[KnB] Midorima - Zdjęcie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Data napisania: 2017

Dla: Po prostu lubię Midorimę... I wracam do pisania shotów... i Mam już trzy gotowe, więc będę aktualizowała tę książkę codziennie... Są to Chuuya x Reader, Ranpo x Reader Aomine x Reader z zamówień... YAAAAS! Wena wraca :d

Komentarza: Nanodayo mi to wyszło, nanodayo... Chociaż w sumie napisałam o tsunderowatej marchewce z Shutoku, więc uznajmy, że tak miało być :p

*********

Stałaś w dość sporej grupce na środku korytarza liceum Shūtoku ze skrzyżowanymi rękoma na piersi i twarzą poczerwieniałą ze złości, zerkając krzywym wzrokiem na niebieskookiego koszykarza, którego śmiech słychać było na całym piętrze. Zaciekawione spojrzenia znajomych z waszej szkoły w tym rezerwowych zawodników szkolnej drużyny, skierowały się w Twoją stronę.

- Takao, przestań chrzanić głupoty! - Szturchnęłaś czarnowłosego, którego znowu naszło na opowiadanie ośmieszających Cię faktów z dzieciństwa. Znaliście się od piaskownicy, przez co wiedział o Tobie wszystko i zwykle lubił robić Ci na złość, opowiadając o tym kolegom.

- Oi, [Imię]-chan! Nie bądź taka sztywna! Poza tym mam Twoje zdjęcie jako dowód! - Potarmosił Cię po głowie, a następnie wyjął ze swojej treningowej torby fotografię, a Ty rzuciłaś się na niego, jak dzikie zwierze.

- Oddawaj to w tej chwili! Rozumiesz?! - Zaczęłaś się drzeć, szarpiąc go we wszystkie strony, ale on tylko się śmiał, a grupka patrzyła na was jak na urocze, kłócące się rodzeństwo. W pewnym momencie  chłopak wypuścił zdjęcie z dłoni, które poleciało prosto pod buty wysokiego licealisty z palcami owiniętymi białą taśmą. Przełknęłaś ślinkę, ponieważ kolega Takao, pomimo że był od Ciebie młodszy, wydawał Ci się groźny.

- Shin-chan! - Twój przyjaciel ucieszył się na widok zielonookiego, który sięgnął po zdjęcie z rozgniewaną miną.

- Jesteście głośni. Nie przynoście tej szkole hańby i zachowujcie się, nanodayo. - Wypowiedział rygorystycznie, kiedy już się wyprostował. Od razu zwróciłaś uwagę na jego breloczek w kształcie kanarka, przypięty do sportowej torby. Chociaż do dziwnych rzeczy, jakie ma ze sobą zdążyłaś się już przyzwyczaić, pomimo że znacie się głównie tylko z widzenia. Tym razem jednak zielone oczy skupiły się przez dłuższą chwilę na przedmiocie trzymanym w dłoni.

- Fajne jest, co nie? - Takao zaśmiał się w głupkowaty sposób, puszczając mu oczko, a ten spojrzał na niego morderczym spojrzeniem i poprawił okulary.

- Tch, nie obchodzą mnie wasze romanse. - Odwrócił się do was plecami i powędrował w kierunku szatni. - Zbierajcie się na trening, bo kapitan już na was czeka. Kim ja jestem, żeby wam o tym przypominać? - Powiedział stanowczym tonem w stronę obserwatorów, którzy po krótkiej fali jęków niezadowolenia ruszyli za nim.

Każdy z nich przybił Ci piątkę i miałaś się już zbierać, gdy zdałaś sobie sprawę, że Midorima wciąż posiada Twoje zdjęcie. Nie było na nim nic aż tak krępującego, ale jednak postanowiłaś je odzyskać i obserwowałaś cały trening z trybun, skupiając się na zielonowłosym. Często rozmawiasz ze swoim młodszym kolegą, przez co natknęłaś się również i na niego, ale nie mogłaś pozbyć się wrażenia, że Cię nie lubi. Gdy tylko chciałaś skrócić dzielący was dystans, on odchodził, usprawiedliwiając się tym, że nie ma czasu z Tobą rozmawiać albo nie ma na to ochoty. Gdy za to przebywałaś z Takao, a on był w waszym towarzystwie, kompletnie się nie odzywał, albo kazał mu zachowywać się ''nanodayo''. Przez to miałaś mieszane uczucia co do niego, ale skoro był przyjacielem Twojego przyszywanego brata, to musi mieć również tę lepszą stronę. Gdy chłopcy wychodzili przebrani z szatni po wyczerpującym treningu, podeszłaś bliżej drzwi, widząc Takao, pokazującego Midorimie Twoje zdjęcie, przez które dziś tu przyszłaś.

- Shin-chan, patrz na to. 

- I co z tego? - Zielonooki usiadł na ławce, patrząc z pogardą na stojącego przed nim czarnowłosego.

- A nic, nic, zupełnie nic. - Ten wybuchł śmiechem i upuścił zdjęcie, za którym powędrował wzrok Midorimy. - Będę już leciał, cześć. - Pomachał mu, a Ty schowałaś się za filarem, czekając, aż wyjdzie z szatni.

Nie wiedziałaś co masz o tym myśleć. Skąd o Twojego przyjaciela taka reakcja na jego obojętność? Nie minęło dużo czasu, aż w końcu mogłaś wejść do szatni, w której została tylko jedna osoba. Stał tuż przy swojej szafce, patrząc z rumieńcem na Twoje zdjęcie, trzymane w dłoni, wkładając je po chwili na samą górę kupki z Twoimi innymi fotografiami, które wszystkie wykonał Ci kiedyś Takao.

- Midorima... Hej. - Wybełkotałaś cicho, a on stanął jak wryty. Poczułaś niemałe zakłopotanie, robiąc dobrą minę do złej gry.

-... - Dopiero po chwili zdecydował się na jakikolwiek ruch. Powoli, jak gdyby nigdy nic zamknął szafkę, a następnie zwrócił się do Ciebie z pokerową miną. Staliście przez chwilę w ciszy, a Ty zahuśtałaś się na nogach i posłałaś mu blady uśmiech.

- Po co Ty... No wiesz. 

- Nie wiem o co Ci chodzi. - Odwrócił od Ciebie wzrok, poprawiając okulary wskazującym palcem. - Takao po prostu czasami rozrzuca Twoje zdjęcie, a ja nie chcę, żeby ktokolwiek je znalazł, to wszystko. Szanuję cudzą prywatność w przeciwieństwie do niego. - Wypowiedział stanowczo, ale nawet głuchy rozpoznałby fałsz w każdym jego słowie.

- Ale to wyglądało, jakby on Ci niepozornie je dał. - Zasugerowałaś nieśmiało, a on się wzdrygnął.

- N-nie, musiało Ci się coś przewidzieć. - Wrócił do pakowania swoich rzeczy z lekko zdruzgotaną miną, a Ty zastanawiałaś się, czy drążyć temat, czy dać temu spokój. Mogłaś też zawsze spytać Takao dlaczego daje mu Twoje fotografie, ale on zapewne kazałby Ci zapytać Midorimy, więc chyba nie masz zbyt wielu możliwości...

- Mogę je odzyskać? - Spytałaś niepewnie, a on spojrzał na Ciebie z przerażeniem.

- Jeżeli na niego czekałaś, to już dawno wyszedł. - Po chwili ciszy zignorował Twoją prośbę i stanął przed Tobą z torbą na ramieniu. Wtedy właśnie pomyślałaś, że wszystkie wrogie sygnały od Midorimy nie musiały wcale znaczyć tego, na co wyglądały. Uśmiechnęłaś się do niego, unosząc głowę do góry.

- Wiesz, że Takao jest dla mnie jak brat... Tylko jak brat i wcale nie czekałam na niego. - Oznajmiłaś uprzejmie, a on otworzył szeroko oczy. Nie zamierzałaś też powiedzieć dziś za dużo, więc postanowiłaś jeszcze raz poprosić o zwrot zdjęć, a wieczorem przemyśleć, czy znajomy z pierwszej klasy może darzyć Cię pewnego rodzaju zainteresowaniem. - Przyszłam do Ciebie po...

- Dziś. Dokładnie, gdy oba nasze znaki zodiaku mają najwyższe statystyki. - Wypowiedział sztywno z ustami ułożonymi ni to w uśmiech, ni to w grymas złości, a Ty przymrużyłaś oczy ze zdziwioną miną. - Tak myślałem, że to właśnie dziś.

- Co tak dokładnie? - Nie wiedziałaś, jak masz się zachować i na wszelki wypadek zrobiłaś krok do tyłu, bo zachowanie chłopaka było co najmniej dziwne.

- Wiedziałem, że dziś zwrócisz na mnie swoją uwagę. Nie, żeby mnie to obchodziło. - Zaczesał dłonią swoją grzywkę jeszcze bardziej na prawo, a Ty byłaś coraz bardziej skołowana. - Powinniśmy wyjść. - Stwierdził po chwili zamyślenia i ruszył w stronę drzwi.

- Gdzie? - Poszłaś za nim niepewnym krokiem.

- Po prostu chodź... Jeżeli chcesz. - Rzucił Ci przelotne spojrzenie i już więcej się nie zatrzymał....

***

Godzinę później trzymałaś w dłoniach zawinięte naleśniki z [smak] lodami, bitą śmietaną i [owoc] w środku. Midorima nie mówił za wiele, a jedynie poruszał się w Twoim towarzystwie, kierując kroki w stronę Twojego domu. Takao mieszka naprzeciwko Ciebie, więc nic dziwnego, że wiedział gdzie iść. Cały ten czas czułaś się lekko skrępowana, a licealista co jakiś czas na Ciebie zerkał, odwracając wzrok, gdy tylko również na niego patrzyłaś. Dodatkowo kupił Ci Crepe o Twoim ulubionym smaku, co jeszcze bardziej Cię onieśmieliło.

- Ile to kosztowało? - Spytałaś cicho, a on rzucił Ci spojrzenie pełne pretensji.

- A co Cię to obchodzi? - Parsknął oschle, ale zauważyłaś na jego policzkach drobne rumieńce, przez co mimowolnie się uśmiechnęłaś.

- Dziękuję. 

- N-nie ma za co. - Odpowiedział chwiejnym głosem, poprawiając powoli okulary, aby dłonią ukryć wypieki na swojej twarzy.

Znowu zapanowała między wami cisza. Po kilku minutach byliście już przed Twoim domem, więc zatrzymałaś się i skierowałaś frontem do wyższego licealisty.

- Midorima, czy Ty...

- Cześć. - Poczerwieniał, a następnie minął Cię jak błyskawica, przez co prawie straciłaś równowagę.

Patrzyłaś jak odchodzi i nie miałaś pojęcia co o tym myśleć. Z jednej strony ma kompletnego bzika oraz nie należy do miłych osób, ale może to tylko pozory? Gra genialnie w kosza, jest przystojny, a jego zachowanie można uznać za urocze, tylko dalej nie rozumiesz, skąd on tyle o Tobie wie...

- [Imię]-chan! Jak było?! - Nim zdążyłaś się poruszyć, Takao rzucił Ci się na szyję, a za nim stał skrzydłowy drużyny, Miyami, z uprzejmym uśmiechem a twarzy.

- Jak to jak było?! Czyli wy o wszystkim wiedzieliście?! - Spytałaś z pretensją, odpychając od siebie przyjaciela, rzucając przy okazji dwójce wrogie spojrzenia.

- Ta. Nawet się założyliśmy! - Niebieskooki zaczął energicznie stukać blondyna łokciem. - Wisisz mi kasę, Miya-chan. 

- Eh... - Skrzydłowy westchnął, sięgając po portfel.

- O co się założyliście tak konkretnie? - Było Ci już wszystko obojętnie, więc tylko głośno westchnęłaś.

- [Imię], ślepa jesteś? Wszyscy wiedzą, że podobasz się Midorimie. - Chłopak wręczył czarnowłosemu gotówkę, którą tamten dokładnie przeliczył.

- Miya-chan nie dawał wiary, że w końcu Cię gdzieś zaprosi, a ja, wierny przyjaciel nieustannie w niego wierzyłem. Poza tym tylko on może zasłużyć na miano Twojego chłopaka, nikogo innego nie uznam, jako Twój brat z innej matki. - Dodał Takao, kładąc dłoń na piersi, a Ty pogodnie się uśmiechnęłaś. 

Właśnie w taki sposób zaczęłaś spotykać się ze strzelcem Pokolenia Cudów, Midorimą Shintaro.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro