Rozdział 115

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Krystian westchnął, opierając głowę o chłodną szybę. Poczuł dłoń na udzie.
- Co się stało, Pysiu? - Zapytał Aru, delikatnie zaciskając palce.
- Jestem zmęczony... - Westchnął w końcu młodszy. - Chciałbym iść się wykąpać, a potem położyć na tobie i iść spać.
- Jeszcze trochę i będziemy w domku. - Mruknął. - Owinę cię w kocyk, maluszku. Położę Ami do łóżka, a potem podjadę po Adasia. - Dodał, nieco mocniej zaciskając dłoń. Krystian oblizał usta. Aru wyszczerzył się do siebie zauważając ten drobny gest. - Chciałbyś czegoś-? - Zagaił z uśmiechem. Chłopak zarumienił się i odwrócił wzrok. - Kotku, jesteś moim chłopakiem. - Przypomniał z westchnięciem. - Powinieneś mówić mi o swoich potrzebach, wiesz? - Spytał.
- Wiem. - Szepnął młodszy. Nie podobało mu się, że rozmawiali na takie tematy w obecności ich córeczki. Nawet, jeśli ta spała. - Możemy porozmawiać jak wrócimy do domu? - Poprosił.
- Oczywiście, księżniczko. - Mruknął czule brunet.

---

Po kilkunastu minutach zaparkował pod domem. Krystian wysiadł, obszedł samochód, po czym wypiął małą z fotelika i wziął ją na ręce.
Aru otworzył mu drzwi i przepuścił go w przejściu.
- Idź ją połóż, a ja zrobię jej okład. - Powiedział i skierował się do łazienki. Chłopak ruszył po schodach na górę.

Położył dziewczynkę na łóżku i dobrze ją przykrył. Po chwili brunet wszedł do pomieszczenia niosąc w dłoni mokry ręcznik. Położył go na głowie małej i złapał swojego partnera za rękę, po czym we dwójkę opuścili pokój.

---

Krystian usiadł na kanapie w salonie i westchnął. Najchętniej od razu poszedłby spać.

Aru przyszedł po jakichś 5 minutach, dzierżąc w dłoniach dwa kubki. Jeden postawił obok chłopaka, a drugi pozostawił sobie. Usiadł wygodnie i westchnął po czym upił łyk. Młodszy też sięgnął po kubek i również spróbował napoju. Uśmiechnął się czując znajomy, słodki smak kakao.
- Chciałeś o czymś porozmawiać-? - Zagaił starszy. Chłopak przygryzł wargę.
- Kochasz mnie, prawda? - Zapytał. Aru zachichotał.
- Oczywiście, że cię kocham, słoneczko. - Zagruchał i uśmiechnął się do niego. - Co się dzieje, dziubku? - Spytał. Widział, że jego Kotek chce mu coś powiedzieć, ale nie bardzo wie jak ma to zrobić.
- Nie przeszkadza ci, że tylu mnie miało? - Spytał cicho, wpatrując się w swoje dłonie i trzymany przez siebie kubek. Bał się spojrzeć w oczy ukochanemu mężczyźnie.
- Och, kochanie... - Westchnął brunet. Krystian zdradził mu już, że nie tylko Artur miał dostęp do jego ciała. Aru uniósł jego spojrzenie na swoją twarz i uśmiechnął się do niego. - Nie przeszkadza mi to, dziubku. Jedyne, co mi przeszkadza to świadomość, że robili to bez twojej zgody. - Dodał i złożył delikatny pocałunek na jego głowie. - Naprawdę, Kotku, nie masz się czym martwić. - Powiedział jeszcze, w pocieszającym geście pocierając jego ramię. Chłopak przygryzł wargę.
- Co jeśli kiedyś będziemy mieli ochotę, a ja stchórzę? - Zapytał i rumiany zerknął w oczy swojego partnera. Ten wzrok uświadomił brunetowi, że to był właśnie główny powód jego zmartwień. - Chcę, żeby nasz pierwszy raz był idealny... - Szepnął jeszcze, rumieniąc się mocno.
- Na pewno taki będzie, kochanie. - Zapewnił go starszy i złapał go za dłoń. - Nie bój się, pysiu. Nie spiesz się. Ważne, żebyś ty był gotowy i pewny, że tego chcesz. - Powiedział pewnie.
- Ja... naprawdę chcę... - Mruknął. - Ale boję się, że stchórzę... - Dodał i spuścił wzrok na ich splecione dłonie.
- Kotku, naprawdę nie ma się czym przejmować. Zaczekam ile tylko będziesz chciał. Nie warto się spieszyć. Dojdziemy do wszystkiego. Małymi kroczkami, ale dojdziemy. - Zapewnił. Krystian poczuł takie wzruszenie, że aż łzy napłynęły mu do oczu. Zamrugał, chcąc się ich pozbyć, po czym wcisnął swoją zarumienioną twarz w klatkę swojego chłopaka. - Co się stało? - Spytał ten, niezmiernie zaskoczony reakcją swojego partnera.
- Wzruszyłem się. - Zaśmiał się młodszy, wycierając oczy.
- Moje kochanie. - Uśmiechnął się brunet i odłożył pusty już kubek, a potem wyciągnął ręce do swojego malucha. Ten dopił kakao i z radością wdrapał się na kolana mężczyzny. Wtulił się w niego i westchnął, zadowolony. Zamknął oczy i uśmiechnął się gdy poczuł delikatne pocałunki na głowie i ustach.

---

Chłopak obudził się i westchnął, przytulając do siebie swojego anioła, który drzemał z głową wygodnie ułożoną na jego brzuchu. 
Z rozczuleniem położył dłoń na jego policzku i pogłaskał go kciukiem. Odetchnął, zadowolony i położył się ponownie.
- Dzień dobry. - Zagruchał nagle brunet, podnosząc się na rękach i składając na jego twarzy pocałunki.
- Hej. - Ziewnął młodszy. Usiedli na kanapie. Chłopak przeciągnął się z cichym pomrukiem.
- Połóżmy się tak jeszcze. - Poprosił brunet i przewrócił go na kanapę. Zawisł nad nim i zachwycony pocałował jego miękkie usta. Młodszy zadowolony oddawał pieszczoty, przytulając do siebie tego wspaniałego mężczyznę. Kątem oka zerknął na zegar na ścianie. I zamarł.

Usiadł tak gwałtownie, że niechcący uderzył bruneta. Ten syknął, przykładając dłoń do szczęki. Chłopak szybko wyplątał się spod niego, a potem pobiegł na górę.

Wrócił po dosłownie chwili, w biegu zakładając na siebie dużą, zapinaną, białą bluzę. 
- Gdzie ty się tak spieszysz? - Zapytał brunet.
- Cholera jasna, czemu ty jeszcze siedzisz?! - Oburzył się młodszy. - Pamiętasz, co mamy dzisiaj na 17?! - Dodał. Brunet zerknął na zegar. 16:39. Wstał jak poparzony i również pobiegł się przygotować.

---

Aru odpalił samochód i wyjechał z parkingu.
- Na pewno twoja mama przyjedzie? - Dopytał jeszcze chłopak. Nie chciał zostawiać chorej córeczki samej.
- Tak, kochanie. - Obiecał mu i położył dłoń na jego miękkim udzie, po czym lekko zacisnął palce. Chłopak westchnął tylko i oparł się o szybę.

---

Brunet zaparkował pod dużym budynkiem, po czym razem ze swoim Kotkiem opuścili samochód, zamknęli go i udali się do recepcji.
- Cześć. - Zagaił młodszy, wchodząc do środka.
- Hej, Krystian. - Odparła uśmiechnięta recepcjonistka. - O, a to kto? - Spytała, z nieukrywanym zaskoczeniem patrząc na starszego mężczyznę.
- Aron, chłopak Krystiana. - Przedstawił się i puścił dłoń swojego malucha, po czym wyciągnął rękę do kobiety. Ta uśmiechnęła się przyjaźnie i odwzajemniła gest. 
- Amelia, miło mi. - Odparła.
- Nasza córeczka też nazywa się Amelia. - Rzucił i puścił dłoń kobiety, po czym ponownie złapał za rękę swojego partnera.
- Naprawdę? - Zapytała zaskoczona. - Cieszę się. - Zaśmiała się. - Amelia to ładne imię. - Dodała.
- Jest Kamila? - Wtrącił nagle Krystian.
- Nie, pisała, że będzie za 10 minut, bo coś jej się z autem stało. 

***

:>

Do przeczytania,
- HareHeart


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro