Rozdział 125

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia chłopcy obudzili się mniej więcej o tej samej godzinie. Z taką różnicą, że gdy Krystian otworzył oczy od razu zerwał się na równe nogi i popędził się przygotować. 

---

Przez cały poranek w ich domu panował zamęt. A przynajmniej u Krystiana.
- Adaś, nie teraz, tatuś jest zajęty. - Zacmokał do swojego synka, gdy ten przyszedł do niego i wyciągnął w jego stronę swoje małe rączki. Chłopak pogłaskał ciemne włoski malucha, a potem gdzieś pobiegł. Zmartwiony Aru zerknął w ślad za swoim partnerem i wziął malca na ręce. Zaczął się zastanawiać czy ten obiad naprawdę jest takim dobrym pomysłem.

- Tato? - Zagaiła Amelka. Aru odwrócił się w jej stronę. - Czemu tatuś jest zły? - Spytała smutno.
- Tatuś nie jest zły, skarbie. - Odparł czule brunet. - Po prostu się denerwuje.
- Czemu? - Spytała zaskoczona mała. - Przecież dziadkowie są super. - Dodała. Aru uśmiechnął się rozczulony wyznaniem swojej córeczki. 
- Cieszę się, że tak mówisz, Ami, ale pamiętaj, że dopiero poznają się z Krystianem. - Wyjaśnił. - Wasz tatuś po prostu się stresuje, że go nie polubią. - Wyjaśnił.
- Jak mogą go nie polubić? Przecież on jest najlepszy. - Odparła mała, smutno wydymając dolną wargę. Aru uśmiechnął się i znacząco spojrzał na wzruszonego Krystiana, który stał za Amelką, w wejściu do ich sypialni.
Chłopak podszedł do nich i wziął małą na ręce, przytulając ją do siebie. Uniósł swoje ciemne oczy na śliczne, granatowe tęczówki i uśmiechnął się na czuły pocałunek od bruneta.
- Przepraszam, że nie mam dla was czasu, ale bardzo się denerwuję. - Przyznał cicho.
- Spokojnie, Kotku. - Westchnął brunet, wolną dłonią gładząc jego policzek. - Wszystko będzie dobrze. Nie masz się czym przejmować. - Dodał z uśmiechem i znów go pocałował.

- Myślisz, że powinniśmy coś im kupić? - Zagaił leżąc na kanapie. A konkretniej mówiąc, na swoim partnerze, który leżał na kanapie. 
- Pytałem już ich o to i powiedzieli, że nie chcą widzieć żadnych prezentów. Mają ich już wystarczająco dużo od innych. - Uśmiechnął się. Chłopak odetchnął i wtulił policzek w jasną, bawełnianą koszulkę.
- Mam nadzieję, że nie zmienią zdania. - Westchnął młodszy.

- Tatusiu! - Usłyszeli nagle. Krystian zerknął na przejście do holu i ze zdziwieniem zobaczył małą istotkę wbiegającą do salonu.
- Co się stało? - Spytał unosząc się ze swojego chłopaka.
- Narysujesz mi coś? - Poprosiła mała wyciągając w jego stronę gruby szkicownik wraz z mechanicznym ołówkiem.
- Kotku, ja nie umiem rysować. - Odparł chłopak, wraz z brunetem siadając na kanapie i robiąc małej miejsce na kolanach Arona. Amelka od razu wdrapała się na nie i z uśmiechem wyciągnęła przedmioty do Krystiana.
- Spróbuj, skarbie. - Zachęcił go brunet.
- No dobrze... - Niechętnie się zgodził, z lekką obawą biorąc w dłonie szkicownik i ołówek. Przewertował zeszyt widząc mnóstwo całkiem udanych obrazków. Przedstawiały różne rzeczy, od postaci z kreskówek, poprzez różnego rodzaju przedmioty, takie jak na przykład meble, aż do prób rysowania realistycznych zwierząt i ludzi.
- Ślicznie rysujesz, kochanie. - Uśmiechnął się do dziewczynki.
- Dzięki. - Odparła ucieszona. Ta słodka, rozanielona buzia blondwłosej dziewczynki skutecznie roztopiła jego serduszko. Jak on mógł żyć bez swojej rodziny? Jak mógł wracać do pustego mieszkania i być zadowolonym ze swojego życia? Jak mógł biegać za swoją dziewczyną z gotowym do płacenia portfelem, ignorując własną potrzebę miłości i troski, i udawać, że jest szczęśliwy robiąc za przenośny bankomat? Porównując swoje dawne życie i partnerki z jego obecnym mężczyzną doszedł do wniosku, że teraz naprawdę jest szczęśliwy. Kochał ich na zabój. Nawet za tego kochanego psiaka oddałby życie. Nie mówiąc już o dzieciach czy o jego ukochanym. Nawet nie zauważył, gdy jego dłoń złapała ołówek i mimowolnie zaczęła kreślić na kartce różne kształty. Wreszcie rozumiał co to znaczy być ,,spełnionym człowiekiem". Miał pracę, przyjaciół i tą kochającą rodzinę, której brakowało mu chyba najbardziej. Po prawdzie, czuł się zmęczony w swoich poprzednich związkach. Teraz, z perspektywy tych miesięcy, odnosił wrażenie, że te dziewczyny widziały w nim tylko bankomat i jego policyjną plakietkę, którą nieraz chwaliły się przed koleżankami, wręcz z dumą przyjmując ich zawistne spojrzenia i komentarze. Może to kwestia źle dobranych partnerek. A może nieudolnie odczytana podpowiedź od losu co do jego orientacji. Może był tak zaślepiony swoją udawaną heteroseksualnością, że nie zauważył jaki jest naprawdę...? Co prawda, odkąd pamiętał zdarzało mu się złapać na myśli, iż jakiś mężczyzna przykuwał jego uwagę na zdecydowanie dłużej niż powinien, lecz był święcie przekonany, że to normalne i jest w stu procentach heteroseksualnym nastolatkiem. Jak widać, los miał dla niego inne plany.

W końcu westchnął postanawiając, że na najbliższej sesji porozmawia o tym z Kamilą.
- Boże, tatusiu, ale ładne! - Usłyszał i aż podskoczył na kanapie. Zaskoczony zerknął w bok, na córeczkę, która zachwycona wpatrywała się w trzymaną przez niego kartkę, a następnie zerknął na swój rysunek i aż zachłysnął się powietrzem. Z tego całego zamyślenia nawet nie zauważył, gdy zaczął, a potem skończył obrazek, który wyszedł wręcz niewiarygodnie dobrze biorąc pod uwagę to, że nigdy nic nie narysował. Nawet w szkole.
- Nie wiedziałem, że tak ładnie rysujesz. - Dodał Aru. Zdecydowanie był pod wrażeniem.
- Ja sam nie wiedziałem. - Odparł skołowany chłopak. Ponownie zerknął na kartkę. Na białym papierze znajdowały się cztery, kreskówkowe postacie: on, Aru, Amelka i Adaś, a obok znalazło się nawet miejsce na słodki pyszczek Lucyferka. Obrazek wręcz się uśmiechał, cały emanując radością i szczęściem. Był idealny, nie licząc jednej, przypadkowej linii, która powstała gdy chłopak podskoczył na kanapie, wystraszony zachwyconym okrzykiem swojego małego aniołka.
- Mogę go pokolorować? - Zapytała podekscytowana dziewczynka. - Proszę, proszę! - Dodała błagalnie.
- Zaczekaj chwilę, pysiu. - Zaśmiał się Aru i szybko pstryknął zdjęcie obrazka. Puścił Amelkę ze swoich kolan, a ta pisnęła zachwycona i pobiegła pokolorować obrazek.
- Po co robisz zdjęcie? - Zapytał zaskoczony chłopak. Brunet uśmiechnął się do niego i puścił mu oczko.
- Dowiesz się, skarbie. - Zaśmiał się i korzystając z tego, że byli w salonie sami, zakradł się dłońmi pod jego koszulkę. Wpuścił ciekawskie palce na jego biodra, zahaczając również o delikatną skórę na jego plecach. Schylił się i przykleił swoje usta do ciepłych warg swojego kochanka. Chłopak położył dłonie na jego ramionach, opuszkami palców delikatnie muskając jego szyję.
- Grzeczny chłopiec. - Szepnął Aru wprost w jego usta, wpychając słowa między pocałunki.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro