Edukacja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adele Pov

Pobyt w Dragonspine był dla mnie wielkim przeżyciem. Nie zapomnę o tym. Tylko szkoda, że musieliśmy od razu uciekać, chętnie bym jeszcze pogadała z Albedo.

Będąc już w domu, mężczyznę co był agresywny ukarali wyrzucając go z organizacji. Nie wiem czy na pewno, ale jak to powiedzieli wyczułam nutkę nieprawdy.

Chciałam wrócić do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie chłopak przytulając mnie od tyłu. Ostatnio zrobił się bardzo czuły co było to urocze z jego strony.

Zanim cokolwiek powiedziałam, zaczął mnie czule całować po szyji, znowu. Tylko tym razem ugięły mi się nogi przez to. Nie rozumiałam dlaczego tak zareagowałam, przecież zawsze jakikolwiek gest z jego strony był, to mogłam stać, teraz to... sama nie wiem. Na szczęście chłopak trzymał mnie mocno.

Nie przestawał tego robić. Serce zaczęło mi szybciej przez to bić. Czułam te przyjemne ciepło z jego strony. Też poczułam jak cała czerwona zrobiłam się na twarzy. Dla mnie to za dużo.

Po jakimś czasie przestał i odwrócił mnie tak bym widziała jego twarz. Uśmiechnął się lekko.
Nie wiedziałam tym razem co powiedzieć.

- Tak bardzo cię kocham, że po części zmienia się to w obsesję. - jego oczy z granatowych zaświeciły się na taki piękny błękit. Pierwszy raz to widzę. - Czemu tak na mnie działasz. - zadał pytanie retoryczne i zaczął mnie całować po całej twarzy.

Przeurocze z jego strony aż się uśmiechnęłam. Delikatnie mnie objął jedną ręką i zmusił mnie do tego bym oparła się o ścianę. Tą ręką którą mnie obejmował zniżył i był na wysokości moich bioder.

- Mały, że tak publicznie? - pojawiła się Signora łapiąc chłopaka za ubranie i pociągnęła go do tyłu. - Zwolnij.

- Zjebałaś. - warknął.

Odetchnęłam z ulgą. Choć mi się podobało, to jednak za dużo dla mnie. Na szczęście lub nieszczęście kobieta przerwała to.

- Swoje popędy hamuj, bo ty coś zjebiesz. - pacnęła go w głowę. - Młoda, weź go zamknij w szafie by się uspokoił.

- Ja ci dam! - czułam, że chce już przeklinać, ale zatkał mu usta Childe.

- To ja go wezmę jeśli mogę. - podniósł go i gdzieś zabrał a granatowowłosy go bił po głowie.

Signora popatrzyła się na mnie dwuznacznie. Co jej przyszło do głowy.

- To może pójdę do siebie... - chciałam z tego miejsca uciec ale mnie zatrzymała.

- Przed mamuśką nie uciekniesz. - tym razem ona mnie podniosła i gdzieś mnie niosła. To ona ma siłę, by mnie udźwignąć.

- Spokojnie, jesteś bardzo lekka. - postawiła mnie przed drzwiami do swojego pokoju. - Musimy porozmawiać.

Normalnie to nic strasznego ale tym razem się zestresowałam. Zmusiła mnie bym weszła do jej pokoju i usiadła na krześle.

- Widzę, że od dłuższego czasu się do ciebie dobiera. - zaczęła.

- Signora-

- Nie przerywaj, chcę ci pomóc. Jak ci nie pasuje to, mogę go wykastrować.

- Słucham?! - ona nie posunie się do tego, prawda? - Nie trzeba, nic złego się nie dzieje!

- Na pewno? - potwierdziłam. - Kochana, jak coś trzeba to pomogę. - zaczęła głaskać mnie po głowie. - Nie ukrywasz nic przede mną?

Uważam, że nie potrzebnie się martwiła. Choć nie wiem, czy jej opowiedzieć o tym czy sama sobie poradzić. Cóż, spróbuję.

- Czułaś te mocne pragnienie bliskości?

- Oczywiście! Przyznam się, miałam kogoś i codziennie pragnęłam z nim być. - lekko się uśmiechnęła. - Czemu pytasz?

- Za każdym razem jak mnie przytula, całuje lub normalnie dotyka, to chcę więcej... - wyjaśniłam.

- Aaa, rozumiem... - zaczęła się zastanawiać. - Skoro takie podchody robi. Jeśli mam ci na te tematy doradzić, to musisz być w stu i więcej procentach pewna, że tego chcesz, żebyś nie żałowała.

- Wiem. - westchnęłam.

- Jeszcze masz czas. Nie śpiesz się. - przytuliła mnie. - Na dzisiaj wystarczy tego agresora przy tobie.

- Dlaczego?

- Ponieważ... Normalnie cię zje wzrokiem. - wiedziałam, że żartowała.

 
 
Signora Pov

Od dłuższego czasu widziałam, że między naszymi gołąbkami jest taki niebezpieczny magnez co przyciąga ich do siebie. Oczywiście jej to nie ominie ale nie chcę by ona przez to cierpiała.

Wkurwia mnie to jak kurdupel używa tej energii, co ona to wyczuwa i doprowadza ją to do albo strachu, albo też obłędu. Widać to choć teraz mam wrażenie, że nie nadużywa tego. Dlatego tym razem im przeszkodziłam, niech odpocznie.

Ciekawe czy rudemu udało się go zamknąć w pokoju by on sam się uspokoił.

Choć nie przyznała się wprost co wiem jak sama się czuje. Też to przeżywałam więc miałam szansę popisać się swoją wiedzą. Ona to jeszcze dziecko w takich rzeczach, więc będę pilnować.

- Dziękuję, że mi pomagasz. - awww jaka urocza~ - Jak coś będzie się dziać niepokojącego, od razu dam ci znać.

- No mam nadzieję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro