✨ Rozdział 4.2✨

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Aether Pov

Gdy zauważyłem, jak dziewczyna spadała przestraszyłem się.

Razem z Amber wylądowałem gdzieś niedaleko od miejsca wylądowania różowowłosej i zaczęliśmy ją szukać.

Gdy ją udało się znaleźć, walczyła z kilkoma hilichurlami i jednym dużym z toporem.

Zdziwiło mnie jak wydobyła z nikąd wiatr i za jednym klaśnięciem odrzuciła ich daleko.

- Od kiedy ona ma moc wiatru? - spytała Amber.

- Nieważne, zwróć uwagę mitachurla na siebie, a ja szybko sprawdzę co z Polly.

Podzieliłem i szybko pobiegłem w stronę różowowłosej. Kątem oka zobaczyłem jak stwór szykował się do rzutu bronią.

Kiedy rzucił, udało mi się dziewczynę popchnąć w bezpieczne miejsce przy czym sam nie umrzeć.

- Wszystko w porządku? - spytałem patrząc w jej oczy. Przestraszyłem się trochę. Miała serio w tym czasie smocze oczy, które świeciły się na złoto i była odrobina czerwonego. Później zniknęły i miała normalne ludzkie złote oczy. - Zaraz wrócę, pomogę Amber.

Pobiegłem w stronę Amber i stwora.
Trochę potrwało zanim zdołałem z brunetką pokonać wroga. Szybko wróciliśmy do różowowłosej.

Wyglądała jakby spała, więc próbowałem ją obudzić, ale nic z tego.

- Musimy szybko wrócić do miasta. - oznajmiła brunetka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nieprzytomna dziewczyna leżała w łóżku. Podobno zemdlała, ale zbyt długo się nie wybudza.

Siedziałem z Amber w pokoju przy łóżku "szpitalnym". Nagle pojawiła się Barbara.

- Słuchajcie bo jest sprawa jakaś ważna i wy też musicie być. - oznajmiła.

Od razu poszliśmy za blondynką na miejsce spotkania. Ciekawe o co chodzi.

Weszliśmy do biura Jean. Zobaczyłem Diluca, Jean, Kaeye i... Ventiego?

- O co chodzi? - spytała Amber.

- Razem z Kaeyą dowiedzieliśmy się coś od Ventiego. - zaczął Diluc. - Chodzi o Polly.

- Bez przedłużania chciałem, żeby każdy o tym wiedział. - zaczął Venti. - Aether z Paimon byli świadkami tego, ale nie wiem czy też to zauważyliście.
(Paimon jest przy Polly, ale nie chciało mi się pisać)

- Co takiego? - nie rozumiałem o co chodziło.

- Zacznijmy od tego, że pozwoliłem jej dotknąć swojej wizji. Pamiętasz? - potwierdziłem, a Archon kontynuował. - Zauważyłem po tym jak jej broszka się zaświeciła na taki kolor jak wizja Anemo moja ma.

- Czyli mogła wtedy ukraść całą moc? - zaniepokoiła się Jean.

- Dzisiaj na treningu latania był mały wypadek i zauważyłam z Aetherem, że używa mocy wiatru. - wtrąciła się brunetka.

- Czyli nie ukradła mocy od Ventiego, a tylko... - przerwał wypowiedź Jean.

- Tylko skopiowała moc i używa według jej zdolności. - dokończył Kaeya.

- Nie to, że skopiowała, ale możliwe, że przeanalizowała tą moc i broszka może pochłonęła i zapisała sobie. Może być mechanizmem zapisującym jakąś moc lub zdolność. - analizował Venti.

- Coś jeszcze zauważyliście dziwnego przy Polly? - zwróciła się Barbara w moją stronę i Amber.

- Oczy miała inne. - zacząłem. - Miały ten sam kolor z odrobinką czerwonego, świeciły się i były jak u smoka. Później zmieniły się na normalne, ludzkie.

- Była na początku osłabiona, podczas latania niewiadomo czemu spadła, a później kiedy walczyła sama dostała z nikąd siły. - dodała brunetka.

- Może to zachowanie być groźne? - przestraszyła się Barbara.

- Wolałbym mieć czujność na nią. - burknął czerwonowłosy.

- Ale mam plan! - krzyknął Barbatros. - Co jeśli wy też pozwolicie jej dotknąć swojej wizji? Wiatru nie musi, bo dotknęła.

- Czy to będzie bezpieczne? - spytałem. - Mogłaby dotknąć statuły Siedmiu, tak jak ja to zrobiłem.

- Z tego co mi wiadomo, tylko ty to potrafisz. - słysząc odpowiedź od Barbatrosa trochę się zawiodłem.

Ktoś wtedy przerwał naszą rozmowę.

- Obudziła się! - była to Paimon.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Od razu kiedy wszedłem do pokoju, w którym przebywała koleżanka, zobaczyłem obojętną jej twarz. Chyba tak człowiek reaguje po zemdleniu, prawda?

Podbiegła do niej Amber od razu ją tuląc. Reszta tylko przyglądała się.

- Coś się stało? - spytała bez emocjonalnie.

- Pozwolisz, że coś sprawdzimy? - zaczęła Jean.

Miała minę jakby nie rozumiała co zamierzaliśmy. Jedynie co mogłem to tylko się przyglądać.

- Jeśli chcesz. - odezwała się tym razem brunetka. - Możesz dotknąć mojej wizji!

Wystawiła przed sobą swoją wizje Pyro. Różowo włosa lekko się zdziwiła.

- Zastanawialiście się czemu umiem kontrolować wiatr? - domyśliła się.

Nikt nic nie odpowiedział na co zareagowała tylko westchnieniem.

Tak jak poproszono dotknęła wizji. W tym czasie przyglądałem się broszce dziewczyny. Venti miał rację. Zmieniła swoją barwę tym razem na czerwono jak wizja Pyro.

- Możesz użyć ognia? - spytał tym razem Diluc.

Dziewczyna tylko wystawiła rękę przed sobą i po chwili z jej dłoni wydobyłam się ogień.

- Chyba właśnie pobieram energię z jednej wizji, przez co używam jej na swój sposób. - stwierdziła złotooka. - Uważacie, że jestem szkodliwa przez to, że "kradnę" moc?

Znowu nastała cisza.

- Nie jesteś. - przerwałem ciszę. Każdy tym razem spoglądał się na mnie. - Może to zaleta, że możesz mieć kontrolę nad wszystkimi żywiołami.

- Weźmy pod uwagę, że może to obciążyć ciebie. Wystarczyło, że dotknęłaś mojej wizji i po kilku dniach poczułaś się osłabiona przez nową moc w sobie. - przybliżył się Venti do dziewczyny i pogłaskał po głowie. - Musisz teraz po prostu odpocząć.

- Właśnie! Wyjdźcie wszyscy! Muszę ją zbadać! - wygoniła nas Barbara.

Jak kazała tak zrobiliśmy. Teraz tylko czekać aż organizm Polly się uformuje czy coś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro