#30 𝑴𝒖𝒓𝒄𝒊𝒙

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov.Kamil.

Zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się do swojego łóżka. Usiadłem na jego brzegu i wpatrywałem się w dziewczynę smacznie jeszcze śpiącą.

Wyglądała tak uroczo, że po prostu nie miałem serca by jej budzić. Po chwili namysłu po prostu położyłem głowę tak by móc wpatrywać się w nią.
Jednak po paru sekundach otworzyła lekko zaspane oczy i uśmiechnęła się wesoło.

Kamil- Dzieńdobry.- odwzajemniłem jej piękny uśmieszek.

Klaudia- Dzień dobry.- jej delikatna dłoń zawitała na mojej twarzy lekko ją gładząc. Uśmiechnąłem się szerzej i pocałowałem dziewczynę w czoło przytulając nas do siebie.

Kamil- Jak noga?

Klaudia- Teraz już o wiele lepiej. Troszkę boli, ale przeżyję to.

Kamil- To dobrze, bo bym zajebał cwaniaczka.- dziewczyna lekko zaczęła się śmiać.

Klaudia- I oto poczciwość znika.

Kamil- Jeśli chodzi o ciebie to czasem znika.- uśmiechnąłem się zadziornię i jeszcze raz pocałowałem dziewczynę.- miałem cię obudzić, a sam bym sobie jeszcze pospał.

Pov.Klaudia.

Lekko zaśmiałam się z bruneta i wyszłam z jego uścisku wstając z łóżka.

Kamil- Gdzie idziesz?- mężczyzna skierował swój wzrok na mnie.

Klaudia- Idę się ogarnąć.- lekko się do niego uśmiechnęłam i wyszłam powolnym krokiem z pokoju ocierając swoje zmęczone oczy.

Weszłam do łazienki dzielonej z Flinstonami oraz Patecem i Majkem.
Wykonała swoją poranną rutynę i zrobiłam sobię lekki make-up. Jednak nie miałam pojęcia co zrobić ze swoimi kolorowymi łydkami.

Z jednej strony w prawej dłoni miałam prawie pełną tubkę podkładu którym mogłam to zakryć przed kamerami jednak z drugiej strony i tak w stu procentach by tego nie zakrył i zostały by fioletowe prześwity.
Nie dość, że wciąż musiałam nosić pomimo upałów ubrania z długimi rękawami to brakuje mi jeszcze martwienia się o swoje nogi. Po prostu śmietnie.

W końcu z lekką już złością na samą siebie rzuciłam fluid do kosmetyczki i chwyciłam ją.

Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę schodów na dół przechodząc obok pokoju Marty i Mikiego.

Usłyszałam zza nich lekki krzyk, a ciekawa wszystkiego ja musiałam dowiedzieć się o co poszło. Podeszłam bliżej drzwi i przyłożyłam głowę do nich.

Marta- I będzie sobie jakieś romansiki teraz robić! Mówię ci ona to robi tylko po to, żeby przyciągnąć do siebie większą liczbę obserwatorów. W końcu kiedy przestaną o nich mówić zostawi go!

Mixer- Nie możesz o niej tak mówić. Znam ją i wiem, że taka nie jest i tak nie zrobi.- próbowałam zrozumieć to chodziaż trochę i rozpoznać osobę o której jest mowa.
Poza tym jeszcze nigdy nie słyszałam by Marta wypowiadała się tak o kimś.

Marta- Ta znasz ją.. Na pewno. Ja jestem pewna, że jak była w Poznaniu z tym 'Dawidem' to się bzykali. Co ten biedny Krzychu widzi w tej pustej lali.

Już wszystko zrozumiałam.. Miałam ochotę wejść do tego pokoju i wygarnąć jej to wszystko. Jednak nie mogłam tego zrobić.. Pozostałam na swoim miejscu słuchając dalszej rozmowy.

Mixer- Marta no nie! Nie masz prawa tak o niej mówić.

Marta- Aha super. Mój chłopak przeciw mnie! Nie miałam pojęcia, że nawet ciebie tak szybko oślepiła. Mam nadzieję, że szybko wyleci z tąd.

Mixer- Dosyć tego! Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać!- usłyszałam kroki zbliżające się w moją stronę.

Szybko odskoczyłam i zaczęłam iść po schodach. Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Nie miałam pojęcia, że ktokolwiek z moim przyjaciół tak o mnie myśli. A w szczególności Marta..

Usłyszałam kroki za soba i ciężki oddech. Mimowolnie odwróciłam się i zobaczyłam mocno wkurzonego blendera. Nie chciałam mu w prost powiedzieć, że słyszałam ich rozmowę, więc po prostu uśmiechnęłam się delikatnie do niego.

Przywitałam się z nim krótko i zeszłam jak najszybciej mogłam na dół. Już nie miałam ochoty na żadne jedzenie jednak lekko przerażała mnie myśl, że gdybym teraz wróciła na górę mogła bym spotkać Martę.

Z nerwóch zaczęłam chodzić wkółko po kuchni i balkonie. Po parunastu minutach krążenia i zamyślania się do domu wróciła Weronika wraz z Karolem. Nie miałam pojęcia nawet, że gdzieś wyjechali.

Wersow- O hejka!- podeszli do mnie i szczelnie mnie uściskali.

Friz- Lepiej po wczorajszym wypadku?- lekko się zaśmiał.

Klaudia- Już o wiele lepiej. Choć nie za dobrze moje nogi teraz się prezentują.- odwzajemniłam jego śmiech.

Friz- Można powiedzieć, że Patecki, aż na ciebie leci!- zaczął wymachiwać jakimiś kluczami, które dopiero teraz dostrzegłam.

Klaudia- Co to?- wskazałam na nie.

Wersow- Właśnie odebraliśmy klucze do nowego domu!- zaczęła się cieszyć.

Klaudia- Uuu, to nie mogę się już doczekać!

W końcu gdy zobaczyłam rudą głowę przemieszczającą się po balkonie wróciłam do swojego pokoju.
Przy biurku cały czas siedział Kamil i w coś grał.

Kamil- Hejloł.- skierował swój wzrok na mnie.

Nigdy nie potrafiłam kłamać i zawsze musiałam mieć przynajmniej jedną osobę do wygadania się i ta osobą teraz stał się chłopak.

Odsunęłam drugie krzesło i usiadłam na nie wtulając swoje nogi do siebie.

Klaudia- Możemy chwilkę porozmawiać?

Kamil- Zawsze, co tam myszko?- uśmiechnął się po oczym widząc moja minę spoważniał.

Klaudia- Słyszałam jak Marta o mnie mówi.. Nie chce mnie tu.

Kamil- Marta?! O kurwa. Najlepiej jej nie słuchaj.

Klaudia- Myślisz, że to tak łatwo. Nie chcę, żeby ktoś o mnie tak uważał.- brunet wstał z miejsca i klęknął przy mnie owijąjąc mnie swoją ręką.

Kamil- Masz mnie. Karol staną by zawsze za tobą tak jak cała reszta. Myślmy teraz o tym co jest teraz najważniejsze czyli o przeprowadzce. Jesteśmy teraz na wakacjach. Nie przejmuj się teraz niczym, nie wiadomo co będzie dalej, a teraz jest cudownie.

Od razu pojawił się na mojej buzi uśmiech. Przytuliłam go co spowodowało upadek naszej dwójki na ziemię. Ze śmiechem chłopak podniusł nas i chwycił mnie podnąsząc do góry.

Wtopił się w moje usta, nie czekając na udostępnienie ich pogłębił pocałunek.

Kamil- Kocham cię.

Wtuliłam się mocniej w niego i uśmiechnęłam.

Klaudia- Ja ciebię też.

-------------------------------------------------------------
Przepraszam za opuźnienie z rozdziałem, ale pewna KOCHANA grupka postanowiła spamić przez cały dzień. -pozdrawiam

A teraz dziękuję i bayo💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro