Rozdzial IX

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

tak,  męczą mnie chyba  duchy przeszłości skoro po prawie 7 latach przypomniało mi się istnienie wattpada i tej książki, a cringe mnie taki oblał, że próbując poprawić usunęłam połowę rozdziałów co jest wystarczającym znakiem by napisać je od nowa :)))
Zamysł jakiś był ale ngl w pewnym momencie po prostu mi się odechciało. Czy teraz to dokończę ? Zapewne nie, ale myślę o tym fandomie hp od kilku dni mimo, że nie wracałam do tego wiele lat, więc co chyba muszę.... Enjoy

******

Shirley ze słyszanych rozmów już od jakiegoś czasu wnioskowała, że Ten Którego Imienia Nie Wolno Wypowiadać powróci. Sama nie do końca rozumiała jak ? W końcu była stosunkowo krótko w tym świecie. Tak jak już w miarę ogarniała zasady i rzeczywistość tak pewne szczegóły były wciąż dziwne.
Otworzyła oczy i powoli wstała ze swojego łóżka w pokoju w Malfoy Manor. W domu panowała  przerażająca  cisza, ale jednocześnie słyszała jakieś głosy? Szepty?
Szybko za pomocą różdżki przyciągnęła swoje ubranie i ogarnęła włosy. Wyszła z pokoju, słysząc ciągle głosy rozmowy stwierdziła, że musi to sprawdzić. Nie miała jeszcze nawet okazji dobrze zobaczyć swojego ojca. Chociaż na myśl o tym gdy go zobaczyła ten jeden raz ma ciarki na plecach. Zaczęła schodzić  schodami w dół, ale zatrzymała się w połowie, gdy zobaczyła, że przy stole w jadalni jest już kilka osób. Patrzyła się tak dłuższą chwilę zdziwiona - Śmierciozercy ? Co oni tu robią o takiej porze ? - pomyślała stojąc tak, aż przypadkiem nawiązała kontakt wzrokowy z czerwonymi oczami człowieka o wężowej twarzy.
- Shirley Riddle - Uslyszla donośny głos w pomieszczeniu, a mężczyzna wstał i podążył w jej stronę.
Sama zaczęła podchodzić. Nie chciała by sytuacja wyszła bardziej niezręczna niż już jest, a może lekko się obawiała, że coś jej grozi?
Weszła do pomieszczenia, a wężowaty mężczyzna podszedł do niej i położył jej rękę na policzku - Shirley.... - oderwał wzrok i rękę od dziewczyny i zwrócił się do grupy- Zgromadzeni Przedstawiam wam Shirley Riddle jesteście zobowiązani do takiego samego szacunku wobec mojej dziedziczki jak do mnie. Każde nieposłuszeństwo będzie surowo karane. Zapraszam, oczywiście to miejsce  jest dla ciebie - powiedział zrzucają z krzesła po swojej prawej stronie jednego z mężczyzn.
Shirley spędziła następne pół godziny w lekkim przerażeniu na słuchaniu planów na najbliższe miesiące odbudowywania utraconej władzy.
Zauważyła, że nikt poza nią nie patrzy w stronę jej Ojca. Każdy w ciszy i przerażeniu spoglada w stół. Na spotkaniu poza nią nie było młodych osób, brakowało Dracona oraz Rachel.
Nie była w stanie spamiętać wszystkiego o czym mówił Czarny Pan, nawet jak bardzo próbowała by nie wzbudzić jego gniewu, po spotkaniu jedyne co zapamiętała to plany odbicia więźniów z Azkabanu, między innymi jakiś o nazwisku „Lestrange"  które przecież nosiła Rachel. Czyżby rodzice ?

****

Dziewczyna stała właśnie w kuchni i mieszała słomką kawę, która przygotowała dla niej skrzatka rodzinny. Zastanawia się jak teraz będzie, czy teraz w szkole nic jej nie będzie groziło, czy Dumbledore sam nie wyśle jej do jakiegoś więzienia za bycie córką Lorda Voldemorta. Ale chyba wiedział o tym od początku? Więc co, może ma wobec niej jakieś plany? Może ja gdzieś będzie przetrzymywał i szantażował jej ojca ?
-Shirley córko- uslyszala za plecami poważny głos - Nie masz się czego obawiać, jestem silniejszy od Dumbledore'a, staruszek nie odważy się zrobić ci krzywdy.
Dziewczyna przeraziła się, przecież nic nie powiedziała na głos.
- Oklumencja przydatna umiejętność. Okres wakacyjny poświęcimy na to by cię tego nauczyć. Nie możesz pozwolić by każdy kto potrafi mógł czytać twoje myśli- odpowiedział Voldemort
- D.. Dobrze ojcze - odparła przerażona i spojrzała w jego czerwone oczy, w których zobaczyła lekki znikający gniew.
Voldemort odruchowo wyciągnął różdżkę chcąc ukarac dziewczynę, nikt nie ma prawa patrzeć mu w oczy... ale czy tego chce czy nie to jego córka. Robiąc przy tym dziwny ruch jakby prostował kręgi w karku odsunął się - Dobrze soboty 16:30 w moim gabinecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro