(Ar̢i p̕o̵v͜)̸
- ̀Je͡st̵eśm̀y ̸na̧ ͏m̵iej̢sc͠u͠ - mruknąłem.-̢ ͞T̶u͏ je͞s͘t te͏n dr͟u͢g͟i̸ ch͘u̕j͡.͏
- Wiem, czuję jego obecność - Focus wysiadł z samochodu. - Ruszajmy.
Wszyscy powychodzili z auta, jednak gdy tylko Arial to zrobił, zachwiał się i złapał boku pojazdu. O kurwa, tamto coś chyba go nieco przemęczyło.
- Nic ci nie jest?!? - Arrow natychmiast do niego podbiegła.
- T-to nic... - pokręcił głową. - Po prostu... chyba nie doszedłem do siebie po używaniu dwóch Person naraz. Uh... Mogę przesiedzieć tą walkę tutaj?
- Moim zdaniem tak byłoby lepiej - uznał Rocket, przyglądając mu się. - Szczerze mówiąc, ledwo stoisz na nogach. Lepiej jeśli odpoczniesz porządnie.
- Dzięki... Uh, sory...
- Nie przepraszaj, lepiej jeśli tu zostaniesz niż pójdziesz z nami i zemdlejesz w trakcie czy coś... Luz, damy radę - Thorn poklepała go po ramieniu.
- Dobra, nie stójmy tak! W drogę!
I wtedy cała grupa się rozeszła. Ja i Arial... znaczy Black (kurwa, nawet w myślach się już poprawiam... Ja jebię) zostaliśmy przy aucie.
-̴ To͜.͏.. c̕z̨e͏k͡am̸y, ̶n͡i̸e?
- Mhm.
Nagle zauważyłem jakiś błysk światła. Gdy spojrzeliśmy w bok, zauważyliśmy dziwne, niebieskie drzwi.
- Czy to... - Arial powoli podszedł do nich.
- To̵ ńie ̕drzw̢i ̴do t̢eg͟o c̸a̷ł̷ego ̧p̀o͘ko͝j́u͏ z dłu̶gon͜os̕ym͠?
- Tak by wyglądało... Hm. W zasadzie trochę czasu minęło odkąd ostatni raz tu byliśmy.
-̸ N҉i̷e ̧p̶i҉e̢r͏d̸ol ͢ż͢e͡ ̕çhce̶s͡z ͞t̷a͘m̸ ̨iś͟ć͡!̕ ̧Ledwo͟ ̢n͝a͝ n͢ǫgac͝h ̕stoi͡sz̴!
- I tak są tam krzesła... - pokręcił głową. Od kiedy on kurwa mnie poucza?! - Poza tym skoro się pojawiły, wypadałoby tam zajrzeć.
- Ug͡h͞.͠.́.̨ ́Nie͢çh̀ c͟ì b̛ędz̸įè.͡
*
- Witajcie ponownie w Aksamitnym Pokoju. Minęło nieco czasu, nieprawdaż?
- ̨T҉a͠-̨ O͜ k͞u҉rd̸e͞,͝ ͜m͢a̢my ͘st҉r͜ojȩ M͜e̕t͢a̛ve̢rse̵ ͟ - zauważyłem, że mam na sobie kombinezon. Arial też, plus maskę.
- Może to dlatego że stamtąd przyszliśmy. To znaczy, tak mi się zdaje.
- Bardzo możliwe. Jednak nie o tym chcieliśmy z wami porozmawiać.
-͞ A͝ ̢ó c͢z͢ym͞,͘ ̛Cón͘si? - spojrzałem na nią z uśmieszkiem.
- Uuuuuuuuugh...- kątem oka zauważyłem jak Arial krzywi się z zażenowania. I dobrze mu tak.
- Z pewnością zauważyliście już nową umiejętność podarowaną przez waszą więź. Jesteście w stanie oboje dopuścić moc drugiej osoby gdy to wy macie kontrolę. Wygląda na to iż wasza współpraca zaczyna przynosić wam korzyści.
- Nie ustawajcie w jej pogłębianiu. Kto wie jakie dalsze korzyści wam ona przyniesie...
- T͡a, ̵o̵kej,̵ ͝to͝ ̷ws͏z͟ys͏tk͝o ̡c͏z̷y jeszc̸ze ̕m̷a͜ci̶e cǫś̡ ̧do̶ ̨po͟wied̨z̵e̵nia͢?̨
- Tylko jedno. Mam pewną prośbę, lecz to od was zależy czy ją spełnicie.
- Cóż, pomagacie nam, więc wypadałoby się jakoś odwdzięczyć... O co chodzi, Constance?
- Chciałabym móc zobaczyć na własne oczy, jak wchodzicie w interakcję z otoczeniem i jak wygląda wasze codzienne życie. Jeśli będziecie mieć wolny moment, chciałabym byście mnie oprowadzili po swoim świecie.
- ̶O ̶ni̕e, tò b̀ędz͜ie ͢cię̵żkie.͝.. - jęknąłem.
- Ari...
- C͜o̵ ͡z͏n̕o̵w̴u̸?̕!?͘
- Cóż, decyzja zależy od was. Nie będę naciskać, zwłaszcza że nie wiem wiele o tamtym świecie i możecie uznać że będę zachowywać się niecodziennie.
Warknąłem i odchyliłem się do tyłu.
-̷ J̡eś͟l̨i̧ ̢się ̴na̧ to ̧z͘go̶d͠zisz, ni͝e ̧ma̢sz praw̧a̵ mn͟i̸e͏ ̡pro͝si͜ć o pomoc ̷Arial - powiedziałem mu. - S̸a̕m s͞ię będ͜źiesz z͝ ̨tym p͡ieŕḑolić.
- Domyśliłem się z twojego tonu. Um... Mogę się nad tym zastanowić nieco?
- Oczywiście. Jeśli zdecydujesz się na to, po prostu wejdź do Aksamitnego Pokoju. Poza Metaverse udało mi się jeszcze ustawić drzwi przy bramie szkolnej oraz w centrum. Możecie się przez nie dostać tutaj jeśli będziecie czegoś potrzebować.
- A póki co możecie powrócić do swojej rzeczywistości. Żegnajcie.
*
(Arial pov)
Wróciliśmy do siebie. Skończyliśmy zlecenia i czekaliśmy w salonie na jakieś informacje od Tima.
- Coś mamy? - zapytał Segoe.
- Nope... Na razie nic. Możliwe że dzisiaj to się nie stanie, to zajmuje chwilę.
- Prawda. To co, jemy coś? Późno się robi - zauważyła Spirit. - Nie musimy gotować, możemy coś zamówić.
- Ten jeden raz się nie sprzeciwię - Vision włączył aplikację do zamawiania jedzenia. - Na co macie ochotę? I Spirit, tylko jedna rzecz.
- Uuuuugh... Dobra, daj pomyśleć.
Przez chwilę patrzyliśmy na menu, decydując się na jakieś jedzenie. W końcu coś wybraliśmy i czekaliśmy na jedzenie, dalej przeglądając czat. Tak, dosłownie nic nie robiliśmy.
Z nudów wyjąłem szkicownik i zacząłem rysować. Jakoś nie skupiałem się na tym co, po prostu chciałem nad czymś popracować.
- O, mam coś! - nagle Tahoma się wyprostowała. - Zaczęłam szukać info o tamtym typie którym się zajęliśmy... Na stronie firmy jest nowa informacja że zwalnia się ze stanowiska, a pracownicy dostaną rekompensatę za to, co się tam działo. Reszty jednak nie wiadomo, pewnie tajemnica firmy.
- Czyli się udało. To dość wyraźne potwierdzenie.
- M-mhm... - Sam kiwnęła głową. - Pewnie o d-dziewczynie dowiemy się p-później...
- Ta. No cóż, przynajmniej wiecie już jak to działa, nie? - spytał Segoe.
- Mhm! To było coś! - przyznała Spirit. - Musimy to robić kiedy możemy!
- Ale pamiętaj by być cicho - przypomniał jej Vision. - Ludzie nie powinni wiedzieć że mamy coś z tym wspólnego. Może i robimy coś dobrego, ale wiemy dobrze że istnieją ludzie którzy tak nie myślą.
- Ta... Każesz im siedzieć w domu i nie roznosić choróbska, a tu taki chuj - moja siostra pokazała dłońmi dość duży kawałek przestrzeni. - Albo mają swoje poglądy, albo są po prostu debilami. Tak więc pełna ostrożność.
- D-dobrze...
Nagle usłyszeliśmy pukanie.
- ŻARCIE PRZYSZŁO!!! - Spirit zeskoczyła z kanapy i ruszyła w stronę drzwi.
Spojrzałem na jej brata.
- Jak wy jesteście ze sobą spokrewnieni?
On tylko westchnął i pokręcił głową z zażenowaniem.
- Sam chciałbym to wiedzieć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro