Wyjazd czy Wakacje?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Adele Pov

- Zostajesz. - trzymała mnie Keiko.

- Ale-

- Zostajesz!

- Kochana moja... - próbował ode mnie ją odczepić Heizou.

- Ona zostaje! Powiedz coś jej!

- Obiecuję, że znów przyjadę. - może to ją przekona.

- Nie! Zostajesz!

- Jejku, Keiko... Jak mówi, że wróci, to wróci! - dołączyła do pomocy Beidou.

I tak o to siłowali się, bo dziewczyna naprawdę do mnie się przyczepiła. Jejku, zaraz mnie udusi!

- Dobra, wynocha od niej. - odepchnął wszystkich ode mnie wiatrem i objął mnie w pasie Scara. - Bo jeszcze coś jej zrobicie, a wam tego nie daruję.

Za plecami śmiał się Kazuha. Kapelusznik spojrzał na niego gniewnie.

- To nie śmieszne!

- Wybacz przyjacielu, ale ja myślę inaczej. - głośniej zaczął się śmiać.

Ledwo co poruszyłam się w stronę statku Beidou, jakimś cudem upadłam na ziemię.

- Blondi przyjaciółko moja! - tym razem trzymała mnie za nogę.

- Keiko! Dość! - detektyw chciał ją ode mnie odciągnąć ale wyszło tak, że Heizou trzymał dziewczynę i ciągnął, a ona dalej trzymała mnie za nogę co szurałam po drewnianym moście.

Beidou z Kazuhą zaczęli się śmiać, a Scara wyglądał na bardzo zdenerwowanego.

- Jak ją natychmiast nie puścisz, to nigdy tutaj nie wrócimy! - krzyknął na cały port.

Keiko wreszcie mnie puściła i zaczęła udawać płacz. Chłopak pomógł mi wstać.
Trochę się ubrudziłam.

- Dobra, dłużej nie będę czekać. Chodźcie kochasie! - piratka popędziła w stronę statku gdyby nie to, że pojawili się...

- Aha!? Ledwo co przyjechałem a już mamy uciekać?! Myślałem, że już mamy wakacje!

- Rudy geju, co tu robisz?! - chłopak nie był sam, jeszcze jest Signora.

- Haha, uduszę cię moja droga z tęsknoty! - blondynka mnie przytuliła i jak sama powiedziała, zaczęła mnie dusić.

- Czemu tu jesteście? - spytałam ledwo słyszalnie.

- Ugadałam się z królową by nam czwórce zrobiła wolne. - wyjaśniła puszczając mnie.

- Czyli, że co? Zostajecie tu? - wtrąciła się Keiko.

- Na to wygląda. - westchnął załamany granatowowłosy.

- Aha, skoro zostajecie, to z wami teraz się pożegnam. - przytuliła na pożegnanie piratka. - Kazuha, idziemy!

- Jak coś, to u mnie w domu możecie zostać. - powiedział na szybko jasnowłosy i zniknął.

- I super, będziemy tu na długo, przyniosłam dla was torby z ubraniami! - oznajmiła wesoło Signora.

Skoro ma moje i Scary torby... Jejku, co mogłaby wygrzebać z naszych szaf?

~~~~~~~~~~~~~~

- Już cierpię przy tych debilach. - marudził kapelusznik. - Szykuj mi pogrzeb.

Wróciliśmy do domku Kazuhy. Jestem mu wdzięczna, że bez problemu nam pozwolił jeszcze tu mieszkać.

- Nie może być aż tak źle. - szepnęłam do niego.

- Cieszymy się, że jednak zostajecie! - rzuciła się na nas Yuma. - Teraz na pewno od ciebie się nie odczepie Blondi.

- Ty chyba masz na nią zły wpływ. - złapała za jej strój Signora.

- A ty co, jej matka?!

- Żebyś wiedziała.

Westchnęłam widząc jak one zaczęły spokojnie się kłócić. Childe z Heizou próbowali je uspokajać.

- Chodź ze mną. - złapał mnie za rękę i pociągnął mnie jak najdalej od nich. Byliśmy w innym pokoju i zamknął je na klucz. - Niech się tam kłócą. Oby nam nie przeszkadzali. Inaczej zabiję.

Podszedł do mnie i pocałował mnie w usta od razu dając do tego język. Mam wrażenie, że coraz lepiej on to robi. Aż się przy tym rozpływam.

- Wow spokojnie, bo upadniesz. - zaśmiał się i podniósł mnie trzymając za moje uda. - Aż tak ci się podoba? - mruknęłam zadowolona.


Scaramouche Pov

Nie mogłem się powstrzymać od dotykania i całowania jej. Zaraz wybuchnę.
Tak długo czekam...

Gdy położyłem delikatnie dziewczynę na łóżko, nie mogłem oderwać od niej oczu. Aż szkoda by było ją skrzywdzić. Miałem wrażenie, że jakbym ją delikatnie dotknął, może się rozpaść.

- Mogę cię dotknąć...? - zawstydziło mnie te pytanie, ale uznałem, że jak nie spytam, to mogę ją zranić.

- Nie musisz się o to pytać.

Zacząłem ją całować po szyji, bo wiem jak to uwielbia. Każdy mój gest i dotyk w jej stronę, przyprawia ją o dreszcze. Jej ciche jęki potwierdzały, jak bardzo się jej to podoba. Chcę ją tak bardzo...

Dotykałem ją po nogach, talii i brzuchu. Dziewczynie starałem się dawać największą przyjemność, by później nie obawiała się moich intencji. Chciałem krok dalej, wcześniej spytać ją o to, niestety...

- NIE!!! - usłyszałem jak wyważyli drzwi i odsunęli mnie od niej.

- Jakim prawem nam przerwaliście!? - a było tak przyjemnie.

- Nie damy wam tego zrobić! - krzyknęła Keiko tuląc do siebie zdezorientowaną Adele.

- Przecież bym ją nie zranił!

- Wiemy ogierze, ale nie na naszej warcie. - poklepał mnie po głowie rudy.

- Ty hipokryto! Najpierw mówisz to a później co innego!

- Nie pamiętam bym cokolwiek mówił. - wystawił język rozbawiony.

Wkurwił mnie więc zacząłem go dusić. Musieli mnie siłą od niego odciągnąć.

Dziewczyny wygoniły nas z pokoju. No i zostałem sam razem z rudym idiotą i detektywem.

- Błagam o prywatność! Proszę o zbyt wiele?!
Jeśli chcecie mi dać jakiś wykład to mam dość, sam potrafię to ogarnąć!

- A pytasz ją o to? - spytał rudy.

- Cały czas pytam! Nie ma nic przeciwko!

- W sumie, o co ci chodzi? - spytał detektyw, w sumie też byłem ciekawy.

- Hehe, po prostu traktuję ją jako swoją siostrę. Sam mam rodzeństwo, więc instynkt braterski mi się włączył.

Tak... Uznajmy, że mu wierzę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro