Underswap

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                     ~Blue P.O.V~
Po rozmowie z Papyrusem weszliśmy do naszego domku. Postanowiłem,że zrobie obiad i opowiem o wszystkim dokładnie.
Skierowałem się w stronę kuchni. Podeszłem do lodówki i ją otworzyłem
-Papyrus...
-Tak bro?
-Czy zrobiłeś zakupy jak cie prosiłem?- powiedziałem z nutą sarkazmu wychylając się trochę z lodówki.
-Wybacz zapomniałem- ja jestem cierpliwy do granic możliwości,ale il-włożyć rzeczy do lodówki.-...Jej Papi o czymś w końcu pamięta.
-Naprawde!
-Tak bro,masz.-podał mi torebke pełną jedzenia. Sprawdziłem czy kupił to o co go prosiłem i to zrobił. Wowie! On w końcu o czymś pamiętał
-Dziękuje Papi
-Za co bro?
-Za to,że w końcu o niczym nie zapomniałeś!-przytuliłem go bardzo mocno. Zasługuje, w końcu pamiętał.
-Nie ma sprawy-lubie jak się uśmiech. Puściłem Papiego i wróciłem do robienia obiadu.
*Time skip*
Iiii...już gotowe! Moje wspaniałe tacosy są gotowe do zjedzenia mhehe. Pora zawołać Papyrusa
-Papi! Obiad-krzyknąłem na cały dom
-Już ide Blue-odkrzyknął,a po chwili był obok mnie.
-Prosze-mówiąc to podlłem mu talerz z jedzeniem.
-Dzięki.-zaczeliśmy jeść posiłek. W międzyczasie opowiadałem o dzisiejszym dniu,treningu itd. Nasza rozmowa trwała by dłużej gdyby nie krzyki z zewnątrz. "Co tam się stało?!" pomyślałem sam do siebie. Razem z Papyrusem wybiegliśmy z domu i ujrzeliśmy Errora niszczącego nas wymiar. Nie mogę na to pozwolić! Podbiegłem do niego i zatakowałem. Chyba się tego spodziewał,bo bez problemu uniknął ataku.
-Error proszę odpuść. Czemu tak bardzo chcesz zniszczyć mój wymiar. Proszę...
-Blue,blue,blue... Czy ty się kiedyś nauczysz? Twój świat jest nie potrzebnym glichem!- nie odezwałem się. Musiałem się skoncentrować na obronie Snowdin. Spojrzałem na Papiego wzrokiem'idź po pomoc'. Odkiwnął lekko z grymasem niezadowolenia,ale wiedział,że nie odpuszcze. Wróciłem wzrokiem do swojego przeciwnika,ale go tam nie było. Nagle poczułem ogromny ból w okolicy kości ududowej...












































...Przebił ją
-AAAAAAAAAAAAA-krzyknąłem z bólu. A on się tylko zaśmiał.
-Hahahaha... O matko Blue heh jak można nie patrzeć się na przeciwnika? Heh.- odruchowo złapałem się za nogę,ale nie odpuszcze! Jestem strażnikiem królewskim musze walczyć! Szybko przywołałem blastery i wystrzeliłem je. Ominął większość,ale i tak dostał. Uśmiechnoł się złowieszczo i zaczeliśmy walczyć...na poważnie. Raz udeżałem ja,raz on. Ja byłem tym słabszym,więc musiałem bardziej skupić się na unikaniu,a noga mi nie zbyt pomagała. Prosiłem go jeszcze kilka razy,ale to nic nie dało. Teraz czekałem na Papyrusa,co wydawało się wiecznością. Nagle usłyszałem dobrze znany mi głos
-BLUE!-był to Ink. Nie myślałem,że sprowadzi Inka. Na chwile odwróciłem się, aby zobaczyć kogo jeszcze ewentualnie sprowadził. Obok Honeya stał jeszcze Dream i Alphys.
-Poddaj się Error. Nas jest piątka,a ty jesteś sam-powiedział Ink. Na te słowa on tylko się roześmiał.
-Myślisz,że się poddam?Pfff jednak jesteś głupszy niż myślałem.-wystrzelił w naszą stronę swoje sznurki. Ledwo ich uniknąłem ze zmęczenia i bólu. Zauważyłem Alphys, która podbiegła do mnie i zabrała z pola walki.
-Siedź tu Sans. Musisz odpocząć.-chciałem jej powiedzieć,że nie ma opcji i będe dalej walczyć,ale lepiej nie będe jej bardziej denerwować...ani ranić nogi.Patrzyłem na całą walke,a raczej walke Dreama i Inka przeciwko Errorowi. Papi i Alphys pomagali zranionym potworom. Przez całą walkę patrzyłem bardziej na Dreama. Był wyjątkowo agresywny jak na niego. Musze z nim o tym porozmawiać. Walczyli jeszcze przez chwile do momentu w którym Error upadł na ziemie. Nie dziwie się miał złamaną nogę i pęknięcie na czaszce.
-To już koniec Error...musisz się poddać-powiedział Dream patrząc mu w oczodoły.
Niszczyciel nic nie odpowiedział i otworzył portal tuż pod sobą który zamknął się chwile pózniej.
-Blue wszystko w porządku?-spytał Ink podchodząc do mnie
-Tak nic mi nie jest. Po prostu się zmęczyłem- spojrzał na mnie zdziwiony- i jeszcze ta noga...- odpowiedziałem patrząc na zranioną kończyne
-Daj odlecze ją-mówiąc to wyjął mały pędzel i zaczął malować na nodze. Heh to może wydaje się dziwne,ale nie jest tak dziwne jak nasze pierwsze spotkanie
*Retrospekcja*
Właśnie niosłem wiadro pełne farby. Wchodziłem na górne piętro kiedy...upuściłem je."O nie Papi będzie zły"pomyślałem szybko i wstałem z podłogi. Usłyszałem jakieś bulgotanie,po czym spojrzałem na plamę. Zaczeła się gotować! Co to za farba?! Zpanikowalem kiedy coś zaczeło się z niej kształtować. Po chwili ujrzałem szkieleta ubranego w  różne kolory brązu. Patrzyłem na niego w panice,a on się uśmięchnał?
-O hej! Jestem Ink,a ty?-powiedział to podchodząc do mnie bliżej
-Czym,kim ty jesteś?!
-Jestem strażnikiem Au i mam na imię Ink. A ty to...?
-B-blue...
-Wow nie bój się. Nie zrobie ci krzywdy.
-Naprade?
-Tak! Może powiesz mi coś o sobie?
-O-ok
*Koniec retrospekcji *
Było trochę dziwnie zwłaszcza,że po chwili zwymiotował tuszem. Tak to było śmieszne i dziwne. Heh...o skończył
-Dziękuje Ink
-Nie ma sprawy Blue. A teraz może naprawimy twój dom?
-To dobry pomysł- odpowiedzialem uśmiechając się. Zaczeliśmy prace. Papi i Alphys pomogli już wszystkim,więc ja i Dream zdecydowaliśmy,że pozbieramy wszystko co zostało zniszczone,żeby Ink mógł to naprawić. Podczas pracy zaczeliśmy rozmawiać o wszystkim. Zaczołem rozmawiać z Dreamem o jego brutalności wobec Errora.

                -----------------------------
Rozdział po krótkiej przerwie na wene. Dla jasności jest to przed tym jak Dust znalazł Errora. Kolejny pojawi się niedługo i chyba będzie zawierał więc niż jedną perspektywę. A piszczą niedługo oznacza najprawde niedługo. Najprawdopodobnie jutro wieczorem. Tiaaa...wena wróciła,więc wracam do pisania.
Papa^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro