Rozdział 2
-Czyli jesteś księżniczką?- zapytała Nija. Byłyśmy aktualnie w jej pokoju i zadawałyśmy sobie pytania.
-Ech...tak- powiedziałam lekko zniesmaczona.
-Ale fajnie też tak chce- powiedziała rozmarzona.
-Szczerze odradzam- powiedziałam a ona popatrzyła na mnie jak na głupka- Co chwile nierób tego, nie wolno księżniczko, nie to niebezpieczne. Ech... masakra- powiedziałam i położyłam się na łużku.
-A czemu nie jesteś w swoim królestwie?- zapytała.
-Jakieś 4 lata temu wybuchła wojna, mój wujek zdradził mojego ojca. Uciekłam z siostrą przez portal, wylądowałam tu. Teraz muszę znaleźć złotą broń, czy jakoś tak- powiedziałam.- Pomożesz mi poszukać mapy?- zapytałam błagalnie, robiąc maślane oczka.
-Głupie pytanie.- powiedziała i chwile się zastanowiła- Ale będziemy potrzebowały pomocy- powiedziała i zawołała chłopaków. Ja w tym czasie poszłam już do pokoju z zwojami. Po pewnym czasie dołączyli.
-Więc czego szukamy?- zapytał Kaj.
-Mapy z takim symbolem- powiedziałam jednocześnie pokazyjąc symbol.- Wiem że jest to mapa i tylko tyle.
-Zane mógłbyś zeskanować ten symbol i poszukać- powiedział zielony ninja. Ten tylko kiwnął i zeskanował moje ramie, następnie przeniósł wzrok na pokuj. Stałam z otwartą buzią.
-Jest tam.- jak za machnięciem różdżki pobiegłam do tego miejsca. Wyciągnęłam stary zwuj i go rozwinęłam. Nie było tam nic oprucz mojego symbolu. Pobiegłam na pole a oni za mną. Położyłam zwuj przed sobą, sama odsunęłam się o kilka kroków i wyciągnęłam rękę do zwoju. Z mojej dłoni wydobyło się zielono-czarna energia. Dotarła do zwoju i go odkluczyła mapa się pojawiła.
-Łoł- powiedzieli wszyscy razem.
-Czyli mamy dwóch zielonych, odlot- powiedział Jay a ja przewruciłam oczami.
-Czyli ty masz moc?- spytał Cole.
-Tak dokładniej mam dwie.- powiedziałam.
-Jak to dwie?- spytał Lloyd.
-Czy ktoś będzie miły i podrzuci mnie na tamte skalę.
-Jasne- powiedziała Nija i zrobiła schody z wody. Weszłam około kilometra nad ziemię. Rozłożyłam ręce i tak jagby nigdy nic spadłam. Gdzieś w połowie zmieniłam się w Nocną Furię i przy ziemi rozłożyłam skrzydła. Znowu poczułam się taka wolna i niezależna. Pora wracać na ziemię-jak pomyślałam tak zrobiłam. Wylądowałam tuż przed nimi.
~Szkoda że niemam aparatu hahahaha te miny- powiedziałam im telepatycznie, śmiejąc się po smoczemu.
-J-jak ty to... zrobiłaś?- powiedziała Nija.
~ Mój ojciec miał taką moc, a druga to moc żywiołów- powiedziałam nieco poważniej. Zmieniłam się w człowieka i wyczarowałam mały płomyczek na dłoni. Przypomniała mi się mapa. Wziełam ją i schowałam do sakiewki na biodrze.-Co?
-Zdajesz sobie sprawe że za tobą ktoś stoi nie?- zapytał mnie Lloud szykujący się do ataku. Szybko się obruciłam niemogłam uwieżyć.
-Laura!!- krzyknęłam i życiłam się dziewczynie na szyje.
-Ew!! Myśleliśmy że nie żyjesz!!- powiedziała odwzajemniając uścisk.
- Poznaj moich przyjaciół- powiedziałam- To jest Nija, chłopak w zielonym to Lloyd, te dwa czubki które się biją to Jay i Cole, a to Kai. To jest Laura- powiedziałam.
-Miło mi was poznać- powiedziała, machając do nich. Na podwurko przyszedł Sensei. Wyraźnie zadowolony i zmieszany.
-Ewerest czy dołączyłabyś do naszej drużyny?- zapytał a mnie murło.
-Oczywiście- powiwdziałm w dumą.
-A co do mapy. Aby ją odczytać potrzebowaliśmy mojego brata.- powiedział smutny.
-To nie jest problem- powiedziałam dobrze wiedząc co robie- Wiem że trafił do Mrocznej Krainy. Nie jestem głupia. Moge go z tamtąd wyciągnąć.- powiedziałam.
-Jak?- zapytali wszyscy razem.
-Portalem- powiedziałam z obużeniem.
-Skoro tak to na co czekamy?- powiedzieli znowu hurkiem.
-Moge wziąś tylko jedną osobę- powiedziałam siadając na trawie i rysując odpowiednie symbole.
-Niech idzie Lloyd- powiedział Wu.
-Zgoda- powiedział Zane, a reszta mu zawturowała.
-Skończyłam- powiedziałam i podeszłam do Laury- Jak za starych dobrych lat co?- szyurchnełam ją łokciem. Popatrzyła na mnie i pokiwała twierdząco głową.- Możemy ruszać?- zapytałam Lloyda.
-Kiedy chcesz- powiedział. Wystrzeliłam kulą energi prze siebie ukazując portal. Wbiegliśmy do niego.
Po drugiej stronie
-Awięc jak wygląda twój ojciec?- zapytałam
-Jak go zobaczysz to będziesz wiedzieć, wygląda podobnie do mnie.- powiedział. Po pewnym czacie zostaliśmy zmuszeni rozdzielić się. Szłam wąskim, cuchnącym korytażem, aż dotarłam do komnaty. W samym środku była jakaś postać. Powoli podeszłam. Otaczała mnie czarna energia, więc byłam dodatkowo niespokojna.
-H-halo- powiedziałam wyciągając ręke do nieznajomego.
-Co ty tutaj robisz? Uciekaj to nie miejsce dla ciebie?- powiedział ochrypłym głosem.
-Jak przypuszczam to ty jesteś Lord Garmadon?- powiedziałam z nutą irytacji.
- Skąd wiesz?- popatrzył mi w oczy.
-Nieruszaj się- rozkazałam. Dwoma ruchami rozwaliłam łańcuchy na nadgarstkach starca.
-Czemu mi pomagasz?
Koleś za dużo pytań- powiedziałam sama do siebie w myślach.
-Jestem tu z pańskim synem- powiedziałam jak najbardziej przyjaźnie.
-Z Lloydem?- pokiwałam głową- Jak się tu dostaliście?
-Mam taką moc- powiedziałam.
-A tak właściwie kim jesteś?
-Ewerest, niedoszła władczyni Królestwa Nieba i Ziemi.
-Jesteś córką Emeta i Vivien?
-Zgadza się.- przed nami wyskoczyła jakaś postać chyba strażnik. Podbiegł a w ręce trzymał miecz. Odsunęłam się i podstawiłam mu nogę. Runoł jak długi udeżając głową o ściane. Zaczeliśmy biec, aż w końcu ja nieszczęsna na kogoś wpadłam. Wywruciłam się.
-Ew nic ci niejest- ktosiem na którego wpadłam okazał się Lloyd.
-Nie, ale musimy się pośpieszyś jeżeli chcemy stąd wyjść- powiedziałam podczas gdy on pomógł mi watać. Całą heppy trójką dobiegliśmy do wyjścia. Wyskoczyłam ostatnia odrazu zamykając portal. Nieszczęśliwie wylądowałam na plecach. Więc co będe się męczyć i postanowiłam dzisiaj spać na dworze. Podbiegły do mnie dziewczyny z siostrą na czele. Bolało mnie ramie, bo jakiś gostek postanowił nas złapać, ale miał łuk i oberwałam.
-Nic ci nie jest- zapyała Laura. Pomogła mi wstać a Nija przeczyściła mi ranę.
-Nieźle oberwałaś- powiedziała Nija.
-Rano nie będzie śladu- powiedziałam przez zaciśnięte zęby.-Dzisiaj śpie na polu- powiedziałam i podeszłam do największego dzewa na obrzeżach świątyni. Zmieniłam się w smoka i skoczyłam na wybraną gałąź.
Życie jest do bani- powiedziałam sama do siebie.
-Czemu księżniczka siedzi na dzewie?- spytał zielony ninja na dole, ale po chwili był przy mnie.
-Nie mów do mnie księżniczka- warknęłam na niego- A tak właściwie co ty tu robisz? Idz się bawić.
-Pójdę jak ty pójdziesz- powiedział i przewiesił mnie sobie przez ramię.
-Lloyd, póść jestem ciężka- powiedziałam bijąc go pięściami po plecach.
-Nie. Idziesz ze mną się bawić i bez dyskusji- powiedział postawiając mnie na ziemie.
-Jesteś niemożliwy- powiedziałam śmiejąc się. Weszliśmy na sale. Podbiegł do mnie Cole i przytulił- Cole, dusisz.
-Sorry, ale jestem szczęśliwy. Ty też zaraz będziesz.- złapał mnie za ramię i pocziągnoł do stołu.
-Dokąd mnie ciągniesz- powiedziałam przez śmiech.
-Musze z tobą pogadać o Laurze.- w tym momencie mnie puścił
-Chyba ktoś się zakochał- zrobiłam z rąk serduszko.
-Skąd wiedziałaś- skżyżował ręce na klatce piersiowej.
-Widać. Wybacz muszę pogadać z Sensejem.- biegiem ruszyłam w jego strone.
-Sensej. Mam pytanie.
-Mów- powiedział krótko i zrozumiale.
-Czy mogłabym jutro rano zawieźć siostre do królestwa Chmór?
-A z jakiej potrzeby?
-Kiedy zaczniemy jeździć na misje będzie musiała zostawać sama a ja nienawidze jak zostaje sama gdziekolwiek.
-Dobrze ruszacie z samego rana.- powiedział i poszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro