(Arial pov)
Chcąc nie chcąc musiałem opowiedzieć swojemu przyjacielowi wszystko... Ivo nie zdążył niczego na telefonie, ale wydała mnie próba odebrania mu go. Tak naprawdę nieważne co bym zrobił, on i tak by się zorientował że coś jest na rzeczy.
Tak więc opowiedziałem mu całą historię: powiedziałem mu o Metaverse, naszych mocach i o Skarbie. Wyglądał na zaskoczonego, ale im dłużej mówiłem, tym bardziej zdawał się to jakiś rozumieć.
- Kurde... Łał - skomentował. - Szczerze... Arial, jakby tą historię opowiedział mi ktoś inny, pomyślałbym że zmyśla. To brzmi... kurwa, nie mam słów na to!
- A co ja miałem pomyśleć? Sam tam byłem, a i tak ciężko mi było to przyjąć do wiadomości.
- Ta... Cholera, ale miałeś szczęście - zauważył Ivo. - Nikt z tobą wtedy nie był... Jakbyś nie zyskał tej całej Persony, byłoby po tobie!
- Wiem...
- Kurde... Ja też tak chcę!
- Nie chcesz. Uwierz, to boli. Plus ta moc jest... dość skomplikowana. Wydaje się prosta w użyciu, ale zużywa mnóstwo energii życiowej... Łatwo się wypalić.
- O kurde... Ej, skoro to takie energożerne, to jak twoje ciało to znosi...?
Westchnąłem.
- Szczerze... Nie wydaje się źle, ale... czuję barierę wewnętrzną. Wiem, że stać mnie na dużo więcej, czuję to w sobie, ale... Sam się ograniczam. Muszę więc nieco popracować nad sobą.
- Mhm...
- Spokojnie, Tahoma i Segoe powiedzieli że mnie przypilnują... Nie będzie łatwo, ale muszę to zrobić.
- To pewnie będzie ci ciężko? - Ivo spojrzał na mnie.
- Najgorzej zniosę ograniczenie ilości czekolady jaką mogę zjeść tygodniowo.
Usłyszałem jak się śmieje.
- Ta, brzmi jak twój problem.
- Ty też...? Wszyscy wokół nie mogą przestać... Czy to naprawdę jedyna cecha charakterystyczna jaką posiadam?
- Może? Ale tak przy okazji... serio Ari ma ci pomagać? Znaczy, wiem, pytałem już kilka razy, po prostu...
- Wiem... Ale tak się umówiliśmy. Nawet sam doświadczyłeś efektów naszej umowy.
Ivo się skrzywił gdy to powiedziałem.
- Ta... Dotkliwie to poczułem. Właśnie, on nadal nas słucha czy...?
Pokręciłem głową.
- Stwierdził że mu się nie chce nas słuchać i się nie pokazuje. Prawdopodobnie siedzi w mojej głowie i śpi.
- A, okej.
- Ivo?
- Hm?
- Posłuchaj... Muszę cię o coś poprosić.
- No? Dawaj.
- Eh... jeśli na twoim telefonie też pojawi się ta aplikacja... Błagam, powiedz mi. Nie próbuj nic sam w niej robić. Możesz mi to obiecać?
- No pewnie, Arial... Przysięgam, gdy tylko to zobaczę, dam ci znać.
- Dzięki - odetchnąłem z ulgą. Denerwowałem się tym odkąd tylko Ivo wziął do ręki mój telefon.
- Spoko. A właśnie... - Ivo pochylił się w moją stronę. - Ta apka przenosi was tam... Do tamtego świata. I są tam te całe Pałace z tymi zjebanymi wersjami ludzi...? Mhm...
Spojrzałem na niego.
- Ivo, o czym ty myślisz?
Uśmiechnął się.
- A co jeśli zamiast się z nimi bić wystarczy ich zastraszyć?
- Nie ma opcji... - westchnąłem. - Shadow-Makami zdecydowanie by się nie dał... Inni pewnie też.
- A jego potwory? Może dałoby się ich jakoś tak załatwić? Wtedy na przykład nie musiałbyś się z nimi bić.
Spojrzałem na niego.
- Ivo... Ludzie się mnie boją tylko gdy Ari mnie kontroluje, i to jeszcze nie wszyscy.
- No właśnie. Sprawiasz wrażenie przestraszonego dzieciaka, który daje sobą pomiatać... Dlatego wpadłem na pomysł, by zmienić twój wizerunek.
Cofnąłem się.
- Co chcesz przez to powiedzieć...?
- Hehe... Chcę sprawić, byś mógł bez problemu kazać się komuś odjebać bez użycia siły ani pomocy Ari'ego. Nauczę cię, jak się zastrasza ludzi.
Ivo, czy tobie odbiło...? Ja nie jestem w stanie...
- I-
- Dobra, wstawaj, bierzemy się za to - Ivo zeskoczył z łóżka.
- Ale-
- Arial, no weź. Przyda ci się to. Pls, nie bądź taki.
Westchnąłem i niechętnie wstałem.
- Ja nawet nie wiem jak się za to zabrać...
- Ale ja wiem~
- No to podziel się proszę...
- Hehe. Jest to całkiem proste - Ivo się przeciągnął. - Najlepiej żebyś był w stanie wkurzyć się na zawołanie. Widok wkurwionego demona zawsze działa. Nawet nie musimy kombinować ze Stanem Psychozy, i tak masz za mało demonicznego DNA by to zadziałało. Mam na myśli coś prostszego...
- Czyli?
- Stymulacja za pomocą twojej własnej aury. Tata pokazał mi kiedyś tą sztuczkę, używam jej czasem by się nieco uspokoić. W twoim przypadku użyjemy tego na odwrót.
- Uh... A jak niby...?
- Jakby to wyjaśnić... Wiesz jak się ogląda swoją aurę czy...?
- A myślisz że jak spałem przez ostatnie kilka lat? - spojrzałem na niego.
- Ah. No dobra. Czyli to masz obcykane. To, hm... nie wiem jak to wyjaśnić... Wyobraź sobie że twoja aura ma ludzką sylwetkę.
- Um... No dobrze...?
- A teraz daj jej w mordę.
W tym momencie parsknąłem ze śmiechu. To było tak niespodziewane że nie mogłem się opanować.
- Pffff... Co? - z całych sił powstrzymywałem śmiech.
- Nie wiem, improwizuję! - Ivo zaczął się śmiać. - Ja na sobie używam tego podobnie, tylko udaję że ją głaszczę jak kota czy coś. A skoro ty masz zrobić odwrotnie, no to... jakoś tak?
Pokręciłem głową.
- Ivo... Wybacz, ale nie wiem czy jestem w stanie to sobie wyobrazić. To zbyt abstrakcyjne, nawet jak dla mnie.
- Hej! Artysta mówi że coś jest zbyt abstrakcyjne? Nie gadaj - przysunął się bliżej mnie i stanął tuż przed moją twarzą. - Słuchaj, będę tu siedzieć dopóki nie nauczysz się tego robić. A jeśli będziesz się opierać... - nagle złapał moją koszulkę i podniósł ją do góry.
- HEJ, CO TY-
- Cicho! Albo nauczysz się to robić w tej chwili, albo rozbiorę cię i będę podziwiać twoją patyczakowatość! Masz 10 sekund albo pożegnasz się ze spodniami! - nagle popchnął mnie na podłogę pod ścianą i zaczął je rozpinać.
- H-HEJ, ZOSTAW- ZABIERAJ RĘCE- IVO, DO JASNEJ- KURWA MAĆ, ZABIERAJ TE ŁAPSKA TY PIERDOLONY ZJEBIE ALBO ODETNĘ CI JE!!! - wrzasnąłem, odpychając go z całej siły. Nie wiem jak, ale... czułem jak z mojego ciała ulatnia się gniew, który nawet nie wiem jak się tam pojawił. - Gh... S-sory... W-wybacz...
- Łoł... To było ZAJEBISTE!!! - natychmiast się pozbierał z podłogi. - To działa! Nie wiem jak, ale działa!
- T-ta... Z-zaraz, gdzie moja koszulka? Ivo, oddaj mi ją, błagam - odruchowo zacząłem się zasłaniać. - N-nie patrz się tak na mnie!
- Pffff... Dobra, nie będę taki - rzucił mi ubranie, które natychmiast narzuciłem na siebie. - Ale serio, jesteś mocno wychudzony... Jesz ty cokolwiek?
- Teraz już tak... Nawet jak mówię że nie jestem głodny, mama i tak mnie karmi na siłę. Ale... przynajmniej nie chce mi się spać aż tak.
- Chłopaki! Zrobiłam wam ciasto!
- A propo jedzenia... Twoja mama ma kolejną porcję - Ivo się uśmiechnął. - Dobra, idziemy jeść!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro