Niepokój

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Scaramouche Pov

Jesteśmy piąty chyba wolny dzień w Sumeru. Całkiem nieźle się bawię tutaj. Z dziewczyną planujemy następnego dnia powrót. Z tego co widzę lepiej się czuje.

Cały czas towarzyszyła nam brunetka co ciągle rozmawiała z blondynką. Nie czepiam się, sama mi przyznała, kiedy rozmawialiśmy sami, że nie zamierza mi ją odebrać. I dobrze.

Dzisiaj znowu byliśmy na chwilę na gierce w karty. Spokojnie rewalizowałem z nimi. Tylko coś czułem dziwnego. Co chwilę obserwowałem Adele. Usiadła obok mnie. Wyglądała na nieobecną.

- Dobrze ci się spało? - podejrzewałem, że chodzi o sen.

- Tak, czemu pytasz? - miała słaby głos. Muszę się dowiedzieć o co chodzi.

- Coś się stało, prawda?

- Spokojnie, nic mi nie jest.

- Mała, widać po tobie, że coś jest nie tak. - wtrąciła się brunetka. Chyba podsłuchiwała nas. Reszta tylko spojrzała się na nią.

- Mam dziwne uczucie, jakby miało zaraz coś się stać i to mnie stresuje. - westchnęła. Cholera, muszę być czujny, skoro o tym mówi.

Przybliżyłem ją do siebie i jedną ręką zacząłem głaskać po jej udzie. O dziwo pomogło, ale nie wiem na jak długo. Kontynuowaliśmy grę.

Po kilku minutach dziewczyna wstała. Cała się trzęsła.

- Źle się czuję. Zaraz wrócę. - oznajmiła i skierowała się do wyjścia.

Postanowiłem pójść za nią i ledwo co wstałem z krzesła, dziewczyna krzyknęła łapiąc się za głowę.

Podbiegłem do niej. Nie zdążyłem się o coś spytać, bo dziewczyna zemdlała. Na szczęście ją złapałem.
Bardziej się trzęsła niż kilka chwil temu.

- Co jej jest?! - wyrwała się brunetka sprawdzając jej czoło.

- Z rana nic jej chyba nie było... - zaniepokoił mnie jej stan.
Po chwili dziewczyna zaczęła płakać.

- Trzeba poprosić Lorda Kusanali. To nie jest normalne. - zaproponował ogoniasty.

- Chodź, zaprowadzę cię. - popędzała brunetka.

~~~~~~~~~~~~

- Tutaj, poczekam przed bramą.

Byliśmy na najwyższym punkcie miasta przed zieloną bramą. Bez wahania wszedłem z dziewczyną na rękach.

Było wszystko na zielono, kilka mostów i na środku wydaje mi się, że źródełko.

- Halo! Ktoś tu jest? - krzyknąłem. Dziewczyna na rękach zaczęła się wiercić. - Ej Kusanali czy kto tam, pokaż się!

- Podejdź tu! - krzyknęła jakaś mała dziewczynka stojąca przy źródle.

Od razu ruszyłem w jej stronę.

- Mówią, że pomożesz, o ile jesteś tym Kusanali.

- Jestem. Co się stało?

- Powiedziała, że coś ją niepokoi, później zaczęła jej boleć głowa i zemdlała, a teraz to. - wyjaśniłem.

- Połóż ją tu. - położyłem przy źródełku, a dziewczynka zaczęła ją sprawdzać. - Muszę wejść w jej umysł. Wtedy zobaczę co się dzieje.

- Też chcę wiedzieć.

Dziewczynka złapała mnie za rękę i drugą ręką dotknęła głowy blondynki. Od razu poczułem coś dziwnego i pojawiłem się w innym miejscu.

Staliśmy przed jakimś labiryntem. Czemu tutaj? To może być jej przeszłość?

- Trzeba się przez to przedostać się do niej. Wygląda na tylko sen. - wyjaśniła dziewczynka i biegła przed siebie. Byłem tuż za nią.

Po kilkunastu skrętach byliśmy w najprawdopodobniej finalnym punkcie. Dziewczynka mnie zatrzymała.

- Nic nie mów. - poprosiła. Po chwili usłyszałem czyiś dialog.

- Co ci to daje? - był to głos Adele. - Na twoim miejscu bym odpuściła.

- Przecież mnie znasz. - tym razem to był jakiś męski głos. Lekko wychyliłem się zza ściany. Blondynka stała na przeciwko jakiegoś mężczyzny z czarnymi włosami. Nie widziałem jego twarzy, bo był plecami do mnie.

- Miałeś wiele dziewczyn do wyboru. Czemu?

- Szaleję za tobą. Czemu mnie tak odrzucasz?!

- Nikt o zdrowych zmysłach nie popełnił tyle rzeczy, by tylko być blisko swojego celu.

- Co się czepiasz!? Oni się wtrącili!

- Ciągle mówimy to samo. Weź daj mi spokój!

- Nigdy.

Miałem ochotę go udusić. Powstrzymała mnie Kusanali.

- Sama musi pokonać ten sen. Jak to zrobi, spróbuję usunąć jemu kontrolę. Wygląda mi na jakąś klątwę.

No tak, ale dzięki niej mogę się więcej dowiedzieć o problemie mojej dziewczyny. Większa szansa by jej pomóc.

- Znów muszę cię zamknąć? Wtedy byłaś mi posłuszna.

- Nie dasz rady mnie znaleźć. Nigdy nie będę twoja. Nie jestem twoim posłusznym psem jak to mnie nazywałeś. - ścisnęła ręce zdenerwowana.

- Cokolwiek powiesz, nie masz racji. - zaśmiał się mężczyzna podchodząc do niej po czym złapał ją za szyję. Wiem, że to tylko sen, ale normalnie bym zareagował na to.

- To ty nie masz racji, a twoje ego jest na tyle głupie, że ciężko tobie to zrozumieć. - kopnęła go w krocze, a ten się skulił.

- Odważnie. Ciesz się, jak się spotkamy, nie dasz rady tak zrobić. - zaśmiał się i zniknął.

Tymczasem Kusanali dotknęła podłoża i swoją mocą wszystko stało się białe.
Dzięki temu wróciłem do miejsca gdzie byłem. Przy źrodełku.
Dziewczynka jeszcze chwilę trzymała Adele głowę.

- Już. On już nie będzie miał kontroli. Jeszcze dziewczyna będzie nieprzytomna. Nie martw się, obudzi się za niedługo.

Byłem wdzięczny lordowi. Mam nadzieję, że już mi więcej nie będzie dręczyć dziewczyny. Jak się chociaż pojawi, zabiję go.

Kusanali zniknęła. Po tym blondynka otworzyła oczy. Szybko podniosła się do siadu.

- Gdzie jesteśmy?

- Nie męcz tym swojej głowy. Wszystko jest okej. - pocałowałem ją w czoło.

Narrator Check

Kiedy nasze gołąbeczki przebywały ze sobą, obserwowała ich mała zielona dziewczynka z uśmiechem na twarzy.

- Niesamowita ta para. - westchnęła wesoło. - Ludzkie uczucia są naprawdę piękne.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Myślę, myślę, myślę kiedy i czy w ogóle dać coś z interesującymi scenami 𓁹‿𓁹. Kusi, ale czekam na odpowiedni moment.

Jak narazie przeciągam byście mieli co czytać.

Miłego dnia miłej nocki i dobranoc

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro