Rozdział 70: Wygrana

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Arrow pov)

Podjechaliśmy bliżej i zatrzymaliśmy auto. Nasza trójka wyszła z niego, a pozostali zeskoczyli z dachu.

- Okej... załatwione - odetchnął mój młodszy brat.

- U... udało się...? - spytała Thorn.

- Yup - odparłam.

- Ngh...

- Chyba nie powinien umrzeć po tym... Taaaa... - jęknęła Septicia.

-͜ Sko̢ń̡czyl͜i͡śm̧y?̧ ̛B̕o jeś͝l͢i̛ ̷t̢a͝,͢ t́o ̸id̀ę ̢po͠ ͡Śk̢a̧r̨b - Ari wskazał na balkon.

- Idę z tobą - powiedział Rocket. 

- A my... zajmiemy się NIM - Focus spojrzał na Shadow-Feyesa.

-̧ T̡y̕l͜ko͏ g͢o̸ ni̵e za̡bi̕jći͝e.͢ ́B̀rb̶.̵

Ari i mój brat pobiegli na górę. My w tym czasie skupiliśmy się na Feyesie.

- To... To koniec...? Nie, to... to niemożliwe! Nie mogłem przegrać... Nie ma takiej opcji...! GH!!!

Focus nagle kopnął go w głowę. Aż pisnęłam, zaskoczona.

- Zamknij się - wydusił. - Zrozum to w końcu, to koniec!

- Dokładnie... Nie widzisz ile osób skrzywdziłeś w ten sposób? Musisz to skończyć! - dodała Thorn.

- Ale... jeśli przestanę... moje życie straci jakikolwiek sens... To jedyna rzecz do której się nadaję... Co innego mam zrobić jeśli- AŁ!

- Kurwa mać, Focus, przestań go kopać! Jego mózg jest już wystarczająco zjebany - złapałam go za ramię.

- . . . 

- Ngh... cz-czego chcecie...? M-mam umrzeć...? P-przez to, co zrobiłem wam...?

Gdybym nie trzymała Focusa, ten pewnie znowu zaatakowałby go. Na całe szczęście chyba ochłonął nieco.

- ...nie. Twoja śmierć niczego tu już nie da.

- Ta... - westchnęła jego siostra. - Co z tego że umrzesz... Nasza mama już nie wróci. Jedyne co możemy... To uchronić innych przed tym losem.

- Dlatego jeśli nie chcesz umrzeć, słuchaj co mam do powiedzenia. Gdy zabierzemy Skarb, oddasz się w ręce policji. Masz czas do jutra, do godziny 16:00. Jeśli jednak do tego czasu się nie stawisz na miejscu, znajdę cię i własnoręcznie zabiję. Zrozumiano?

Shadow-Feyes opuścił głowę. W końcu westchnął.

- ...ta. Win streak był dobry, ale... trzeba wiedzieć, kiedy należy zakończyć karierę. Macie rację... Zasłużyliście na ten puchar. 

- Myślicie że dotarło do niego...? - spytała Thorn.

- Kto wie... - Septicia wzruszyła ramionami. - Jest nieco... no wiecie... nie po kolei z głową, ale wydaje mi się że rozumie chociaż tyle.

-̢ ͘HEE͢ĘE̛EJ͝!̢!! P͠atŕz͟cie co̢ ̸mamy!

Odwróciliśmy się. Ari właśnie wrócił do nas. Razem z nim był Rocket, który trzymał ogromny puchar.

- Więc... to jest Skarb, co...? - zapytał Focus.

- Mhm.

- Cóż... wygląda na to że to mój koniec - nagle Shadow-Feyes wstał i spojrzał na nas. Już zaczynał się rozpadać w złotą chmurę pyłu, wracając do rzeczywistości. - Do... zobaczenia po drugiej stronie.

- Ta... Oby, inaczej wiesz co.

On tylko kiwnął głową i rozsypał się do reszty. W tym momencie...

CRASH!!!

- Yep. Pora się zmywać - spojrzałam w górę.

- Do auta, już! - rozkazał mój młodszy brat. - Nie chcemy znowu żadnych problemów przez ewentualne kontuzje!

- M̨í ́n̸ie̶ ͞musis͞z͏ t̷e͠g̢o ̧ku̴r̡wa m̸ów̶i͜ć͢.̧..

Wszyscy wbiegliśmy do środka, ładując przy okazji puchar. Thorn siadła za kierownicą i wcisnęła gaz do dechy, przez co znowu prawie wpadliśmy na siebie.

- Jak dużo czasu mamy?! - spytała.

- Nie wiem, ale lepiej się sprężaj! - odpowiedziałam jej. 

- Jasne...!

-͏ ̨.̴ ̵.̶ .͝

- Co jest, Ari? - zapytał Rocket. - Planujesz się wyłączyć?

-͞ ̶T̡a..̨. Mi͠łơ ͞b̷y͘ło̡, a̶le̛ ̶spad́am͘. Ob͟u͠dź͢ci̧e mni̡ę ̷j͜a̵k ͟b͘ędę ͏po̡t͡r̡z̛eb̵ny czy ͜coś.

- Tylko nie uszkodź nam brata po drodze. Nie chcemy powtórki z ostatniego razu.

- ͏Uwie͞rz mi͏, jestem ̵o̶sta͝tn̷i̸ą ơs̢o̶b͡ą ͘ja͠ka͡ ̸te͘go ͏chc̷e͘...̛

Nagle auto mocniej się zatrzęsło.

- C-CO JEST?!? - pisnęłam, łapiąc się fotela.

- Sorka, droga się sypie i tracę stabilność... Ale sytuacja pod kontrolą, przysięgam!

- Mam nadzieję... To jest przerażające! - krzyknęła Septicia.

- Jesteśmy blisko... Trzymajcie się mocno - rozkazał nam Focus.

- O-okej...

Nagle poczuliśmy jak auto traci sterowność i wszystko zaczyna się mocno trząść. Zaczęliśmy krzyczeć w panice, aż nagle poczuliśmy jak auto solidnie ląduje na drodze i się zatrzymuje.

- Uff! Wszyscy cali? - rozejrzałam się. Byliśmy wszyscy w normalnych strojach, co oznaczało że byliśmy już poza Metaverse.

- Chyba... To było... bardziej stresujące niż się spodziewałem - wydusił Arial.

- Dobra, wynocha z auta, zanim ktoś nas zauważy! - rozkazała nam Spirit.

- A co z- Woah, patrzcie - Segoe podniósł z podłogi duże pudełko. - Skarb zamienił się w... to?

- Później obejrzymy, najpierw ewakuacja - Vision wysiadł z pojazdu jako pierwszy.

Wybiegliśmy wszyscy ze środka i pozwoliliśmy chłopakowi zwinąć auto. Zaraz po tym schowaliśmy się w bocznej uliczce, by nikt nas nie znalazł.

- Okej... my to... właśnie zrobiliśmy, nie? Feyes powinien... - wysapała Spirit. - Sory, dopiero teraz to do mnie dociera...

- Ta... powinien teraz ogarnąć się. Jutro się przekonamy - westchnęłam.

- M-mhm... W-właśnie, c-co ze Skarbem...? - Sam spojrzała na mojego młodszego brata.

- Tutaj - odstawił pudło na ziemię. Wszyscy zebraliśmy się wokół niego, ciekawi co to...

- To... jakaś zabawka? - spytał Arial. - Samochód i figurka kierowcy.

- Hej, to... - nagle Vision się ożywił.

- Huh? Wiesz co to? - spojrzałam na niego.

- To VirtuaDriver i jego pojazd, VirtuaDestroyer. Bardzo stary zestaw, ze zdalnym sterowaniem. Widziałem na YouTubie unboxingi, bo sam chciałem taki kupić. Niestety zostało ich niewiele i są one dość drogie, więc zrezygnowałem z tego pomysłu.

- O, racja! Był na jego podstawie nawet serial animowany! - przypomniała sobie Spirit. - Ziom w zasadzie jeździł po mieście i niszczył auta jakiegoś złego gangu czy coś.

- I... zabijał ich w ten sposób.

- Ta. Oh. Jeśli to jego Skarb, to... to tłumaczy kilka rzeczy.

- Na przykład czemu sam zaczął tak robić. Dodajmy do tego jakieś zaburzenia psychiczne i mamy typa, który myli fikcję z rzeczywistością i nie rozróżnia żądnego krwi gangu od zwykłych cywilów. Cholera - Segoe pokręcił głową.

Westchnęłam. Ta... dzieci często tak mają, bo dopiero się rozwijają. Dlatego właśnie nie mogą prowadzić, bo na pewno więcej byłoby takich przypadków...

- Coś tu wystaje - nagle Arial wyciągnął z małego otworu w pudełku jakieś papiery. Rozwinął je i zaczął czytać. - Oh.

- C-co to...? - spytała Sam.

- To... badania, które się robi zanim dopuści się kogoś do egzaminu na prawo jazdy. Chyba... Tak jest napisane u góry. I jest tu też wyraźny zakaz... 

- Zaraz... Shadow-Feyes mówił że przez jakiś test nigdy nie mógłby siąść za kierownicą - przypomniałam sobie. - To przez to...?

- Chyba... To musiał być cios.

- To tak jakby mi ktoś powiedział że nie mogę trenować sztuk walki bo mam zjebany kręgosłup czy coś... Matko - odetchnęła Spirit. - Nic dziwnego że się złamał. Odmowa to jedno, a z jego problemami zdrowotnymi- Ack! C-co do...?!?

Nagle kropla wody spadła na moje okulary. Spojrzałam w górę i...

...momentalnie zaczęło lać. W kilka sekund byłam całkiem mokra, podobnie jak reszta.

- Świetnie. Oberwanie chmury - jęknął Segoe.

- Schowajmy się gdzieś zanim się pochorujemy. Musimy przeczekać ten deszcz.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro