Poniedziałek, 13 października 2039
(Sam pov)
- No ale to moja opinia, nadal uważam że remake jest lepszy niż oryginał i koniec - Tim wzruszył ramionami. - Fakt, tamten jest spoko, ale efekty specjalne tutaj są o wiele lepsze.
- M-mimo to wolę tamten...
- O czym tak gadacie? - zaśmiała się Tahoma, gdy razem z Segoe podeszła do nas.
- Porównujemy remake i oryginał tego filmu co wczoraj widzieliśmy. Btw, co u was? Słyszałem że Arial dochodzi do siebie?
- Mhm - Segoe kiwnął głową. - Już praktycznie wrócił do normy, ale dla pewności zostanie jeszcze w domu. No wiecie, żeby nie było.
- R-racja...
- A tak w sumie czemu siedzicie na dworze?
- A wiesz...? - Tim spojrzał w niebo. - To jeden z ostatnich ciepłych dni w tym roku. Korzystamy póki możemy.
- Racja, jest dość przyjemnie - przyznała Tahoma.
- Nom - dodał jej brat.
Chciałam coś jeszcze wtrącić, ale nagle usłyszeliśmy głośne odgłosy silnika. Gdy spojrzeliśmy w stronę źródła dźwięku, zauważyliśmy czarny, sportowy samochód parkujący z piskiem opon na parkingu.
- Co do...? - spytał Segoe.
- Ej, chodźmy sprawdzić! - Tim pociągnął mnie za rękę.
- H-hej, zaczekaj...!
Gdy podeszliśmy bliżej, zauważyliśmy jak wokół zbiera się tłum uczniów. Wtedy drzwi pojazdu się otworzyły i ze środka wysiadł wysoki chłopak w marynarce. Wyglądał na jakieś 20 lat. Miał białe włosy zaczesane na bok, z dwiema "antenkami" sterczącymi z tyłu, delikatnie opaloną skórę i oczy o dość nietypowej, brązowo-czerwonej barwie. Łoł... On jest... jest...
- OH NO, HE IS HOT! - Tahoma trafnie podsumowała moje myśli.
Podobnie zresztą jak inne uczennice w okolicy.
- OMG, jakie ciacho...!
- Damn... To jakiś nowy uczeń?
- No co ty...! Za bogato wygląda... może jakiś korepetytor?
- Chętnie odbyłabym z nim "prywatną lekcję"...
- Ej, myślicie że może lubić chłopaków? No homo oczywiście, pytam dla... dla kolegi z innej szkoły.
Chłopak rozejrzał się i poprawił swój krawat.
- Więc to jest Cyberprzestrzenna Akademia Mocy. Interesujące - powiedział delikatnym, lecz głębokim głosem.
- Oh, witamy w CAM! - nagle na spotkanie mu wyszedł jeden z nauczycieli. - Rozważasz zmianę szkoły?
- Nie, tak się składa że jestem tu w innej sprawie.
- Oh, naprawdę? Cóż, tak czy inaczej to musi poczekać... Tak się składa że dopóki nie dotrze nowy dyrektor, nie możemy załatwiać wiele spraw...
Chłopak się uśmiechnął.
- Właśnie o to chodzi. Ja zostałem wysłany na jego stanowisko - kiwnął głową i podał nauczycielowi swoją wizytówkę. - Dyrektor Lucas Sanchez, do usług.
『 Imię: Lucas Sanchez
Wiek: 20 lat 』
- DYREKTOR?!? - cała nasza czwórka krzyknęła, zaskoczona. Przecież on jest niewiele starszy od nas!!! Jak to możliwe?!?
- P-pan Sanchez?!? - nauczyciel był również zaskoczony jak my. - P-proszę w-wybaczyć...! Po prostu... um, nie spodziewałem się że będzie pan taki...
- ...młody. Ta, wiem - odpowiedział spokojnie. - Nie pierwszy raz się z tym spotykam. Zapewniam jednak że odbyłem odpowiednie szkolenie. Co więcej, jestem absolwentem Hope's Peak American Academy, a co za tym idzie, Byłym Superlicealnym Organizatorem, zajmuję się jednocześnie kilkoma firmami w branży rozrywkowej i... paru innych dziedzinach. Zarządzanie szkołą będzie dziecinnie proste. Nawet jeśli mam tylko 20 lat, z pewnością podołam zadaniu.
- J-jasne... rozumiem. Um, zaprowadzę pana do gabinetu - nauczyciel zaprowadził go do środka.
Nowy dyrektor podążył za nim, a razem z nim spojrzenia wszystkich uczniów w promieniu stu metrów. Łał...
My popatrzyliśmy na siebie.
- T-to... t-to nasz dyrektor...? - wydusiłam. Byłam w szoku... On był młodszy niż ponad połowa uczniów szkoły!
- Na to wygląda... - dodał Tim. - Cholera, koleś urwał się z Top Model czy co? I te nogi... Te cholerne, perfekcyjne nogi... Chcę mieć takie!
- Nie ma szans, Timster... - Segoe spojrzał na niego. - Tego nawet trening i operacje plastyczne nie załatwią. Ten koleś to chodząca doskonałość... Ale skąd ja kojarzę to imię...? Sanchez... Sanchez...
- ZARAZ, JUŻ WIEM! - nagle Tahoma uniosła telefon. - Lucas Sanchez to koleś, którego firma kręci połowę teleturniejów i programów reality show! Plus te wszystkie święta w TV też są organizowane przez niego... W wakacje przecież urządził uroczystość tej wielkiej rocznicy założenia Cyberionu!
- A, no tak, już pamiętam! O cholera... Ten koleś to jebany celebryta...! I do tego jeszcze nasz dyrektor!
- Ta... Ej, czy mi się wydawało, czy miał przypiętą do marynarki plakietkę z logiem Projektu Zetsubō? - spytał Tim.
- Tego anonimowego studia, które kręci te najbardziej popularne sezony Danganronpy? - Tahoma spojrzała na niego. - Zaraz, myślisz może że...
Przez chwilę patrzyli na siebie... po czym pokręcili głowami.
- Nah... Nie ma opcji. Pewnie po prostu jest fanem.
- H-huh? - spojrzałam na nich. Co oni mieli na myśli?
- A właśnie, jak tam rozkład zajęć? No wiecie, wasze treningi z magią? - Segoe zmienił temat.
- Ja dzisiaj mam pierwsze zajęcia. Mam chwilę przerwy po lekcjach i potem to - odparł Tim.
- J-ja mam wtedy k-kiedy ty, Tahoma... - powiedziałam. Wcześniej Tahoma wysłała mi wiadomość o swoim planie i powiedziała, bym też sprawdziła.
- Mhm... - mruknęła.
- Czyli raczej nie zaburzy nam planu dzia- - tu spojrzała na swojego brata, który o mało się nie wygadał Timowi. - Znaczy ten... Nie będzie nam to przeszkadzać w niczym. Spoko.
- Hm? Czemu? - zainteresował się mój przyjaciel.
Niech to... Tim nie może się dowiedzieć o Metaverse...! Nie chcę i jego w to wciągać, ale jeśli się domyśli...!
- W poniedziałki, środy i piątki spędzamy czas na mieście - Tahoma wyjaśniła. - No wiesz, próbujemy jakoś zaciągnąć naszego starszego brata poza teren pokoju i tak dalej...
- A, spoko - wzruszył ramionami. - Sam bym pewnie dołączył, ale w te dni praktycznie cały dzień siedzę w szkole. Trochę dużo zajęć mam w planie - zaśmiał się.
- T-to prawda.... N-nie przemęczaj s-się, Tim... - poprosiłam go.
- Spokojnie, dam radę. Nie takie rzeczy się robiło.
To prawda... Ale i tak nie chcę byś za dużo na siebie brał.
- Ej, zaraz chyba mamy lekcje, nie? - nagle Segoe spojrzał na ekran telefonu.
- Racja! Muszę lecieć! Na razie - Tahoma odbiegła do szkoły.
- Ja też spadam! - Segoe pobiegł w swoją stronę. - Narka!
- N-na razie! - pożegnałam ich.
- To my też idziemy, nie? - Tim spojrzał na mnie.
- Mhm - kiwnęłam głową. - Ch-chodźmy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro