Nietypowe spotkanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adele Pov

- Dostałem list, że mamy jutro wracać. - westchnął granatowowłosy.

- Trochę szkoda.. Tak polubiłam te miejsce. - powiedziałam czytając książkę.

- W sumie to dobrze. Nie chcę by nas znaleźli. - udało mi się usłyszeć jak szeptał.

- Kto dokładnie? - po chwili ciszy nie dostając żadnej odpowiedzi dodałam. - Nie muszę w sumie wiedzieć.

- Nie chcę znów spotkać swojej siostry i przeklętej lisicy.

- To kobieta, która wtedy była nie przytomna?

- Tak ona. O tyle, że ciebie nie poznała. Można powiedzieć, że jest pojebana. - śmiechnął pod nosem.

- Rozumiem. Może jednak je poznam?

- Już nie wiem kto bardziej zjebany, ty czy ona. - rozbawiły mnie jego słowa.

Wróciłam do czytania. Książka nie moja, pożyczyła mi Signora. Podobno to jakaś miłosna historia.

Właśnie czytam moment jak bohaterka spotyka się z chłopakiem, w którym jest zakochana. Chłopak okazuje się, że też coś czuje do niej. Czemu takie momenty czytając są takie nudne?

Pojawił się moment ich pocałunku. Zza dziecka takie sceny dla mnie były obrzydliwe. Teraz tak o tym pomyśleć... Jakie to jest uczucie? Nigdy tego nie próbowałam.

- Meh, po co to czytać skoro możesz sama spróbować to.

Przestraszyłam się na tyle, że jakimś cudem uderzyłam go książką.

- Wybacz, następnym razem proszę mnie nie straszyć! - oby nie był zły za tą książkę, błagam.

- Jak pierdolniesz to na maxa. - w głosie słychać było jego zdenerwowanie. - Uznajmy, że wybaczam. No chyba, że... - przybliżył się do mojego ucha szepcząc. - Pozwolisz mi coś zrobić.

- Zależy co dokładnie chcesz zrobić. - miałam obawę. Ufam mu, ale co jeśli by zrobił coś, czego bym się nie spodziewała?

Chłopak odsunął się patrząc głęboko w moje oczy. Miał bardzo poważną twarz. Później skierował wzrok na moją rękę po czym delikatnie ją wziął przykładając mi do ust. Po tym przybliżył się całując wierzch mojej dłoni.

Znowu mnie zaskoczył. Czemu to zrobił? Co jemu siedzi w głowie?

- Wybaczone. - szeroko się uśmiechnął.

Czułam jak szybciej mi zaczęło bić serce. Gorąco mi się zrobiło na twarzy.

- Młoda, wszystko w porządku? - zmartwił się.

Schowałam się za książką. Co mam mu powiedzieć? Poczułam pragnienie tego uczucia, ale boję się...

- Czegoś oczekujesz ode mnie, prawda?

Scaramouche Pov

Wiem co zrobiłem. Nie umiałem się powstrzymać.

- Chciałbym ci najpierw podziękować. - delikatnie zabrałem z jej rąk książkę, po tym delikatnie dotknąłem jej twarzy zmuszając ją do kontaktu wzrokowego. - Odzyskałem serce, które dawno temu mi zabrano. Dzięki tobie je odzyskałem. Od dłuższego czasu czułem coś nowego będąc obok ciebie. Długo mi zajęło, by być tego pewny. Teraz jestem i ci to mówię. Nienawidzę patrzeć na twój smutek. Do twarzy ci z spokojem i uśmiechem. Pozwól mi dopilnować i ochronić to.

W jej oczach był szok. Na jej twarzy zagościł duży rumieniec. No teraz wygląda jak pomidor.

- Wiem, że nie jesteś gotowa. Oczywiście, że poczekam. - kontynuowałem. - Tylko pozwól mi chociaż tyle.

Czekałem na jej odpowiedź. Dziewczyna dotknęła moje dłonie lekko się uśmiechając.

- Dziękuję...

Uśmiechnąłem się szeroko. Nie odrzuciła, a to znaczy, że jest szansa! Co za ulga.

- Aha! To już przegapiłem najlepszy moment?

- Rudy idioto, co tu robisz!? - zaskoczyło mnie pojawienie się tego idioty.

- No co? Signora mnie wysłała po was. To co? Było coś między wami ? - jego mimika wskazywała tylko jedno.

- Wypierdalaj! Truj dupę komuś innemu a nie!

- W sumie wam się pochwalę. - usiadł koło nas. - W Liyue spotkałem zajebistą dupę.
On mnie polubił więc jest nadzieja.

- O boże, współczuję mu. Nie spodziewałem się, że jednak będziesz lubił chłopaków.

- Nie przerywaj kurduplu. Otóż powiem kto jest moim celem. Nazywa się Zhongli!

- Gratuluję, mam nadzieję, że coś między wami zaiskrzy. - dziewczyna bezproblemowo to powiedziała.

- Okazał się Archonem. - dodał.

- Japierdole, nie toż że gej to jeszcze archona chce zaliczyć. - nie wiem czy to dobrze czy nie.

- Marudzisz, zamiast się cieszyć to prujesz się. Crystall, sorka za początek, ogólnie chodziło mi o to, żeby zrobić mu na złość. - wyjaśnił.

- Masz moją litość i jak policzę do trzech masz zniknąć. - włączyłem moc deluzji. - Raz.

O dziwo posłuchał i zniknął. W sumie to dobrze, że ma kogoś innego na oku. Teraz została Signora do wyjaśnienia.

Dziewczynę przyciągnąłem do siebie od tyłu ją przytulając. W dupie mam rudego, co innego jest ważne.

- Co powiesz na kolejny spacer. Trzeba jakoś zakończyć ten pobyt tutaj. - zaproponowałem.

- Z przyjemnością~

~~~~~~~~~~~~~

Zaprowadziłem do jednej z największej atrakcji tego regionu. Do świątyni Sakury. Czy jakoś tak, nie pamiętam.

- Spokojnie tutaj.

- Racja. Nic się nie zmieniło. - humor mi się zepsuł widząc pewną osobę. Od razu z dziewczyną schowaliśmy się za jakimiś głazami.

- Co się stało?

- Nic, nie spodziewałem się, że jedna typiara będzie dzisiaj dyżurować. Najlepiej chodźmy, póki szansę mamy. - gdy chciałem się cofnąć...

- Ohoho kogo my tu mamy ~ - no i po nas. - Witaj Kunikuzishi.

- Od dawna tak się nie nazywam.

- Dla mnie zawsze będziesz nim. Nieważne. Kim jest ta piękna towarzyszka?

- Nie twoja sprawa Yae Miko.

- Haha czemu tak wrednie~

- Bywa. Crystall, chodźmy. - złapałem ją za rękę i szybko od lisicy uciekliśmy. Wolę nie wiedzieć co gdybym jeszcze dłużej tu został.

Po drodze zauważyliśmy idącą w naszą stronę Raiden.
Uśmiechnęła się i pomachała do nas. Tymczasem ja środkowego palca pokazałem i ominęliśmy ją.

- Tak jak chciałaś, poznałaś je. Nie musisz z nimi rozmawiać.

- Rozumiem. - chwała, że nie pytała.

~~~~~~~~~~~~~~

- Nie było nudno.

- To dobrze. Chociaż się rozruszaliśmy. Jak wrócimy to znów będą kazali ci siedzieć z papierami przy biurku. - powiedziałem siadając na krześle. Przed powrotem do pokoju poprosiłem o jakąś herbatę.

- Racja. - odpowiedziała krótko.

Ktoś zapukał do drzwi. Od razu wiedziałem, że herbata jest. Szybko otworzyłem drzwi.

- Dziękuję. - chciałem odebrać gdyby nie pewna informacja.

- Paczka dla pana. - jakiś chłopak podał mi różowo-fioletowe pudełko z naklejką lisa. Od razu wiedziałem od kogo.
Odebrałem to wszystko i zamknąłem drzwi.

Pudełko rzuciłem gdzieś na stół. Interesuje mnie teraz herbata.
Widziałem jak dziewczyna zainteresowała się tym.

- Dziwne, mogę sprawdzić?

- Jeśli ci się nudzi. - wyczułem w kubkach smakowych gorzki smak z lekką słodyczą. Mniam.

Otworzyła i zajrzała do środka. Zdziwiłem się widząc jej zdezorientowanie. Zaciekawiony podszedłem.

- Co to jest? - spytała.

Widząc zawartość pudełka oplułem się. Szybko postawiłem kubek na stół a pudełko od razu zabrałem wyskakując z okna i poleciałem dzięki swojej wizji wiatru jak najdalej od hotelu wyrzucając do morza.

- No chyba ją pojebało dawać takie rzeczy. - warknąłem pod nosem i wróciłem do hotelu. Też przez okno.

- Wybacz, Miko jest czasem... Niewyżyta? - próbowałem jakoś łagodnie wyjaśnić dziewczynie.

Adele chyba się zacięła, bo nie odezwała się. Wziąłem swój kubek wypijając od razu całą zawartość.

- Błagam, nie myśl o tym. Patrz, ciemno za oknem. Idź spać. Dobranoc.

Od razu położyłem się w swoim przydzielonym łóżku. Że też zboczona lisica musiała takie coś wymyślić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro