Rozdział 32: Posiłek powitalny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Vision pov)

- No hej braciszku! Jak tam pokoik?

- Spirit, już piąty raz przychodzisz i o to pytasz - uniosłem wzrok znad książki, którą czytałem (był to podręcznik mechaniki cyfrowej).

- Wiem, ale nudzi mi się! - usiadła obok mnie. - Chcę spędzić czas z tobą, Vis! Poza tym... jest sprawa.

Westchnąłem.

- Tak?

- Bo widzisz... Gadałam nieco z Tahomą i resztą... Zaproponowali byśmy zjedli razem kolację wieczorem, bo chcą nas lepiej poznać... no i...

Spojrzałem na nią.

- Niech zgadnę: powiedziałaś im, że mogę coś ugotować...

- ...taaaak...? Przepraszam że ciebie nie spytałam, tak wyszło...! Poza tym twoje jedzenie jest świetne!

No tak... Spirit zawsze najpierw robi, potem myśli... No dobrze, nie zawsze, ale bardzo często. Nie jest to wada, choć czasem mogłaby nad tym popracować...

- Eh... Masz jakiś konkretny pomysł co mam przygotować? - zapytałem.

- Serio to zrobisz?!

- Nie zostawiłaś mi wyboru Spirit...

- Uff, dzięki! No to... Hm... - moja siostra zaczęła się zastanawiać. - Może twoje curry? Dawno go nie jedliśmy, a jest genialne!

- Hm... Racja, w sumie chętnie bym je zjadł - wstałem. - To idziemy do sklepu?

- No pewnie!

- To chodźmy... Zróbmy zakupy i wezmę się za gotowanie. A, i Spirit? Za to, że mnie nie spytałaś, będziesz mi pomagać.

- Okeeeeej... I guess zasłużyłam sobie na to.

*

Piętnaście minut później byliśmy już w sklepie. Wysłałem Spirit na telefon listę rzeczy które musi znaleźć.

- Ja w tym czasie poszukam pozostałych rzeczy. Jeśli coś będziesz chciała albo wszystko znajdziesz, napisz do mnie to podjadę z wózkiem do ciebie.

- Jasne! Dobra, lecę! - pobiegła między alejki i zniknęła mi z oczu.

Westchnąłem i zacząłem rozglądać się po półkach, szukając swojej części zakupów. Znalazłem wszystko już po pięciu minutach, więc chwilę później napisałem do siostry.

ElectroMech: Gdzie jesteś? Mam już wszystko.

MadafokenFiraaah: Idk, szukam tego ryżu co chciałeś. Tego jest tu za dużo!

ElectroMech: Poczekaj, idę do ciebie. Masz resztę rzeczy?

MadafokenFiraaah: Ta, tylko nie ten cholerny ryż.

ElectroMech: Słownictwo.

Po chwili znalazłem siostrę. Stała przy półce z ryżem, z rękoma obładowanymi składnikami i...

- Spirit... połowy z tych rzeczy nie ma na liście - zwróciłem jej uwagę.

- No wieeeeem... Ale zgłodniałam po drodze i musiałam wziąć coś do żarcia.

- Spirit. To wszystko starczyłoby mi na dwa dni. Ja nie rozumiem jak funkcjonuje twój metabolizm, ale to nie może być dobre dla twojego portfela.

- Uuuuuuuuuuugh...! - moja siostra nawet nie kontynuowała dyskusji, po prostu rzuciła rzeczy do wózka. - To moja sprawa, okej?

- Oczywiście. Tylko potem nie przychodź do mnie po pożyczkę.

- O nie, po twoim ostatnim oprocentowaniu nie ma szans.

Postanowiłem nie kontynuować tematu. 

*

(Spirit pov)

- O, hejka! - pomachałam Tahomie, gdy ta weszła do części jadalnej.

- Hej - odpowiedziała mi. - Już jestem... Chłopacy i Sam też już idą. Tim niestety ma plany, więc nie mógł dołączyć...

- Spoko, rozumiem! Dobra, siadaj, właśnie kończymy jedzenie!

- Okej.

Tak więc Tahoma zajęła miejsce podczas gdy ja pobiegłam do kuchni.

- Perfekcyjne wyczucie czasu - powiedział Vision, kończąc nakładać jedzenie na talerze. - Możesz zanieść.

- Jasne! - chwyciłam cztery naraz i ruszyłam do jadali, z dala od protestów mojego brata, który jak zawsze dramatyzował że zrzucę wszystko na podłogę... Błagam, to zdarzyło się tylko raz!

Gdy tam weszłam, zobaczyłam jak pozostali również siadają. Obok Tahomy usiadła Sam, ta cicha dziewczyna z zielonymi włosami (dziwne, przecież takie włosy dosłownie zwracają uwagę, a nie wygląda jakby jej chciała), a naprzeciwko nich Arial (ten wyższy, bardziej emo) i Segoe (ten drugi).

- Hejo! Macie! Właśnie skończyliśmy gotować! - powiedziałam, kładąc przed nimi talerze.

- O, dzięki! Łał, ale pachnie...! - skomentował Seg.

- Widzę że wszyscy już są. Perfekcyjnie - wtedy przyszedł mój brat i podał mi moją porcję, po czym usiadł na jednym z miejsc. 

- Mhm... Możemy jeść? To wygląda genialnie! - krzyknęła Tahoma.

- Proszę bardzo.

Wtedy wszyscy wgryźliśmy się w jedzenie. Od razu poczułam ten genialny smak. Mmmm...

- Łał...! T-to jest świetne! - Sam była pod wrażeniem.

- Hehe! Mówiłam że mój brat świetnie gotuje! - uśmiechnęłam się.

- Ta, ale... Łał, nie wiem czy kiedykolwiek jadłem coś tak pysznego! - krzyknął Segoe. - Co nie, Ari- JA PIERDOLĘ, JAK SZYBKO TY TO JESZ?!? 

- Segoe, z-zamknij się... - mruknął, wrzucając w siebie curry. - Jest dobre... I przez zapach zrobiłem się naprawdę głodny.

- Ja muszę powiedzieć rodzicom jak do nich zadzwonię - zaśmiała się Tahoma. - Nie uwierzą w to.

- Ludzie, dajcie mi jeść... proszę.

Zaśmiałam się.

- Zgaduję że to u was rzadkość?

- Mało powiedziane... - szepnął młodszy z chłopaków. - Arial jest w stanie wyżyć na samej czekoladzie i jednym normalnym obiedzie na cały tydzień, więc nieczęsto widujemy coś takiego.

- Jeez... To dość specyficzne.

- Ta... Anyway, jak ty nauczyłeś się tak gotować, Vision? - spytała Tahoma, patrząc na mojego brata. - Kurwa, sam Gordon Ramsay mógłby się uczyć od siebie.

- To jeden z moich talentów. Szybko się uczę niemal wszystkiego - odparł spokojnie. - Choć większości podstaw nauczyła mnie mama.

- Łał, skoro tak gotuje musi być niesamowita - stwierdził Segoe. - Chętnie bym ją poznał.

OH. Oh...

- Niestety to niemożliwe. Zginęła w wypadku dwa lata temu - mój brat odpowiedział krótko.

- Oh... Przepraszam, nie wiedziałem...

- Nikt z was nie wiedział. Nie przepraszaj. Tak czy inaczej... - zmienił szybko temat, za co byłam mu naprawdę wdzięczna - Coś mnie ciekawi... Arial... Arial Teiru... Hm, czy mi się wydaje, czy już kiedyś słyszałem to imię?

- Um... Skąd to nagle...? - spytał nerwowo.

- Ej, chwila... Czy Ines przypadkiem nie wspominała, że ktoś taki chodził z nią kiedyś do tej samej szkoły?

- Racja. Dziękuję, Spirit.

- K-kto to Ines? - zapytała Sam.

- Um... - Arial zdawał się nieco zdenerwowany.

- Nasza kuzynka. Znaczy, nie dosłownie, ale nasi rodzice bardzo się przyjaźnią, więc tak na nią mówimy - wyjaśniłam. - Zaraz... czy ona nie mówiła też że Arial...?

- Tak. Więc... - Vision popatrzył na niego. - ...ten za tobą to Ari, zgadza się?

- Za mn- ZARAZ, TY GO WIDZISZ?!? - krzyknął, praktycznie panikując. - JAK?!?

- Huh? Kogo? - ja nikogo nie widziałam, choć rozglądałam się uważnie. - Kto tam za nim jest?

- Hm. Wy go nie widzicie, ale ja tak... Co prawda jako niewyraźną sylwetkę, ale widzę. Pewnie część mojej mocy ma na to wpływ...

- H-hej, stop! Ari właśnie dostał ataku paniki i nie mam pojęcia co teraz robić! - Arial wyglądał na bardzo zdenerwowanego. - To nie jest normalne, błagam, pomocy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro