Rozdział 31: Nowe powitania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sobota, 18 października 2039

(Sam pov)

- No i to głównie tyle. Dostaliśmy przez to mniej kasy niż byśmy chcieli, ale i tak to niezła sumka - powiedziała Tahoma. Minęło kilka dni i była już sobota, godziny wieczorne, więc spędzaliśmy czas, rozmawiając z Arialem na kamerce przez Internet. - Na pewno możemy jakoś miło ją wykorzystać.

- Miło to słyszeć... - uśmiechnął się lekko. - Czyli wszystko idzie dobrze, co?

- Mhm! - odparł Segoe. - Jak po maśle! Tylko brakuje ciebie, ale i tak jutro wracasz!

- Racja...

- W-właśnie! - nagle sobie coś przypomniałam. - T-Tahoma, zapomnieliśmy p-powiedzieć mu...!

- A, no tak! Arial, wiesz że od jutra ktoś nowy dołącza do szkoły?

- Naprawdę? Kto? - zapytał Arial.

- Tego nie wiem... Ale wiem że obaj są w moim wieku, więc najprawdopodobniej ja i Sam będziemy na nich wpadać.

- Huh... Ciekawe.

- Nom... Oh, muszę niedługo kończyć, muszę jeszcze skończyć coś pisać... Pogadamy jak wrócisz, dobra?

- Dobrze... To na razie.

- Narka, bro!

- P-pa...!

- Do jutra!

Tahoma rozłączyła się i odetchnęła.

- Kurwa, ale za nim się stęskniłam.

- Ja też... Na szczęście jutro wraca! - dodał Segoe.

- T-ta... I c-ciekawe, kim jest t-tamta dwójka...

- Zobaczymy jutro! O matko, czeka nas dzień pełen wrażeń!

*

Niedziela, 19 października 2039

Następnego dnia specjalnie staliśmy od rana przed akademikiem. Arial wysłał nam wiadomość, że niedługo będzie, więc czekaliśmy aż w końcu dojedzie.

Dawno się z nim nie widzieliśmy na żywo... Tak naprawdę oni widzieli się z nim w ostatni weekend, ale nie licząc rozmów online, ja rozmawiałam z nim dopiero w tamten piątek... Eh...

- Hej, widzę auto taty! - nagle Tahoma wstała i zaczęła machać. - HEJO!!! TU JESTEŚMY!!!

Jej ojciec chyba to zauważył, bo zaparkował dosłownie koło nas. Po chwili wysiadł z auta, a tuż po nim...

- ARIAL! - krzyknęliśmy jednocześnie i podbiegliśmy do niego.

- Hej... - przywitał się. 

Przyjrzałam mu się: wyglądał o wiele lepiej niż ostatnio... Właściwie to wyglądał lepiej niż przez ostatnie kilka lat! Miałam wrażenie, że stoi nieco pewniej, jego włosy zyskały niezwykłą puszystość, a na jego twarzy był spokój jakiego nie widziałam już dawno...!

- No, w końcu jesteś! Dawno nie mogliśmy z tobą gadać twarzą w twarz... - Segoe stanął tuż przed nim. - Trochę zjebałeś, wiesz?

- Mhm... - dodała Tahoma, która również podeszła bliżej. - Chyba wypadałoby go ukarać, nie?

- Z-zdecydowanie - dodałam.

Arial aż się cofnął.

- O... o czym wy mówicie?

- GROUP HUG!!! - w tym momencie wszyscy objęliśmy go z całej siły.

- AAAAAAA! P-pomocy! Tato, ratuj!

- Nie mogę... But mi się rozwiązał.

- Twoje buty nawet nie mają sznurówek! Puśćcie mnie! B-błagam...!

- Bo co, Ari nam przywali? Zapomnij - mruknęła Tahoma.

Arial westchnął z rezygnacją.

- Wiecie... Chyba zaczyna mi się robić słabo. Nie chcecie chyba żebym zemdlał, co...?

- Dobra, tym razem wygrałeś - w końcu odsunęliśmy się od niego, co zdecydowanie go uspokoiło.

- Uff... Dzięki.

- A tak na serio... Dobrze cię znów widzieć - powiedziała Tahoma.

- Was też... - uśmiechnął się lekko.

- No to widzę że nic tu po mnie. Wracam do domu - pan Teiru wsiadł do auta. - Tylko uważać mi na siebie, jasne?

- Mhm!

- D-dobrze!

- To na razie!

*

(Tahoma pov)

- No, cieszę się że znowu mogliśmy się tak spotkać w pełnym składzie - powiedziałam. Siedzieliśmy na schodach przed wejściem i wcinaliśmy przekąski, cały czas gadając.

- Ja też... Dziwne, ale... po tygodniu w domu naprawdę mi tego brakowało - przyznał mój starszy brat.

- Widzisz! Sam przyznajesz że czasem warto z kimś spędzić czas! - dodał Segoe, zbierając puste opakowania.

- J-ja zbiorę butelki - zaproponowała Sam i pozbierała je, po czym wrzuciła je do kosza. - To... c-co teraz...?

Nagle usłyszeliśmy jakiś odgłos. Brzmiał jak odgłos silnika motoru, ale bardzo głośny... I bardzo blisko.

- Słyszycie? - wstałam.

- Mhm... - dodał Arial.

Inni uczniowie, którzy akurat byli w akademiku, również musieli to usłyszeć, bo zaczęli wychodzić ze środka i rozmawiać. W tym momencie to się stało: zza zakrętu wyjechały dwa motory, jeden czarny z naklejką z czerwonymi płomieniami, a drugi czarny z namalowanymi błękitnymi błyskawicami, wjechały na teren przed wejściem i zatrzymały się, ostro driftując.

- DAMN - skomentowałam.

Siedząca na motocyklach dwójka zsiadła z nich i ściągnęła kaski. Wtedy miałam okazję, by się im przyjrzeć. Od razu zorientowałam się że musi być to rodzeństwo - konkretnie para bliźniaków. Wyglądali bardzo podobnie, mieli ten sam wzrost, ten sam kolor włosów, a nawet mogli ważyć po tyle samo, choć oczywiście mieli różne typy ciał. Co więcej, różnili się kolorem oczu i stylem ubioru.

Dziewczyna, która prowadziła czarno-czerwony pojazd, ubrana była w czarną, skórzaną kurtkę, obcisłe spodnie i wysokie buty. Na szyi miała czerwony choker z kolcami, a brązowe włosy miała związane w warkocz z niebiesko-różowymi pasemkami na grzywce. Wyglądała na osobę żywiołową, pewną siebie i taką, która na pewno żyła na krawędzi.

Drugą osobą, która prowadziła czarno-niebieski motor, był chłopak w niebieskiej koszuli i białej koszulce, ciemnych spodniach i klasycznych trampkach. Jego brązowe włosy miały bardzo długą grzywkę zasłaniającą mu pół twarzy. W przeciwieństwie do swojej siostry zdawał się bardzo spokojny i opanowany... Może nieco za bardzo.

- No, widzę że zebrał się niezły komitet powitalny, braciszku! - powiedziała z uśmiechem. - Siemka! Właśnie dołączamy do szkoły.

- Porozmawiasz później. Najpierw zabierz swoje rzeczy - jej brat momentalnie przywołał ją do porządku i odpiął przymocowaną do pojazdu walizkę.

- Uh, nic nie możesz się wyluzować?

- Huh. Wyglądają... interesująco - skomentował Segoe.

- Ta...

Patrzyliśmy jak tamta dwójka zbiera rzeczy i idzie do środka. Chłopak bez problemu dawał radę ze swoimi bagażami, z kolei dziewczyna ledwo była w stanie utrzymać wszystko.

- Może pomóc? - podeszłam do niej.

- Chętnie...! Uff, dzięki - powiedziała, podając mi część rzeczy. - Ratujesz mnie kobieto!

- To nic... Więc... wy jesteście nowi tutaj? - zapytałam, wchodząc z pozostałymi do środka, gdzie czekał już brat dziewczyny.

- Mhm! - powiedziała, odkładając bagaże.

- Miło cię poznać. Ja jestem Tahoma Teiru, to są moi bracia, Arial i Segoe, a to Sam McLoughlin, nasza przyjaciółka - przedstawiłam ich jej. - A ty?

- Spirit Crafter! Mi też miło was poznać!

Imię: Spirit Susan Crafter

      Wiek: 17 lat 』

- Nawzajem - dodał mój młodszy brat, po czym spojrzał na chłopaka. - A ty?

Ten spojrzał na nas. 

- Vision Crafter. Starszy brat-bliźniak Spirit.

Imię: Vision Kris Crafter

      Wiek: 17 lat 』

- Hej, musiałeś?!? Nie mogłeś już zachować tego dla siebie? - Spirit spojrzała na niego, wyraźnie zła. - Wszyscy muszą wiedzieć że to ty jesteś starszy?!

- I tak by zapytali. Poza tym to tylko 5 minut różnicy, nie musisz być zła z tego powodu.

- EJ!

- O, hej! - nagle podszedł do nas Tim, przerywając ich dyskusję. - Ty jesteś chłopakiem, który ma być ze mną w pokoju? Jestem Tim!

- Vision.

- Spoko! Pokażę ci pokój i dam klucze!

- W porządku.

Łał... Mówi bardzo mało. Arial ma chyba konkurencję...

- Właśnie! Dziewczyna, która dzieli z tobą pokój, jest gdzieś na mieście, ale powinna niedługo wrócić - Tim odezwał się do Spirit. - Jak chcesz możesz z nami posiedzieć póki nie wróci.

- O, dzięki! Jakby co, jestem Spirit.

- Najs! Okej, skąd jesteście? Jakie macie moce? Macie jakieś zwierzaki? - odeszli, zasypani przez Tima gradem pytań.

Hm, wydają się ciekawi... Choć... nie wiem, mogło mi się wydawać, ale... zdaje mi się, że w środku coś jest inaczej niż mogłoby się wydawać. Niestety... dopóki ich nie poznam lepiej, nie będę wiedzieć na 100 procent.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro