Rozdział 124

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Aru przejechał dłońmi po jego bokach i zamruczał, gdy chłopak pochylił się w jego stronę zmuszając swojego partnera do odchylenia się w tył. Dłonie starszego zjechały na biodra chłopaka. Aru na oślep sięgnął za siebie i położył fotel. Zaskoczony Krystian spadł na większe ciało pod nim, przy okazji znów łącząc ich usta. Mężczyzna od razu owinął go ramionami tylko po to, by po chwili wpuścić swoje palce pod bluzę chłopaka.
- Musimy... już... iść. - Wysapał Krystian między pocałunkami. Nie sprawiał jednak wrażenia jakby chciał przestać.
- Nie przypominaj. - Burknął Aru, a potem położył swoje dłonie na tych miękkich, ciepłych policzkach i ponownie czule pocałował słodkie usteczka swojego ukochanego.
- Chodźmy już. - Sapnął zdyszany chłopak, poprawiając swoje nieco spocone włosy. - Powinniśmy być godzinę temu. - Dodał. Taaak, terapia nieco się przedłużyła, a oni jeszcze tracili czas na czułości.

Wysiedli z samochodu i weszli do domu. Przywitała ich ciemność. Dostrzegli blask dochodzący z przejścia do salonu i nieco niepewnie weszli do wspomnianego pomieszczenia.

Olo machnął do nich na przywitanie. Zdjął z siebie śpiącą Amelkę i odłożył ją na kanapę, a następnie dołączył do pary w kuchni.

---

- Myślałem, że nigdy nie przyjedziecie. - Sapnął, biorąc kubek herbaty w dłoń. - Stało się coś, że wasz powrót tak się opóźnił? - Zapytał jeszcze.
- Kamila nieco przeciągnęła spotkanie... - Wtrącił Krystian, pocierając swój kark.
- A potem chcieliśmy się sobą... nacieszyć... i tak jakoś wyszło. - Dodał niepewnie Aru. Stał za swoim partnerem i przytulał jego głowę do swojego boku.
- Chciałbym kogoś tak pokochać. - Zaśmiał się tylko policjant.
- Przepraszamy, jeśli nie zdążysz się wyspać i przygotować do służby na jutro. - Dodał niepewnie chłopak.
- Oj, Dzieciaku, Dzieciaku. - Zarechotał Olo. - Zarębski dał mi wolne jutro. - Pochwalił się. - Śpię do oporu. - Dodał z dumą.
- Chciałbym powiedzieć to samo... - Westchnął Krystian.
- Kotku, obiecuję ci, że wszystko przebiegnie znakomicie. - Przysiągł brunet, klękając obok swojej drugiej połówki.
- Cieszę się, że się tak starasz. - Westchnął zakochany chłopak. - Bardzo cię kocham. - Dodał jeszcze, nieco ściszając swój głos.
- Ja ciebie też. - Uśmiechnął się brunet. 
- Dobra, gołąbeczki. - Zaśmiał się Olo. - Będę się już zbierał. - Dodał i wstał.
Chłopcy odprowadzili go do drzwi.

- Gdybyście jeszcze kiedyś potrzebowali niańki dzwońcie śmiało. - Uśmiechnął się Olo.
- Podziwiam, że dałeś sobie radę z Adrianem. - Przyznał Aru.
- Ten skarb jest uroczy. - Odparł policjant.
- Ha! - Ucieszył się chłopak. - Mówiłem ci. - Dodał z dumą i skradł mu szybkiego całusa. Olgierd uśmiechnął się. Widział, że Krystian był naprawdę szczęśliwy. Po tych wszystkich gwałtach, problemach i siłowaniu się z własnym losem młodszy naprawdę miał osobę, która bezgranicznie go kochała. Policjant po każdej chwili w towarzystwie tej dwójki coraz dobitniej uświadamiał sobie jedną rzecz. Krystian nigdy nie był tak zakochany. Żadna partnerka nie była w stanie naprawdę zdobyć jego serca. Widział to szczególnie mocno, gdy po tym wszystkim co mu się przytrafiło widział przyjaciela w ramionach bruneta. Jego oczy lśniły blaskiem, a usta wręcz same się uśmiechały. Cieszył się, że chłopak ma taką osobę w swoim życiu.
Zaśmiał się cicho i pokręcił lekko głową. Jego przyjaciel dawał mu nadzieję na szczerą i szczęśliwą miłość. Nawet przy jego pracy.

---

Pożegnali się z przyjacielem i położyli dzieci do łóżek a potem poszli się przebrać i położyć.

Aru leżał na plecach na środku łóżka z jedną ręką ułożoną pod głową. Drugą dłonią trzymał telefon, na którym coś właśnie przeglądał.
Krystian wyszedł z łazienki czym od razu przykuł wzrok bruneta. Granatowe oczy zalśniły. Chłopak od razu się uśmiechnął i usiadł na łóżku obok swojego chłopaka. Zawsze czuł motylki w brzuchu gdy tylko wzrok tych oczu spoczywał na nim. Cieszył się, że podoba się swojemu ukochanemu. Aru rozłożył ręce, a Krystian od razu położył się obok i zachwycony wcisnął się w swoją drugą połówkę.

Przytulił się szczelnie, wtulając się w duże, ciepłe ciało.
- Kocham cię. - Szepnął w jego miękkie usta.
- Ja ciebie też. - Odparł Aru, wsuwając kolano między jego nogi. To był ich związkowy paradoks. Obaj naprawdę nie mogli się doczekać ich wspólnego pierwszego razu, jednak obydwaj go odwlekali. Krystian bał się, że stchórzy i odsunie od siebie miłość swojego życia, a Aron obawiał się, że zrobi mu krzywdę i jego ukochany go za to znienawidzi. Każdy z nich postanowił, że będzie czekał na swojego partnera. A sprawiało to tylko, że chłopcy stale się nawzajem podniecali nic z tym nie robiąc.

Tak było i tym razem.

Aru leżał z kolanem między udami jego chłopaka, z każdym ruchem niechcący cię o niego ocierając, natomiast młodszy wtulając się w bruneta i ocierając się o niego doprowadzał go niemalże do szewskiej pasji.
- Dobranoc, skarbie. - Szepnął Aru składając delikatny pocałunek na jego ustach. Marzył tylko o tym, żeby swoimi pocałunkami wbić tego cudnego chłopca w materac, a następnie wykochać go za wszystkie czasy. Przed oczami już miał tę cudowną wizję, gdzie dociska młodszego do ich łóżka, czule atakując jego usta swoimi. Uwielbiał czuć jego dłonie na swoich ramionach i klatce piersiowej, a podczas ich pocałunków to właśnie tam najczęściej lądowały słodkie dłonie jego skarba. Nie mógł się tego doczekać.
- Dobranoc, Aru. - Zamruczał chłopak znów wtulając się w bruneta. 

---

W końcu udało się im zasnąć. No cóż, przynajmniej Aronowi. 
Krystian chciał zasnąć, lecz nie mógł. Ciążył mu na duszy jutrzejszy obiad z rodzicami jego ukochanego. Czy naprawdę powinien tam iść? Wiedział, że tak, jednak dalej zastanawiał się nad tą odpowiedzią. Nie był jej do końca pewien. Czy powinien coś kupić? Pamiętał, że rodzicom swoich dziewczyn zawsze sprawiał jakieś drobne prezenty. Kobietom wystarczył bukiet jakichś kwiatów, natomiast ojców swoich wybranek raczył butelką lepszego alkoholu. Nie był pewien, czy powinien kupować coś rodzicom Arona. Zanotował sobie w pamięci, żeby go o to zapytać.
Westchnął cicho i wcisnął nos w klatkę swojego chłopaka. Kochał tego mężczyznę na zabój, ale cholernie bał się, że jego rodzice go nie polubią. Całe szczęście, że mógł oszczędzić tego samego swojemu ukochanemu... Zdanie swoich rodziców znał już odgórnie.

***

Trochę poniżej 1K (dokładnie 970), ale mam nadzieję, że i tak się podoba <3

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro