Impreza

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adele Pov

Ostatni dzień w Liyue. Childe żegnał się z brunetem, a ze mną żegnała się Ganyu.

- Mogłaś jeszcze tu zostać. - płakała dziewczyna. - Wrócisz jeszcze prawda?

- Jak będzie szansa to wrócę. Tylko nie płacz. - ledwo co mnie zna jeden dzień a już płacze z mojego wyjazdu.

- Tylko nie zapomnij o nas. Racja! Podejdź do Xiao, powiedział, że chce ci coś powiedzieć. - oznajmiła pokazując na chłopaka który stał oparty o ścianę budynku. Podziękowałam jej i podeszłam do niego.

- Podobno coś chcesz powiedzieć.

Spojrzał się na mnie tym gniewnym wzrokiem. Chyba dalej zły za wczoraj.

- Wybacz za wczoraj...

- Nie masz za co. - przerwał. - Tak, chciałem porozmawiać. Dokładnie to... - chłopak lekko zarumienił się, co mnie zdziwiło. - Chciałem podziękować.

- Ty? Czemu?

- Normalnie nie rozumiałem zwykłych ludzi.

- No i jakimś cudem dzięki mnie poznałeś ludzkie uczucia? - potwierdził nie patrząc mi w oczy. - Cóż, miło mi to słyszeć. Jesteś naprawdę uroczy. - uśmiechnęłam się a on odpowiedział warknięciem. Później wystawił rękę trzymając jakieś pudełko.

- Trzymaj to przy sobie by chronił cię od demonów. - delikatnie odebrałam to od niego a ten szybko zniknął. Zaskoczył mnie.

- Adele! Cho już! - krzyknął rudy. Oczywiście dołączyłam do chłopaków i wozem wracaliśmy do regionu lodu.

Przez ten czas czułam jak granatowowłosy oczami mordował rudego a ten drwiąco się uśmiechał. Wolałam nie komentować.

~~~~~~~~~~~~~

- Wróciliście na czas! - zauważyła nas Columbina i podbiegła od razu mnie tuląc.

- Na co czas? - zaciekawił rudy.

- Miałam powiedzieć, że dzisiaj impreza! Każdy z was musi być, będą też ci podwładni. - aha, impreza integracyjna...

- Odmawiam przyjścia. - powiedziałam.

- Nie masz wyboru. - wrednie się uśmiechnęła. - Jak nie przyjdziesz zmuszę cię byś przyszła. - dodała odchodząc od nas.

- Młoda! Będzie fajnie! - objął mnie ramieniem wyższy. - Nie bądź sztywna!

- Won! - oderwał go ode mnie granatowowłosy. - Trzeba być idiotą by kogoś zmuszać do czegoś, czego nie chce.

Zaczęli wymieniać się niemiłymi zdaniami więc odeszłam.

~~~~~~~~~~~~~

W samotności myślałam czy na pewno iść na tą imprezę. Nie przepadam za nimi. Długo mi zajęła decyzja. Ostatecznie pomyślałam, że jednak się przygotuje jak mają mnie zmusić.

Ubrałam trochę dużą koszulę z jakimś niebieskim kwiatem po jednej stronie i zwykłe czarne spodnie. Zrobiłam sobie zwykłą wysoką kitkę.

Zaciekawiło mnie pudełko od adeptusa. Wyciągnęłam z torebki i je otworzyłam. Znajdywała się materiałowa bransoletka. Miała jakieś specyficzne wzorki. Skoro ma odstraszać demony...

Gdy założyłam ją, wydawała się bardzo wygodna, nawet mogłabym w niej spać a ja nie skapnę się, że mam ją na sobie.

Usłyszałam jak ktoś rozwalił mi drzwi z zawiasów.

- Childe! Nie strasz!

- Już idziemy. - zrobił taką pozycję, że się mieścił na szerokość drzwi cały. Widząc mój wzrok od razu znormalniał. - Dobra, już ci naprawiam.

Tak jak powiedział tak szybko zrobił. Po chwili drzwi stały jak nowe.

- Widzę, że jednak jesteś gotowa.

- Psychicznie nie. - oznajmiłam.

- Aj tam, jak coś będziemy we czwórkę, ty, ja, niedźwiedzica i krasnal. - podniósł mnie tak, że byłam na jego ramieniu, widziałam jego plecy.

- Puść mnie! - zaczełam go bić po plecach i machać nogami. Ten jedynie się śmiał i poklepał mnie po nodze. Niestety odpuściłam. Dziwna pozycja dla mnie...

Łaskawie mnie postawił na ziemi stojąc przed jakimiś drzwiami. Rudy je otworzył. Moje uszy zaatakowały głośne dźwięki muzyki.

- Idę stąd. - zabronił mi ciągnąc w głąb pomieszczenia. Muzyka z krzykami już upitych ludzi mieszała się ze sobą i to mnie irytowało.

To był błąd, tak bardzo nie lubię tłumu. Słysząc po chwili jakiś dźwięk, wyrwałam rękę i zakryłam uszy. Nie chcę tu być...

Widziałam jak chłopak coś do mnie mówił głaszcząc mnie po głowie po czym objął mnie i gdzieś szliśmy.

Z daleka w tym tłumie zauważyłam znajome twarze. O dziwo w tym miejscu było ciszej więc zdjęłam z uszu dłonie. Siedzieli przy stole bliżej baru.

- Mówiłem, że będziemy w miejscu gdzie ciszej jest. - wyższy poklepał mnie po głowie.

- Tylko was brakowało! - Signora machała trzymając butelkę.

Dołączyliśmy do nich i chciałam usiąść na wolnym miejscu, ale granatowowłosy złapał mnie za biodra i zmusił mnie bym usiadła na jego kolanach. Też był delikatnie podpity..

- Zajebiście wyglądasz
skarbie~ - wymruczał mi do ucha.

Barman podszedł do nas. Childe poprosił o butelkę jakiegoś Whisky, a blondynka o kolejną butelkę wina. Poprosiłam o sam sok.

Szybko dostałam moje zamówienie, upewniłam się czy to na pewno nie alkohol i nie ma nic podejrzanego, po tym wzięłam łyka.

Czemu imprezy mają taki ciężki klimat? Cóż muszę wytrzymać, w każdej chwili mogę pójść do siebie. Przychodzili do nas na chwilę inni z zwiastunów, rozmawiali i bawili się.
Przed moją ręką ktoś przybliżył butelkę.

- Raz trzeba. - przekonywał mnie rudy.

- Ktoś musi być z tej naszej czwórki trzeźwy. - napiłam się swojego napoju.

- Nie zmuszaj jej. - Scara odsunął ode mnie tą butelkę alkoholu i wtulił się do moich pleców.

~~~~~~~~~~~~~~

Siedzimy tu gdzieś dwie godziny. Childe już opanował parkiet tańcząc z kim popadnie, Signora spała na stole, dalej siedziałam na nogach kapelusznika a on sam już wypił jedną całą butelkę. Chyba on też może zrobić coś dziwnego...

Nagle poczułam jak wkłada mi swoje ręce pod moją koszulę. Już mi się to nie podoba...

- Tak bardzo cię uwielbiam.. - zaczął coś bełkotać. - Tak bardzo ciebie chcę...

- Scara, nie myślisz normalnie. - wstałam, ale znów mnie zmusił bym usiadła, tym razem przodem do niego.

- Nie uciekaj... - oparł głowę o mój bark. - Zostań dla mnie...

- Może już wracajmy, przez ten alkohol–

- Wiem co mówię. - przerwał mi podnosząc głowę by spojrzeć mi w oczy. - Jeszcze nie upiłem się, nie to co rudy. Ten nie ma mocnej głowy.

- Czyli...

- Wkręcałem cię, a tak na serio, to mówiłem prawdę. - pocałował mnie w nos. Zdziwiłam się, nie wiedziałam, że on tak na serio...

- Oczywiście, że nie zmusił bym cię do tego. Bez twojej zgody nic nie zrobię. - pogłaskał mnie po głowie. - Wybacz, jeśli cię przestraszyłem tym zachowaniem.

Odetchnęłam z ulgą. Choć gwarantował, że jeszcze trzeźwo myśli, to i tak po części wątpię.

- Jeśli mogę spytać, mógłbym coś tu zrobić? - zaczął głaskać mnie od szyi do obojczyka. - Może troszkę zaboleć.

Zastanowiłam się i ostatecznie się zgodziłam. Chłopak rozpiął mi górne guziki koszuli i przybliżył się do obojczyka. Na początku zaczął mnie tam całować i lizać. Później poczułam tam jakiś ból, na co jęknęłam z tego bólu. Ścisnęłam ręką na jego koszulce. Chyba wiedział, bo łapiąc mnie za rękę zaczął ją głaskać.

- Jedna powinna wystarczyć. Każdy teraz będzie wiedzieć, że jesteś moja. - oderwał się i zobaczyłam jego uśmiech. - Jesteś w chuj urocza. - rozbawiło mnie te stwierdzenie.

Nagle jakby mój słuch się wyostrzył i jakby wszystko się uciszyło i słyszałam jeden dźwięk.

- Scara, chyba Childe zaczął wymiotować... Pomóżmy mu.

- Skąd wiesz, że to on?

- Słyszę, proszę...

- A tak było miło. - westchnął.

- Wybacz.

- Spokojnie, cóż, dla ciebie to zrobię. - wstaliśmy i poszliśmy do toalety. O dziwo miałam rację.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

W nocy mam chyba bardzo wielką wyobraźnię jak widzę. Następny rozdział już piszę i jak skończę wstawię.

Miłego czytania

Miłego dnia czy nocy dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro