Prima aprilis

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział Specjalny - Prima aprilis

Scaramouche Pov

Dobra, baby mają gnić tydzień, minęło chyba dwa dni. Jeśli dobrze liczę, to jeszcze pięć dni męki. Jest w chuj zajebiście.

Byłem w swoim pokoju, ledwo wstałem, a poczułem się dziwnie.
Myślę, że mi to przejdzie.
Jak się odświeżę, będzie lepiej.

Zrobiłem poranną rutynę.
Ledwo spojrzałem się w lustro...

- Co jest kurwa...

Miałem na głowie uszy i nie z dupy ogon takiego samego koloru co moje włosy. Jakim cudem tego nie wyczułem?

- Czy to jest kara za to, że nazywałem furasów furasami? - spytałem sam siebie.

To musi być czyiś żart. I oczywiście to dzień żartów. Hm kto taki mądry...

Znajdę go. I uduszę. Nie żartuję.

Ogarnięty wyszedłem z pokoju. Nie ma szans by przede mną się schować. Nawet jak się zakopie, bez problemu go znajdę. Jak umrze też go znajdę.

- Hej krasnal! - dobra, kolejna osoba chce już w trumnie gnić.

- Czego lisie? - odwróciłem się w stronę właściciela głosu.

- Hahaha, zgadłeś. Jestem teraz dosłownie lisem!

I co go kurwa bawi? Chociaż, do niego pasuje.

- Pf, ty akurat mnie nie dziwisz z tym wyglądem.

- Tymczasem ja podejrzewałem, że jesteś kotem.

- Skąd wiesz, że jestem kotem?

- Po pierwsze, koty są tak samo wredne i upierdliwe jak ty, po drugie widać.

- A ugryźć cię?

- Już wredniak pokazuje pazurki. - i po co ja z tym lisem gadam.

- Hahaha wiedziałam! Jebane furasy!

Tak, musiała Signora się pojawić.

- A ty niby co? Wyglądasz jak zając!

- Jestem królikiem! A króliczki są urocze z takimi uszkami i ogonkiem puchatym. Idealnie do mnie pasuje, bo też jestem urocza~

Ta... Ma długie zajęcze uszy i kulkę w dupie czy tam na dupie. Też są wredne, bo bez powodu gryzą.

- Mogę dotknąć ogona? - spytała pokazując na ogon rudego.

- Spierdalaj, masz swój!

Westchnąłem odsuwając się od tej dwójki szukając pojeba. Miał się przecież ogarnąć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak Fatima zniknął typ. No i jednak niepotrzebnie na niego straciłem czas...

- Hejo panie Balleder!

- Kto ty!? - o kurwa.

- Spokojnie, to ja hehe.

- Wasza wysokość... - od razu jej się pokłoniłem. No co, trzeba oddać jej szacunek. Tylko... Czemu mi się pokazuje?

- Fajną niespodziankę zrobiłam? Aż sama mam ogonek i uszy!

Teraz to zauważyłem... Więc to jej plan zamienić każdego w pół zwierzaka.

- Spokojnie, to tylko na dzisiaj! Ale tak widząc ciebie... To może tobie zostawię te uszy i ogon... - zastanowiła się.

- Prosiłbym jednak, o pozbycie się tego..

- Ah.. no szkoda. Ale skoro prosisz. Jutro każdy będzie normalny!

Caryca to naprawdę wzbudzający we mnie respekt archon, choć czasem zachowuje się tak... Niepoważnie. Kto co woli, nie mam prawa się czepiać. Kiedyś był dzień, jak była bardzo zdenerwowana. Każdy bał się do niej odezwać... Następnego dnia jej dziwnie przeszło. Do teraz nie wiem z jakiego powodu taka była i chyba wolę nie wiedzieć.

- Dziękuję pani.

- A mogę cię pogłaskać!?

- Nie jestem pewny...

Mimo mojej niezgody, zrobiła to. Miała gwiazdki w oczach dotykając moich kocich uszów.

- Dobra dość, taką zabawę zostawiam różyczce. Bayu! - wystarczyło jedno mrugnięcie a zniknęła.

Cóż, trzeba wracać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Im bliżej naszych pokoi, tym bardziej czułem taki słodkawy zapach. Czemu mi się to dzieje? Mam nadzieję, że to jednorazowe bo to jest upierdliwie męczące.

Jednak z każdym krokiem czułem jakiś ciężar. Co to kurwa jest?!

- Panie, wszystko w porządku? - zagadał jeden z strażników.

- Spadaj, póki jeszcze żyjesz. - warknąłem. Ten od razu zrezygnował i zniknął mi z oczu.

Ledwo otworzyłem drzwi do swojego pokoju i chciałem wejść, ale ktoś mnie zawołał.

- Ej, Scaramouche, chodź tutaj!

To była Raiden będąc w pokoju Adele? Co ona tam robi?!

Jakimś cudem szybko podszedłem tam i w progu zauważyłem leżącą na ramieniu Miko blondynkę. Jednak...
Adele też miała ogon i uszy. Były takie ombre, najpierw blond jak jej włosy a później stawały się białe. Uszy były chyba kocie, jednak ogon się różnił, bo były tak samo puszyste jak ogon lisa.

- Nie trzeba było, nic mi nie jest. - powiedziała ciepło machając delikatnie ogonem.

- Co się stało? - spytałem zdezorientowany.

- Od kiedy stała się taką hybrydą miewa swoje humorki. - odpowiedziała lisica dotykając uszy blondynki, która delikatnie pomrukiwała.

- Dobra, dzięki. Możecie iść. Adele, chodź do mnie. - usiadłem na krawędzi łóżka zachęcając ją do przybliżenia się.

Bez wahania wtuliła się we mnie machając wesoło ogonem.

- Wybacz, ale najlepiej zostaniemy z wami. - powiedziała różowo włosa wyciągając rękę w stronę blondynki. Od razu odepchnąłem jej rękę.

- Nie masz prawa jej dotykać, niewyżyty lisie.

- Oj nie stresuj się kociaku.

Do mojego nosa dostał się ten sam zapach co czułem na korytarzu. Okazało się, że to był zapach Crystall.

- To na chwilę możemy was zostawić. Jeśli nie macie nic przeciwko, wrócimy tutaj z smakołykami. - zaproponowała Raiden.

- Piorunku mój~

- Miko, bez dyskusji. Idziesz ze mną. - pociągnęła za włosy lisicy i wyszły z pokoju.

Wreszcie mogłem zostać sam z dziewczyną, która wtulona we mnie spała..?

- Kochanie~

- Nie śpię.

- Jak się czujesz?

- Smutno... - westchnęła kuląc się.

- A czemu tak? Co się stało? - dotknąłem delikatnie jej ogona, który na początku napuszył się. Później mogłem ją głaskać.

- Nie jestem pewna... Od początku dnia dziwnie się czuję... Taką pustkę mam. - opisała z obawą. - Teraz to przeszło mi. - mówiąc to rozpromieniła się.

- Pfff, dlatego, że przyszedłem?

- Możliwe~

Uśmiechnąłem się słysząc taką odpowiedź. Spojrzałem na chwilę na jej uszy, później na jej ogon.

- Mogę coś zrobić?

- Możesz, zależy co dokładnie..

Swoim ogonem związałem jej nadgarstki. Jedną ręką objąłem ją, a drugą dalej głaskałem ją po ogonie.
Przybliżyłem się do jej zwierzęcych uszów i delikatnie dmuchnąłem w nie.

- Co robisz? - mruknęła kuląc swoje uszy.

Mruknąłem rozbawiony i zacząłem całować jej uszy. Dziewczyna chciała uciec, ale byłem przygotowany na to i mocniej ją trzymałem.
Trochę minęło gdy odpuściła pozwalając mi kontynuować.

Mój zmysł węchu wyczuł znów słodki zapach tylko intensywniejszy.. mocniejszy..
Przez to pobudziłem się.

Zmieniłem naszą pozycję. Będąc nad nią jej nadgarstki przyszpiliłem nad jej głową.

- Co ty mi robisz..?

- N-nic... - była zdezorientowana. Na jej twarzy zagościły widoczne dla mnie rumieńce.

- Nie kłam. - mając dalej rękę na jej ogonie ścisnąłem, zareagowała krótkim piskiem. - Nie ważne jaka pora dnia, nieważne w jakiej wersji będziesz, gdziekolwiek razem będziemy, mam ochotę tak cię pieprzyć byś wykrzykiwała moje imię i nie padniesz ze zmęczenia. Chcę za każdym razem słyszeć twoje błagania o więcej. Czekam na dzień kiedy –

Czekaj, co jest? Co ja mówię?! Czemu tak w ogóle mówię? Czy to przez naszą przemianę czy ten zapach od niej?

Puściłem jej nadgarstki odsuwając się od niej. Na jej twarzy zagościł szok i strach. Co ja zrobiłem...

- Adele... Ja... - taki wstyd..

Już najlepiej bym nic nie mówił. Jebana przemiana.

- Naprawdę tak uważasz...? - podniosła się siadając przede mną.

Sam nie wiem.. Przyznaję, chętnie bym cały czas z nią to robił, ale nie myślałem o tym w taki sposób.. Chyba..?

- Nie wiem co mnie wstąpiło. Nie chciałem cię przestraszyć. To przez to, że jesteśmy jakimiś pół zwierzakami. - może uwierzy.

- Scara... - dotknęła mnie swoim ogonem. - Nie przestraszyłam się tylko... Jestem zdziwiona. Czy to co mówiłeś, to prawda?

Wziąłem głęboki oddech. Nie wiem, czemu tak spokojnie reaguje.

- Nie zaprzeczę, cały czas cię pragnę, ale nie chcę byś uznała mnie za jakiegoś zboczeńca. - zaśmiałem się.

- Rozumiem.

Wzięła moje dłonie i położyła na swoim ogonie.

- Nic się nie stało. Nie obawiaj się.

Kurwa mać.. Ona bez problemu rozumie moje intencje. No anioł.

- Dziękuję... - aż to zawstydzające. Zdziwiłem się kiedy... - Przestań machać! - zatrzymałem ten swój ogon.

- Zabawne~ Mogę?

- Pf, tylko spróbuj, a ci rękę urwę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Wróciłyśmy!

- To spierdalać. - pokazałem środkowy palec tym babom, tymczasem Adele miziała mnie po uszach pozwalając mi na dotykanie jej ogona. Za to mój ogon wesoło machał. Było mi wygodnie bo leżałem na niej, a jej piersi były fajną poduszką.

- Bądź miły... - poprosiła blondynka.

- Mamy jedzonko i gry! - zignorowała mnie i wskoczyła na łóżko z torbami.

- Miko zachowuj się. - rzuciła butem w jej głowę Raiden.

- Łeeee boli! - od kiedy taka dziecinna się stała? Niech zachowuje się poważnie.

- Poza tym, Raiden, czemu nie masz uszów i ogona? - spytała blondynka.

- Ponieważ nie jestem jednym z was. No i przyznając się, to ja zaproponowałam Archonowi Cryo by taki żart na dzisiaj wam zrobić.

- Uduszę ciebie.

- Spokojnie kochanie. Wdech i wydech. - pocałowała dziewczyna w głowę. Przeszło mi.

- Właśnie kochana. Przekazałaś mu to co chciałaś? - spojrzała się lisica na Raiden.

- O co chodzi?

- Jeszcze nie. - co ona kombinuje? - Scaramouche, chcę cię przeprosić.

- Hę?

- Minęło sporo czasu. Przepraszam, za to, że przez nas było ci smutno. Schowajmy topór wojenny, który jest między nami. - dokończyła.

Dlaczego teraz jej wzięło na wyrzuty sumienia? I myśli, że o tak zapomnę o wszystkim. Ale...

- Nie wiem.

- Mam świadomość, że będziesz na nas zły. Jako twoja matka, chcę pogodzić się z swoim synem i zacząć od początku.

Zastanowiłem się. Racja, minęło dużo czasu, ale... Ciężko mi się z tym pogodzić.

- Czekaj moment, to nie jest żart?

- Nie.

- Kłamiesz. Jak następnego dnia nie powiesz tego samego, uznaję tą rozmowę za mgłę, która zniknęła.

- Dobrze. - jak nie zrobi tego, to będę wiedział, że żartowała.

- To co? Imprezujemy? - zaproponowała Miko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wreszcie skończyłam rozdział.

Zapomniałam jeszcze coś tu dodać ale nieważne.

Dobra wiadomość. Prawie przyjęli mnie do pracy! Dlaczego? Bo mam dać znać po pyrkonie i umówić się z szefem.

Drugie info,
sa7ta1no wstawiła rozdział pierwszy w "Detektywistyczne przygody Keiko Yumy"! Proszę, wejdźcie do niej i zachęcajcie jej by dała za niedługo kolejny rozdział.
Bo rozdział wyszedł naprawdę zajebiście. Oczywiście kolejnym głównym bohaterem jest nasz ulubieniec, Heizou!

No to chyba tyle. Bayu!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro