Koszmar sie zaczyna~Eleven.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po tym niezręcznym spotkaniu z Joshem poszła do domu. Gdy weszłam nikogo w nim nie było. Ściągnęłam kurtkę oraz moje botki i zaczęłam chodzić po kuchni w celu ugotowania czegoś- Teraz mam na głowie obiad dla trzech osób. Wyciągnęłam patelnię oraz garnek i postanowiłam ze zrobie Spagethii. Wyciągnęłam z szafki gotowy makaron i wrzuciłam do  wody w garnku i zrobiłam sos. Jak sie ugotował makaron nałożyłam sobie, zjadłam i zabrałam sie za lekcje. Gdy juz je odrobiłam zobaczyłam ze jest 16:00 a wróciłam do domu o 14:00. Martwię sie trochę o Leo. Nie ma go od 2 godzin. Charlie za niedługo będzie bo kończy zajęcia o 16:00. Po około 20 min usłyszałam uchylające sie drzwi, myślałam ze to Leo ale jak wyłonił sie z głębi korytarza Charliego to moja nadzieja poszła tak szybko jak przyszła. Ja wstałam z kanapy i wtuliłam sie w brata.
-Hej Sister- zaczął tuląc mnie.
-Haj brother- zaśmiałam sie.
-Leo jeszcze nie ma?- zwolnił uścisk i zaczął sie rozglądać po salonie.
-Jak szliśmy do domu mówił mi, ze musi coś załatwić z dyrektorem i go od 2 godzin nie ma.
-Eh.. Może zadzwonię do niego. Blondyn wyjął telefon i zaczął wybierać numer. Po wykonanej krótkiej czynności przyłożył telefon do ucha.
-Eh.. Sekretarka sie włącza.
I nagle usłyszeliśmy otwierające sie drzwi. Od razu pobiegliśmy na przedpokój i zobaczyliśmy Leo. Miał podbite oko.
-Co sie stało?- dopytywał sie blondyn.
-Co miało sie stać?- odpowiedział tak jakby nigdy nic.
-A to?- pokazał blondasek na jego oko.
-Aaa to nic, wywróciłem sie.
Ja sie na niego spojrzałam złowrogo , bo dobrze wiem że to nie jest przez przewrócenie się.
-Yyy chłopaki macie spagethii w kuchni odgrzejcie sobie. Byłam bardzo zdezorientowana i to było chyba widać
-Nie zjesz z nami?- dopytywał sie brunet.
-Juz jadłam- powiedziałam i poszłam na górę. Weszłam do pokoju i siadłam sobie na łóżku. Dlaczego Leondre nie postawi im sie? Dlaczego daje sie bić? Czy teraz mnie tak urządza?- zadawałam sobie pytania w głowie. Siedziałam w pokoju tak z 5 min i usłyszałam pukanie. Powiedziałam odruchowo proszę i za drzwiami wyłonił sie Leo. Spojrzałam sie na bruneta i zobaczyłam ze jest cały w siniakach.
-Leo, ja wiem ze sie nie wywaliłeś. Dlaczego tak każdego okłamujesz?
On sobie siadł na moim łożku.
-Chcesz prawdy?- westchnął.
-Tak..- powiedziałam
-Okej. Boje sie ich okej? Boje sie im sprzeciwić, bo wiem że będzie gorzej. Tak nie wywaliłem sie tylko szedłem tutaj i zaczęli mnie bić. Jak komuś powiem to mnie zabiją. Już wystarczajaco ze ty o tym wszystkim wiesz. Mia.. Ja nie chce żebyś cierpiała tak samo jak ja, żebyś marzyła o tym, że pójdziesz do szkoły i tam nikt nie będzie na ciebie czekał za rogiem w celu pobicia cie. Ja sie już tak trochę przyzwyczaiłem. Chodziaz codziennie sprawiają mi większy ból ale to tylko jeszcze rok. Myślisz ze dlaczego mam problemy z nauka? Nie mogę sie skupić, boje sie ze wejdą mi do domu.. Wiesz co było najgorsze? Że ,spodobałaś sie Joshowi, i mnie dzisiaj za to pobił dwa razy mocniej. Że jesteś ,,ze mną" a nie z nim. - ,,Ze mną"  wziął w cudzysłów w powietrzu -Mia.. Tak mi przykro ze cie w to wplątałem.
-Ja.. Ja nie wiem co powiedzieć.-Pierwszy raz w moim 15 letnim życiu zostałam strapiona.
-Nic nie mów. Najlepiej będzie jak skończymy to co zaczęliśmy.  Że nie będziemy sie do siebie odzywać, unikać siebie. Tak będzie  najlepiej, uwierz.. Ja trochę pocierpię ale najważniejsze ze ty nie będziesz. -I wyszedł. Tak po prostu wyszedł.. Zostawił mnie. Może i dla mojego dobra, ale z drugiej strony teraz Josh będzie sie nad nim znęcał za mnie. DLACZEGO ŻYJE!!- wykrzyczałam na pół domu. Ha, i tak sie nikt nie przejął. Okej. Charlie pewnie jest zagadany ze swoimi laskami przez telefon a Leo.. Ja Leo juz nie obchodzę. Myślałam że będziemy dobrymi przyjaciółmi, że będziemy mogli na sobie polegać, ale.. Rzeczywistość słońce.

Hej! I jak sie podoba? Mam nadzieje ze jest Oki. Napiszcie mi w komie co sądzicie. Wiec co? Widzimy sie jutro ;* ~Emi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro