Sobota, 18 października 2039
(Sam pov)
- No i to głównie tyle. Dostaliśmy przez to mniej kasy niż byśmy chcieli, ale i tak to niezła sumka - powiedziała Tahoma. Minęło kilka dni i była już sobota, godziny wieczorne, więc spędzaliśmy czas, rozmawiając z Arialem na kamerce przez Internet. - Na pewno możemy jakoś miło ją wykorzystać.
- Miło to słyszeć... - uśmiechnął się lekko. - Czyli wszystko idzie dobrze, co?
- Mhm! - odparł Segoe. - Jak po maśle! Tylko brakuje ciebie, ale i tak jutro wracasz!
- Racja...
- W-właśnie! - nagle sobie coś przypomniałam. - T-Tahoma, zapomnieliśmy p-powiedzieć mu...!
- A, no tak! Arial, wiesz że od jutra ktoś nowy dołącza do szkoły?
- Naprawdę? Kto? - zapytał Arial.
- Tego nie wiem... Ale wiem że obaj są w moim wieku, więc najprawdopodobniej ja i Sam będziemy na nich wpadać.
- Huh... Ciekawe.
- Nom... Oh, muszę niedługo kończyć, muszę jeszcze skończyć coś pisać... Pogadamy jak wrócisz, dobra?
- Dobrze... To na razie.
- Narka, bro!
- P-pa...!
- Do jutra!
Tahoma rozłączyła się i odetchnęła.
- Kurwa, ale za nim się stęskniłam.
- Ja też... Na szczęście jutro wraca! - dodał Segoe.
- T-ta... I c-ciekawe, kim jest t-tamta dwójka...
- Zobaczymy jutro! O matko, czeka nas dzień pełen wrażeń!
*
Niedziela, 19 października 2039
Następnego dnia specjalnie staliśmy od rana przed akademikiem. Arial wysłał nam wiadomość, że niedługo będzie, więc czekaliśmy aż w końcu dojedzie.
Dawno się z nim nie widzieliśmy na żywo... Tak naprawdę oni widzieli się z nim w ostatni weekend, ale nie licząc rozmów online, ja rozmawiałam z nim dopiero w tamten piątek... Eh...
- Hej, widzę auto taty! - nagle Tahoma wstała i zaczęła machać. - HEJO!!! TU JESTEŚMY!!!
Jej ojciec chyba to zauważył, bo zaparkował dosłownie koło nas. Po chwili wysiadł z auta, a tuż po nim...
- ARIAL! - krzyknęliśmy jednocześnie i podbiegliśmy do niego.
- Hej... - przywitał się.
Przyjrzałam mu się: wyglądał o wiele lepiej niż ostatnio... Właściwie to wyglądał lepiej niż przez ostatnie kilka lat! Miałam wrażenie, że stoi nieco pewniej, jego włosy zyskały niezwykłą puszystość, a na jego twarzy był spokój jakiego nie widziałam już dawno...!
- No, w końcu jesteś! Dawno nie mogliśmy z tobą gadać twarzą w twarz... - Segoe stanął tuż przed nim. - Trochę zjebałeś, wiesz?
- Mhm... - dodała Tahoma, która również podeszła bliżej. - Chyba wypadałoby go ukarać, nie?
- Z-zdecydowanie - dodałam.
Arial aż się cofnął.
- O... o czym wy mówicie?
- GROUP HUG!!! - w tym momencie wszyscy objęliśmy go z całej siły.
- AAAAAAA! P-pomocy! Tato, ratuj!
- Nie mogę... But mi się rozwiązał.
- Twoje buty nawet nie mają sznurówek! Puśćcie mnie! B-błagam...!
- Bo co, Ari nam przywali? Zapomnij - mruknęła Tahoma.
Arial westchnął z rezygnacją.
- Wiecie... Chyba zaczyna mi się robić słabo. Nie chcecie chyba żebym zemdlał, co...?
- Dobra, tym razem wygrałeś - w końcu odsunęliśmy się od niego, co zdecydowanie go uspokoiło.
- Uff... Dzięki.
- A tak na serio... Dobrze cię znów widzieć - powiedziała Tahoma.
- Was też... - uśmiechnął się lekko.
- No to widzę że nic tu po mnie. Wracam do domu - pan Teiru wsiadł do auta. - Tylko uważać mi na siebie, jasne?
- Mhm!
- D-dobrze!
- To na razie!
*
(Tahoma pov)
- No, cieszę się że znowu mogliśmy się tak spotkać w pełnym składzie - powiedziałam. Siedzieliśmy na schodach przed wejściem i wcinaliśmy przekąski, cały czas gadając.
- Ja też... Dziwne, ale... po tygodniu w domu naprawdę mi tego brakowało - przyznał mój starszy brat.
- Widzisz! Sam przyznajesz że czasem warto z kimś spędzić czas! - dodał Segoe, zbierając puste opakowania.
- J-ja zbiorę butelki - zaproponowała Sam i pozbierała je, po czym wrzuciła je do kosza. - To... c-co teraz...?
Nagle usłyszeliśmy jakiś odgłos. Brzmiał jak odgłos silnika motoru, ale bardzo głośny... I bardzo blisko.
- Słyszycie? - wstałam.
- Mhm... - dodał Arial.
Inni uczniowie, którzy akurat byli w akademiku, również musieli to usłyszeć, bo zaczęli wychodzić ze środka i rozmawiać. W tym momencie to się stało: zza zakrętu wyjechały dwa motory, jeden czarny z naklejką z czerwonymi płomieniami, a drugi czarny z namalowanymi błękitnymi błyskawicami, wjechały na teren przed wejściem i zatrzymały się, ostro driftując.
- DAMN - skomentowałam.
Siedząca na motocyklach dwójka zsiadła z nich i ściągnęła kaski. Wtedy miałam okazję, by się im przyjrzeć. Od razu zorientowałam się że musi być to rodzeństwo - konkretnie para bliźniaków. Wyglądali bardzo podobnie, mieli ten sam wzrost, ten sam kolor włosów, a nawet mogli ważyć po tyle samo, choć oczywiście mieli różne typy ciał. Co więcej, różnili się kolorem oczu i stylem ubioru.
Dziewczyna, która prowadziła czarno-czerwony pojazd, ubrana była w czarną, skórzaną kurtkę, obcisłe spodnie i wysokie buty. Na szyi miała czerwony choker z kolcami, a brązowe włosy miała związane w warkocz z niebiesko-różowymi pasemkami na grzywce. Wyglądała na osobę żywiołową, pewną siebie i taką, która na pewno żyła na krawędzi.
Drugą osobą, która prowadziła czarno-niebieski motor, był chłopak w niebieskiej koszuli i białej koszulce, ciemnych spodniach i klasycznych trampkach. Jego brązowe włosy miały bardzo długą grzywkę zasłaniającą mu pół twarzy. W przeciwieństwie do swojej siostry zdawał się bardzo spokojny i opanowany... Może nieco za bardzo.
- No, widzę że zebrał się niezły komitet powitalny, braciszku! - powiedziała z uśmiechem. - Siemka! Właśnie dołączamy do szkoły.
- Porozmawiasz później. Najpierw zabierz swoje rzeczy - jej brat momentalnie przywołał ją do porządku i odpiął przymocowaną do pojazdu walizkę.
- Uh, nic nie możesz się wyluzować?
- Huh. Wyglądają... interesująco - skomentował Segoe.
- Ta...
Patrzyliśmy jak tamta dwójka zbiera rzeczy i idzie do środka. Chłopak bez problemu dawał radę ze swoimi bagażami, z kolei dziewczyna ledwo była w stanie utrzymać wszystko.
- Może pomóc? - podeszłam do niej.
- Chętnie...! Uff, dzięki - powiedziała, podając mi część rzeczy. - Ratujesz mnie kobieto!
- To nic... Więc... wy jesteście nowi tutaj? - zapytałam, wchodząc z pozostałymi do środka, gdzie czekał już brat dziewczyny.
- Mhm! - powiedziała, odkładając bagaże.
- Miło cię poznać. Ja jestem Tahoma Teiru, to są moi bracia, Arial i Segoe, a to Sam McLoughlin, nasza przyjaciółka - przedstawiłam ich jej. - A ty?
- Spirit Crafter! Mi też miło was poznać!
『 Imię: Spirit Susan Crafter
Wiek: 17 lat 』
- Nawzajem - dodał mój młodszy brat, po czym spojrzał na chłopaka. - A ty?
Ten spojrzał na nas.
- Vision Crafter. Starszy brat-bliźniak Spirit.
『 Imię: Vision Kris Crafter
Wiek: 17 lat 』
- Hej, musiałeś?!? Nie mogłeś już zachować tego dla siebie? - Spirit spojrzała na niego, wyraźnie zła. - Wszyscy muszą wiedzieć że to ty jesteś starszy?!
- I tak by zapytali. Poza tym to tylko 5 minut różnicy, nie musisz być zła z tego powodu.
- EJ!
- O, hej! - nagle podszedł do nas Tim, przerywając ich dyskusję. - Ty jesteś chłopakiem, który ma być ze mną w pokoju? Jestem Tim!
- Vision.
- Spoko! Pokażę ci pokój i dam klucze!
- W porządku.
Łał... Mówi bardzo mało. Arial ma chyba konkurencję...
- Właśnie! Dziewczyna, która dzieli z tobą pokój, jest gdzieś na mieście, ale powinna niedługo wrócić - Tim odezwał się do Spirit. - Jak chcesz możesz z nami posiedzieć póki nie wróci.
- O, dzięki! Jakby co, jestem Spirit.
- Najs! Okej, skąd jesteście? Jakie macie moce? Macie jakieś zwierzaki? - odeszli, zasypani przez Tima gradem pytań.
Hm, wydają się ciekawi... Choć... nie wiem, mogło mi się wydawać, ale... zdaje mi się, że w środku coś jest inaczej niż mogłoby się wydawać. Niestety... dopóki ich nie poznam lepiej, nie będę wiedzieć na 100 procent.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro