Clarisse x fem!reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

[ dostałam nagle przypływu inspiracji. Wiem, że na razie nie ma nigdzie
boy!reader, ale trudno mi pisać jako chłopak. Po za tym, jeśli jesteś od Aresa to sory winetu, ale nie tym razem słonko. Jednak postaram się coś skombinować. Miłego czytania!           ]

(Kolor)-włosa stała przyodziana w koszulkę obozu, jeansy i napierśnik. Trzymała (broń, nie łuk) i przyglądała się córce Aresa na przeciwko. (Imię) wciąż zastanawiała się co ona tutaj robi z Clarisse, lecz szatynka zaraz jej o tym przypomniała.

- No dalej (urocza ksywka)! Wygrasz i się z tobą umówię!- krzyknęła do córki (bóg/bogini). (Kolor)-oka uśmiechnęła się niemrawo i ustawiła się w postawie bojowej. Jak ja się tu znalazłam? Zapytała sama siebie przypominając sobie sytuację z przed paru minut...

RETROSPEKCJA

(Kolor)-włosa dziewczyna stała na skraju pawilonu jadalnego, co chwila patrząc nerwowo w stronę stolika dzieci Aresa. Od dłuższego czasu zbierała się w sobie, by zaprosić gdzieś Clarisse. Choć córka Aresa na pierwszy rzut oka mogła się wydawać niemiła i agresywna, (imię) wiedziała, że tak naprawdę miła, tylko nie chce okazywać słabości przed innymi.

W końcu brązowowłosa wojowniczka wyczuła na sobie wzrok (kolor)-owookiej. Odwróciła się w jej stronę i posłała jej zawadiacki uśmiech. Serce dziewczyny zabiło szybciej na widok jej uśmiechu. Już od dawna jej oczy były zawsze zawieszone na drugiej. Czasem jej rodzeństwo drażniło się z nią o to, drocząc się. Córka (bóg/bogini) nie miała im tego za złe, choć musiała przyznać, że na początku było to dla niej bardzo zawstydzające.

Pogodziła się jednak z tym, że nie odpuszczą jej dopóki chociaż nie spróbuje się z nią umówić. Dlatego więc stała tam, wachając się czy podejść, czy nie. W końcu jednak uznała, że raz kozie śmierć i lepiej mieć to już z głowy. Nie spodziewała się wtedy jednak, że Clarisse zaproponuje jej układ.

Jeśli (imię) wygra - Córka Aresa się z nią umówi. I tak skończyły na arenie.

KONIEC RETROSPEKCJI

Choć córka (bóg/bogini) nie była wyśmienitym szermierzem, potrafiła walczyć na miecze na tyle, by przeżyć bliskie spotkanie z potworem. Brązowooka uśmiechała się szelmowsko cały czas do tej drugiej, gdy obie stanęły w pozycjach bojowych. Po chwili z gardła brązowowłosej wydostał się okrzyk bojowy, gdy ta zaszarżowała do przodu na niższą dziewczynę.

Choć (kolor)-włosa dzielnie broniła się przed atakami i sprawnie zadawała własne, walka była z góry przesądzona. Stało się tak, gdy (imię) zaczęły opuszczać siły, a jej oddech stał się cięższy. Walczyły już od paru minut, a córka Aresa była silnym i trudnym przeciwnikiem. Mimo to (kolor)-owooka nie poddała się i walczyła dalej, aż do upadłego.

I to dosłownie. Koniec końców Clarisse wygrała pojedynek powalając drugą dziewczynę na ziemię. Tamta leżała na ziemię dysząc że zmęczenia. Preferowała atakować z dystansu niż angażować się w walce bezpośredniej.
W koncikach jej oczu zaczęły się zbierać łzy. Przegrała.

- Wstawaj. To gdzie zabierasz mnie na tę randkę?- dotarł do jej uszu głos córki Aresa. Zszokowana spojrzała na nią i wtedy brązowowłosa zauważyła łzy. - Nie marz się i nie rób z siebie przegrywa. Z takimi się nie umawiam.

(Kolor)-owooka nie mogła uwierzyć w to co mówi druga dziewczyna.

- A-ale ja przegrałam!- wydusiła w końcu podnosząc się z ziemi. Brązowooka uśmiechnęła się szeroko do pokonanej.

- Owszem, ale nie poddałaś się. Po za tym i tak nie miałabyś szans w walce ze mną.- odparła nonszalancko- Więc jak? Idziemy?- powiedziała wyciągając dłoń w kierunku (imię). Córka (bóg/bogini) przyjęła ją uśmiechając się do drugiej dziewczyny. Czując nagły przypływ odwagi pociągnęła wcześniej złapaną rękę w dół ku sobie i złożyła delikatny całus na policzku córki Aresa. Tamta zaś zarumieniła się przez jej czyn.

- Dziękuję, że dałaś mi szansę.

[Wiem, że ten jest krótszy o wiele, ale tak już bywa moi mili. ]

-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro