Rozdział 187

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Natalia! - Usłyszał pełen troski krzyk. Ktoś do nich podbiegł. - Na Boga! Co wam się stało?! - Zapytał przerażony Kuba. Schował broń i kucnął przy nich. Kobieta nie mogła wydusić słowa przez szloch wydobywający się z jej ust. Policjant przytulił ją do siebie. - Ciii... Już dobrze. - Wyszeptał, kątem oka patrząc jak antyterroryści zabezpieczają teren wokół.
- Nic im nie jest? - Spytał Adam podbiegając do nich z Ewą u boku. Brunetka spojrzała na koleżankę i kucnęła przy niej. Krystian oparł przedramiona o kafelki i położył na nich głowę. Ręka pulsowała tępym bólem, podobnie jak jego serce, przeżarte adrenaliną.
- Co się stało?! Czemu nic nie zgłaszaliście?! - Pytał w tym czasie Kuba. - Przecież przez radio mówiliście, że wszystko dobrze! - Wyrzucał wściekły i ewidentnie zmartwiony.
- Krycha, co ci jest? - Zapytał kolejny głos. Krzysiek podszedł do niego. Położył dłoń na jego plecach. Odskoczył jak oparzony. - Kurwa, stary, zdejmuj to! Dam ci swoją bluzę, czekaj-! - Rzucił spanikowany. Szybko zsunął kamizelkę kulooodporną i zdjął z siebie ciepłą bluzę. Odłożył ją na bok. Podniósł go na kolana. Pozostali policjanci zorientowali się o co chodzi ich koledze z pracy. W świetle policyjnych lamp doskonale widzieli parę unoszącą się z ust chłopaka, jego drżące z zimna ciało i mokre jak kałuża ubranie. Rozpiął jego ubranie i złapał go za rękę, żeby móc je zdjąć. Krystian zawył z bólu i znów zwinął się w kulkę.
- Co ci jest-? - Sapnął zatroskany kolega. Ponownie go podniósł. - O ja pierdolę... - Szepnął widząc widok przed sobą. Ręka chłopaka była naprawdę poważnie spuchnięta, a do tego sino-fioletowa.
- Dajcie karetkę! - Krzyknął do jakichś AT-ków. Ci szybko pobiegli po potrzebny sprzęt.
- Kurwa, co tu się działo? - Pytał Adam. - Piętnaście minut temu raportowali, że wszystko dobrze! - Wściekał się.
- Wiem, że kurewsko boli, ale musisz to zdjąć, bo zamarzniesz. - Przekonywał Krzysiek. W końcu Krystianowi udało się zdjąć bluzę. Jego towarzysz zdjął z niego koszulkę. Ciało policjanta zrobiło się szare. - Co się tam stało? - Zapytał zauważając, że i spodnie jego kumpla są całe przemoczone. Tak samo jak wszystko inne. - Macie na wyposażeniu ręczniki? - Krzyknął do jakiegoś kolesia. Ten szybko kiwnął głową i gdzieś pobiegł. Wrócił po chwili, podając mu miękki materiał. Krzysiek owinął go ręcznikiem. Zaczął wycierać jego ciało szybkimi, energicznymi ruchami. Gdy udało mu się w miarę go osuszyć wziął swoją ciepłą bluzę i owinął nią przyjaciela. Krystian westchnął z przyjemności czując wygrzany materiał owijający się wokół niego. Jego oczy zaczęły się kleić.
- Nie śpij. Dali wam coś? - Spytał poważnie. Chłopak pokręcił głową. Schował twarz w kolanach. - Ej, ej, ej, Krycha- - Delikatnie nim potrząsnął. - Popatrz na mnie. - Polecił. Policjant uniósł na niego swoje umęczone spojrzenie. - Chodź, wstajemy. - Dodał miękko. Złapał go i pomógł mu się podnieść. Chłopak zadrżał. - Jesteś cały mokry... Pewnie ci zimno... - Wymruczał szczelniej zawijając go w bluzę. - Chodź do auta, rozgrzejesz się. - Obiecał i zabrał go na zewnątrz. Brunet skulił się na chłodniejszy podmuch. 

Krystian usiadł na fotelu pasażera. Wtulił się w oparcie i zadrżał. Jego kumpel wsiadł do samochodu i odpalił silnik. Włączył ogrzewanie.
- Zaraz będzie ci cieplej. - Obiecał. Krystian pokiwał głową. Ktoś wskoczył do samochodu.
- Do jasnej cholery, co tam się stało?! Dlaczego twierdziliście, że wszystko w porządku?! - Wściekał się Zarębski.
- My nic nie zgłaszaliśmy. - Wysapał chłopak. Jego szef zamilkł. 
- Słyszeliśmy jak zgłaszaliście, że wszystko dobrze. - Powtórzył skonsternowany.
- My nic nie zgłaszaliśmy... - Sapnął glina. - Kurwa, ten skurwiel chyba złamał mi rękę. - Stęknął poprawiając się na fotelu. - Ja pierdolę... - Dodał jeszcze zaciskając powieki z bólu.
- Krzysiek, wezwaliście karetkę? - Zapytał szef. Policjant pokiwał głową. - Zaprowadź go do nich i przypilnuj, żeby się nim zajęli. Natalia jest w lepszym stanie, więc może ona nam opowie co się tam stało. 
- Jasne. - Odparł i zerknął na kolegę. Brunet siedział na fotelu z zamkniętymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Jego oddech był szybki i nierówny. - Nie będę targał go w takim stanie po zimnie. - Skrzywił się.
- Dobry pomysł. - Skomentował szef. Po chwili wysiadł z pojazdu.
- Kurwa... - Szepnął chłopak.
- Co jest?
- Cholernie mi zimno... - Wykrztusił. - Nie mogę przestać się trząść... Ręka mnie napierdala, a nie mogę przestać drżeć. - Poskarżył się. Krzysiek przyłożył dłoń do klimatyzacji. Po chwili jeszcze podkręcił temperaturę.
- Zaraz ktoś się tobą zajmie. - Obiecał cicho. Krystian pociągnął cicho nosem. Miał ochotę się położyć.

Nagle Chrobociński zerwał się i wysiadł z pojazdu. Obszedł go i otworzył drzwi od strony pasażera. Pomógł wysiąść koledze. Krystian wyciągnął do niego jego bluzę.
- Stary, weź ją. Kiedy indziej mi oddasz. Twoje rzeczy są tak mokre jakbyś kąpał się w ubraniach. - Skrzywił się. Chłopak z ulgą owinął się ciepłym materiałem. 
- Dobry wieczór, podobno któryś z panów jest ranny. - Przywitał się dość wysoki mężczyzna.
- Tak, kolega oberwał na akcji. - Rzucił Krzysiek i odwrócił się w stronę Krystiana akurat w chwili, gdy nogi ugięły się pod ciężarem rannego bruneta. Jego kumpel zdążył złapać go zanim brutalnie zderzył się z twardą nawierzchnią. Ratownicy od razu zabrali się za pomaganie. Położyli Krystiana na łóżku i zastąpili bluzę drugiego policjanta profesjonalną folią termiczną. Chłopak poczuł obezwładniające ciepło rozchodzące się po jego wycieńczonym ciele.
- Halo, słyszy mnie pan? - Spytał jeszcze ratownik. Krystian nie odpowiedział. Nie był w stanie.
- Stracił przytomność. - Powiadomił drugi mężczyzna.
- Trzeba unieruchomić tą rękę. - Mruknął pierwszy. - Wygląda na złamaną. - Dodał.
Krzysiek obserwował jak ratownicy okrywają jego kolegę i pakują do karetki. Zacisnął zęby. Ciekaw był gdzie teraz podziewa się Olgierd.

***

Kotek w szpitalu :c

Do przeczytania,
- HareHeart 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro