XXIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Danny's POV:

Może to nie było jakieś Kolumbijskie odkrycie, że kręci ją DDLG. Mam być szczery do bólu i przyznać się do czegoś? Znałem jej bloga jeszcze zanim przyjechaliśmy tutaj. Właściwie natknąłem się na to wszystko przypadkiem. Czasem zaginała brzegi kartek w książce którą ode mnie dostała, czasem używała zakładki... Z nazwą i hasłem do konta (Tego i wielu innych ale tamte nie interesowały mnie aż tak bardzo). Nie wspominałem o tym zdarzeniu wcześniej? Cóż. Może żeby była niespodzianka. Może zapomniałem. W każdym razie zalogowałem się na swoim telefonie i przejrzałem co tam ma pewnej nocy. Od tamtej pory moje pożądanie jakie do niej żywiłem przybrało na sile dziesięciokrotnie. Ta cała akcja z klepnięciem ją w tyłek wyszła tylko dlatego, że chciałem klepnąć ją w tyłek i przy okazji wiedziałem, że nie przyzna się do treści jakie przegląda. A przynajmniej nie tak od razu.

Odkąd zobaczyła mój tatuaż, chyba zaczęła postrzegać mnie nieco inaczej, ale przyzwyczaiłem się do tego. Znałem tylko dwie dziewczyny które po zobaczeniu napisu "Daddy" nie zmieniły o mnie zdania, czyli Betty i jakaś menda z klubu. Ta druga po prostu chciała poczuć kutasa, więc nie mam pojęcia czy się liczy. A co do moich dwóch butelek Malibu... Chciałem ją po prostu odstresować jeszcze bardziej. Palenie trawy nie przyniosło pożądanych przeze mnie skutków, więc pora sięgnąć po nieco bardziej ofensywne środki. Pozwolę jej raz, w dodatku zrobię to w dosyć romantyczny sposób. 

Nie byłem co prawda na żadnej randce od ponad dziesięciu lat (Albo i piętnastu), mimo wszystko chciałem to zrobić jak najlepiej tylko mogłem. Zaczekałem aż pójdzie do toalety na swój cowieczorny rytuał piękności i cholera wie co za każdym razem robi tam przez godzinę (Chciałbym być cholerą i wiedzieć), po czym otworzyłem szafkę z małym, grawerowanym serduszkiem. Nie zapominając o tym, że to pokój małżeński i ma mnóstwo ukrytych atrakcji, postanowiłem sobie nieco o nich przypomnieć. W dniu w którym wypełniałem formularz doczytałem się na szybko, że hotel oferuje zestaw randkowy czy coś w tym stylu. Jej nie wspomniałem oczywiście ani słowa bo planowałem w któryś dzień zrobić jej taką miłą niespodziankę. Sprawy toczyły się tak, że właśnie nadarzyła mi się ku temu okazja idealna.

Zajrzałem do szafki. Pierwszym co dostrzegłem była rozkładana, drewniana tacka na której leżała zgrzewka białych świec, zapałki i paczka prezerwatyw. Uśmiechnąłem się pod nosem biorąc gumki i chowając je do kieszeni bluzy, po czym wyciągnąłem resztę rzeczy i zaniosłem je na łóżko. Przeczesałem palcami włosy i chwyciłem telefon. Wykręciłem numer do recepcji przywieszony nad obrazem, podszedłem do okna i otworzyłem je aby wyjrzeć. Widok na zatokę meksykańską był nieziemski, ale jeszcze lepszy będzie widok jej uśmiechniętego pyszczka.

Rozmowa zajęła mi może dwie lub trzy minuty. Poprosiłem o krewetki z sezamem i jakąś sałatkę o dziwnej nazwie modląc się, żeby Maja lubiła te potrawy. Potem rozłożyłem tackę, poustawiałem świeczki na szafkach i komodzie, rozpaliłem je i zabrałem dwie butelki Malibu. Umieściłem je na tacce, dopóki nikt nie skoczy na łóżko, nic się nie przewróci.Zastanowiłem się czy mogę już czekać aż przyjdzie zamówienie, czy powinienem zrobić coś jeszcze. Poszedłem się kąpać przed nią, więc nie śmierdzę. Posprzątałem tu nieco, więc jest ładnie. 

Prezerwatywy. Wyciągnąłem je z kieszeni i schowałem do szuflady szafki nocnej, kładąc na nich swój portfel. Gdyby coś jej wpadło do głowy żeby tam zajrzeć i pierwszą rzeczą jaką by zobaczyła były gumki, nie mam pojęcia co by sobie o mnie pomyślała. Około dziesięć minut później rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Wystraszyłem się odrobinę, że wyskoczy z łazienki i popsuje niespodziankę, ale słyszałem ciągłe lanie się wody pod prysznicem. Przecież nie domyśli się od razu wszystkiego po kolei.

Odebrałem naszą kolację, kiwnąłem głową kiedy mężczyzna w białej koszuli poprosił o zwrot naczyń w ciągu doby i zamknąłem drzwi. Dostaliśmy dwie szklanki do drinków, sok ananasowy i mały kartonik mleka o których też wspomniałem składając zamówienie, dwa talerze nakryte metalową, wypolerowaną pokrywą oraz cztery kolejne - Dwa duże i dwa małe poustawiane jeden na drugim. Wszystko to na czarnej tacce którą za moment schowam gdzieś pod stolik przy kanapie. Zaniosłem całość, poprzekładałem, naszykowałem. I czekałem.

Nie wiem ile czasu siedziałem przeglądając Facebooka i inne media społecznościowe zanim zamek w drzwiach od łazienki nie przeskoczył. Wstałem rzucając telefon gdzieś w okolice łóżka i wyprostowałem się. Maja weszła do salonu trąc włosy białym ręcznikiem, w piżamie i skarpetkach. Uniosła głowę i zaraz potem uniosły się jej brwi. Uchyliła usta, bardzo powoli.

- Niespodzianka kochanie - Mówię uśmiechnięty od ucha do ucha, po czym podchodzę do niej, zabieram ręcznik i nachylam się całując ją w czoło.

- Wow, Dan - Powiedziała wreszcie - Urodziny miałam miesiąc temu.

- Nie muszę mieć okazji żeby potraktować Cię wyjątkowo. - Odparłem łagodnym tonem idąc do łazienki. Wrzuciłem go do pralki, a kiedy wróciłem dziewczyna już przysiadła wygodnie na kanapie patrząc na naszykowaną kolację.

- To bardzo miłe Dan, naprawdę. Dziękuję.

Podszedłem bliżej i przysiadłem tuż obok oplatając ręką jej ramiona. Dziewczyna spojrzała mi w oczy i, co było bardzo miłą niespodzianką, tym razem to ona pocałowała mnie. Oczywiście odwzajemniłem buziaka bez chwili namysłu, jednak odsunęła się nim użyłem języczka. Uśmiechnąłem się i wolną ręką zdjąłem pokrywki. Danie prezentowało się naprawdę znakomicie, sezam i ciemny sos dodawały takiego uroku, że zdjęcie wstawione na instagrama zapewne zbiłoby mnóstwo polubień. Kolejną rzeczą którą zrobiłem było otwarcie jednej z butelek Malibu i wlanie do szklanek odpowiedniej ilości.

- Czego sobie życzysz, malutka? Do zaoferowania mam pinacoladę lub... Mleczny start  - Nie wytrzymałem i zaśmiałem się.

- Mleczny start to z rana.

Moje serce zabiło nieco za szybko, ale pewnie nie miała nic takiego na myśli, co mogłem mieć ja. Przyznam, że chciałbym mieć z nią mleczny start. Postanowiłem zrobić jej pinacoladę, zapewne nigdy nie próbowała a drink jest naprawdę dobry. Otworzyłem żółty kartonik z sokiem ananasowym i wlałem do alkoholu. Sobie nieco mniej. Dziewczyna nałożyła kilka krewetek i odrobinę sałatki więc zrobiłem to samo.

- Poczekaj skarbie - Mówię po czym wstaję i podchodzę do łóżka. Trafiłem smartfonem idealnie na poduszkę.

Wziąłem telefon po czym pilotem włączyłem głośnik przymocowany do ściany. Być może Shotgun Willy nie był dobrym pomysłem, więc podłączyłem się za pomocą Bluetooth i puściłem składankę z dosyć romantycznymi piosenkami. Dokładniej były to najbardziej romantyczne jakich odważyłem się kiedykolwiek przesłuchać i dodać na playlistę Spotify.  Ale i tak brakowało im wiele do Eda Sheerana czy Shawna Mendesa. Tak naprawdę to nawet nie znam ich gatunku bo nie zdarzyło mi się z nimi zaznajamiać dogłębniej. Wiem tylko, że Steph cały czas marudziła "Oni są tacy romantyczni a Ty mi nawet nie przyniesiesz kwiatka". Przyniosłem? "Phi, kwiatuszek? Pierścionek byś mi przyniósł". A co jak dostała pierścionek? "Ty świnio, to nie mój rozmiar!".

Wróciłem do niej i pogładziłem dłonią po udzie. Dziewczyna chyba nieco się mnie wstydziła bo długo zabierała się za jedzenie, ale przecież nie miała czego. Pokazałem jej jak rozbroić krewetkę, po czym zapytałem czy kiedykolwiek ich próbowała. Odparła, że może jeden jedyny raz w życiu nad morzem i najprawdopodobniej były bardzo smaczne, co zrzuciło mi kamień z serca. Faktycznie, te przygotowane dla nas były jednymi z lepszych, więc na pewno nie wypluje z powrotem na talerz i nie krzyknie "Fuj".

Po kolacji wziąłem talerze i sztućce po czym wyniosłem je na komodę aby nam nie przeszkadzały. Nie będę teraz dzwonił po tego chłoptasia w koszuli ani tym bardziej szedł odnieść je na stołówkę. Zajmę się tym rano. 

- Kocham Cię - Usłyszałem za plecami. Odwróciłem się i wróciłem na kanapę, gdzie dziewczyna rozłożyła się na niej jak żaba na liściu, trzymając się za brzuch. Zaśmiałem się - Jestem taka najedzona, o mój Boże.

- Bardzo dobrze. Zaraz będziesz do tego przeszczęśliwa - Podaję jej dłoń którą chwyta i siada bokiem, opierając plecy o podłokietnik kanapy. Nogi nieco ugięła w kolanach, więc usiadłem, rozprostowałem je i położyłem na swoich udach. Wychyliłem się odrobinę i wziąłem obie szklanki. Jedną jej podałem - Na zdrówko kochanie.

Mój Boże, co się działo później...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro