Rozdział 15 ️⚔️Adbiel️⚔️

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Olfix. - powiedziałam. - Tak, jestem Olfix, Władcą tego Wymiaru. - powtórzyłam ciszej, posyłając Herośkowi nienawistne spojrzenie. Odwzajemnił je, jednak również z zawodem. Ze smutkiem, z żalem. Od razu skarciłam się w myślach. - Miło mi cię poznać. - uśmiechnęłam się. - Czemu płakałeś?

Nie odpowiedział.

- Mam nadzieję, że się zakumplujecie. - westchnął smętnie, przerywając między nami kilku sekundową ciszę. - Od dzisiaj tu będzie tymczasowy ,,dom" Adbiela. Olfix! - krzyknął nagle, w skutek się wyprostowałam. - Masz za zadanie pilnować go i oprowadzić. Dla niego ten wymiar jest zupełnie obcy...

- Ma się rozumieć. - miałam zamiar się lekko uśmiechnąć w jego stronę, ale zdąrzył już zniknąć nam z oczu. - Eh... To...

- Co to jest za wymiar? - zapytał, patrząc na mnie z góry. Podeszłam do niego, złapałam za rękę, na co zadrżał, jednak nie protestował. Zaczęłam go ciągnąć w stronę środka Wyspy.

- Kres, inaczej End. - mruknęłam, czując nagły ból oka. Puściłam go by je potrzeć zaciśniętą pięścią. - Tu są budynki. - wskazałam na budowle po mojej prawej nawet na nie nie patrząc. - Tam pomnik ojc... Herobrine'a! - szybko się poprawiłam, gryząc się w język. - No i...

Z trudem moja ręka zostawiła moje oko w spokoju. To uczucie kiedy masz ochotę je wydrapać szlag by trafił!

- A tamto to co to jest? - wskazał na kokonik.

- Em, no. Kokonik. Śpię tam i takie tam. - wzruszyłam ramionami, czując się na chwilę zbita z tropu. - Em... Taam!, jest portal. - energicznym ruchem dłoni wskazałam na ową rzecz lewitującą nad ziemią, którą chwilę po zobaczyłam za jedną z obsydianowych wieżyczek. - Można się przez niego dostać do-

- Chodźmy. - postanowił nagle, idąc w stronę portalu, a ja ponownie zostałam zbita z tropu. Przetarłam oczy zamkniętymi pięściami, po chwili zaczęłam desperacko mrugać. Przynajmniej uczucie swędzenia i bólu przeszło. Ale naprawdę? - Hej, zaczekaj! - krzyknęłam za nim. Dogoniłam go, gdy ten się zatrzymał w miejscu jakieś dziesięć metrów dalej.

- Jak mamy się tam dostać? - zadał pytanie, nie odrywając wzroku od latającego bedrock'a. Również na niego spojrzałam, rozmyślając. Dostałam się tu za pomocą Perły Kresu. A skąd Herobrine je wytrzasnął tego nie wiem.

- Gdybym miała Perły Kresu... - mruknęłam pod nosem, nie zwracając przez chwilę uwagi na otoczenie. Przez moment poczułam zimny powiew wiatru, aż zadrżałam, łapiąc się za skrawek koszulki.

- Taak. - powiedział. - Ale nie jestem jakoś za zabijaniem... Eh... - westchnął cichutko. Obdarowałam go zdziwionym spojrzeniem. Ten za to odwrócił wzrok na swoje buty, poprawiając swój kaptur bluzy. Chrząknął.

- Kogo? - mój ton przez chwilę zdawał się być nerwowy. Sama nie wiem dlaczego. Chociaż w sumie wiem. Jeśli ten drań kogokolwiek zabił dla pozyskania Pereł to go utłukę! Czując, że zaraz wyskoczę dymnikiem, wzięłam głęboki wdech. Pomogło. Ale nie na długo.

- Z tego co wiem to takowa ekspi z Ender Man'ów. A co?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro