Śmierć? cz2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Adriena

Wjeżdżaliśmy windą na samą górę metalowej budowli cały czas trzymając się za ręce... Ona była taka piękna i delikatna, a jej uśmiech przypominał mi moją matkę, która odeszła od nas kiedy miałem 7 lat.

Byliśmy obok siebie tak blisko, czułem od niej bijące ciepło, przy którym po prostu się rozpływałem. A najbardziej w niej samej kochałem jej słodkie piegi, które widać nieudolnie próbowała zamaskować pudrem...

Gdy dojechaliśmy do naszego celu postanowiłem się nareszcie odezwać do fiołkowookiej:

-Więc po co chciałaś się ze mną spotkać piękna? -spytałem, bo bardzo mnie ciekawiło, dlaczego się tak nagle mną zainteresowała.

Perspektywa Marinette

Spytał się mnie dlaczego chciałam się z nim spotkać, a ja jak to ja postanowiłam powiedzieć to prosto z mostu bez owijania w bawełnę miejąc tylko nadzieje ,że mnie nie odrzuci, a jeśli nawet i tak nie będzie to miało dla mnie większego znaczenia :

- Zaproponowałam te spotkanie ze względu na pewien cel, który chce zrealizować, ale to nie jest teraz istotne.- zaczęłam na co on skinął głową na znak, że rozumie i ścisnął moją dłoń przez co poczułam się trochę pewniej.

-Nie jestem pewna co ty do mnie czujesz,nale wiedz, że nie jesteś mi obojętny, kiedy tylko cię zobaczyłam poczułam dziwne łaskotanie w podbrzuszu i wiedz , że....że....- kurcze akurat teraz musiałam się zaciąć?

Blondyn niespodziewanie się do mnie zbliżył i mnie przytulił....
Przez co znowu motylki zaczęły mnie gilgotać w podbrzusze "dlaczego jego dotyk tak na mnie działa"-pomyślałam.

Staliśmy w objęciach przez dłuższą chwilę,bgdy nagle Adrien się ode mnie odkleił i zaczął mówić:

-Marinette Dupain-Cheng nie masz się czego przy mnie krępować. Dla mnie też jesteś więcej niż przyjaciółką.bOd początku byłaś miła, uprzejma, pomocna i nawet trochę niezdarna co przynosiło ci jeszcze więcej uroku...- gdy to mówił zatapiałam się w jego jak las tęczówkach, które gdyby tylko chciały mogłyby rozjaśnić noc...

Gdy wspominał jaka to jestem piękna i wspaniała wywołał u mnie napad czerwoności. Moje policzki normalnie się paliły...
Musiałam niestety mu przerwać, gdyż kończył się mój czas a ja po prostu chciałam mu to powiedzieć...

-Adrien najprzystojniejszy i najlepszy chłopaku jakiego znałam Kocham Cię...-chyba trochę za bardzo go chwaliłam, gdyż stał teraz prze de mną oniemiały z otwartą buzią i z szeroko otworzonymi oczami, w których dało się zauważyć małe iskierki szczęścia... Spojrzałam ukradkiem na mój zegarek na ręce i dostrzegłam, że za pięć minut wybije północ, musiałam działać...

Podeszłam ,więc do chłopaka chwyciłam jego twarz w jego dłonie i powiedziałam prawie szeptem:

-Wiem, że praktycznie wcale się nie znamy i nic o sobie nie wiemy, ale kocham i zawsze będę cię kochać Adrienie Agreste. A teraz pocałuj mnie tak jak jeszcze nikogo nie całowałeś...-sama nie wierzyłam, że to powiedziałam...

-Ja też Cię Kocham Marinette.- wyszeptał szybko.

Blądyn nie czekając długo zlączył nasze usta. Było wiadome, że w ten pocałunek włożył wszystkie swoje uczucia, ja zresztą też.Muszę przyznać całował on cudownie, powoli i dokładnie od czasu do czasu lekko przygryzając moje wargi i delikatnie ocierając się swoim językiem o mój, jakby bał się, że zaraz mu się wyrwę i ucieknę...

Minęło już pięć minut odkąd tak stoimy i się całujemy, usłyszałam dzwon katedry Notre Dam...już czas...oderwałam się niechętnie od modela i podeszłam do barierki zabezpieczającej przed upadkiem...wspięłam się więc na nią... i odwróciłam  jeszcze ostatni raz do zdezorientowanego chłopaka, krzyknęłam:

- Never forget about me, Adrien!

Po czym odchyliłam się do tyłu, by skoczyć, ale coś mi się nie udało i walnęłam bokiem głowy w metalową barierkę, po czym ujrzałam ciemność. Czułam jeszcze jak spadam, a później pustka...nic...

Perspektywa Adriena

Ten pocałunek z moją księżniczką był moim marzeniem, przelałem w niego wszystkie moje uczucia do niej, zrobiłem to jak najlepiej potrafiłem...

Po chwili moja pani oderwała się ode mnie i ruszyła w kierunku barierek zabezpieczających, po czym wspięła się na nie.
Nie wiem dlaczego, ale zamurowało mnie po prostu nie mogłem się ruszyć z miejsca...przez jakiś czas stałem i się w nią wpatrywałem dopóki nie krzyknęła:

- Never forget about me ,Adrien!

Coś we mnie pękło ,"My Lady chce popełnić samobójstwo dlaczego?" Łzy leciały mi po policzkach, czułem, że zaraz mój cały świat legnie w gruzach, co było prawdą, bo Mari jest moim całym światem...

Odchyliła się do tyłu i z łoskotem rąbnięła głową o barierkę, po czym zaczęła spadać...Bez namysłu rzuciłem się za nią uprzednio wypowiadając formułkę "Plagg wysuwaj pazury" i na wielkie moje szczęście zdążyłem ją złapać...

Gdy już byliśmy na dole, dostrzegłem, że moja kropeczka krwawi, więc za pomocą kicikija przetransportowałem ją do szpitala...

5 minut później

Czekam przed salą...jak tylko przyniosłem tu Mari od razu mi ją zabrali i wzięli na operację, powiedzieli, że jest w bardzo ciężkim stanie i straciła zbyt wiele krwi, więc teraz czekam tu już pod normalną postacią i słucham pocieszeń Plaggaa już drugą godzinę...

3 godziny później

Nareszcie mogę wywieźli ją z sali, więc od razu podbiegłem do lekarza:

-Panie doktorze, czy wszystko z nią dobrze,kiedy będzie można do niej wejść?- spytałem z nadzieją, którą lekarz od razu zgasił.

-Przykro nam nie możemy udzielać panu takich informacji.-odpowiedział obojętnie.

-Ale ja jestem jej narzeczonym.-palnąłem bezmyślnie.

-No dobrze. Więc pana wybranka straciła dużo krwi i przy obecnych obrażeniach mósi pozostać w stanie śpiączki. Niestety nie możemy stwierdzić kiedy się obudzi, ale wiemy, że jak się ocknie będzie miała amnezję i możliwe, że nie będzie pamiętać, niektórych osób, miejsc, czy sytuacji...Przepraszam czekają na mnie na zabiegówce muszę iść.-powiedział, po czym odszedł.

Usiadłem na ławce przed salą, w której leżała moja królewna i dopiero teraz zaczęły do mnie docierać słowa lekarza...Miałem miliony pytań odnośnie tego co powiedział doktor jak i do mojej pani:

-Co skłoniło Marinette do chęci popełnienia samobójstwa?

-Czy moja ukochana będzie mnie pamiętać?

-Kiedy i czy wogóle wybudzi się ze śpiączki?...

------------------------------------------------------------------------------------

To był chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek wcześniej napisałam...mam,więc nadzieję ,że wam się spodobał,jeśli nie proszę bądźcie wobec mnie wyrozumiali, ale jeśli jednak zapraszam do:

Gwiazdkowania ☆ i Komentowania 💭

Jesteście naprawdę wspaniali...😄
Pamiętajcie,że jeśli czegoś nie zrozumiecie albo chcielibyście się czegoś zapytać odnośnie książki,jestem zawsze do waszej dyspozycji..😄😉😘




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro