Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Brunetka cudem powstrzymała się od przewrócenia oczami na widok przychodzącego połączenia od Mac. Nie widziały się dosłownie kilka godzin, a ta i tak dzwoniła do niej w dzień wolny. Czy to się powinno leczyć? Joy naprawdę ją lubiła, ale to nie wyglądało zdrowo. W pewnym stopniu Joy była introwertyczką. Przeważnie uwielbiała kontakt z ludźmi, zwłaszcza ze swoją paczką znajomych. Kochała tę atmosferę, która panowała w ich grupce i dynamikę relacji pomiędzy nimi. Od pseudo poważnych kłótni Mac i Wolfie potrafili przejść do żartów lub na odwrót.

W każdym razie, czasami miała ochotę na chwilę samotności i odpoczynku tylko we własnym towarzystwie. Zaśmiała się pod nosem z własnej hipokryzji. Miała dzień wolny. Mogłaby go przeleżakować na kanapie na przemian z książką i netflixem, a jednak umówiła się na spotkanie z Adele. To tyle było z jej czasu wolnego. Zresztą, wpakowała się w tę sytuację na własne życzenie. Zauważyła, że Jace coś ukrywa przed jej przyjaciółką i nie potrafiła odpuścić.

- Hej, niezmiernie mi przykro z tego powodu, ale nie mam dla ciebie dzisiaj czasu- zapowiedziała Joy na wstępie. Uznała, że lepiej będzie od razu rozwiać wątpliwości przyjaciółki, a nie wysłuchiwać jej długiej opowieści czy propozycji, aby odmówić jej na końcu. Czy to czyniło z niej złą osobę? Może, ale Mac potrafiła być wyjątkowo gadatliwa i czasami już gubiła się w tym co opowiadała, a co nie i w efekcie się powtarzała.

- Aha- usłyszała po drugiej stronie zaskoczoną przyjaciółkę.- Żeby tak od razu mi odmówić? Wrednie. Wstydź się, ale na twoje szczęście lub nie, nie po to dzwonię.

Brunetka absolutnie nie przejęła się komentarzami rudowłosej. Momentalnie zaczęła się niepokoić. Skoro nie dzwoniła z plotkami czy propozycją na wspólne wyjście, musiało się coś wydarzyć. Niekoniecznie dobrego. Jako że rozmawiały przez telefon, nie mogła ocenić powagi sytuacji na podstawie jej miny i postawy.

- Co się stało?

- Nic strasznego. Wyluzuj- uspokoiła ją Mac beztrosko.- Po prostu umówiłam się z Jace'em na wieczór i potrzebuję rady. Nie mam pojęcia w co się ubrać. Znajdziesz chwilę, żeby mi doradzić? Mogę wysłać ci zdjęcia kilku propozycji, a ty zdecydujesz.

Brunetka uniosła brwi. Wiedziała jak kończą się te przymiarki. Mac niby pyta ją o zdanie, ale kiedy przychodzi co do czego, sama wybiera, sugerując się jej komentarzami. Dla przykładu raz, kiedy Mac szykowała się do randki z dupkiem D, Joy doradziła jej wygodną i zarazem świetnie wyglądającą opcję. Rudowłosa po krótkim namyśle zdecydowała się na coś zupełnie innego. Dlatego brunetka nie była przekonana do tego pomysłu. Po co ma się produkować i tracić czas, żeby usłyszeć, że przyjaciółka sama podjęła decyzję? Jaki to miało sens?

- Nie mam czasu. Za chwilę muszę wychodzić. Umówiłam się na spotkanie z Adele.

- Już chcesz poznawać rodzinę Milo? Z tego co mi wiadomo to nawet nie jesteście oficjalnie parą...

- Po prostu Adele wydaje się sympatyczna, okej? Przecież nie idę na kolację z rodzicami Milo. To tylko spotkanie z jego kuzynką i naszą koleżanką. Chcę ją trochę lepiej poznać i tyle- zaoponowała Joy.

Miała nadzieję, że zabrzmiało to wiarygodnie. To nie była prawda, a przynajmniej nie do końca. Kierowała się głównie jeszcze jedną sprawą, o której istnieniu Mac nie miała pojęcia. Lepiej, żeby tak pozostało. No chyba że sekret Jace'a okaże się czymś ważnym. Wtedy powie jej o wszystkim.

- Jasne- skwitowała rudowłosa takim tonem jakby ani odrobinę jej nie uwierzyła.- Swoją drogą, to nieprawdopodobne, że są spokrewnieni. Nie są ani odrobinę podobni do siebie. Patrzysz na nich i nic, żadnego podobieństwa. Nie dziwię się, że uznałaś ich za parę albo przynajmniej dobrych przyjaciół...

- Musisz zaczynać ten temat?- spytała Clarke. Chyba nikt nie lubił, kiedy przypominano mu o dość niezręcznej sytuacji, która wyniknęła z powodu błędnej interpretacji danej sytuacji.

- Tak, bo to jest przezabawne. Szkoda, że nie widziałam miny Milo. Jak zareagował, kiedy usłyszał zarzut?

Najpierw się zaśmiał. Potem przeprosił za swoją reakcję, wyjaśnił, że Adele jest jego kuzynką, a na koniec stwierdził, że nie miała powodu do zazdrości w bardzo słodki sposób. Prawie się wtedy pocałowali, ale przerwała im Adele... Niemniej, nie zamierzała tego mówić Mac. Będzie musiała żyć w niewiedzy, co było swego rodzaju zemstą za wywlekanie tego tematu.

- Bardzo taktownie. Nic więcej nie musisz wiedzieć- odparowała brunetka. Mogłaby przysiąc, że rudowłosa właśnie przewróciła oczami.

- Czyli mogę wysłać zdjęcia? Doradzisz mi?

- Jak wspomniałam, nie mam na to czasu. Sorki, ale muszę iść. Przez ciebie będę spóźniona. Cokolwiek wybierzesz, Jace'owi i tak się spodoba. Jestem tego pewna. Masz dobry gust. Dasz radę.

Clarke chciała złagodzić nieco odmowę końcową częścią wypowiedzi, zawierającą komplementy i posiadającą optymistyczny wydźwięk. Jednak przyjaciółka nie brzmiała na zadowoloną.

- Wielkie dzięki... Mogłabyś chociaż doradzić mi kolor- fuknęła rudowłosa z niezadowoleniem.

*****

Adele przywitała ją przyjacielskim uściskiem, co było bardzo miłe. Zaczęły rozmowę od dość błahych tematów i oklepanych tekstów w stylu "jak ci minął dzień?" albo "co słychać?". Jednak rozmowa dość szybko nabrała dużo bardziej naturalnego tonu. Okazało się, że szybko znalazły wspólny język, a kuzynka Milo nie bała się poruszać cięższych tematów.

- Wiem za kogo wzięłaś mnie na początku- stwierdziła w pewnym momencie czerwonowłosa. Aktualnie spacerowały po Central Parku. Adele chciała iść gdzieś na świeże powietrze, a poza tym tego dnia było ciepło i słonecznie, więc tym bardziej warto było to wykorzystać.- Przepraszam. Mogłam od razu powiedzieć, że jesteśmy kuzynami.

Dlaczego kolejna osoba tego samego dnia poruszała ten jakże niekomfortowy dla niej temat?!

- To ja przepraszam, jeśli na początku zachowywałam się dość... Oschle. Wyciągnęłam złe wnioski z tego co widziałam...

- Zachowałaś się wyjątkowo uprzejmie, biorąc pod uwagę sytuację. Ja na twoim miejscu zrobiłabym aferę, a facet, który odwaliłby taką akcję byłby skończony. Naprawdę nie masz za co przepraszać- uspokoiła ją Adele z uśmiechem. Po chwili skrzywiła się jakby zjadła cytrynę.- Wiem, że nie jesteśmy podobni, ale żeby tak od razu brać nas za parę... Milo jest moim kuzynem, chociaż traktuję go bardziej jak brata. To odrażające.

Clarke zaśmiała się na widok miny rozmówczyni. Wydawała się dogłębnie zdegystowana podobną myślą. Brunetka mimowolnie zwróciła uwagę na to, że pewne gesty i zachowania mieli uderzająco podobne, wręcz identyczne. Krzywili się tak samo. Witali się zawsze ze swoim firmowym uśmiechem. Dodatkowo obydwoje byli bardzo otwarci w kontaktach międzyludzkich. Żadne z nich nie wydawało się skrępowane w obecności dużej ilości, a przynajmniej kilku nowych, nieznanych osób. Joy w przeciwieństwie do nich potrzebowała czasu, żeby móc z kimś tak swobodnie rozmawiać. Zresztą Adele podczas pierwszego spotkania opowiedziała o traumatycznym wydarzeniu, kiedy to znalazła martwego człowieka, a z jego klatki piersiowej wypełzły karaluchy. Brunetka nie mogłaby opowiedzieć o czymś takim obcym osobom, no chyba że byłaby to policja. Tylko wtedy zrobiłaby wyjątek.

- Jasne, rozumiem jak to wygląda z twojej perspektywy. To dlatego opowiadałaś, że Milo pozował do twoich pierwszych zdjęć?

Adele przytaknęła, po czym uraczyła ją uroczą historyjką z ich dzieciństwa. Zawsze mieli dobry kontakt i nawet odległość tego nie zniszczyła. Kiedy w końcu mieli okazję się spotkać, bardzo przyjemnie spędzali czas na zabawach i żartach. Czerwonowłosa bez skrępowania przyznała, że jako dziecko nieco sterroryzowała kuzyna, żeby jej pozował. Joy czuła się tylko odrobinę dziwnie z faktem, że rozmawiała z kuzynką Milo o nim i ich dzieciństwie. Jak to się stało, że dotarła do tego punktu? Przecież nawet nie byli parą z Milo. Nie mieli długiego stażu.

- Wiesz co jest ciekawe? Już wtedy można było dostrzec, że nadaje się do modelingu. Może i moje zdjęcia nie były najlepsze. Przyznaję się, byłam zbyt ruchliwym dzieckiem i większość wychodziła rozmazana albo robiłam je z badziewanej perspektywy. Ale nawet na tych zdjęciach sprzed lat widać, jaki jest fotogeniczny. Nawet specjalnie odszukałam tamte zdjęcia jak usłyszałam, że planuje zatrudnić się tymczasowo w Luciano. Niewiarygodne, co?

- Prawda. Nadaje się do tego, chociaż twierdzi, że to tylko tymczasowe zajęcie.

- Oczywiście. Przecież nikt nie zmusiłby go do rzucenia tańca. Zawsze to kochał.

Joy uśmiechnęła się. Faktycznie, widać było że to kochał. Zwłaszcza jak widziała go na scenie. Był w tym niesamowity. Brunetka pomyślała, że to idealny moment, żeby zapytać o Jace'a.

- A co z Jace'em? Jego również poznałaś wcześniej? To znaczy przed spotkaniem u mnie.

- Pewnie, znam go praktycznie tyle co Milo. W ramach rewanżu za to, że wiem o twojej wpadce, że się tak wyrażę, powiem ci, że kiedyś byłam w nim kompletnie zakochana. Dawno temu. Wiesz jak to działa, kiedy nastolatka poznaje starszego, przystojnego chłopaka. W tym przypadku kumpla kuzyna, przez co byłam zmuszona spędzać z nimi czas. Gość jest wyluzowany, starszy i z automatu ci imponuje. To tak tragicznie oklepany schemat, a jednak cały czas funkcjonuje.

Joy przytaknęła. Sama również kiedyś padła ofiarą tego schematu, choć do dzisiaj nie rozumiała, co podobało jej się w tym chłopaku. Był starszy, miał na wszystko wywalone, a ona wykorzystywała każdą możliwą okazję, żeby spędzić z nim czas. Na szczęście nie zdążyła mu nigdy wyznać miłości, kontakt się urwał, a zauroczenie minęło. Z perspektywy czasu uważała, że dobrze się stało.

- A teraz? Ciągle coś do niego czujesz?- spytała Clarke. Nie wiedziała czy były z Adele już na tym etapie i czy w ogóle będzie chciała odpowiedzieć jej na to pytanie. Joy była przyjaciółką Mac, której zdecydowanie podobał się Jace. Z wzajemnością. Dlatego to pytanie było niezwykle istotne.

- Jasne, że nie. Jest dla mnie jak drugi kuzyn. Może nawet przyjaciel. Bądź co bądź, spędziliśmy w trójkę sporą część życia. Ale już od dłuższego czasu nie lubię go w ten sposób. Nie musisz się martwić, że będę próbowała go odbić Mac- odparła czerwonowłosa.

Brunetka odetchnęła z ulgą. Przede wszystkim takie trójkąty czy czworokąty miłosne nigdy nie kończyły się dobrze. Ktoś zawsze miał do kogoś żal, o ile sytuacja wcześniej nie doprowadziła do konfrontacji. W pewnym momencie takie paczki się rozpadały w wyjątkowo kiepskiej atmosferze. Oprócz tego, Joy nie wiedziałaby jak zachować się, gdyby Adele oznajmiła, że Jace ciągle jej się podobał. Miałaby powiedzieć o tym Mac? A może zachować tę wiedzę w tajemnicy? Każda z opcji prezentowała się równie źle. Dobrze, że nie musiała się nad tym zastanawiać.

- Od razu zgadłaś o co mi chodziło- stwierdziła Joy z lekkim zaskoczeniem.- Sama rozumiesz, musiałam spytać, żeby wiedzieć na co się szykować. Mac i Jace są uroczą parą. Moim zdaniem pasują do siebie.

- Prawda. Tak z ciekawości zapytam. Skąd oni się znają?

Brunetka opowiedziała o przypadkowym spotkaniu w barze. Rzecz jasna, pominęła kulisy całego tego zdarzenia zawierające morderstwo i tajemniczą pracę ich koleżanki z domu mody. Nie to było sednem tej sytuacji, chociaż gdyby nie ten absurdalny pomysł Mac, nigdy by nie poznały Jace'a. Swoją drogą, to ciekawe jak przypadkowe decyzje wpływają na nasze całe dalsze życie. Gdyby na przykład Mac i Jace pobrali się i założyli rodzinę, to możnaby powiedzieć, że wyjście do baru dosłownie zmieniło całe życie jej przyjaciółki.

- Cały Jace. Kiedy ma wolne, uwielbia iść do różnych barów, a pomyśleć, że jego praca jest taka wymagająca- rzuciła Adele, na co Clarke zmarszczyła brwi. Jego praca jest wymagająca? Wyjścia do baru poza pracą? Przecież Jace był barmanem. Brunetka miała nadzieję, że się myliła.

- Ale Jace pracuje w barze. Mam rację?- spytała, czekając na potwierdzenie tego jakże oczywistego faktu. Poprzednia wypowiedź czerwonowłosej kłóciła się z tym faktem, ale brunetka miała nadzieję, że okaże się to nieporozumieniem. Nie chciała, żeby to okazało się prawdą.

- Cholera. Ja... Myślałam, że wiesz. Że obie z Mac wiecie- powiedziała czerwonowłosa, która miała skruszoną minę. Przypadkowo wygadała sekret albo raczej ujawniła kłamstwo Jace'a, który jak się okazało, wcale nie był barmanem. Okłamywał je od samego początku. Od pierwszego spotkania!

- O czym miałyśmy wiedzieć? Teraz już musisz mi powiedzieć o co chodzi. Co Jace ukrywał od początku naszej znajomości?

Adele wyglądała przez chwilę jakby się wahała czy jest odpowiednia osobą do ujawnienia takiej informacji. Ostatecznie poddała się i powiedziała dosłownie ostatnie rzecz, której Joy by się spodziewała.

- On jest policjantem- wyznała czerwonowłosa. Brunetka poczuła się zdradzona. Podwójnie. Ktoś kogo uważała niemal za przyjaciela od początku ją okłamywał. A gdyby tego było mało, Milo w tym wszystkim uczestniczył. Z pewnością wiedział, czym zajmował się jego kumpel i to nie przeszkodziło mu w kłamaniu. Od tamtego spotkania w barze ani razu nie zająkł się, że Jace nie jest barmanem. Potrafiłaby zrozumieć jego kłamstwo wtedy w barze, gdyby na przykład później wyjaśnił, że to była jakaś akcja policyjna. Może specjalnie był w tamtym barze incognito. W porządku. Naprawdę potrafiłaby to zrozumieć, gdyby przyznał, czym rzeczywiście się zajmował. A tak? Brunetka czuła się jak idiotka. Milo nie miał skrupułów jej okłamywać przez tyle czasu. Nawet jeśli to nie był jego sekret, powinien był jej powiedzieć. Potrafiłaby zachować dyskrecję.

Joy nawet nie chciała myśleć o tym, jak zareaguje Mac na taką rewelację. Jace od pierwszego spotkania konsekwentnie je okłamywał. Joyce może i była jedynie koleżanką, ale Mac? Jace twierdził, że mu się podobało, może się zakochał, byli na kilku randkach... Nagle przyszła jej do głowy okropna myśl. A jeśli od początku to była gra? Policja od dłuższego czasu jakoś nadmiernie się nimi interesowała. A jeśli Jace miał polecenie służbowe, żeby mieć Mackenzie i ją przy okazji na oku? Może jego obecność w Luciano tamtego dnia miała zupełnie inne wyjaśnienie? Mógł przyjść porozmawiać z policjantami albo odwiedzał kogoś innego, kogo również miał mieć na oku.

- Nie wierzę w to- mruknęła Joy, jednocześnie zła i mocno zraniona. Właśnie dowiedziała się o kłamstwie dwóch osób, które uważała za dość bliskie. Nieśmiało zaczynała snuć wizję dalszej przyszłości z Milo. Nie chciała posuwać się dalej, ale chciała pogadać z nim przynajmniej o związku. Żeby te randki przerodziły się w coś trwalszego, ale teraz zmieniła zdanie. Jak mogłaby być z kimś kto bezczelnie ją okłamywał? Mimowolnie przypomniała sobie tamto spotkanie w barze. Niemal magiczną atmosferę, wręcz idealną randkę. Nie pamiętała, kiedy ostatnio bawiła się tak dobrze jak tamtego wieczoru. Bardzo wyraźnie przypomniała sobie jego słowa.

Właściwie jestem tutaj pierwszy raz. Kumpel tutaj pracuje.

Jace jest specjalistą od drinków wszelkiego rodzaju. Utrzymuje, że potrafi przejrzeć każdego klienta na tyle, żeby zgadnąć co lubi i zrobić mu autorskiego specjalnego drinka.

Słowa Milo rozbrzmiewały w jej głowie. Nie potrafiła uwierzyć, że była tak naiwna. Brzmiał tak szczerze, beztrosko, a to wszystko było ukartowane. Może policja celowo wymyśliła, że Jace ma wkręcić się do paczki pracowników z Luciano?

- Przepraszam, nie chciałam, żeby tak wyszło. Jestem pewna, że jak pogadacie z Jace'em to wszystko się wyjaśni- bąknęła nieśmiało Adele, spuszczając wzrok. Czuła się winna, chociaż to nie była jej wina. Może i się wygadała, ale istotą sprawy było kłamstwo, które trwało zdecydowanie zbyt długo. Czy Jace w ogóle kiedykolwiek zamierzał powiedzieć im prawdę? A może czekał do końca śledztwa, żeby zerwać z Mac i zniknąć?

- Nie szkodzi. Nie gniewam się na ciebie. Przecież nic nie zrobiłaś. Wybacz, ale muszę coś teraz załatwić. Miło było spotkać się i pogadać- oznajmiła Joy nieco sztywno.

Brunetka pożegnała Adele i udała się do Mac. Spacerkiem, ponieważ chciała ochłonąć. Poza tym potrzebowała chwili, żeby pomyśleć i zastanowić się jak przekazać wieści przyjaciółce. Mac będzie wściekła. Póki co Joy nie miała siły i ochoty, żeby myśleć o konfrontacji z Milo. Nie po tym jak dowiedziała się z jaką łatwością przychodziło mu podrywanie jej, jednocześnie kłamiąc. Patrzył jej prosto w oczy, rzucał komplementy, raczył ją pięknymi słówkami... Joy zaczynała wątpić, ile w tym wszystkim było prawdy, a co było jedynie pięknie brzmiącym kłamstwem.

*****

Clarke dotarła do mieszkania Mac czterdzieści minut później. Myślała, że spacer pozwoli jej uporządkować myśli w głowie, że będzie wiedziała w jaki sposób przekazać przyjaciółce tę informację. Tak się nie stało.

Mac otworzyła jej drzwi z uśmiechem, w wyraźnie dobrym nastroju. Była w trakcie przygotowań. Przed chwilą musiała umyć włosy, ponieważ włosy miała owinięte w ręcznik na głowie. Z kolei w salonie na kanapie panował istny armagedon. Kilka sukienek, bluzek, spódnic i jeansów leżało rozłożonych na sofie, czekając aż ich właścicielka zdecyduje się co ubrać. Zapewne potrzebowałaby do tego kilka przymiarek.

- Jak dobrze, że jesteś. Przyszłaś w samą porę. Akurat miałam zaczynać przymiarki. Mówiłam, że nie wiem co ubrać...- rzuciła rudowłosa, krytycznie wpatrując się w rozłożone komplety, po czym ponownie przeniosła spojrzenie na Joy.- Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz.

Zaschło jej w ustach. Jak miała powiedzieć przyjaciółce, że wcale nie przyszła w tym celu? Jak miała przyznać, że jej chłopak ją okłamywał? Wtedy niechybnie nie dojdzie do randki, a znając Mac, zapewne dojdzie do zerwania, czemu się nie dziwiła. Brunetka sama miała przed sobą nieprzyjemną rozmowę. Musiała się jeszcze rozprawić z Milo, chociaż w ich przypadku żadnego związku nie było... I nie będzie.

- Ja... Nie przyszłam z tego powodu. Muszę ci o czymś powiedzieć- wyrzuciła z siebie Joy z trudem. W głowie szukała odpowiednich słów, ale każde sformułowanie prowadziło do tego samego wniosku, a ten ujęty w jakikolwiek sposób brzmiał tak samo źle.

- Coś się stało?- zapytała rudowłosa, unosząc brwi. Niepokój brunetki ewidentnie jej się udzielił.- Poprawka. Co się stało? Wyglądasz jakbyś co najmniej dowiedziała się o... Ja wiem? Kolejnym morderstwie?

Rzeczywiście coś umarło w tej sytuacji. Z pewnością jej zaufanie do Milo i Jace'a, aczkolwiek to nie powodowało pojawienia się żadnego nowego denata i tym bardziej nie wciągało w tę sytuację policji... Skarciła się w myślach za wyjątkowo niefortunne sformułowanie. Przecież Jace był gliną, w co ciągle nie potrafiła uwierzyć.

- Nikt nie zginął. Po prostu... Widziałam się z Adele i ona przez przypadek się wygadała- odparła brunetka. Doszła do wniosku, że najlepiej będzie bezpośrednio poinformować o tym Mac. Prosto z mostu. Czy to będzie działało tak jak zrywanie plastra? Im szybciej tym lepiej? Wątpiła w to, ale nie mogła kluczyć wokół tematu. Musiała to z siebie wyrzucić.- Jace jest policjantem.

Rudowłosa wyglądała jakby na chwilę się zawiesiła. Dopiero potem spojrzała na przyjaciółkę z czymś na kształt niedowierzania i jednocześnie nadziei.

- Mówisz serio? Kurwa, ty zawsze mówisz serio. Nie żartowałabyś w takiej sprawie- stwierdziła Mac, kręcąc głową z niedowierzaniem. Brunetka jedynie skinęła głową. Nie chciała sprawiać bólu przyjaciółce, ale nie mogła ukryć przed nią czegoś takiego.- Dowiedziałaś się dzisiaj, tak?

- Oczywiście i od razu do ciebie przyszłam. Dosłownie. Spacerkiem przyszłam tutaj z Central Parku.

- Ja pierdolę- przeklęła po raz kolejny Mac.- Od początku kłamał. Od cholernego pierwszego spotkania wciskał, że jest barmanem! Czemu ja zawsze trafiam na dupków?! Mam ochotę mu przywalić, ale wtedy chyba mógłby mnie oskarżyć o napaść na funkcjonariusza policji czy coś takiego. Co za syf.

Brunetka nie pochwalała przemocy. Co to zmieni? Zupełnie nic, chociaż może pozwoliłoby to nieznacznie zredukować gniew i jakoś spożytkować tę energię. Niemniej Joy wolała nie zniżać się do takiego zachowania.

- Miałam Jace'a za naprawdę dobrego znajomego. Zabawny, mega sympatyczny... Ale wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Milo również kłamał od samego początku. Wiedział o profesji Jace'a. Znają się od lat.

- A to dupek. Bezkarnie wcisnął nam historyjkę o Jace'ie, który rzekomo robi wyśmienite drinki i potrafi przejrzeć każdego klienta- skonstatowała Mac ze złością. Ze względu na nadmiar energii zaczęła krążyć niespokojnie po pomieszczeniu. Wyglądała jak tykająca bomba, która w każdej chwili mogła wybuchnąć.

Brunetka kiwnęła głową, bo żadne słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Myślami była przy spotkaniu w barze, które jeszcze tego poranka uważała za randkę idealną. Teraz wiedziała, że to była bzdura. Gdyby Milo na niej chociażby zależało, nie potrafiłby jej tak często okłamywać. Jeszcze Jace ośmielił się przyjść do niej do domu i zgrywać znawcę drinków jak gdyby nigdy nic. Milo skwitował to ze śmiechem, stwierdzając że jest pracoholikiem.

Jedną z rzeczy, która urzekła ją w brunecie była jego autentyczność. Wydawał się szczery, wiecznie wyluzowany, czarujący... Teraz wiedziała, że była to jedynie fasada. Nie chciała zastanawiać się co z tego było prawdą, o ile cokolwiek było.

- Myślisz, że to od początku było zaplanowane? Że Jace celowo wkręcił się do towarzystwa, aby zdobyć informacje na temat Lisy?- spytała Clarke, chociaż nie wiedziała czy snucie tego rodzaju domysłów było właściwe. Zastanawiała się czy Milo również w tym uczestniczył. Może postanowił pomóc kumplowi, mając gdzieś jej uczucia?

- Nie wiem, ale niezależnie od tego czy tak było czy nie Jace jest dla mnie skończony. To koniec i zamierzam mu to dosadnie zakomunikować.

Mac wyszła z pomieszczenia, po czym nagrała wulgarną, aczkolwiek adekwatną do sytuacji wiadomość głosową do niedawnego chłopaka. Joy potraktowała tę gniewną tyradę również jako zakończenie jej relacji z Milo. Rudowłosa zakończyła wiadomość sformułowaniem "pieprzcie się obydwaj". Jace z pewnością przekaże Milo, czego się dowiedziały. Zrozumie, że to koniec. Jeśli miał choć trochę przyzwoitości, zostawi ją w spokoju. To samo tyczyło się Jace'a.

- Wiesz co?- rzuciła rudowłosa, wracając do salonu.- Masz rację. Tym razem posłucham twojej rady. Zablokuję go. Obydwóch właściwie. Też powinnaś.

- Właśnie to zamierzałam zrobić.

Joy wyjęła telefon i zablokowała oba numery. Nie zamierzała czekać na wyjaśnienia czy przeprosiny. Na to wszystko było stanowczo za późno. Nie zamierzała też obserwować prób dodzwonienia się do niej ciemnoskórego. Zranił ją. Bardziej niż przypuszczała. To koniec. Nie miała ochoty na taką huśtawkę nastrojów.

*****

Jeszcze tego samego wieczoru Jace i Milo próbowali się z nimi skontaktować. Nawet przyszli pod mieszkanie Mac, ale odbili się od drzwi. Nie wpuściły ich do środka. Co więcej, nawet nie otworzyły im drzwi, a jedynie Mac powiedziała, żeby odpuścili i nie robili sceny na klatce. Jace, o dziwo, zaskakująco szybko odpuścił. W jej opinii wiedział, że jest na przegranej pozycji.

- Porozmawiajmy, Joy. Daj mi się wytłumaczyć- poprosił Milo. Mogłaby przysiąc, że słyszała w jego głosie skruchę.

Jakaś jej część chciała usłyszeć racjonalne wyjaśnienie, wybaczyć mu i nie wracać więcej do tego tematu. Jednak wiedziała, że to nie było rozsądne, ani w ogóle wchodzące w grę rozwiązanie. Nie potrafiła znowu ślepo mu uwierzyć. Coś nieodwracalnie się zepsuło.

- Nie chcę z tobą rozmawiać. Ani teraz ani kiedy indziej. Nie potrafię ci już zaufać, skoro nie miałeś problemów z kłamstwem. Po prostu zostaw mnie w spokoju- odpowiedziała brunetka, odchodząc od drzwi. Czuła się psychicznie wycieńczona. Miała dość.

- To co? Netflix?- zaproponowała rudowłosa, będąc w równie posępnym nastroju. Joy przytaknęła. Mac zaczęła przeglądać stronę główną serwisu streamingowego.- Raczej nie komedia romantyczna. Co powiesz na lekki thriller?

- Lekki thriller? Co masz na myśli?

- Detektywistyczny, ale jednocześnie nieskomplikowany.

Zgodziła się. Dokładnie tego potrzebowała. Żadnych więcej romansów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro