Rozdział 57: Znowu w Mementos

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Piątek, 7 listopada 2039

(Arrow pov)

- Łooooooooooooł!!! - widziałam jak Thorn się rozgląda. Nie winiłam jej - widok Mementos był niezły. - Więc... to Mementos, ta?

- Ta jest! - powiedział Rocket. - Wcześniej widzieliście tylko wnętrze windy gdy tam byliście, nie?

- Ta... Poza strojami nie było widać żadnej różnicy.

- D̷obra̴, ̨na̴pa̵tŗz̴y͞l͢iście si̛ę? ̕usłyszałam Ari'ego. -͢ Bo ja͘k tak͜, to̢ ͞bìerzm͜y͏ ͠s̕ię ͝za̷ t͜y̛ch̕.͠

- Hm... Dziwne.

- Co jest, Focus? - spojrzałam na niego. On siedział już w swojej Personie, analizując teren.

- W Pałacu Feyesa byłem w stanie przeskanować okolicę i wykryć ewentualne zagrożenia. Tu jednak nie. Z jakiegoś powodu mam tu bardzo ograniczoną funkcjonalność.

- Poważnie? - zapytała Septicia. - Dlaczego?

- Sam nie wiem. Co więcej, to nie jedyny problem... Nie jestem w stanie ułożyć mapy, bo cały Mementos tak jakby... przestawia się. Wszystkie wyspy powoli się przemieszczają, przez co trudno stworzyć dokładny obraz terenu. Są punkty które się nie zmieniają, ale to tyle.

Czyli z mapy gówno będzie... Trudno, jakoś damy rady bez niej.

-͞ ͏A je̢s̛t̷e͜ś̀ ͘w s͞t͡a͠n̕ie wy͏k͝ry͠ć gdz̶ie͘ ͠şą t̨e͡ ͟dwa̕ kawał͘y̶ ̢gó͜wna͝,̷ po̡ ̀k̨t͜ór̷e̛ t̡ų ku͡r̶w̢á ͘j͢es̀teśm͠y,̢ czy ͝t͘u ͡t̸e̶ż͝ ̀g̴ówno das͠z̕ ̡ra̷d́ę ̨zr̛obić̨?̴

- Ari...

- Daj zobaczyć... - widziałam jak się zastanawia. - ...hm. Wiem że tu są, ale nie będę w stanie podać dokładnej lokalizacji. Musiałbym dostać się bliżej.

- Czyli nie stracisz roboty, Ari - zaśmiał się mój młodszy brat. Ari tylko warknął.

- Możemy ruszać? - spytał Black. Mimo maski widziałam w jego oczach że już ma dość tego drugiego. Nie winiłam go, Ari też mnie wkurwiał.

*

- Tyle dobrego że Chaser daje radę przejechać między wyspami! - zauważyła Spirit, jadąc przed siebie.

- Ta... - wyjrzałam przez okno.

Dojechaliśmy do oddalonego od miejsca startu terytorium. Mimo że pojechaliśmy niemal tą samą trasą co ostatnio, dostaliśmy się kompletnie gdzieś indziej - czyli te "wyspy" faktycznie się przemieszczały.

- Wiecie co myślę? - nagle odezwał się Black.

- Hm? Dawaj, bro.

- Mam dziwne wrażenie że każda z tych wysp to część jednego świata gier, bo każda wygląda inaczej. No wiecie... Tam gdzie zaczęliśmy była bardzo duża przestrzeń, więc to by była Przestrzeń Międzycyfrowa. A te mniejsze wyspy to różne światy należące do poszczególnych gier.

Rozejrzałam się. Wyspa, którą obecnie przemierzaliśmy, faktycznie różniła się od tamtej... Z jakiegoś powodu przypominała mi Simsy czy inny symulator życia.

- Wiesz co? Mam wrażenie że może coś w tym być - przyznałam mu rację. - Tam, gdzie była Selena, teren też był inny. Może to był świat z którego ona jest?

- Może...

-̵ ̧H͝ej̷,̢ ͞t̶o ͘tut̡a̕j͝.̧ ̨N̸iéc̡h͢ ne̸rd s̛pra͜ẁd̸zi̕ cz͢y ͢c̴oś wyk͢r̀y̕w͡a̷.̷

- Dziękuję za miły pseudonim - mruknął Vision, ale użył swojej mocy. - ...tak, teraz jak jesteśmy bliżej, widzę dokładnie gdzie jest Cień. To musi być Simona, czuję to po sygnale.

- Tyle dobrego! Okej, gdzie ona? - ożywił się Rocket.

- Tam - wskazał na lewo. - Zaparkujmy tam, a resztę trasy pokonamy pieszo.

*

(Septicia pov)

Doszliśmy do celu, gdzie czekała już na nas Simona, a raczej jej Cień. Za wesoła nie była.

- Nie wyglądacie jak mój chłopak! - odezwała się, zanim zdołaliśmy się do niej zbliżyć. - Gdzie on jest?!?

- Hej, zluzuj stanik! - krzyknął Rocket. - Jeśli traktujesz go tak jak nas, to ja mu kurwa współczuję.

- CO PROSZĘ?!? TO MÓJ MĘŻCZYZNA! Dbanie o mnie i spełnianie moich potrzeb to jego obowiązek!

- Znoszenie obelg i poniżanie też? Ja rozumiem że niektórzy są masochistami, ale nawet gdyby nim był, bez jego zgody nie masz prawa go tak traktować - mruknął Focus.

- Z̸n͘a̷czy̷,̛ ̨j͠a nic̴ pr̶z͏eciwk͘o̕ ̕b͢ym͠ ͘nie ̀miał̀.̶

Myślałam że przybiję facepalma, ale się powstrzymałam.

- PO CHOLERĘ MI JEGO POZOWLENIE?!? On jest moją własnością i ma to akceptować, czy to mu się podoba czy nie!

Widziałam jak otacza ją czerwony ogień, oznaczający że już się zmienia. Szybko przywołałam swoją Personę, szykując się do walki.

- Arrow, zostań z tyłu - odezwał się Focus, patrząc na nią. - Wiatr nie jest efektywny na nią, jeśli chcesz walczyć, używaj raczej łuku lub skup się na asyście.

- Zrozumiano. Dzięki.

W końcu Shadow-Simona zaczęła strzelać w nas magicznymi pociskami. Skupiliśmy się głównie na unikach, choć udało nam się zaatakować nią kilka razy.

- Gh! - nagle w nogę trafiła mnie kula ognia. Upadłam na ziemię, czując mocny ból. - O kurde, podpaliłam się!

- Już idę! - nagle koło mnie pojawiła się Arrow z jakąś puszką i spryskała mi nogę, gasząc płomienie. - Dobrze że wzięłam spray chłodzący na tą okazję.

- Uff... Dzięki.

- Dasz radę wstać?

Chwyciłam jej rękę i stanęłam na nogi. Lekko bolało, ale trzymałam się, więc kiwnęłam głową.

- Uwaga! - nagle przed nas skoczył Rocket i odbił jeden z ataków swoim mieczem. - Kurde, nie daje nam wielu szans na atak!

- Zajmę się tym! - krzyknął Black.

- Jesteś pewien?

- Mhm... Skupcie się, a gdy będziecie mieć szansę, dobijcie ją - w tym momencie z jego twarzy zniknęła maska, a obok niego pojawił się Arseus... i Searus też?!?

- On też tak może?!? - krzyknęłam, zaskoczona.

- Szczerze... Nie jestem zaskoczona że w drugą stronę też to działa - jego siostra pokręciła głową.

Obie Persony ruszyły w stronę Shadow-Simony. Arseus przydusił ją do ziemi, podczas gdy ten drugi rzucił na nią jakieś zaklęcie paraliżujące.

- T-teraz! - widziałam że Black z trudem utrzymuje nad nimi kontrolę.

Z krzykiem ruszyliśmy na nią i zaatakowaliśmy ją naszymi Personami. Była to wystarczająco duża siła by szybko ją dobić, i to bez potrzeby unikania jej! Arial zasłużył na czekoladę.

- Ngh... - Shadow-Simona, już w ludzkiej postaci, padła na ziemię.

- I tak... to się robi... - Black wycofał obie Persony, dysząc ciężko. - Kurde, to... bardziej męczące niż myślałem...

- Spokojnie... - ja i Arrow pomogłyśmy mu ustać w miejscu, podczas gdy pozostali zajęli się Cieniem tamtej. - Trzymasz się?

Kiwnął głową.

- Tak, ale... chyba potrzebuję się zdrzemnąć chwilę. Lub trochę dłużej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro