Rozdział 294

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Leżeli właśnie w dużym, wygodnym łóżku, zagrzebani w ciemności i miękkiej pościeli. Krystian leżał przytulony do boku starszego mężczyzny, z głową na jego ramieniu i kreślił palcami wzorki na jego torsie. W zamian Aron przesuwał palcami po jego boku, w zamyśleniu wpatrując się w sufit. Obaj byli wyczerpani, Aron pracą, a Krystian dochodzeniem do siebie po niedawnym otarciu się o śmierć. A jednak żaden z nich nie mógł zasnąć. Tak mało brakowało, żeby któryś z nich zginął. Obaj cudem uniknęli śmierci. Cudem mogli leżeć tu we dwójkę, kochać i żyć.
- Też nie możesz spać? - Zagaił cicho Krystian. Aron tylko ciężko westchnął i mocniej go do siebie przytulił. Zapalił lampkę stojącą koło ich łóżka, która od razu wypełniła pomieszczenie delikatnym, ciepłym, pomarańczowo-żółtym światłem.
- Nadal nie mogę zrozumieć jak mogłeś nie pozwolić mi wyrzucić Bartka na zbity pysk. - Syknął.
- Też tego nie wiem. - Przyznał i westchnął. Jego wzrok spoczął na tatuażu. - Mogę? - Spytał i wyciągnął w jego stronę swoją dłoń.
- Oczywiście. - Rozczulił się starszy. Chłopak odwrócił się przodem do ramienia swojego chłopaka i zaczął jeździć palcami wzdłuż czarnych konturów na jego skórze. Tatuaż zaczynał się na barku bruneta, ciągnął się przez ramię, przedramię i kończył się na nadgarstku. Był bardzo ładny, wykorzystywał proste figury geometryczne, przede wszystkim pięcio- i sześciokąty, które nachodziły na siebie. Były poprzetykane pustymi, grubymi liniami. Kojarzyły się chłopakowi z elementami zbroi, które kiedyś widział, lub z robotami, które bardzo często miały takie wzory na ramionach.
- Podoba ci się? - Zagaił szept tuż przy jego uchu, a ciepłe ramię lewej ręki znalazło się na jego boku.
- Jest ładny. - Odparł szczerze młodszy.
- Tylko ładny? - Szepnął znowu biznesmen. Krystian odwrócił się w jego stronę i złożył czuły pocałunek na jego ustach. Brunet odwzajemnił pieszczotę i delikatnie naparł na chłopaka tym samym dociskając go do poduszki. Policjant mruknął cicho w jego usta, na co starszy mimowolnie się uśmiechnął. 

W końcu niechętnie odsunął się, żeby mogli zaczerpnąć tchu.
- Może jednak poszlibyśmy spać? - Podsunął młodszy.
- Nie zasnę. - Westchnął Aron i znów skierował swój wzrok w stronę sufitu.
- To może chciałbyś mi powiedzieć co ty robiłeś przez cały dzień? - Podsunął. Myślał, że Aron wymiga się od odpowiedzi, albo się zirytuje, ale ten tylko się lekko się uśmiechnął, co uspokoiło Krystiana.
- Dostałem nowe zlecenie. Cudowny, duży projekt. Bardzo ciekawy, ale za to wymagający. Aż żałuję, że nie mogę ci o nim opowiedzieć, bo stracę kontrakt. - Westchnął.
- Ciągle będziesz tak wychodził-? - Zadał kolejne pytanie.
- Zastanawiam się, czy nie mianować jakiegoś mojego pracownika na moją prawą rękę. Do niedawna pracowała u mnie taka kobieta, właśnie jako moja prawa ręka. Aneta, kojarzysz? Opowiadałem ci o niej. Niestety dość poważnie się rozchorowała i musiała odejść, a od tego czasu mam straszny młyn w pracy, bo nagle robię za dwie osoby. - Westchnął i przetarł twarz wolną dłonią. Policjant cmoknął go w policzek i wtulił głowę w zagłębienie między jego szyją, a ramieniem. Zamknął oczy i spróbował zasnąć. 
- Jutro masz pierwszą rehabilitację prawda? - Zagaił Aron.
- Mhm... Muszę umówić się jeszcze do kardiologa. - Wymruczał chłopak.
- Do kardiologa? Po co? - Zdziwił się starszy.
- Pamiętasz jak wyszedłem spod prysznica i trząsłem się z zimna, a ty nie mogłeś nadziwić się jakim cudem jest mi zimno? 
- Pamiętam. - Starszy zmarszczył brwi.
- W szpitalu powiedzieli mi, że mam przeorany układ krwionośny i to dlatego nie mogę się rozgrzać. Pomijając już to, że cały czas leżałem, więc nie mogłem rozgrzać się ruchem. Lekarze powiedzieli, że straciłem dużo krwi i powinienem wybrać się do kardiologa, żeby sprawdzić, czy z sercem wszystko w porządku.
- To dlatego jesteś taki blady? - Spytał Aru.
- Najprawdopodobniej. - Mruknął chłopak i mocniej przytulił się do jego boku.
- Zimno ci? - Spytał zatroskany i od razu poprawił jego kołdrę.
- Daruj sobie, to bez sensu. - Westchnął młodszy. - Ciągle jest chłodno, raz bardziej, raz mniej. Według tego, co powiedzieli lekarze wróci mi odpowiednia temperatura ciała jak odrobię straty we krwi i zacznę się ruszać.
- Może wybralibyśmy się jutro na spacer? - Zaproponował Aron. - Jest koniec lipca, 30 stopni w cieniu. Rozgrzejesz się może. - Chłopak westchnął.
- Myślisz, że o tym nie pomyślałem? Nie mogę. Ryzyko udaru. - Mruknął. Aron również westchnął, a potem spojrzał na sufit. Wyświetlała się na nim godzina 3:48. Musiał wstać o szóstej. Ponownie przetarł twarz dłonią. Zastanawiał się jak pomóc swojemu chłopakowi. 

Po dłuższej chwili wypełnionej ciszą Aron zdał sobie sprawę, że chłopak nie rusza się tak, jak wcześniej. Zerknął na jego twarz i zauważył, że ta pogrążona jest we śnie. Uśmiechnął się, wyłączył lampkę, złożył delikatny pocałunek na jego włosach i również spróbował zasnąć.

---

Budzik rozdarł się wypełniając całe pomieszczenie swoim przeraźliwym jazgotem. Aru otworzył oczy i westchnął. Wyłączył jazgoczące urządzenie i zerknął na Krystiana. Chłopak nadal smacznie spał. Wyglądał tak uroczo, że Aron nie miał serca go budzić. Najwyżej zrobi to później. Podniósł się i westchnął cierpiętniczo, a potem podszedł do szafy, żeby założyć na siebie jakieś dresy i koszulkę. Do pracy miał na 10, ale musiał zająć się swoim chłopakiem, ponieważ z jakiegoś dziwnego powodu poprzedniego wieczoru Krystian dostał SMS, że muszą przełożyć jego rehabilitację na wcześniejszą godzinę. Poza tym chciał pojechać wcześniej do firmy, żeby znów nadrobić część zaległej roboty.
- Zachciało mi się być szefem. - Wymamrotał cierpiętniczo schylając się do półki, żeby wyjąć parę skarpetek.

Ruszył do kuchni i zdziwił się widząc tam Bartka jedzącego śniadanie. Skrzyżował ramiona na piersi i oparł się o ścianę.
- O, dzień dobry. - Rzucił ten przełykając to, co miał w ustach. - Dobrze spałeś? - Spytał.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć o tym, co zrobiłeś Krystianowi? - Zapytał Aron wpatrując się w niego złowrogo.
- Myślałem, że już wiesz-
- Posłuchaj mnie bardzo uważnie. - Warknął i zbliżył się do stołu, przy którym siedział Bartek. Aron położył dłonie na stole wpatrując się w jego jasne oczy. - Gdyby to ode mnie zależało już byłbyś z powrotem ze swoimi szczurami i robactwem. Jesteś w tym domu tylko i wyłącznie dlatego, że Krystian nie chce cię wyrzucić. - Prychnął. - Zapamiętaj to sobie. - Dodał i w milczeniu zabrał się za przygotowywanie śniadania dla siebie i policjanta.

***

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro