32.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Thomas:
Gdy wróciliśmy do domu Dylana po tym cudownie spędzonym wieczorze na mieście nic nie chciałem mówić, ale miałem ochotę to z nim dzisiaj zrobić. Chyba on też miał, bo gdy tylko weszliśmy przysunął mnie do ściany i przywarł do moich ust umiejscawiając ręce pod moją bluzką.

- Może się przeniesiemy na łóżko? - zapytałem, a chłopak wziął mnie na ręce i położył na łóżko. Zrzucił z siebie koszulę i położył się na mnie rozkładając mi nogi. Zdjął moją bluzkę i zaczął muskać moją szyję.

- Postaram się nie zrobić malinki, bo by ci się goiła ze dwa tygodnie - powiedział i zaczęliśmy się śmiać.

Tak, to prawda tyle by się goiła, ale nawet jakby Dylan ją zrobił to nie byłbym zły.
Poczułem ręce chłopaka na moich udach a jego usta na swoich. Nasze języki ocierały się o siebie, a gdy Dylan dotarł rękami do moich bioder zaczął powoli rozpinać moje spodnie. Jęknąłem wraz z narastającym podnieceniem i również zacząłem rozpinać mu spodnie. Chłopak szybko wyjął lubrykant z szuflady i do mnie wrócił. Byliśmy już nadzy. Cały czas obdarowywał mnie pocałunkami, a ja poczułem na moim członku jego ciepłe ręce które przesuwały się po całej długości w szybkim tempie.

- Oh Dylan - wyszeptałem mu prosto w usta i czułem jak mój członek robi się coraz twardszy. Ciemnowłosy przeniósł się nieco niżej, nalał sobie na palec lubrykantu i go delikatnie włożył w moje wejście jednocześnie ssąc mojego penisa.

- O tak, tak skarbie nie przestawaj - powtarzałem pod nosem dysząc jednocześnie.

Dylan coraz szybciej poruszał palcem a po chwili dołożył drugiego nadal mając w buzi mojego twardego penisa. Chwilę później doszedłem wprost do ust chłopaka czując przy tym niesamowitą ulgę i przyjemność.

Dylan położył się na mnie i pocałował w czoło, ja wpiłem się w jego szyję i przeniosłem ręce na jego pośladki. Zmieniliśmy się miejscami, Dylan siedział oparty na łóżku a ja siedziałem na nim okrakiem i całowaliśmy się. Jedną ręką dotykałem  jego męskości uciskając ją. Chłopak zaczął szybko oddychać i  twardnieć. Umiejscowiłem twarz między jego nogami i wziąłem jego penisa do  buzi. Dylan jęknął rozkosznie i położył dłoń na mojej głowie. Przesuwałem język po całej długości jego penisa i zassałem się na samym czubku, aby po chwili poczuć w ustach ciecz, co oznaczało, że chłopaka opuściło całe napięcie seksualne i doszedł w mojej buzi. Przeniosłem usta na jego brzuch i zasysałem się na jego skórze, po chwili dotarłem do jego twarzy i popatrzyłem w jego duże błyszczące oczy. Patrzył na mnie z zafascynowaniem i prawdziwym uczuciem. Chwilę później położyliśmy się głęboko oddychając.

- Żałujesz swojego wyboru? - zapytał po chwili milczenia.

Popatrzyłem na jego twarz na którą padało szarawe światło przez okna.

- Nie żałuję - powiedziałem pewny siebie i przytuliłem się do chłopaka.

- Mam nadzieję, że nigdy nie pożałujesz. I że nigdy nie przestaniesz mnie kochać. Boję się - powiedział mi prosto w oczy, a ja poczułem dreszcze na ciele, bo ta rozmowa zamierzała w dość poważnym kierunku.

- Czego się boisz? - zapytałem.

- Że ci się kiedyś znudzę. Nie, że uważam cię za taką osobę czy coś. Po prostu zdaję sobie sprawę, że nie jestem jakiś super.. Inteligencją nie grzeszę. Przyciągam pecha i przez pół mojego życia chodzę z plastrami i opatrunkami, bo co najmniej dwa razy w tygodniu gdzieś się przewrócę. Mam czasami głupie odzywki na poziomie podłogi i jestem w tobie szaleńczo zakochany i może nie wyglądam, ale jestem w cholerę wrażliwy i biorę wszystko do siebie. I jestem głupi, bo ci to wszystko mówię, a to może cię jedynie do mnie zniechęcić. Boże - powiedział i usiadł na łóżku podpierając głowę rękami. Byłem trochę w szoku jego wyznaniem.

- Dylan - powiedziałem i położyłem podbródek na jego ramieniu.

- Nie obchodzi mnie to, że przez pół życia chodzisz z plastrami, wyglądasz słodko. Wcale nie jesteś mało inteligentny, i nie mów tak, bo dostaniesz od takiego chudzielca jak ja. Jesteś wrażliwy i to jest piękne. I kochasz mnie, a ja ciebie i nie znudzisz mi się. Mam do ciebie zaufanie jak do nikogo innego, znasz mój największy sekret i byłeś ze mną w trudnych chwilach. I nie mów więcej o sobie w złym świetle, bo naprawdę dostaniesz - powiedziałem i pocałowałem go w kark.

Dylan popatrzył na mnie swoimi zeszklonymi oczami. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałem go w takim stanie, zawsze sprawiał wrażenie wesołego i takiego beztroskiego.

- Zaraz wrócę - powiedział i poszedł do łazienki.

Ubrałem się i usiadłem z powrotem na łóżku. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Za jakieś pięć minut podszedłem pod drzwi od łazienki i zapukałem. Dylan otworzył natychmiast. Był już ubrany a na jego twarzy nie widać było tego smutnego wyrazu twarzy co kilka chwil temu.

- Przepraszam Tommy. Nie wiem co mi odjebało. Chcesz herbatę? - zapytał i poszedł wstawić wodę.

- Chcę - powiedziałem niepewnie.

Postanowiłem już nie wracać do tamtego tematu tylko po prostu dać Dylanowi jak najwięcej miłości. Może boli go trochę to, że ma niezbyt dobre stosunki z rodzicami i czuje się trochę niechciany. W sumie jesteśmy w podobnych sytuacjach, nasi rodzice nie zaakceptowali naszych wyborów.

- Owocowa, czarna czy zielona? - zapytał otwierając szafkę.

- Zielona - powiedziałem bacznie śledząc każdy jego ruch.

- O której jutro wstajemy? - zapytałem.

- Ja mam na dziesiątą a ty na dziewiątą więc wstaniemy tak koło siódmej trzydzieści? - zapytał.

- Okej, ale głupio trochę, że będziesz czekał godzinę - powiedziałem.

- Będę się uczył. I dokończę referat, więc to dobrze. Bo jak jestem w domu to ciężko mi się skupić, bo wszystkie moje myśli sprowadzają się do ciebie - powiedział, a ja się uśmiechnąłem pod nosem. Gdy woda zaczęła się gotować i chłopak chciał zalać herbatę, niefortunnie złapał za uchwyt i się uparzył.

- Kurwa - powiedział pod nosem i włożył dłoń pod zimną wodę. Szybko wstałem i popatrzyłem na dłoń chłopaka, była czerwona w jednym miejscu.

- Ja to zrobię - powiedziałem i zaparzyłem herbatę. Dylan przyniósł apteczkę i wyjął z niej jakąś maść.

- Ty tu masz wszystko - powiedziałem zdumiony zawartością apteczki.

- I to dosłownie. Maści na oparzenia, rany cięte, ugryzienia, rany powierzchowne, opatrunki, bandaże, leki przeciwbólowe... Wszystko mi się przydało przynajmniej kilka razy - powiedział i się lekko uśmiechnął.

Dylan rzeczywiście ma pecha do takich wypadków, zauważyłem u niego kilka blizn między innymi na kolanie i rękach. Pewnie jakieś nieszczęśliwe wypadki, nigdy nie zapomnę jak wpadł na lustro u mnie w domu tłukąc je.

Wypiliśmy herbatę i poszliśmy spać, jednak miałem trochę kłopot z zaśnięciem, bo nadal była to dla mnie trochę nowość.




Okej, troszkę mi się smutno zrobiło na tym rozdziale, bo albo wstawię jutro jeden dłuższy albo dwa krótsze i to już koniec 😳😳😳😳 już teraz miałam łzy w oczach, więc jutro chyba po prostu się popłaczę🙁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro