Rozdzał IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspective BlueBerry

No proszę. Wreszcie się po mnie pofatygowali. Jest Ink i Dream. Ale dlaczego widzę, że tylko Dream jest uśmiechnęty natomiast Ink ma panikę w oczach? Ano tak. Przecież obok mnie jest Dust. Jak mogłem zapomnieć.

-Blue! Idziemy w tej chwili - mój przyjaciel w brązowym szaliku złapał mnie za moją duszę. Od kiedy tak potrafi?!
-Ink...puść moją duszę...i odstaw mnie na podłogę...
-Nie. Idziemy, bo zaraz coś ci się stanie. A zwłaszcza jak jesteś z nim - wskazał na mojego przyjaciela. Spojrzałem na Dusta. Widać, że nie podoba mu się zachowanie Inka. Trochę zacząłem się bać kiedy pojawił się na jego twarzy Dusta uśmiech.

Perspective Dust

Nie no rozumiem nieufność co do mojej osoby ale to jest już według mnie lekkie przegięcie. Nie mam zielonego pojęcia ile tu siedzieliśmy ale byliśmy tutaj tak długo że mogłem go zabić z 20 razy ale tego nie zrobiłem, a mogłem. Zachowanie tego pierdolonego tenczusia jest nie do zniesienia. Nie...tak nie będzie

-Chyba Blue wyraził się jasno... - z mojego lewego oczodołu pojawił się fioletowy dym oraz poświata. Zagościł również mój psychopatyczny uśmiech. - POWIEDZIAŁ ABYŚ GO PUŚCIŁ - zrespiłem parę kości i blasterów.
-WWWOOOOW...Chłopaki spokojnie - szybko się wtrącił Dream jakby nie chciał aby doszło do jakiegoś rękoczynu. Zwłaszcza z mojej strony. - Damy rade to załatwić pokojowo. Wiec najpierw ty Ink. Odstaw Berrego spowrotem na ziemię, na to miast ty Dust odwołaj to wszystko co przyzwałeś do siebie. Zgoda chłopaki?
-Zgoda - odparłen jednocześnie z tym pseudo artystął.

Odwołałem przyzwane do mnie wcześniej kości z blasterami, a Ink odstawił Blueberrego spowrotem na ziemię. Blue nie zwracając największej uwagi na malarzyka podbiegł do mnie i przytulił.

-Dust!
-Blue - jak mały rzucił się na mnie z tulasem, ja zrobiłam to samo. Również go przytuliłem. - Nic ci nie jest.
-Nie, nic mi nie jest. Nie musiałeś tak reagować na to co zrobił Ink. On tak zawsze...
-BLUE!

Perspective BlueBerry

-BLUE! - nie no. Czego tu chce Red. Przeciąż jasno powiedzałem mu o tym co o nim myśle. Odsunołem się od Dusta i spojrzałem mojemu byłemu w twarz.
-Czego chcesz Red. Już znudził ci się Sans (ten oryginalny) - powiedzałem jak najbardziej chłodnym tonem. Tak umiem być chłodny i nie uprzejmy. Wojna mnie tak zmieniła. Pokazała mi, czym jest prawdziwe życie w innych AU.
-O czym ty mówisz kocha...
-Zamilcz! Jeszcze mnie okłamujesz w żywe oczy! Ty myślisz, że nie wiem o tym, że mnie z nim zdradzasz! Odejdź ode mnie i zostaw mnie w świetnym spokoju! - pchnołem go do przodu tak aby upadł na podłogę, a sam pobiegłem w kierunku nadal otwartego portalu. Nie zwracałem nawet uwagi na krzyki mojego ex i moich przyjaciół, po prostu wbiegłem nawet nie wiem do jakiego uniwersum się dostałem. Zacząłem się rozglądać się po okolicy aby się zorientować gdzie trafiłem. Usłyszałem niedaleko mnie niepokojące dźwięki. Potem do mnie dotarło gdzie jestem. Underlust.

-Musze się z tąd szybko zbierać-już miałem otwierać portal gdy nagle ktoś mnie przygwoździł do ziemi - PUŚĆ MNIE!
-Nic z tego maluszku~Najpierw się trochę tobą pobawie~
-Puść mnie
-Nie...
-Lepiej go puść. Dobrze Ci radze.

Napastnik mnie puścił. Chyba jestem już bezpieczny. Spojrzałem na tego kto mnie uratował. Nie mogęł uwierzyć w to co zobaczyłem.

-L-Lust?
-Co? Nie spodziewałeś się tego po największym zboczeńcu w całym mulitiversie(chyba dobrze to napisałam) - podał mi rękę abym mógł wstać
-No nie spodziewałem się tego po tobie Lust.
-Haha...Lepiej choć ze mnie do domu. I spokojnie. Nie odbieraj tego dwuznaczne.
-Okej to prowadź

Zaprowadził mnie do swojej domu. Zrobił herbatę dla siebie i dla mnie. O dziwo. Nie czułem się dziwnie, nie dodał żadnych pastylek. Czyli jest to kolejne AU o którym nic tak naprawdę nie wiem. Nawet zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Poznałem prawdziwą historię jego świata. Znowu jest mi głupio. I chyba Lust to zauważył

-Hej nie przejmuj się aż tak. Jest to bolesne ale takie jest życie. Inni mieli lepiej albo gorzej. Ale w życiu jest ważne to aby znaleźć osobę która cię zaakceptuje - wyjrzal za okno. Zrobiłem to samo.
Do jego domu zbliżał się Horro z bukietem róż. Spojrzałem na Lusta. Miał rumieniec na twarzy. Teraz wiem dlaczego tak nagle na wojnie Horro zmienił stronę. To dzięki niemu...
Wtedy sobie przypomniałem

Dust

On też jest inny iż się spodziewałem. Ukradkiem spojrzałem na Lusta który witał się właśnie z Horror'em. Poczułem lekkie ukucie w duszy.
~Czy ja jestem zazdrosny o ich szczęście? - w mojej głowę zrodziło się właśnie to pytanie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro