Rozdział 60: Stopniowa poprawa

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Sam pov)

Schowałam zeszyt do torby i odniosłam książki bibliotekarce. Potem wyszłam z pokoju i ruszyłam do wyjścia.

W końcu, pomyślałam. Kto by pomyślał że na ten temat tak ciężko znaleźć informacje? Nic dziwnego że nikt go nie chciał... Ale dzięki temu mam szansę na wyższą ocenę.

Ziewnęłam.

- O, hej!

Uniosłam wzrok i zobaczyłam mojego przyjaciela.

- Ah... h-hej, Tim... - uśmiechnęłam się.

- Co jest? Wyglądasz na padniętą - powiedział.

- Projekt... D-dość trudny.

- Mogłaś mnie zawołać, może bym pomógł.

Pokręciłam głową.

- N-nie... D-dzięki, ale t-to nieco t-trudny temat dla ciebie...

- Okej...

- Um... A c-co u ciebie...? - spytałam.

- Ja zajrzałem do jednego z klubów. Nudy, nic ciekawego. Ej, czy to...?

- Hm? Oh.

- O... h-hej... - podszedł do nas Arial. Ale... 

Co mu się stało?, pomyślałam. Jego ubranie było przedarte w kilku miejscach i miało ciemne plamy, na twarzy miał ostrą ranę, a jakby tego było mało, część jego grzywki została ucięta.

- Woah, co ci?

- ...tych noży ciężko się używa... - wydusił. - Poddałem się jak mi włosy ucięło.

- Włosy? Chłopie, wyglądasz jakby wilkołak cię dopadł, a ty włosami się martwisz? - zapytał Tim, łapiąc go za ramiona. - Rozumiem punkty stylu, ale... tak jakby krwawisz.

- Wiem... Ciocia chciała mnie leczyć, ale... - pokręcił głową. - Po prostu chcę się położyć...

- Na pewno?

- Na pewno.

- T-to, um... chodźmy... I t-tak idę d-do akademika... - powiedziałam.

- Ja też! To co, Arial?

- Dobrze... Tylko najpierw schowam coś...

Zdjął swoją torbę i otworzył ją, po czym wyjął coś z tylnej kieszeni.

- Ło-ło-ło, co to? - zdziwił się Tim. Ja też byłam zaskoczona - wyglądało to jak wstążka na kiju... - Twoja ciotka wkręca cię w gimnastykę artystyczną?

- Um... To ma mi pomóc... podobno... - mruknął Arial. - Po tym jak się... wiadomo... ciocia uznała że na razie powinienem poćwiczyć na czymś bardziej... bezpiecznym. Stąd ta wstążka. Według niej jeśli nauczę się kontrolować ją, nauczę się kontroli mocy.

- Hm... t-to może m-mieć sens - przyznałam, patrząc na niego. - P-podobno jeżdżąc na r-rolkach m-można n-nauczyć się łyżwiarstwa... A m-może na odwrót...? Um, w k-każdym razie...! Czasem p-podobne umiejętności pomogą ci n-nauczyć się innych.

- Huh... Nie wiedziałem o tym, ale ma to sens - skomentował Tim. 

- Um.... T-tak...

- Czyli... to może mieć jakiś sens...? - Arial spojrzał na wstążkę. Po chwili schował ją do torby. - Hm... W takim razie muszę naprawdę z nią ćwiczyć.

- A skoro o czasie mowa... Jak wam idzie 'działalność'? - mój przyjaciel zmienił temat.

- Oh... t-to? Chyba d-dobrze... choć forum d-dodaje nieco w-wyzwań.

- Ta... mam nadzieję że was nie przemęczam tym...

- N-nie...! T-to bardzo pomocne... D-dzięki temu m-możemy pomóc w-wielu innym osobom, n-nie tylko zająć się w-większymi celami...

- To dobrze... Jakby co mówcie to przystopuję, okej?

- Mhm... J-jasne.

- Dobra... Okej, chodźmy już, zanim zostaniemy tu na noc.

*

Poniedziałek, 17 listopada 2039

(Ar̢i p̕o̵v͜)̸

- Kolejne zlecenie od Tima... Jakiś typ znęca się nad dziewczyną. To już 3... Jutro musimy się tym zająć - mruknął Segoe.

-͝ ̢Mh͢m̴, s̢ko̶rǫ ̴ta̧k ͟m̷ó̴wisz ̵- mruknąłem i podlałem Grega, AKA tego kaktusa którego dały mi laski. Mam go już ponad tydzień... Ugh.

- Eh... napiszę pozostałym. Arialowi przekażę później.

- ͜.̨..

- Co jest? Nadal zły o to, że musisz go podlewać?

Pokręciłem głową.

- T́o mó͡j̸ ͡náj̡mn͜iejs͝zy̸ p͝robl̀e͘m.̨ C͝hyb̨a ̀j͡e͘s̴t͢ ͝z͢j̶e̛b̸a͡n͝y͠ j̶a̷k͠i̡ś, bo go podl͡ew̸a͡ḿ, ̛a ͡wyg͘l̨ą̧da͠ hùjo̕w͞o̷.

- Hm? - Segoe wstał i podszedł do okna. - Hm... Ta, podlewasz go normalnie, a jest jakiś... meh. Czemu? Nie lejesz mu za dużo wody, a za mało nic by mu nie zrobiło chyba, w końcu to kaktus.

Nie odpowiedziałem. Ta... eh, ja bym nie narzekał jakby zdechł, ale pewnie kolejnego by mi kupiły... Ugh. Baby.

-͞ ̵I̧d͠ę d́o̧ k͡u͟r͟d̡up̛la͟, możè on͝a̸ ̵co̡ś ͜powie͝ - westchnąłem i wyszedłem z pokoju, zanim tamten powiedziałby coś w stylu "bĄdź Może mIlsZy".

Otworzyłem drzwi i wszedłem do ich pokoju. Siostra Ariala robiła coś na laptopie, a zielonowłosa czytała książkę.

- ͜M̀a̵ła͘, c͏ho ͠n̕o t͏u ̸- kiwnąłem głową w stronę wyjścia. - ͟Ko͜ns̴ul͜ta͡c͟j͏i pot͞rz̴e̷b̸uj̀ę̛.̢

- Słownictwo - Tahoma nawet nie spojrzała w moim kierunku.

- ́W̧ęź ͜s̸i͠ę̴ ̨p͟įe͠r̛d̶o̧l.̛

- J-już... - odłożyła książkę i podeszła do mnie. - U-um...

- Z͟a͏ m̸ną͟ - mruknąłem i poszedłem do pokoju. Po powrocie pokazałem jej kaktusa. - ͏C̴o ̶mu͢ ̛j̵es̀t?

Sam zaczęła go oglądać. Widziałem jak marszczy brwi.

- M-musiał złapać coś... P-podobno coś w-wisi w powietrzu i wiele r-roślin dopada j-jakaś choroba.

-̸ P̢f͢,̧ t͢ỳlé ̶dobr͟eg͟o͟ że͡ to͝ ni̛e moj͠a wina͠.̢ ̡Ço͏ ̷z nim t̢e̡raz?

- Um... m-myślę że wystarczy k-kupić a-antybiotyk w s-sklepie ogrodniczym i... m-m-mu p-podawać przez jakiś czas... J-jeśli pokażesz sprzedawcy z-zdjęcie, on p-poda ci odpowiedni.

- M̀hm.̶ Eh̴, ͢n̶ie̴ch̷ tylk̨o ͡Arìal ̨po͝tem n̸i͡e͝ ̵narzek̸a͠ ͢że ḿu̕ ́ka͟s͘ę ̸w͞ydáj͜ę.̨

- Um... n-naprawdę... dbasz o n-niego...

- G͝ó̕wn͏o̕ pra͘w͡d͢a͝.̶ R͞obi̡ę ̴t̨o ̨bo j͟e̶śl͜i̕ z̷dec̕h͜nie,̀ ́i ͢t̛ak ku͠p͝icie̷ mi̡ ko̡lȩjne̶go̵,̶ ͏a͡ ni͟e z͡a̢mie̡rzam s̀ł́u͠ch͝ać̷ ͏jak͏ to̕ "̛ol̛ewa͡ḿ ̢o̴b͝owi͟ąz͞k̛i"͝. T͟o̴ ty̷lko ͝jeban̡a̕ rośli̵n̨a,̴ a ̶trak͠tu͘je̴cie̸ to̵ j͢ak͝b͜ym̛ ͟kurwa͞ ni͟e͠ ͝wie̷m̶ c̵zy͟m̀ się̕ z͘a͠j͠mo͏w͘ał͝.

- Weź wyluzuj, co? Tylko ty robisz z tego problem... - usłyszałem Segoe.

-̕ ͡B͝o͟ t͞ylko ̶ja ̷to r̛o͠b̷i͏ę̕! ͢Dl͢a͟c͜ze̷g͝o͏ ̛t͟y ̷nie̷ z͜a͠jmi͟esz̧ sįę̷ ̛nim̧?̛!?̸

- Bo to twój obowiązek? Plus ja nie muszę uczyć się odpowiedzialności za pomocą roślinki, to ty masz nad sobą pracować.

- U-uh...

- Sory, Sam. Możesz wracać, ja i Ari musimy pogadać - tu spojrzał na mnie.

- G̕ów͜ǹo ḿu̸s̸i̵my.

- Um, t-to ja... p-pójdę... już... - Sam wycofała się i wyszła.

Westchnąłem.

-͘ We̸ź ͘s̴ob̛ie͘ d̵a͟ruj̴, ̶co̷?

- Nic z tego. Wiesz dobrze że Sam jest nerwowa, nie musisz zachowywać się przy niej jak dupek. Weź bądź milszy.

- ̴J͡éste͞m͝ mi̛ły. ͟N͜i̶e a̵t͏aku̢ję ͠jej̛, ͏t͠a͡k̢?

- Jeśli to są twoje standardy uprzejmości, nic dziwnego że dostałeś Grega.

-͝ ͡Ẁe̕ź spįérda͟l͠a͘j. ̵I da̡j ̵mi͟ ter̨az sp͏o͞kó̵j,͏ i̴d͟ę͘ po tén̨ j͞ebany̢ a̷nt̡yb͡io̢t́yk dl͏a ̧káktu͡s͜a.̡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro