Lev x Yaku A/B/O - Zakochany +16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Czemu te shoty są coraz dłuższe 😵
Wyszło za słodko i za długo xD

---

Morisuke jak zwykle wrócił do domu po ciężkim dniu w pracy. Już stojąc w korytarzu do jego nozdrzy dotarł przyjemny zapach smażonych frytek, a z kuchni słychać było cichą muzykę i czyjeś kroki, które tupały w zabawnym rytmie. Chłopak uśmiechnął się sam do siebie i przymknął oczy. Cieszył się, że w końcu był w domu... I że ten głupek czekał na niego, aż do pierwszej w nocy. W dodatku przygotowywał dla niego jedzenie! Jego alfa był idiotą, ale bardzo kochanym idiotą. I może Yaku złościł się na niego często, ale to tylko dlatego, że bardzo mu na nim zależało. No i Haiba lubił mu dokuczać... Ale to tylko szczegół.
Omega zdjął buty ze swoich nóg i wraz z torbą zostawił je pod ścianą. Kurtkę odwiesił do szafy i zakluczył drzwi. Czym prędzej udał się do kuchni i stanął w progu. Tak jak myślał - Lev krzątał sie przy kuchence smażąc frytki i piekąc kurczaka. Na blacie już stała pokrojoną sałatka, a wino czekało na otwarcie przy dwóch błyszczących się kieliszkach.

Yaku, korzystając z okazji, że jego chłopak go nie zauważył, szybko poprawił swoje włosy i stanął w dość seksownej pozie - oparł się bokiem o framugę drzwi i skrzyżował ręce na piersi, gryząc przy tym swoją wargę. Rozpiął jeszcze dwa górne guziki od swojej koszuli i odchrząknął.

- Cześć, Lev. - powiedział dość donośnie, chcąc upewnić się, że chłopak na pewno usłyszy. I usłyszał. Momentalnie odwrócił się do niego z wielkim uśmiechem na ustach.

- Yaku! - krzyknął uradowany i podbiegł do chłopaka. Złapał go w swoje ramiona i mocno przytulił. - Yaku... - powtórzył i złożył czuły pocałunek na czubku jego głowy.  - Stęskniłem się! Strasznie długo cię nie było.

- Przepraszam. Mieliśmy małą awarię w pracy i musiałem na nowo rysować ostatnie trzy strony mangi... Do tego podziękowania i inne duperele. - westchnął i zamknął oczy, wtulając głowę w tors kochanka. Zaciągnął się jego zapachem. Od razu poczuł mocną limonkę i coś, co strasznie uderzało mu do głowy. Uwielbiał zapach Haiby i ten jego żel pod prysznic. Kojarzył mu się z domem. Przecież Lev był jego domem.

- Pomyślałem, że będziesz zmęczony, dlatego zrobiłem kolację. - odsunął go trochę od siebie. Złapał za policzek tej słodkiej omegi i zadarł jego głowę do góry, aby spojrzeć mu w oczy. - Megaśnie późną obiado-kolację. - dodał, śmiejąc się.

Yaku uśmiechnął się delikatnie i wtulił głowę w dłoń partnera. Złapał za nią po chwili i złożył na niej drobny pocałunek. Haiba był bardzo kochany. Imponował mu tym, że tak bardzo się o niego troszczył, a szczególnie, kiedy miał bardzo zły dzień.

- Dziękuję, Lev. - uśmiechnął się i odetchnął. - Ale dodałeś dobrej przyprawy do kurczaka?

- Tak! Tej w złotym opakowaniu, co ostatnio mi pokazywałeś!

- To dobrze, Lev. - zaśmiał się i pogładził jego brzuch.

Wyminął go po chwili i ruszył w stronę kuchenki. Faktycznie Haiba smażył frytki w bardzo głębokim oleju. Oblizał swoje malinowe usta i poczuł jak burczy mu w brzuchu. Naprawdę był głodny... Strasznie!

- Będą dobre za jakieś piętnaście minut. Dopiero wrzuciłem... - mruknął Lev, nagle pojawiając się za Yaku. Objął go w pasie i położył głowę na jego ramieniu.

- Kleisz się dzisiaj strasznie. - szatyn przewrócił oczami i musnął przelotnie jego policzek. Ruszył w stronę lodówki po swój ulubiony napój, jakim był soczek pomarańczowy. Wyciągnął go i odkręcił, natychmiast biorąc duży łyk tej ambrozji.

- Bo stęskniłem się! - jęknął białowłosy i znów podszedł do kochanka, patrząc na niego, jak mały kociak, który nie dostał miski mleka.

- Chyba napaliłeś. - pokręcił głową. - Chyba coś ci się na kuchence jara. - mruknął, czując jak spalenizna dociera do jego nosa. Haiba, aż podskoczył i sprintem zjawił się przy palnikach, oglądając dokładnie każdy garnek, wraz z kurczakiem, który siedział w piekarniku.

Yaku zrobił to specjalnie, aby odwrócić jego uwagę. Lev zdecydowanie sobie zasłużył. Za jego zachowanie. Za to co zrobił... Za wszystko!
Stanął przodem do blatu, tuż obok lodówki. Położył swoją dłoń na kroczu i zagryzł wargę. Tak... On też miał ochotę i stęsknił się za tym głupkiem. Cholernie! Powoli rozpiął swoje spodnie i zsunął je z bioder wraz z bokserkami. One z cichym szmerem opadły na podłogę. Przydługa koszula zasłoniła jego intymne części ciała i spowodowała, że Yaku wyglądał tylko bardziej seksownie. Oparł się nieznacznie o blat i wypiął delikatnie swoje biodra. Lev w tym momencie spojrzał na niego. A jego oczy, aż się zaświeciły. Zagryzł wargę i podszedł do Morisuke.

- Yaku, kocham cię wiesz... - pogładził jego plecy w dość erotyczny sposób. - Ale jeżeli zrobimy to w tej pozycji, będę musiał kucać.

- Zamknij się, Haiba! - uderzył go łokciem w żebra. - I tak weźmiesz jak będziesz chciał!

- Jesteś słodki, Yaku. - siwowłosy zaśmiał się. Morisuke, aż zawarczał pod nosem ze złości, ale kiedy poczuł na biodrach dłonie ukochanego... Odleciał.

- Lev... Uwielbiam twoje dłonie. - wyznał, przymykając oczy.

- To dlatego, bo mam długie palce i kiedy cię rozciągam to jest ci dobrze? - powiedział radośnie i pogłaskał jego słodkie udo.

- Z-zamknij się, Haiba! - zawarczał na niego, mocno się rumieniąc. Złapał go za rękę i przyciągnął ją do siebie. Bez zbędnego uprzedzenia, zaczął ssać palce Leva.

- Oh, czyli nie mamy kremu? - zaśmiał się siwowłosy, po chwili przymykając oczy. Wyobraził sobie swoją omegę, kiedy robi mu tak... Ale inaczej. Zagryzł wargę. Naprawdę miał ochotę na tego chłopaka.

Morisuke zignorował jego pytanie. Chciał go podniecić pieszczotami jego palców. I wyszło. Bo po chwili dłoń Haiby wkradła się pod koszulę szatyna. Ten zadrżał z podniecenia. To co mówił Lev o swoich palcach było całkowitą prawdą. Były tak długie, że kiedy wkładał je w niego, nie czuł niczego innego poza rozkoszą. Poczuł jego opuszek na swoich wejściu i wygiął się delikatnie. Oddech zadrżał. Podniecenie było bardzo duże. Za duże, aby nie zareagować. Przymknął swoje oczy. I w tym momencie poczuł jednego w środku. Zatkał usta dłonią, czując potworne zawstydzenie. Mimo że z Levem był już rok, to zawsze wstydził się golizny i swoich odgłosów, które wydawał podczas seksu. I tego, że go tam dotykał...
Haiba wsunął w niego drugiego palca i dopiero po tym zatopił je głęboko w Yaku. Zagryzł wargę, słysząc jego tłumiony pisk. Natychmiast zaczął nimi poruszać, a Morisuke mocniej oparł się o blat, wypinając bardziej do kochanka. Lev pochylił się do niego i zaczął całować kark. Namiętnie i zachłannie. Kochał tego mężczyznę i chciał mieć go tylko dla siebie. Miał, bo Yaku był mocno w niego zapatrzony.

- Lev... - westchnął szatyn, czując nieznośnie podniecenie. - Głębiej. - rozkazał mocno podniecony, chcąc aby kochanek uderzył w ten słodki punkt. I może nigdy tego by nie przyznał, ale uwielbiał dochodzić właśnie w ten sposób. Ale Lev go zbytnio nie rozpieszczał. Yaku był bardzo delikatny. Po jednym orgazmie nie miał siły na kolejny.

Siwowłosy złożył czuły pocałunek na jego karku, wykonując w tym czasie nocny ruch dłonią. Morisuke, aż krzyknął. W ten słodki sposób. Bo przyjemność była naprawdę ogromna.
Haiba był z natury bardzo duży. Był wysoki i nie tylko tą długością mógł się chwalić. Palce i jeszcze... Coś co Yaku naprawdę uwielbiał.
Lev powoli odsunął dłoń od swojego chłopaka i złapał go za biodra. Przez chwilę całował go po szyi, aż nie zdjął z siebie spodnie wraz z bielizną. Obrócił szatyna przodem do siebie i zwinnie posadził na blacie. Posłał mu słodki uśmiech, całując czule jego usta.

- Głupek. - zaśmiał się i objął nogami biodra swojego alfy.

- Naprawdę się stęskniłem, Yaku. - szepnął w jego usta i objął go, jakby był porcelanową lalką. Albo bardzo kruchym ciasteczkiem.

- To na co czekasz? - zamruczał niższy, a jego dłoń zawędrowała na plecy Leva.

Haiba znów szeroko się uśmiechnął. Zamknął swoje oczy i stanowczo złapał Yaku za biodra. Ułożył go odpowiednio, upewniając się, że jest mu wygodnie. Było. Z Levem wszystko wydawało się takie proste. Kolorowe. Szczęśliwe. Przyjemne.
Bardzo ostrożnie zatopił się w gorącym wnętrzu ukochanego. Może nie było tak ciasno, jak za pierwszym razem, ale nie to liczyło się w tym wszystkim. Lev naprawdę się w nim zakochał. I chciał związać z nim swoją przyszłość. Bardzo go pragnął. Chciał być najbliżej, jak się dało. Uwielbiał Yaku pod każdym względem. Nie było rzeczy, która mu w nim przeszkadzała. Mimo wad. Mimo kłótni. On bardzo dbał o ten związek. Dbał o swój skarb. A Morisuke nie do końca zdawał sobie sprawę, że Lev jest tak dojrzały. W każdym razie żywił do niego to samo uczucie. Kochał.

- Lev! - Yaku wbił paznokcie w plecy ukochanego, czując mocny ból. Nie był tak bolesny, jak za pierwszym razem, ale zawsze.

Haiba od razu zaczął go całować. Te słodkie wargi, które tak mocno kochał. Małe i takie idealne. Smakowały jak najsłodsze truskawki, dojrzewające w gorącym słońcu. Jego ruchy były takie czułe. A Morisuke rozpływał się. Kompletnie poddał się pieszczocie, nie czując nawet, że Lev wszedł do końca. Jęknął tylko przy tym, lekko odginając się w tył. Zamruczał zadowolony. Przecież uwielbiał to robić z tym facetem!

- Lev... Lev, kocham cię. - wyznał, po chwili namiętnie pieszcząc jego wargi swoimi odpowiedniczkami.

Siwowłosy uśmiechnął się szeroko, przerywając na chwilę gorący pocałunek. Wprowadził biodra w delikatne ruchy i zamruczał głośno.

- Ja ciebie mocniej, Yaku. - zaśmiał się jak dziecko.

- N-nie... - przerwał mu jego własny jęk. - Nie prawda. Ja ciebie. - wplątał dłoń w jego włosy i zamknął swoje oczy, wtulając się w tors alfy.

- Yaku... - sam jęknął. - Nie założyłem gumki.

- Szybciej, Lev. - szepnął do jego ucha i zagryzł wargę. O dzieciach myślał już dawno. Oczywiście nic bez ślubu, a Lev nawet nie raczył mu się oświadczyć! Ale gdyby tylko jakieś by się trafiło... Nie narzekałby. Oczywiście nic mu o tym nie powiedział, bo to strasznie go zawstydzało. I jak miał to zrobić? Nie miał pojęcia.

Lev wykonał polecenie swojej omegi i przyspieszył ruchy bioder, od razu narzucając też mocniejsze pchnięcia. Yaku zaczął cicho pojękiwać. Rozkosz stawała się coraz większa i nie potrafił się powstrzymać. Zaczął podgryzać płatek ucha swojego alfy, mrucząc przy tym głośno. Uwielbiał tego faceta. Nawet bardzo.

- Lev! - krzyknął, kiedy poczuł niewyobrażalną rozkosz, przechodząca przez jego ciało. - Tak Lev! Tak! - wydał z siebie zadowolone odgłosy, zachęcając kochanka do mocniejszych pchnięć.

- Yaku... - westchnął siwowłosy. - Jesteś taki przyjemny.

- Nie mów zawstydzający rzeczy... - wyszeptał, po chwili zaciskając się odruchowo na mężczyźnie. - L-lev...

- Kocham cię. - wyszeptał w jego szyję, po chwili robiąc na niej okazałą malinkę.

- Lev... Lev, mocniej. - mruknął cichutko do jego ucha, a na jego policzki wpłynął krwisty rumieniec. To tak bardzo go zawstydzało, kiedy musiał prosić o więcej.

- T-tylko potem nie zaśnij, Yaku. - wydukał, czując potwornie dużą przyjemność. Po chwili jego ruchy stały się silniejsze. Złapał za biodra swojego ukochanego i pchnął z całej siły w to miejsce.

- Ah! - krzyknął i cały zadrżał. - Rób mi tak!

Lev zagryzł wargę. Nigdy nie potrafił powstrzymać się przed dojściem razem z Yaku. A czuł, że powoli się zbliża. A  raczej bardzo szybko! Dlatego złapał za jego męskość i zaczął rytmicznie ją masować, potęgując doznania niższego chłopaka. Ten zacisnął swoje drobne dłonie na bicepsach swojego alfy. Jego oddech stał się ciężki. I zaczął drżeć. A to mogło oznaczać tylko jedno.

- Kocham cię, Yaku. - siwowłosy wyznał miłość swojej omedze, po raz kolejny tej nocy, po chwili łącząc ich usta. Na krótko. Bardzo krótko. Ich pocałunek został przerwany bardzo słodkim jękiem Morisuke i trochę cichszym Haiby. Bo doszli. Niemalże w tym samym momencie. Jak nigdy, Yaku był pierwszy. Tę drobną chwilę, ale jednak.

Wtulili się w siebie, ciesząc cudownym orgazmem. Jeżeli tęsknota miała tak działać na ich doznania, to Lev chciał tęsknić za Yaku dwa razy bardziej!
Morisuke czuł, jak oczy same mu się zamykają. Powoli uspokoił swój oddech, jednak nadal nie odsuwał się od swojego alfy. Zaciągnął się jego otumaniającym zapachem i uśmiechnął się.

- Lev...

- Yaku.

Odezwali się niemalże w tym samym momencie.

- Ty pierwszy. - mruknął szatyn.

- Czuję, że będziesz na mnie zły za to, że zapomniałem o zabezpieczeniu. - powiedział w jego szyję, nadal się przytulając.

- A ja czuję, że coś się przypala. - zagryzł wargę.

- Naprawdę? - chciał od niego odskoczyć, ale on nadal mocno go trzymał.

- Żartuje. - zaśmiał się. - Mam wrażenie, że żaden z nas nie będzie tego żałować. - złożył czuły pocałunek na jego ustach, przymykając swoje oczy. - Dawaj tego kurczaka, bo jestem głodny.

- Jasne. - uśmiechnął się, również go całując.

Lev wyznał mu miłość naprawdę wiele razy tego dnia. Był głupi i nadpobudliwy. Ale wierzył w każde jego słowo. W to, że go kocha także.
Omegi miały niesamowity instynkt, mimo tego, że były słabsze od alf. Yaku po raz pierwszy po kochaniu się z Haibą poczuł się inaczej. I tak... Był pewien, że to była wina braku zabezpieczenia. Ale jeden członek rodziny w te, czy w te... Chyba nie robi różnicy?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro