Fandango

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adele Pov

Właśnie wróciliśmy do Snezhnayi. Było ciężko opuścić tak łatwo Sumeru. Dlaczego?

Z rana gdy Dehya dowiedziała się, że już uciekamy, trzymała mnie i nie zamierzała mnie puścić. Tak przez dwie godziny. Scara starał się odczepić ode mnie brunetkę.

Na szczęście pogodziła się z tym i odpuściła. Oczywiście, że to powiem. Będę za nimi tęsknić.

Po powrocie udałam się na chwilę do królowej, bo jak obiecałam, miałam o wszystkim jej opowiedzieć. Skomentowała, że wspaniale sobie poradziłam.

Dostałam zaproszenie na spotkanie z Childem i Signorą. Właśnie do nich idę.

- Młoda! - rzucił się na mnie rudy aż padając na kolana i tulił się do moich nóg. - Nie wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłem!

- Przestań być jakimś glonojadem, który przyczepi się do wszystkiego! - pojawiła się blondynka, która pocałowała mnie w czoło. - Jak zdrowie?

- A jak widać? - uśmiechnęłam się. - Też tęskniłam za wami.

- Dobra, od dawna myślimy jak was na wyższy poziom skierować. - zaczęła Signora.

- Co masz na myśli...? - z jej ust tak zabrzmiało dziwnie.

- Musicie przeżyć swoją pierwszą randkę! - krzyknął rudy puszczając mnie.

- Nie straszcie mnie... Myślałam, że...

- Ma być prawdziwa! - przerwali mi równocześnie.

- Taka z klasą, elegancka i musicie zaliczyć swój pierwszy taniec. - wymieniała.

- A Scaramouche...? Wie o tym?

- Ja się tym zajmę! Spokojna twoja głowa! - poklepał mnie chłopak właśnie po głowie.

- Dobra, plan trzeba zacząć. Kochana, będziesz ze mną. Dzieciaku, idziesz do kurdupla. - złapała mnie za ramię i gdzieś mnie pociągnęła.

Tartaglia Pov

Od razu jak dziewczyny poszły, ruszyłem w stronę pokoju ciemnowłosego.

- Scaramouche, Scaramouche, will you do the Fandango! - kiedy kopnąłem drzwi jego pokoju zacząłem śpiewać tą piosenkę.

- Wypierdalaj! - rzucił w moją stronę swój kapelusz, który oczywiście złapałem.

- Sprawa jest.

- To trzeba było od tego zacząć, a nie od wkurwiającej piosenki. - ah, on się nigdy nie zmieni. - Mów.

- Idziemy na zakupy! - spojrzał się na mnie jak na debila.

- To idź z swoim chłopakiem.

- Jak tak zdecydowałem, tak zrobimy. - wziąłem kurdupla pod pachę i oddając mu kapelusz skierowałem się w stronę miasta.

~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że plan Signory i mój wypali. Dokładnie to był jej plan, bo uznała, że mała musi przeżyć najlepsze chwile swojego życia. Czemu by nie, chętnie jej pomagałem, robię to tylko dla Crystall.

- Przymierz to! - byliśmy w sklepie z garniturami i dałem mu według mnie spoko komplet.

- Pojebało? Co ty kombinujesz?

- Później się dowiesz, a teraz mnie słuchaj i weź to! - rozkazałem. - Pokaż mi się, jak wreszcie to będziesz miał na sobie.

Kapelusznik coś mówił pod nosem, ale mam to w dupie i wziął ten strój idąc do przymierzalni.

Chwilę czekałem aż łaskawie to założy. Po chwili wyszedł mając na sobie czarny garnitur.

- Brzydkie w chuj. - rzekł zdenerwowany.

Zastanowiłem się. Nudno wygląda. Fakt. Poszedłem znów po jakiś garnitur. Znalazłem czarny z wzorkami, które przy świetle mieniły się na granatowo. Hehe, idealny.

Jak mu dałem znów komplet bez odzewu poszedł z nim do przebieralni.

- To o dziwo lepsze, chyba? - wychodząc miał lekki uśmiech na twarzy. - Ale mów, co wymyśliłeś.

- Dobra, zasłużyłeś. - rozbawiony poczochrałem jego włosy i zaśmiałem się z jego miny. - Szykujemy was na spotkanie.

- Przecież codziennie się spotykamy...

- Wysiliłbyś się na romantyzm czy coś, kurduplu. - pacnąłem go. - Bądź wdzięczny, bo sam byś nie dał rady.

Signora Pov

Z młodą byłyśmy dawno w sklepie i siedzimy gdzieś pięć godzin. Dziewczyna zanim w ogóle popatrzyła na ubranie, mówiła stanowcze nie.

- A może to przymierz? Czerwona sukienka to klasyk!

- Nie jestem pewna... - tym razem łaskawie przyjrzała się sukience.

- Przymierzaj!

Wzięła ubranie i uciekła do przymierzalni. Trochę czekałam.

- Signora, nie jestem pewna. Dziwnie się w niej czuję! - krzyknęła.

- Materiał się rozciąga, więc po czasie nie będzie takie upierdliwe. Pokaż się.

Dziewczyna wyszła z przymierzalni. Otworzyłam usta z zachwytu.

- Przepięknie! Czemu zawsze w podobnych ubraniach nie chodzisz? Masz co pokazać!

- W tym problem. - spojrzała się w lustro. - Już wolę z jakiś szerszych ubraniach chodzić.

- Kochana... - przytuliłam ją od tyłu. - Trzeba raz pokazać swoją kobiecość. Kurdupel będzie zachwycony. Bierzemy! Teraz buty!

- Od razu mówię, że nie szpilki jakieś, bo się obawiam, że złamię przez nie nogi!

~~~~~~~~~~~~~~

Scaramouche Pov

Więc tak, rudy mnie udupił, bo teraz stoję przed restauracją czekając na dziewczynę. Jak to powiedział, on zapłacił za wszystko. Kurwa, nigdy więcej w koszuli, skoro mam się dusić.

Rozpiąłem guziki przy mojej szyi. Która jest...? 19.30, jeszcze jest czas. Jak się to wszystko skończy, powieszę ich. Cokolwiek. Jeszcze po zakupach miałem nauczyć się tańczyć. Totalnie idiotę pojebało.

Z daleka zauważyłem jakąś osobę idącą w moją stronę. Im bliżej, tym lepiej ją widziałem i wiedziałem kim jest. Rozpuszczone i lekko faliste włosy miała, ubrana w czarny długi płaszcz, buty lekko podwyższone i srebrne.

- Jednak ciebie też zmusili? - zacząłem gdy była blisko mnie.

- Niestety. Nie było innego wyboru. - zaśmiała się. Przyjrzałem się jej twarzy. Jak zawsze piękna.

- To może wejdźmy. - zaproponowałem. Blondynka zgodziła się.

Bez przedłużania weszliśmy do restauracji i przywitali nas pracownicy. Normalnie by pytali o nazwisko czy coś, a jednak nie zrobili tego. Może wiedzą kim jesteśmy.

Zaprowadzili nas do stolika. Starałem się być uprzejmy i jak typowy gentleman się zachować. Czyli coś w stylu odebranie płaszcza i powierzenie go na najbliższy wieszak, odsunięcie krzesła i tak dalej. To nie w moim stylu...

Lecz widząc dziewczynę w jakim stopniu jest zamarłem. Zawsze widziałem ją w jakiś luźnych ubrań, zakrywający to wszystko co teraz widzę.

- Kto ci wybierał sukienkę? - usiadłem na swoim miejscu.

- Signora... Uznała, że to mi pasuje.. - uciekała wzrokiem byle nie patrzeć na mnie.

- Oczy na mnie. - powiedziałem spokojnie, oczywiście to zrobiła tak jak oczekiwałem. - Pięknie wyglądasz. - uśmiechnąłem się widząc jej reakcję. Kelner podszedł dając nam menu.

- Do twarzy ci w tym stroju. - usłyszałem to gdy otwieraliśmy swoje karty. Jeszcze raz spojrzałem się na dziewczynę, ale za nią kogoś dostrzegłem.

No tak, mogłem się spodziewać, że będą rudy z wiedźmą obserwować. Westchnąłem cicho zirytowany. Po tym jak się pojawił po chwili kelner, wybraliśmy dania i o to poprosiliśmy.

Kątem oka dostrzegłem jak rudy podchodzi do zespołu muzycznego, który tak o siedział i coś do nich mówił. Oni z uśmiechem się ustawili i zaczęli grać jakąś melodię. I tu zacznie się koszmar. Ludzie wesoło wstawali z własnych miejsc i poszli tańczyć. Dobra, nie byłbym sobą, gdybym nie przyjął tego wyzwania.

Sam wstałem i podchodząc do dziewczyny zaproponowałem taniec lekko wystawiając rękę w jej stronę. Niepewnie się zgodziła i sama wstała delikatnie łapiąc mnie za dłoń.

Będąc na scenie ustawiłem nas tak jak mnie idiota uczył. Że ja go słucham? Nieważne.
Dzisiaj wyjątkowo, szkoda marnować na myśli o debilu.

Zacząłem z nią tańczyć w rytm muzyki. Czułem jak dziewczyna stresowała się i starała się skupić. Jedną na chwilę wolną ręką złapałem delikatnie za podbródek i podniosłem głowę tak bym widział jej oczy.

Przez długi czas tańczyliśmy razem. Nie zaprzeczę, podobało mi się. To, że ten wieczór należał do nas. I nikt się nie wtrącił.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

PRZEZ 3 DNI MYŚLAŁAM, O CZYM NAPISAĆ. NO I WYSZŁO JAK WYSZŁO. ZA JAKIEKOLWIEK NUDY CZY BŁĘDY PRZEPRASZAM!!!

MAM NADZIEJĘ, ŻE TEN ROZDZIAŁ TEŻ WAM SIĘ SPODOBA.

MIŁEGO DNIA CZY NOCY BAYOJAJO<3

EDIT: WIEM ŻE PRZESZŁAM JUŻ BARDZIEJ W STYLU SCARAMOUCHEXOC ZA CO TEŻ WYBACZCIE ALE TAK WYSZŁO:'3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro