XX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Danny's POV:

I wtedy jakimś cudem udało mi się ją przekonać, choć na początku jej mina, gdy zobaczyła gibona, była bezcenna. Dopiero wieczorem, kiedy z jej przekrwionych oczu nie miało już co cieknąć zaproponowałem tą jakże wspaniałą ofertę. Szczerze? Mnie również było cholernie ciężko z powodu śmierci Josha, zapłakałem tylko raz, w łazience nad zlewem, ale wiedziałem, że muszę być silny. Gdybym teraz, kiedy ona potrzebuje mnie najbardziej, wymiękł, nie wiem jak to by się mogło skończyć. Doskonale wiedziałem, że Maja ma zapędy do... Nie radzenia sobie z agresją wobec siebie, dlatego była pod moim czujnym okiem praktycznie cały czas. Wyjątki to jej lub moje wycieczki do toalety. Nie użyłaby żyletki ani nic ostrego, ale za to wiem, że od zawsze uderzała ręką w ścianę kiedy sytuacja była krytyczna. Teraz, kiedy tak przeraźliwie schudła, jej kości pękłyby jak zapałki.

Do jedzenia za cholerę zmusić jej też nie mogłem, więc do pokoju przyniosłem wszystko co najlepsze, szczególnie litr mleka i pomarańcze w razie, gdyby siekło ją za mocno. Miałem pewność, że zioło nie zrobi jej absolutnie żadnej krzywdy, sam musiałem spalić około trzy lolki aby mnie zrównało, więc będę świadomy i w stanie szybko zareagować, gdybym się mylił. To ostatnia deska ratunku żeby przestała się tak wszystkim martwić, a jak nie pomoże, to sam już nie wiem.

Wracając, kiedy pokazałem jej co mam, zdawało mi się, że mdleje. Albo mimo braku sił krzyknie, że jestem nienormalny i każe spać na korytarzu. Ale...

- Dobra - Powiedziała słabym, zachrypniętym głosem i naprawdę było to jedno z niewielu słów, jakie dzisiaj od niej usłyszałem.

- Dobra? - Powtórzyłem, jakby nie mogąc uwierzyć. To przeszło moje wszelkie oczekiwania - Chcesz?

- Wiesz co... Wszystko jedno - Odparła patrząc na swoje własne stopy. To nie było wszystko jedno jakie słyszałem od lasek z klubu, którym w rzeczywistości chciało się jarać albo wciągnąć za darmo (Lub wypięcie się). To było autentyczne.

Podszedłem do niej i kucnąłem przed skrajem łóżka, rozchylając lekko jej uda. Kiedy udało mi się klęknąć między jej nogami, spojrzałem na jej twarz. Wzrok Mai był teraz pusty, poważny, jakby coś w niej wypłowiało. Utkwiony w martwym punkcie.

- Nie mam humoru - Powiedziała cicho.

- Słuchaj mnie teraz uważnie, dobrze? - Kiedy kiwnęła powoli głową przełknąłem ślinę i kontynuowałem - Musisz powtarzać sobie, że jest ci dobrze, że czujesz się lepiej, że już nic Cię nie interesuje. Błagam.

- Hm?

- Co by się nie działo, nie wmawiaj sobie, że jest gorzej, że się boisz, tylko pozytywne myśli. Rozumiesz?

- Mhm.

- Mała?

- Hm?

- Jeden buziak... Proszę - Zebrałem się jakoś w sobie, aby to zasugerować. Normalnie pocałowałbym ją bez żadnego owijania, ale teraz nie chciałem niczego spierniczyć.

- Nie wiem...

- Spokojnie - Uniosłem się, opierając dłonie na jej udach. Zacisnąłem lekko palce na jej delikatnym ciele i na początku dostała buziaka w czoło.

Kiedy oderwałem usta od jej skóry podniosła powoli głowę i popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Bolało mnie to ogromnie. Zdecydowałem, że lepiej będzie, jeśli usiądę obok niej na łóżku, co też zrobiłem. Jakby... Chciałem aby każda rzecz jaką robię w stosunku do niej była wyjątkowa, bo taka była naprawdę. Wyjąłem jej z rąk lolka którego wcześniej dałem żeby sobie obejrzała i rzuciłem go gdzieś na pościel, nie przerywając ciągłego kontaktu wzrokowego. Miłe zaskoczenie, że ona też tego nie robiła, bo im dłużej to trwało czułem, że tym bardziej się w niej zakochuję. Dzieliły nas centymetry.

Uniosłem dłonie i oparłem je na jej policzkach, kciukami przesuwając po nich aby zetrzeć ewentualne pozostałości po płaczu. Uśmiechnąłem się słabo, kiedy poczułem, że opiera swoją rękę na jednej z nich i zobaczyłem, że przymyka oczy. Nachyliłem się, dając jej leciutkiego całusa w czubek nosa. A potem... Jej usta... były delikatne i mokre. Nieco zimniejsze niż moje. Nie chciałem pchać jej języka do buzi, ale cieszyłem się, że mogłem ich posmakować samymi wargami (Które zaraz później oblizałem).

- Jeszcze - Szepnęła i nie musiała się powtarzać. Dostała kolejnego bez wahania, ale musiałem tylko złapać wdech.

Little Danny, nie, nie nie...

- Jeszcze - Szepnęła ponownie.

Chyba obudziła się we mnie namiastka zwyrodnialca, sam nie wiem. Pchnąłem ją lekko na łóżko i dałem chwilkę na ułożenie się, a chwilkę później znalazłem się na niej. Chyba zbyt odważnie pomyślałem kutasem bo pogłębiłem pocałunek i ten był pełen erotycznego napięcia, bowiem przesunąłem jej językiem po uchylonych ustach. Kiedy się opamiętałem, zorientowałem się, że ma zamknięte oczy a ja ściskam jej rude kosmyki. Już miałem się podnieść i przeprosić ale...

- Nie przestawaj, Danny.

Danny brzmi trochę jak Daddy, co?

Moja kolba prawie rozwaliła mi spodnie i uważałem, aby jej nią nie dotknąć. Biodra starałem się mieć bezpiecznie uniesione. Tym razem i ona użyła języczka. Już nie do końca się hamowałem, bo pociągnąłem ją za włosy przechylając nieco jej głowę i wpiłem w mokre usta czując przyjemne mrowienie w... wiadomo gdzie. Była tak delikatna i łagodna, że nie miałem najmniejszej ochoty się od niej odrywać. Maja tylko wysunęła języczek i przesuwała nim delikatnie po moim, jakby była najbardziej uległą istotką na świecie, ja traktowałem ją nieco agresywnie, ale z umiarem. Czułem jak wydycha ciepłe powietrze prosto do mojej buzi jakby chciała zaraz jęknąć. Musiałem się podnieść żeby złapać wdech, ale niemal natychmiast przyciągnęła mnie z powrotem. Chwyciłem jej nadgarstki i unieruchomiłem je nad głową, czerpiąc cicho powietrze. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem jej błagalny wyraz twarzy.

- Podoba Ci się malutka?

- Uh... - Patrzyła prosto na moje usta - Danny...

Jezu.

- Słucham, perełeczko.

- Błagam, kontynuuj - Niemal szepnęła.

- A co w Ciebie wstąpiło?

- Chyba się zakochałam.

O KURWA.

- Chyba? - Zająknąłem się w najgorszym możliwym momencie. To zupełnie mnie kurwa powaliło i zupełnie mnie kurwa obezwładniło.

- Przepraszam.

Już mi było wszystko jedno czy poczuje mojego stojącego penisa czy nie. Położyłem się na niej puszczając jej nadgarstki, aby podeprzeć się na przedramionach. Byłem tak blisko niej jak to możliwe, zachowując minimalną odległość od jej ust. Dotykałem jej... Jej pusi stojącym Lil D przez materiał, chodź już nieco osłabionym. Może dostrzegłem w jej minie coś jak podniecenie, ale nadal była przygaszona i się jej wcale nie dziwę.

- Nigdy nie przepraszaj mnie za swoje uczucia - Wybełkotałem wbijając wzrok w jej łagodne oczy. Chyba przypominało to zetknięcie pożaru ze spokojnym jeziorem. Niby mnie przygasiło, ale dalej płonąłem.

- Wstyd mi...

- Nie wstydź się, tym bardziej, jeśli to odwzajemniam.

Jej brwi wystrzeliły w górę, prawie dotykając linii włosów. Na wszelki wypadek oparłem się na dłoniach, podnosząc ciało. Poprawiłem się tak, aby mieć nogi po obu stronach jej bioder. Patrzyła na mnie szczerze zaskoczona. Zlustrowałem ją całą wzrokiem, jak leży pode mną z włosami rozrzuconymi wokół głowy na białej pościeli (Z jednej strony bardziej potarganymi), czerwonymi policzkami, mokrymi wargami. Wstałem, biorąc do ręki gibona.

- Pora Cię zrelaksować - Wyznałem wyciągając z kieszeni zapalniczkę.

Musiałem odgryźć kawałek zawiniętej, sterczącej bletki i przypalić tipa. Zrobiłem to niemal odruchowo, zaś ona nadal tak leżała, z rękami identycznie, jak wcześniej je trzymałem i śledziła mnie wzrokiem. Całe szczęście szok przez jej wyznanie położył mojego penisa z powrotem spać, więc mogłem stać prosto. Znaczy... Był taki pół na pół, ale lepsze to, niż chamsko odstający kikut. Odpaliłem lolka i podałem jej dłoń. Złapała ją i usiadła.

- Pamiętasz co Ci mówiłem?

- Tak.

Zaciągnąłem się mocno trzy razy aby lepiej się palił. Miałem głęboką nadzieję, że czujnik dymu, jeśli jakiś jest, nie skapnie się, że coś jest nie tak. Niektóre nie ogarniają dymu z trawy, inne wyłapują wszystko. Kiedy podałem jej skręta popatrzyła na mnie niepewnie i pociągnęła ustami filtr. Chyba sam też potrzebowałem zapalić, po tym co usłyszałem.

- Tak jak papierosa.

- Ale pali w gardło - Mruknęła, ale pociągnęła jeszcze raz.

Maja's POV:

Zjadłam więcej niż kiedykolwiek. Dan tylko siedział i patrzył na mnie z uśmiechem jak pochłaniam co mi w ręce wpadnie, wiem, że się z tego cieszył. Jego chyba nie ogarnął taki głód jak mnie, nie tknął zupełnie nic.

Fakt faktem byłam nieco odprężona i czułam potwornie ciężkie powieki, ale nie odgoniło to myśli o ojcu. Po prostu mniej chciało mi się już płakać, mimo wszytko, miałam to cały czas w głowie. Momentami czułam nagłe przypływy strachu i zwątpienia, ale wzięłam do siebie co mówił mi Dan i starałam się wmawiać sobie, że jest super.

Kiedy skończyłam jeść trzecią zapiekankę, dziura w moim żołądku ustąpiła. Wtedy Danny poprosił mnie żebym napiła się mleka i położyła do łóżka, co też zrobiłam. Łóżko nigdy nie było takie wygodne. Słyszałam jak sprząta i uchyla okno, być może poszedł jeszcze do łazienki, ale wpadłam w półsen i sama już nie wiedziałam. Oprzytomniałam lekko kiedy poczułam jak podnosi mnie i mocno przytula, całując w głowę. Otworzyłam oczy. Nie miał na sobie koszulki, czułam jego nagą skórę.

- Danny - Szepnęłam.

- Tak, perełeczko?

- Ja Cię kocham - Wymamrotałam.

- Połóż się już spać, maluszku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro