Rozdział I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspective Dream

-Jak zakończyć to szaleństwo? Ma ktoś jakieś pomysły? - spytał BlueBerry.

-No wiesz można go wymazać ale Inkey....

-NAWET O TYM NIE MYŚL ERROR!.... - zacząłem się przez chwilę zastanawiać. - No dobra mógłbym to zrobić ale potrzebuje więcej mocy. Ale...dobrze wiesz, że ...ja...potrzebuje...
Tak po za tym ja nie dam rady...

-Tak wiem Ink. Potrzebujesz swojej duszy do tego. Mhhh...i za dobrze cie zbam abyś był do czegoś takiego zdolny. Dobra ten pomysł z wymazeniem był słaby, no więc...ma ktoś coś innego. Bo ja już nie wiem.

-Ja mam - w końcu postanowił zabrać głos. - Mogę do nie strzelić specjalną strzałą z mojego łuku. Będzie to mnie kosztowała sporo czasu i energii ale to może się udać.

-Wiesz Dream, to jest nawet dobry pomysł ale ile będziesz potrzebował czasu do przygotowania się do tego? - zapytał się mnie Dust.

-Daj się prez chwilę zastanawiać... - przez chwilę się nad tym zastanawiałem. - Musze użyć dość sporej mocy mojego złotego serca ale jakieś 4h powinny mi wystarczyć.

-Dream..ty wiesz czym ryzykójesz - Ink spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.

-Tak wiem czym to może grozić ale nie mogę się już wahać. Musze w końcu postąpić jak prawdziwy strażnik, a nie jak nie wiadomo co.

-Zgoda Dream zrobimy to po tewojemu. Teraz tylko czekamy na alarm z jakiegoś AU i mo...

-INK! - wszyscy krzyknęli jednocześnie i pobiegliśmy do niego. Najszybciej jak było to możliwe stanęliśmy u jego boku. Trzymał się za klatkę gdzie powinna być jego prawdziwa dusza. Najbliżej niego stał Error który go delikatnie podyrzymywał.

-Mus..imy...się zbier...ać...do Abyss..tale.... - w tym momęcie nasz przywódca stracił przytomność.

-INK! NIE NIE NIE! Dust! Horror! RUCHY DO ABYSSTALE!

Horror i Dust w mgnieniu oka przeskoczli przez portal stworzony przez Errora. Nie czaje o co chodzi. Ale nie czekając co powie wysłałem Berrego do Reapertale po Reaper'a żeby ruszyli oboje z pomocą chłopakom. Ja zostałem sam z Error'em. Zaryzykuj i zapytam się o co mu chodzi.

-Error, o co ci chodzi? - zapytałem nieśmiało

-Nie ma czasu do tłumaczenia tego. Teraz liczy się tylko tyle aby chłopaki zdążyli na czas przychamować twojego brata! A ty też musisz tam iść

-Dobra już tam idę ale chociaż po krótce powiedz mi chociaż co się dzieje z Inkem?!

-Skoro tego chcesz to zgoda. Dusza Inka jest w jakiś sposób zapieczętowała w niektóre uniwersa jakie istnieją. Jeśli znajdzie się sposób aby znaleźć jedną z tych głównych części wchodzących w skład tej pieczęci i się ją zniszczyć to zakończy się...

-...powolną śmiercią.

-Dokładnie. Wiec musisz szybko dołączyć do reszty.

-Rozumiem. Tylko informuj co się z nim dzieje.

-Raczej szybciej wyczujesz zanik mojej pozytywnej aury. A teraz...LEĆ!

Perspective Cross 

-ZOSTAWCIE MNIE!

-Nie drzyj się tak Abyss. I tak nikt ci nie pomoże z twojego dabilnego AU - zakpił z niego Bill(Bill!Sans).

-Dobra Kryształku powiedz nam po dobroci gdzie jest to czego szukamy, to możliwe, że przeżyjesz - Killer zaproponował Abyss'owi układ. I tak dobrze wiedziałem, że to tylko podpucha.

-Chyba sobie kpisz! Nigdy nic wam nie powiem!

-No to dobra - odparł Bill podchodząc do Abyss'a trzymanego przeze mnie i Killer'a. - Jak nie chcesz po dobroci weźmiemy to siłą. Cross, Killer weźcie go przytrzymajcie trochę mocniej.

-Jak sobie życzysz trójkącie - odparłem Bill'owi, a Killer tylko przytakneł główą, że również się że mną zgadza.

Trzymaliśmy jęca tak by nie mógł się uwolnić. Nawet dla pewności przebiliśmy jego nogi kośćmi z niebieskiego ataku. Bill między czasie przygotowywał się.

-No to zaczynamy - jego dłonie zapłoneły błękitnym płomieniem. Podszedł do Abyss. Jego dłonie ustanowił w miejscu gdzie są skronie. - To zobaczymy? Gdzie to jest? - już miał zamiar wejść do jego umysł gdy nagle...

W nasza stronę poleciały setki kości i paręnaście promieni. Szybko odskoczyliśmy od jęca, a on sam wzbił się w powietrze. Ja z Killer'em padliśmy na ziemię-można powiedzieć, że bezpiecznie upadliśmy ale Bill poleciał na Kostyche.

-Nie za szybko Trójkąciku~

-Och...Reaper, jak miło Cię widzieć. Dawno się nie widzieliśmy - odparł mu ze spokojem Bill mimo iż przy jego gardle była pozostawiona kosa. Udało mu się jakość oswobodzić ze śmiertego uścisku Death'a. Ja, Killer oraz Bill wpatrywaliśmy się w przybyłych.

-Bez wzajemnością Bill - odparł mu oschle Reaper.

-A co ty robisz sam? A gdzie są twoi...

-...pomocnicy? Tutaj jesteśmy amebo. Czas na zabawę nieprawdaż Horror?

-Zgadzam się z tobą mój drogi - odpowiedział mu wesoło Horror.

-Abyss! Leć i zabezpiecz tamto miejsce! Są za blisko, a my już odczuliśmy skutki zbliżenia się ich w tamto miejsce!

-Robi się Dust! - i już go nie było. Odleciał z tąd bardzo szybko.

Jak tylko straciliśmy go z pola widzenia każdy spojrzał na siebie wrogo. Mierzyliśmy się wzrokiem co oznaczało tylko jedno-wybór swojego przeciwnika do walki. Wybór nastąpił błyskawicznie. Horror poleciał walczyć z Killer'em, Bill zaczął walczyć z Reaper'em, a mi pozostał Dust. I od tego momentu nie walczyłem z nim tylko normalnie tylko również przez rozmowę. A dlaczego również przez rozmowę?
Bo...






















_____________________________

Heja! Ta książka żyje! Wiem Wiem, że za to co zrobiłam pewnie macie zamiar mnie ukatrupić. No ale trochę dramatu musi przecież być. Do następnego

Enjoy~!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro