie mogliśmy mieszać pracy z życiem prywatnym. Postaram się nie nawiązywać żadnych relacji ze swoją asystentką. Skupimy się na pracy. Nie musiałem wiedzieć o niej nic. Chociaż wątpiłem, żeby się to udało. Nie da się przebywać z kimś pół dnia przez kilka miesięcy i nie rozmawiać o niczym innym niż praca. To chyba normalne, że zżyję się z kimś po długim przebywaniu z nim przez większość czasu. Oby dziewczyna, z którą przyjdzie mi pracować, okazała się miłą osobą, z którą da się normalnie porozmawiać nie tylko na temat projektu, którym będziemy zajęci. I obym przez chwilę nie pomyślał, że mogłaby być dla mnie kimś więcej. Zamierzałem sobie odpuścić związki na jakiś czas.

– Chodzi tylko o pracę. - Nie byłem pewny czy bardziej próbowałem przekonać do tego siebie, czy jego.

– Jasne. - Zaśmiał się.

– Wiesz, co? Mam nadzieję, że Brook przyjedzie z Lea i ci dokuczy.

Wiedziałem, że nie przepadał za moją starszą siostrą, która podczas spotkań z jego dziewczyną była nierozłączna. Oczywiście Brook darzyła go takimi samymi ciepłymi uczuciami jak on ją. Była zła, że Lea go nie pogoniła, mimo że prawie ją zniszczył. Namawiała ją do zapomnienia o Aidenie, co bardzo mu się nie spodobało. Stąd jego niechęć do Brook. Żadne z nas nie rozumiało miłości mojej młodszej siostry i jej faceta, ale musieliśmy zaakceptować ich związek. Jednak to nie znaczyło, że starsza siostra nie mogła wkurzać mojego przyjaciela za każdym razem, gdy się widzieli. Testowała jego cierpliwość, czekając na jakiś wybuch. Chyba chciała wszystkim udowodnić, że wcale się nie zmienił, a Lea kryła jego wybryki. Jeszcze nie udało jej się wyprowadzić go z równowagi, co dobrze świadczyło o chłopaku. Może rzeczywiście radził sobie ze złością. Oby, bo nie chciałem być świadkiem kolejnego załamania siostry albo Aidena.

– Nie wierzę, że życzysz tego przyjacielowi. - Kręcił głową.

Tylko, dlatego że mnie wkurzał. Wolałem, żeby nie wypominał mi związku z Chloe. Jakoś powstrzymywałem się, żeby nie wypominać mu jego błędów i tego, ile razy skrzywdził moją młodszą siostrę. Za każdym razem miałem ochotę mu za to przywalić. Raz nawet to zrobiłem, ale wcale mi nie ulżyło. Musiałem zachować spokój i mu pomóc. Zrobiłem to tylko, dlatego że był moim przyjacielem. Wiedziałem, że kochał Lea, ale musiał to udowodnić. Zaproponowałem mu spotkania z psychologiem, ale mnie wyśmiał. Jednak skorzystał z jego pomocy, gdy zrozumiał, że mógł stracić swoją dziewczynę na zawsze, a gdy się poprawi, dostanie szansę na jej powrót. Właśnie wtedy przekonałem się, że tylko dla Lea był w stanie wziąć się w garść. Dzięki temu nadal byli razem.

– Posucha dobrze ci zrobi.

Doskonale wiedziałem, że tylko czekał na spotkania z Lea, żeby zaciągnąć ją do sypialni. Wychodzili stamtąd tylko w odwiedziny do rodziców, bo Aiden obrał sobie za cel, podlizanie się im. Chciał im udowodnić, że był dobrym kandydatem na faceta dla ich córki. Nie byłem pewny, czy byli do niego przekonani, chociaż ojciec często go chwalił w pracy. Aiden nie nawalił tam ani razu. Mama lubiła z nim rozmawiać, ale wolała, gdy nie spotykali się poza rodzinnymi obiadkami. Chyba że towarzyszyła mu Lea. Rodzicielka miała żal, że jej córka nie mieszkała w rodzinnym mieście, ale tak było dla niej lepiej. Rozłąka z Aidenem dobrze działała na ich związek, ale też na jej naukę. Zdobywała doświadczenie, uczestnicząc w kursach, by wkrótce zagrzać miejsce w WhiteStudio. Czekałem na to bardziej niż na powrót Brooklyn.

– Nie ma, kurwa, mowy – warknął.

Brak seksu było dla Aidena czymś okropnym, niewyobrażalnym. Czyżby nie potrafił zaspokoić się sam? Gdyby nie kamerka, nie poradziłby sobie z rozstaniem z Lea. Zapewne bywałby u niej, co drugi dzień albo nie pozwolił wyjechać. Musiał widzieć swoją dziewczynę prawie każdego dnia, chociaż na chwilę. Może to jakoś pomagało mu z zapanowaniem nad złością.

– Bądź dzielny. - Rozbawiony poklepałem go po plecach.

W poniedziałek podczas rozmów kwalifikacyjnych nie było mnie w firmie. Celowo to zrobiłem, żeby nikt nie wpadł na pomysł, żeby zaprosić mnie do sali konferencyjnej, by zapoznać się z kandydatami. Miałem dwa spotkania na mieście i rozmowę z Harrisonem, który oficjalnie powierzył mi swój projekt. Oznaczało to pracę dla mnie i nowego pracownika przez najbliższy rok oraz wiele korzyści dla mojej firmy. Wierzyłem, że damy sobie radę. WhiteStudio radziło sobie z bardziej wymagającymi klientami. Musiałem zadbać, żeby moja asystentka nie zapomniała, że będzie do dyspozycji w każdej chwili. Jeśli będą nas gonić terminy, spędzimy w pracy cały dzień i noc, żeby o niczym nie zapomnieć. Konkurencja czekała na nasze najmniejsze potknięcie, żeby podkraść nam klienta, na co nie mogłem pozwolić. Oznaczałoby to wielką stratę nie tylko finansową. Opinia WhiteStudio zostałaby zszargana, co nie spodobałoby się naszym stałym klientom, którzy chcieli korzystać z usług najlepszych architektów.

Po spotkaniach musiałem wrócić do firmy uzupełnić dokumentacje albo zlecić zrobienie tego Aidenowi. O ile już się tym nie zająć. Czasami lepiej wiedział, co powinien zrobić i nie musiał czekać na moje polecenia. Dobrze, że miałem go pod ręką. Nie bałem się powierzyć mu swoich zadań. Czasami nawet pomagał mojej sekretarce, gdy twierdził, że się nudził. Katie niechętnie dzieliła się z nim swoją pracą, ale nie narzekała na towarzystwo.

– Wybrane. - Przyjaciel zjawił się w moim gabinecie na dwie godziny przed końcem pracy.

Tak szybko? Niemożliwe. Liczyłem, że wybór pracownika zajmie cały dzień. Poza tym nie mógł zrobić tego od razu. Potrzeba było się naradzić, a kadry na pewno miały jakieś uwagi. Chociaż niewiele wiedziałem na ten temat, bo do tej pory mnie to nie interesowało. Powinienem się cieszyć, że proces rekrutacji dobiegł końca. Wcześniej będziemy mogli przygotować papiery dla naszego nowego pracownika. Im szybciej zacznie pracę, tym lepiej. Harrison będzie zadowolony, gdy uda nam się zacząć pracę nad projektem przed planowanym terminem.

– Poważnie? - Spojrzałem na niego zaskoczony.

– Będziesz zadowolony i mam nadzieję, że nie wspomnisz Brook nic o przyjeździe Lea. - Rozsiadł się naprzeciwko mnie.

Już zrozumiałem, czemu zależało mu na tak szybkim dokonaniu wyboru. Naprawdę myślał, że namówię starszą siostrę do przyjazdu, odbierając mu możliwość spędzenia czasu sam na sam z Lea? Nie byłem złośliwy. Czasami Aiden traktował poważnie wszystko, co się do niego mówiło. Zapominałem, żeby z nim nie żartować, bo wtedy denerwował się bez powodu.

– Zobaczę, co da się zrobić. - Zaśmiałem się.

– Zapamiętam to sobie.

No jasne. Nie wiedziałem tylko po co? Mógł sobie ze mnie żartować, ile chciał. Nie miał komu na mnie naskarżyć. Poza tym mój przyjaciel nie bywał złośliwy w stosunku do mnie. Zawsze mogłem na niego liczyć. I miałem nadzieję, że teraz też, bo liczyłem, że wyręczy mnie w wykonaniu roboty, do której nie mogłem się zabrać, odkąd wróciłem ze spotkania. Głównie, dlatego że wpadł tutaj Aiden.

– Zrobisz dokumentację?

– Leży na biurku od rana. - Wskazał na teczkę przede mną.

Szkoda, że od razu do niej nie zajrzałem. Odniósłbym to ojcu i wyszedł z pracy, bo nic innego już nie miałem do roboty. Kiedy Aiden miał na to czas, jak pół dnia spędził na rozmowach z kandydatami w sprawie pracy? Ten chłopak czasami mnie zaskakiwał i to pozytywnie. Nie doceniałem go. Chyba zasłużył na podwyżkę.

– Nawet bieżące?

Akurat z tym nam się nie spieszyło, dlatego nawet ich nie zacząłem. Nie wiedziałem, czy były już przesłane na jego maila. Może nie było tam wiele do uzupełnienia, ale trzeba jeszcze sprawdzić, czy wszystkie dane się zgadzały, a nie było ich w systemie. Papiery od klientów i pracowników pewnie leżały jeszcze na biurku u Katie. Dziewczyna była zawalona robotą.

– Tą zrobiłem w przerwach, czekając na spóźnialskich. - Uśmiechnął się zadowolony z siebie.

– Chcesz podwyżkę?

Na pewno, inaczej nie widziałem sensu, żeby starał się przygotować wszystko na dzisiaj. Zasłużył również na miano pracownika miesiąca, mimo że nie przyznawaliśmy ich w WhiteStudio. Mieliśmy zupełnie inny system motywujący pracowników, który działał znakomicie. Nie było potrzeby nikogo zastraszać ani krzyczeć. Często na spokojnie załatwiało się o wiele więcej niż wrzaskami. Poza tym możliwość straty pracy wystarczyła, żeby się starać wykonywać swoje zadania starannie i na czas.

– Twój ojciec zaproponował mi to godzinę temu. - Zaśmiał się. – Naprawdę zasłużyłem?

Tata nie szastał pieniędzmi na pracowników. Wiele razy musiałem go upominać, że ludzie pracujący dla nas po godzinach i ponad swoje obowiązki powinni być za to docenieni. Musieli, żeby nie szukali innego pracodawcy, który nie wymagałby od nich więcej, niż mieli zapisane w umowie. Każda nadgodzina była rozliczana. Niewielu ludzi zadowalało się dodatkowym dniem urlopu.

– Skoro on to zaproponował, to nawet bardzo.

– Więc chętnie przyjmę dodatkowe pieniądze na urlop z twoją siostrą.

– Ucieszy się. Nie tylko z wyjazdu. - Uśmiechnąłem się. – Wiesz, że nie musisz ciągle udowadniać, że tutaj pasujesz?

– Lubię tę robotę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro