Rozdział 227

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Krystian cicho westchnął. Minęło parę godzin, a jego partnera nadal nie było. Na zewnątrz powoli zaczynało się ściemniać. Był wdzięczny za obecność swoich dzieci, zwierzaków i Bartka. Bez nich chyba by zwariował.
- Co, dalej tulimy? - Zaśmiał się starszy, unosząc nad głowę Adrianka. Zajmował go od czasu gdy ten wdrapał się na jego kolana. Krystian pomyślał, że chyba nigdy nie zapomni tej fali wzruszenia i czułości, która przeszła przez oczy jego przyjaciela, gdy jego synek wtulił się w nowego lokatora.
- Mu. - Odparł poważnie malec.
- Uwielbiam jak on tak mówi. - Zaśmiał się Bartek i po raz kolejny przytulił do siebie maleństwo.
- Dobrze, to uwielbiaj dalej, a ja skoczę zrobić kolację. - Zażartował Krystian i wstał z kanapy. - Co powiesz na spaghetti z pieczarkami i kurczakiem? - Zapytał jeszcze.
- Na pewno będzie pyszne. - Odparł Bartek. Policjant uśmiechnął się do niego i ruszył do kuchni.

Wyjął wszystkie potrzebne składniki i pokroił mięso oraz pieczarki. Wrzucił kurczaka na patelnię. Włączył radio i chwilę bawił się pokrętłami, żeby ustawić odpowiednią stację. Gdy wreszcie znalazł piosenkę, która mu pasowała wrócił do gotowania. 
Dorzucił pieczarki i zamieszał wszystkie składniki. Kątem oka zauważył puchaty, biały kształt siedzący obok pieca.
- Cześć, Vergi. - Powiedział i pogładził kota po głowie. Futrzak mruknął cicho. Policjant zaczął cicho nucić.

---

Skończył mieszać makaron i poszedł do salonu, żeby zawołać resztę na posiłek.
- Chodźcie jeść. - Rzucił i uśmiechnął się na widok dzieci oglądających bajkę na kolanach Bartka.
- Idź, Amelko. - Powiedział starszy policjant. - Musisz dużo jeść, żebyś szybko urosła. - Dodał z uśmiechem.
- Ale tak fajnie mi się siedzi. - Zamarudziła. Adaś za to od razu zszedł z kanapy i podbiegł do swojego tatusia.
- Co, teraz chcesz do taty? - Zaśmiał się policjant i wziął malucha na ręce. - Ami, jak się nie pospieszysz, to nic nie zjesz. - Rzucił jeszcze.
- JUŻ BIEGNĘ! - Mała zerwała się z kanapy i ruszyła pędem w stronę kuchni. Krystian odwrócił się do Bartka.
- A ty na co czekasz? - Spytał. - Do stołu marsz. - Zaśmiał się cicho.
- Ale ja-
- Ale ty jesteś głodny i masz z nami zjeść. - Przerwał mu Krystian.
- Masz za dobre serce. - Westchnął tylko starszy.
- Czy policjant nie powinien mieć dobrego serca? - Zapytał. Bartek zamilkł analizując własne słowa. Pokręcił lekko głową.
- Jakiś ty wyszczekany... - Dodał cierpiętniczo.
- No chodź, bo zaraz my pójdziemy spać głodni. - Dodał.
- No już idę, idę. - Jęknął.

Udali się do kuchni i zasiedli przy stole. Krystian zgarnął z szafki talerze i zaczął nakładać im makaron. Pamiętał, żeby zostawić porcję dla swojego chłopaka.
- Smacznego. - Uśmiechnął się kładąc talerz przed Bartkiem. Wziął jeszcze jeden dla siebie i usiadł przy stole. Z radością nabrał makaronu na widelec i zabrał się za jedzenie.
- Boże, jakie to dobre. - Wymruczał zaskoczony policjant. Chłopak tylko się uśmiechnął. Nabrał makaronu na widelec i włożył do buzi swojego synka.
- Ty mój mały głodomorku... - Zamruczał czule. - Po tacie masz taki wilczy apetyt. - Dodał przypominając sobie pierwsze spotkanie z rodzicami biznesmena. Do teraz nie wie jak jego facet tyle zjadł.
Nagle Lucy zerwał się z podłogi i popędził w stronę drzwi.
- A pro po taty. - Uśmiechnął się Krystian. Tuż po chwili dało się słyszeć trzask drzwi wejściowych i ciche, zmęczone westchnięcie. - Pójdę po tego biedaka. - Postanowił młodszy, wcisnął Adasia Bartkowi i wyszedł na korytarz.
- Hej, Aru. - Rzucił. - Chodź, zrobiłem kolację. - Zamruczał podchodząc do swojego faceta. Zdjął z jego ramion przepoconą marynarkę. Złapał bruneta za rękę i zaprowadził do kuchni. Posadził go przy stole, a potem położył przed nim talerz pełen ciepłego posiłku. Pogładził jego policzek.
- Chodź, maluchu. - Zamruczał i przejął Adrianka, a potem wrócił do swojej porcji makaronu.
- Tatusiu, było pycha! - Ucieszyła się Ami. - Mogę iść do siebie? - Spytała jeszcze. - Obiecałam Neo, że razem pogramy. 
- Jasne, idź. - Odparł Krystian i poczochrał ją po głowie. Jego córeczka ucieszyła się i pobiegła na piętro.
- Kto to ten cały Neo? - Spytał cicho Bartek.
- To jej koleżanka z klasy. - Wyjaśnił Aru. - Bardzo się polubiły. Dziewczynka jest zza granicy, podobno mieszkają niedaleko. - Dodał.
- Och- - Mruknął tylko Bartek. 
- Kto sprząta po kolacji? - Spytał Krystian.
- Ja się tym zajmę. - Zaoferował się najstarszy. - Chociaż tak się wam odwdzięczę. - Dodał nieco ściszając głos.
- No dobrze. - Rzucił chłopak. - To my pójdziemy wykąpać chłopczyka. - Zacmokał na małego. - Masz całą buzię z sosu, malutki. - Zamruczał i wziął go na ręce, a potem udał się na górę, żeby wziąć mu jakąś piżamę.

---

Rozebrał malucha z ubranka i wsadził go do wanny.
- Ciepła woda? - Zaśmiał się. Adaś wyciągnął rączki i zaczął bawić się pianą. Krystian podał mu gumową kaczuszkę. - A to chcesz? - Zamruczał do chłopca. Ten wyciągnął rączki po zabawkę. 
Policjant szybko namydlił malca, opłukał go, a potem podniósł i zawinął w puchaty ręcznik.
- Oj tak, bardzo nie lubimy jak jest zimno, nie lubimy. - Mruczał do chłopca, który wykrzywiał swoją buzię. Krystian złapał ręcznik i zaczął go wycierać. Malec zarechotał. - Ale za to uwielbiamy jak nas wycierają, prawda? - Zamruczał rozczulony. - Może być taka piżamka? - Spytał pokazując mu ciepłe, puchate ubranko przypominające brązowego misia. Chłopiec wyciągnął po nie rączki. - A pieluszka to co? Nie chcesz? - Zapytał zaskoczony, po czym szybko założył mu pampersa. Ubrał go w piżamę i względnie ogarnął łazienkę. 
- Po tej twojej kąpieli łazienka zawsze wygląda jakby przeszedł przez nią mały huragan. - Zaśmiał się, po czym zgarnął malca i dla pewności zawinął go jeszcze w puchaty ręcznik. 

Zszedł z nim na dół. Zastał Arona siedzącego przed telewizorem. W dłoni bruneta znajdowała się butelka piwa. Krystian zmarszczył brwi.
Usiadł obok swojego ukochanego i położył sobie chłopca na klatce piersiowej.
- Aru-? - Zaczął cicho. - Czemu pijesz piwo? - Dopytał.
- Zastanawiam się czy je pić. - Odmruknął ponuro biznesmen. Krystian wziął od niego butelkę i odłożył ją na stół. Przysunął się do niego i objął jego tors. Aron przerzucił rękę przez jego talię. Oparł głowę o zagłówek, zamknął oczy i ciężko westchnął.
- Co się stało? - Spytał cicho Krystian. Brunet spojrzał na swojego ukochanego trzymającego w ramionach ich drzemiącego synka. Pogładził palcami jego bok.
- Muszę wyjechać na parę dni. Do Stanów. - Wyznał w końcu.

***

:>

Wybaczcie wszelkie błędy, mam nowego laptopa i przyzwyczajam się do klawiatury ^^

Do przeczytania,
- HareHeart

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro