Rozdział III
Perspective Dust
Dobra to było miłe uczucie. Muszę to przyznać. Nawet nie wiem kiedy zjawa mojego brata zniknęła. W tym momęcie poczułem się dużo lepiej.
-Dzięki Berry. Wiec co teraz porobimy?
-Nie mam pojęcia. Może powspominamy czasy wojny?
-A czemu nie? Było tam parę zabawnych akcji. I od czego tu zacząć...
Time Skip
Gadamy sobie o różnych pierdołach i jest nawet fajnie. Tematy szybko się nam zmieniły. Na początku był temat o wojnie, potem przeskoczyliśmy na zabawne akcje podczas wojny (tak były takie), a skończyło się i nadal ciągnie o komicznych rzeczach u Stars Sans'ów albo w Bad Sans(tak u mnie też było wesoło). Gadaliśmy sobie tak może 5 lub 6 godzin.
-Wiesz co Dust? Może zaczniemy od nowa nasza znajomość. W sensie...no wiesz...chcę się z tobą zaprzyjaźnić... - serio. Jest to dla mnie idealna okazja aby coś zmienić w swoim życiu. Grzech nie skorzystać.
-Mi to nawet pasuje. Nawet cie polubiłem Berry.
-TO ŚWIETNIE! - rzucił się na mnie jak bym miał zaraz uciec. Boziu...ale z niego słodziak. Ja się zastanawiam dlaczego on nie zabija ta swoją słodyczą.
-B-blue...dusisz...m-mnie... - puścił mnie. W końcu mogę złapać więcej powietrza
-Wybacz - na jego kościach policzekowych pojawił się delikaty błękitny rumieniec. Nawet słodko mu w nim. Do twarzy mu nawet z nim. Bardzo mnie rozbawiła jego reakcja.
Perspective BlueBerry
JEJ! Naprawie swój błąd. Pierwszy krok został wykonany-poznanie go i zrozumienie, drugi krok też został przed chwilą zrealizowany. Z tego szczęścia po prostu na niego się rzuciłem i zacząłem mocno tulić. Z transu wyrwał mnie jego głos
-B-blue...dusisz...m-mnie...
-Wybacz - ojć chyba za mocno chyba zamiast przytulic to raczej wyszło jak podduszanie.
-Masz sporo siły. Dlaczego nie wykorzystujesz podczas walki? Z wyglądu nie sprawiasz wrażenia na bardzo silnego szkieleta.
-A da się zadawać mocniejsze ciosy? - No bo nie wiem,okej? Tyle co uczyłam mnie Alphfs mówiła, że mi to wystarczy.
-No pewnie, że się da. I jeszcze jedno Blue. Dlaczego rzadko kiedy łączysz swoje zdolności?
-No bo...Nie potrafię tego dobrze robić... - ale wstyd.
-Może to trochę dziwne ale...chcesz abym cie podszkolił? Masz potencjał ale trochę nie umietnie go udobyto z ciebie.
-Na serio? Chcesz mnie podszkolić? - moje niedowierzanie byli ogromne. Trochę się Dust zawstydził. Nawet pojawił się u niego delikatny fioletowy rumieniec.
-No wiesz...ma się to doświadczenie - zaśmiał się trochę nerwowo.
-No to zaczynajmy! Może w końcu Papuś nie będzie się aż tak o mnie się martwił!
-Zgoda. Ale ostrzegam - w jego lewym oku pojawiła się fioletowa poświata. - Nie będzie litości. Zobaczymy dokładnie nad czym będzie trzeba u ciebei jeszcze popracować Berry - bez ostrzeżenia ruszył na mnie. Muszę mu pokazać, że jednak co nieco umiem.
Time Skip
On cały czas atakuje, a ja staram się tego unikać. Dobry jest. Nie odkrył swoich wszystkich kart. Teraz widzę jego prawdziwe zdolność. Na wojnie walczył trochę z obłędem. A teraz. Normalnie jakiś inny szkielet. Po 3 godzinach morderczego treningu padłem plackiem na twarz. Jestem padnięty ale czuje się nawet zadowolony. Teraz poczułem, że trenowałem.
-Jest parę rzeczy które trzeba podszlifować i udoskonalić. Ale nie jest źle.
-Ile mi zajmie na dotarcie do takiego samego poziomu co ty? - spytałem ledwo podnosząc głowę z pseudo podłogi.
-Szkul się u mnie, a daje ci miesiąc - mówiąc to uśmiechał się do mnie serdecznie. Wyciągnął do mnie dłoń w geście abym pomóc mi wstać. Złapałem ją pewnie. - Jedna moja drobna rada Blue. Obserwuj swojego przeciwnika. Zawsze może na ciebie...- powalił mnie. - Coś szykować.
-B-będę o tym pamiętać. Ał
-Sorry nawyk.
-Spoko nic się nie sta...
-BLUE! - o! No w końcu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro