(Kuroshitsuji) Yandere Joker (18+)♦️

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przerażał ją.

-C-Co ja ci zrobiłem? Jeśli chcesz pieniędzy mam ich sporo... Podaj tylko kwotę i błagam, wypuść mnie już...

Usta pierrota wykrzywił się w szyderczym uśmiechu. Hrabia Grimm, ten sam, który jeszcze kilka godzin temu ośmielił się położyć swoją brudną łapę na jego aniołku, teraz błagał o oszczędzenia swojego żałosnego żywota... Starszy mężczyzna nie spodziewał się, że próba zdobycia młodej [np.brunetki], przyniesie tak tragiczne skutki. Gdyby wiedział, że ta drobna istota ma za swoimi plecami kogoś takiego, nigdy by do niej nie podszedł. Niestety dla niego, zrobił to. Joker nie mógł przejść obojętnie i udawać że nic się nie stało, gdy obiekt jego westchnień był napastowany przez kogoś takiego. W jego oczach hrabia nie był nikim szczególnym. Fakt miał trochę więcej pieniędzy niż przeciętny obywatel, ale oprócz tego nic w nim nie było godne stania u boku [T.I]... Dlatego musiał pozbyć się osobnika, który myślał inaczej. Rudowłosy sprawnym ruchem zerwał worek z głowy mężczyzny.

-Wybacz starcze, ale nie mogę tego zrobić. Twoje zbrodnie nie mogą zostać wybaczone...

Z tymi słowami wbił nóż w krtań swojej ofiary. Patrząc chwilę w jego oczy, które z każdą sekundą stawały się mniej obecne. Hrabia doskonale wiedział, że nie da się już go uratować, mimo tego do samego końca starał się oswobodzić. Nigdy nie był człowiekiem, który brał więcej niż potrzebował. Uważał się za szlachetnego mężczyzny i nie mógł zrozumieć dlaczego tak rychły koniec czekał właśnie na niego... Równolegle Joker, który był dumny ze swojej pracy, myślał już jak pozbędzie się ciała. Niestety nie było mu dane skończyć roboty, bo do niewielkiego namiotu weszła ta którą chciał bronić. Kobieta z początku nie mogła zrozumieć co się właśnie stało. Była świadkiem morderstwa. Morderstwa, którego dopuścił się mężczyzna zazwyczaj łagodny i opanowane. W pierwszym odruchu chciała uciec, w drugim dowiedzieć się co się stało, ostatecznie jednak jej ciało osunęła się na ziemię.

-Dla-dlaczego? -mruknęła pod nosem, obserwując krew, która z każdą sekundą rozlewała się coraz bardziej i zajmowała większą powierzchnię- Dlaczego to zrobiłeś!? Przecież... Hrabia był dobrym człowiekiem! Fakt miał kilka wad, ale to nie znaczy, że zasługiwał na śmierć! A już na pewno nie na taką!

-Wybacz mój aniele, ale w moich oczach... Zasłużył na to. -zaczął, kucając naprzeciwko niej. Chciał być blisko, ale jego drugim celem było zakrycie ciała hrabiego, nie mógł pozwolić, by tak delikatna istota patrzyła na zmasakrowane zwłoki- Nie mogłem już znieść tego jak się do ciebie zalecał. Odmawiałaś mu już wiele razy, a on i tak nalegał. Dlatego sądzę, że spotkał go należyty koniec.

Młoda kobieta usilnie próbowała zrozumieć sens tych słów, ale to ją przerosło. Jedyne o czym myślała to ucieczka. Bała się, że ona może być jego następną ofiarą. Joker myśląc, że [kolor]oka tego potrzebuje, próbował ją przytulić, ale gdy ona spostrzegła ramiona, które tworzyły dookoła niej klatka, zebrała w sobie wszystkie siły i wybiegła, nie oglądając się za siebie.

Zaskakiwał ją.

[T.I] nie zgłosiła na policja tego co widziała. Coś w niej do samego końca nie chciał uwierzyć, że to prawda. Joker zawsze był dla niej uprzejmy, szarmancki i taki delikatny. Po prostu nie był człowiekiem, który mógłby zrobić coś takiego w jej mniemaniu. Nawet jeśli widziała to na własne oczy, usilnie starała się zrozumieć jaki był powód tej zmiany. Pamiętała jego słowa, ale hrabia tylko raz zaproponował jej małżeństwo. Propozycja została odrzucona, a mężczyzna pogodził się z tym.

-Aniele... -przeszły ją ciarki, gdy usłyszała tak znajomy i przyjazny głos. Wiedziała kto ją zaszczycił i była tym faktem przerażona. Pierrot odbierał tą sytuację inaczej. Nie widział jej przez całe czternaście dni. Czternaście długich dni. Nie odwiedzała go, nie dawała znaku życia, nie wychodziła nawet z mieszkania... Nie mógł dłużej tego znieść, dlatego postanowił odwiedzić ją- Bardzo za tobą tęskniłem... -wyjawił, zaplatając na palcu pasmo jej włosów, które po chwili zabawy, czule ucałował- Martwiłem się. Ostatnio tak nagle wyszłaś...

-Przestań.

Zażądała, odtrącając jego dłoń. W tym momencie cyrkowiec był w stanie myśleć tylko o jednym, obiekt jego westchnień, odtrącił go. Mimo tego co dla niej zrobił, nie został zaakceptowany. Zadawał sobie pytanie dlaczego, a odpowiedź nasuwa się sama...

-Kochałaś go... Cały czas pożądałaś kogoś innego! -warknął, pełnym nienawiści głosem- Dlaczego akurat on!? W czym był lepszy ode mnie!? Bo miał pieniądze!? Mogę je zdobyć! Powiedz ile potrzebujesz!? Ile muszę mieć, byś mnie chciała!? -dziewczyna milczała, zaskoczona jego nagłym wybuchem i tokiem rozumowania. Odkąd go poznała, był dla niej najważniejszy. Nie chciała nikogo poza nim, ale nie mogło zaakceptować tego co zrobił. Była w stanie mu wybaczyć, ale musiał z tym skończyć- Daj mi odpowiedź!

Znajdując w sobie resztki odwagi, [T.I] odwróciła się w stronę Jokera. Jeszcze nigdy nie widziała u niego takiego wyrazu twarzy, malowała się na niej czysta bezsilność. Serce krajało jej się, gdy widziała obiekt swoich westchnień w takim stanie. Najchętniej przytuliłaby go i zapewniła, że wszystko jest w porządku, ale nie było. Nie mogła odpuścić rozmowy na temat jego zbrodni.

-To nie tak... Nie musisz robić nic szczególnego, bym obdarzyła cię uczuciem, ale... Zabiłeś człowieka. Możliwe, że zabijałeś wcześniej! Jak mogłabym to zaakceptować!? -rudowłosy nie słyszał nic oprócz tego, że akceptuje jego miłość. Nie doszły do niego wątpliwości czy lęk wybranki, ważne było tylko to, że pozwoli mu się kochać- Jeśli chcesz byśmy kiedykolwiek byli razem... Nie możesz już więcej tego robić.

Ostrzegła, stukając palcem o klatkę piersiową mężczyzny. Ten jakby wybudzony z transu, szybko przeanalizował jej wypowiedź i nie zastanawiając się długo, zgodził się. Padł na jedno kolano, łapiąc drobną dłoń, której wierzch ucałował.

-Nie mam powodu by to robić, skoro twoje serce należy do mnie.

Zadowalał ją.

-Kierowniku! -[T.I] zaprzestała swoich ruchów, słysząc dobiegający zza drzwi chłopięcy głos- Został kwadrans do przedstawienia!

Zaskoczona dziewczyna spojrzała na swojego chłopaka. Wiedziała, że powinni zaprzestać. W końcu Joker dalej był w pracy, dlatego niechętnie, ale postanowiła zejść z jego bioder. Pierrot odczytując jej zamiar, uniósł ją i usadowił na biurku.

-Jeszcze nie skończyliśmy. -szepnął, zatapiając się w jej wargach, z których uleciało ciche westchnienie, gdy ponownie zaczął rytmicznie poruszać się w jej wnętrzu- Jesteś taka słodka... Czas z tobą mija zdecydowanie za szybko. To przykre, że musimy się spieszyć. -naparł na [np.brunetke] swoim ciałem, zmuszając ją tym samym do położenia się- Wybacz, ale muszę się śpieszyć.

Ostatni raz wbił się w jej usta, po czym odsunął się i znacząco przyspieszył. [T.I] czuła tą zmianę tempa całą sobą, ale nie przeszkadzało jej to. Było wręcz przeciwni. Joker z każdym ruchem sprawiał, że ciepło w jej podbrzuszu stawało się coraz intensywniejsze. Oboje czuli, że zaraz przekroczą wrota rozkoszy. I tak też się stało, zaledwie dziesięć minut przed przedstawieniem. Mistrz ceremonii zadowolił swoją ulubioną klientkę, którą pieszczotliwie nazywał aniołkiem.

Strużka łez spłynęła na ziemię, gdy te wspomnienia przelatywały przez jego głowę. Miał nadzieję, że [T.I] wspominała je z równie dużym sentymentem. Nie chciał opuszczać jej w ten sposób. Nie chciał odejść bez pożegnania, ale tym razem nie mógł uciec ze szponów śmierci. Cieszył się, że ostatnie miesiące życia, poświęcił na uszczęśliwienie tak wspaniałej i niewinnej istoty jak ona. Miał nadzieję, że mimo jego odejścia, znajdzie swoje szczęście i kto wie... Może spotkają się po drugiej stronie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro