Rozdział 74: Celebracja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Sobota, 29 listopada 2039

(Tahoma pov)

- Niedługo będziemy - oznajmił nasz ojciec, skręcając na skrzyżowaniu. 

- Okej, dam znać - spojrzałam na swój telefon. 

TahoTahoYassQueen: Zara jesteśmy.

ElectroMech: Zrozumiano. Przed chwilą odebraliśmy Tima i Sam, więc już czekamy.

- Sam i Tim już tam są - powiedziałam, chowając smartfona. Nie było to łatwe, bo na tylnym siedzeniu nie miałam dużo miejsca (jak zawsze siedziałam na środku, między moimi braćmi. Czasem chciałabym by tata miał większe auto...

Wiesz że to nie ode mnie zależy, Tahoma.

Aż pisnęłam. Nie pomyślałam o tym że tata zacznie mi przeglądać myśli.

- To tutaj! - nasza mama pokazała na dom. Pewnie zrobiła to by przerwać nasz cichy dialog, bo tata widział cel na nawigacji.

Skręciliśmy na podwórko i zatrzymaliśmy się. Moi bracia wyskoczyli z auta, uwalniając mnie z więzienia.

- Ładnie tu - skomentował Segoe.

- Mhm.

Dom, przed którym stanęliśmy, był całkiem spory, choć z drugiej strony nasz wydawał się podobnych rozmiarów. Miał wyższe piętro, duży garaż i ogród z basenem z tyłu.

- No cóż, chodźmy, nie każmy im czekać - nasz ojciec ruszył przodem.

Podeszliśmy do drzwi i zadzwoniliśmy dzwonkiem. Po chwili otworzyła nam Spirit.

- Heeej! Dzień dobry! - przywitała nas. - Wchodźcie, mój brat właśnie kończy szykować jedzenie. A, nie musicie zdejmować butów, chyba że chcecie.

- Dziękujemy za zaproszenie - uśmiechnęła się nasza mama. - Miło poznać nowych znajomych naszych dzieci.

- A mi was! Tahoma i pozostali opowiadali o was! - Spirit zaprowadziła nas do salonu, gdzie czekali na nas Tim i Sam.

- Hej - pomachali nam.

- Hej.

- Sprawdzimy czy nikt nie potrzebuje pomocy - tata kiwnął głową w stronę kuchni. - Wy pogadajcie ze znajomymi.

- Okej! 

Nasi rodzice poszli do innego pokoju. My w tym czasie dosiedliśmy się do Sam i Tima.

- Jak tam? - spytałam.

- Okej - odpowiedział Tim, robiąc coś na telefonie. - Sory, już kończę, musiałem sprawdzić coś na forum.

- Nawet teraz się tym zajmujesz? - zdziwił się Segoe.

- Luz, do jutra zrobię sobie przerwę. O, już - schował telefon. - Koniec roboty, czas na imprezę.

Wtedy usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi.

- O, to pewnie Ines! - Spirit podbiegła do drzwi i otworzyła je. - Hej, wujku, ciociu! Hej, Ines.

- Hej, jak tam? Dużo nas ominęło? - zaśmiał się ojciec Ines.

- Tylko jak pan Teiru i pan Craft rzucali nożami w ścianę, nic wielkiego. Wskakujcie!

Po chwili wróciła do nas z Ines.

- Hej... - przywitała się.

- Hej Ines. Jak życie? 

- Okej. A u was? Jeszcze raz super że się udało.

- Ta...

- Dobra dzieciaki, jedzenie gotowe! - oznajmił pan Craft, wchodząc do pokoju z jakimś jedzeniem. - Chodźcie zanim sam to wszystko zjem!

- Oh hell yeah - Segoe ruszył w stronę stołu.

Usiedliśmy wszyscy. Przy okazji Vision przywitał się z nami (wcześniej był cały czas w kuchni).

Zaczęliśmy jeść i rozmawiać na różne tematy. Było naprawdę miło, zwłaszcza że jedzenie było wyśmienite. Vision naprawdę umie gotować...

- Dobrze słyszeć że rzeczy zaczynają się układać - skomentowała mama. - Wiem że było to ciężkie dla was wszystkich.

- To prawda... Ale pomaga myśl że ten człowiek już nikogo nie skrzywdzi - pan Crafter odetchnął z ulgą. Od razu czułam, że rzeczywiście jest z nim lepiej - gdy pierwszy raz go spotkałam, jego smutek, rozpacz i brak chęci do czegokolwiek był przytłaczający... Teraz nadal je wyczuwałam, ale były słabsze, a zza nich pojawiały się nawet drobne ślady radości. Dobrze wiedzieć, że nie tylko naszym znajomym to pomogło, uśmiechnęłam się lekko. Jak widać, nie tylko tamto serce naprawiliśmy.

- Co nie? Ja nadal nie wierzę że on sam się pokazał! - krzyknął pan Black. - Ale serio dostał tą Kartę... Łał.

- Tak... ciekawy... zbieg okoliczności - widziałam jak pan Crafter dyskretnie patrzy na nas.

- Mhm...

- Cóż, dopóki to działa na korzyść nas wszystkich, nie trzeba nad tym zbyt mocno myśleć - nasz tata zmienił szybko temat. 

Słuchajcie, Del-2 i Daniel wiedzą o tym, ale starajcie się nikomu więcej nie mówić. Nawet Impactowi i innym naszym znajomym.

- Mhm - odpowiedziałam.

- Dobra, koniec gadania, skoro świętujemy, czas otworzyć procenty! - nagle pan Craft wyjął spod stołu butelkę czegoś mocnego.

- O nie, Daniel, wiesz że po tym będę mieć okropnego kaca...

- No i co? Jest okazja, więc musisz, Dell! Komu polać?

- Każdemu daj nieco, trzeba wznieść toast - po chwili tata spojrzał na Ariala. - Wiem że jesteś pełnoletni, ale raczej nie masz ochoty, co?

- Um... - widziałam jak mój brat spuszcza wzrok. - Ja... mogę nieco wypić... chyba.

- ŁOŁ - Segoe aż wychylił się z wrażenia na swoim krześle. 

Wait, what?!?

- Naprawdę? Słuchaj, nie chcę cię zmuszać...

- Naprawdę. Chcę spróbować się... przełamać nieco. No i... Ari obiecał że mnie przypilnuje.

- No... dobrze - tata był tak samo zaskoczony jak my, ale wziął szklankę Ariala i podał ją Danielowi. Po chwili oddał mu już z niewielką ilością alkoholu. - Jeśli chcesz, dodaj sobie lodu.

- Mhm... dzięki.

- A my możemy? - spytała Spirit.

- Nie jesteście pełnoletni, sory! Poza tym ostatnio wypiliście nieco szampana i chyba nie znieśliście tego najlepiej, co? - pan Craft zaśmiał się.

- Uuuuugh...

- Mi to nie przeszkadza. Jeśli mam być szczery, preferuję czystą wodę - Vision nalał sobie nieco do szklanki. - Też chcesz nieco, Spirit?

- Dzięki bro, ale naleję sobie soku.

- No dobrze, wszyscy mają coś do picia? - spytała nasza mama. - To... czas na toast, nie?

- Mhm... - widziałam że pan Crafter wygląda nieco niezręcznie. - Wybaczcie, nie jestem... najlepszy w takie przemówienia.

- W takim razie nie przesadzaj tylko walnij coś prostego! Jesteś wśród znajomych, a nie na kolacji u prezydenta.

- Wielkie dzięki, Impact... - westchnął, ale uniósł swoją szklankę. - No to... za to, by los nadal nam sprzyjał i by nasze życia nieustannie stawały się lepsze.

- I to rozumiem! - pan Craft szybko opróżnił swoją szklankę i walnął nią w stół. - WOOOO! Dobrze że jutro mamy wolne, bo nie wiem czy zdążę wytrzeźwieć!

Zaśmiałam się i napiłam się soku ze swojej szklanki. Dziki początek, ale zabawa dopiero się zaczyna... Kto wie co będzie się działo?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro