Nanashima Nozomu ♦️

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zaśmiała się po raz kolejny, tym samym krztusząc się pitym sokiem. Nana opowiadał właśnie historie z czasów licealnych, wtedy uganiał się za koleżanką z klasy, która stała się całkiem popularna. Z początku była to grubiutka dziewczyna, z której się naśmiewali, ale później straciła parę, a raczej paręnaście kilo i stała się niezłą laską. Zawróciła w głowie paru panom, a wśród nich był właśnie Nanashima.

-Tak, tak bardzo zabawne, ale nie umierają mi tu. -zakpił, klepiąc mnie po plecach. Wzięłam głęboki wdech, unosząc rękę w górę- Zwyciężyła!

Zaśmiał się, klaszcząc w dłonie. Nasi znajomi poszli w jego ślady, głośno klaskania i pogwizdując.

-Och zamknij się! -pchnęłam delikatnie jego ramię, uśmiechając się pod nosem- Opowiadasz tą historię czy nie?

Blondyn zaśmiał się cicho, obejmując mnie ramieniem.

-To mam się zamknąć czy opowiadać? -posłałam mu znaczący uśmieszek, który jasno pokazywał, że dostanie w głowę jeśli nie przestanie łapać mnie za słówka- Dobra, dobra! Tylko nie ma już zbyt wiele do opowiadania... Ona wolałaby podziwiać z boku dwóch facetów, niż się z jakiś związać. To w końcu staje się męczące... -jęknął, wzdychając ciężko- Później skończyliśmy szkołę, wyjechałem i skupiłem się na studiach.

-Ta! -Kai. Nasz wspólny kolega ze studiów oraz współlokator blondyna zabrał głos, rozlewając wszystkich alkohol- Oj jak ty się skupiłeś na studiach... Najpierw zatapiałeś smutki w kieliszku, bo panna wolałaby byś bzykał swojego kolegę niż ją. Później załamywałeś się przy alkoholu, bo obecna tu [T.I] miała faceta. -przewróciłam oczami, opierając głowę na ramieniu Nanashimy- Ostatecznie po długich miesiącach picia z żalu, zacząłeś chlać ze szczęścia, bo w końcu się z tobą umówiła, a nawet teraz masz naukę w głębokim poważaniu, bo wolisz spotykać się z nią w każdej wolnej sekundzie.

Wszyscy obecni zaśmiali się, ale ja jestem całkiem szczęśliwa... Podoba mi się to, że jeszcze długo przed naszym związkiem, myślał o mnie, chociaż nie wiem czy powinno mnie to cieszyć, skoro wtedy był smutny... No cóż! Nic nie poradzę na to, że wcześniej byłam zapatrzona w tego dupka, mojego ex! Na szczęście pewien blondasek otworzył mi oczy... W napływie pozytywnych myśli cmoknęłam go w policzek. 

-Ja tam nie mam nic przeciwko... -mruknęłam, opierając się o jego ramię- Swoją drogą nie jestem zaskoczona, że nie udało ci się wyrwać tamtej panny. 

-A to niby dlaczego!? 

Spojrzałam na niego z kpiącym uśmieszkiem, który jeszcze bardziej go zirytował. 

-No wiesz... Dalej pamiętam jak zagadałeś do mnie pierwszy raz. -przypomniałam, ale mu chyba nic to nie dało- Na urodzinach jakiejś dziewczyny z roku. Oczywiście nasz Casanova podbił do mnie już nieźle wstawiony i rzucił mi takim oto tekstem... "Twoje majtki muszą być w księżyce, bo twój tyłek jest nie z tej ziemi"! -wszyscy parsknęli śmiechem, ale ja jeszcze nie skończyłam- Później dodał jeszcze... -zamyśliłam się na chwilę, by powiedzieć to dokładnie tak samo- "Pomiędzy nami może być więcej chemii niż w zupce chińskiej".   

-Mist podrywu! 

Sapnął jego współlokator, uderzając otwartą dłonią w stół. Mój luby jednak nie podzielał zapału grupy. Był raczej skwaszony i zniesmaczony tymi wspomnieniami. 

-Dobra, dobra! Pierwsze wrażenie było średnie, ale przynajmniej ją wyrwałem, a wy co!? Dalej sami!?

Zaśmiałam się pod nosem, obserwując zirytowane miny towarzystwa. Może ta uwaga nie była zbyt przyjemna, ale trafna. Rozbawia mnie za każdym razem i właśnie dlatego zgodziłam się pójść z nim na pierwszą randkę. Z początku był trochę niepewny i niezdarny, ale w końcu się rozkręcił i jakoś zatrzymał mnie przy sobie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro