16.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

HOLDEN



Musiałem powiedzieć ojcu, dlaczego zamierzałem się wyprowadzić. Nie mogłem zniknąć z domu bez słowa. Wiedział o śmierci rodziców Cassie, ale nie o tym, że była moją dziewczyną. Jakoś do tej pory nie było okazji, żeby mu o tym powiedzieć. Nie rozmawialiśmy ze sobą. Jedynym tematem, na który chciałem z nim gadać to stan zdrowia mamy. Poza tym ojciec mógłby dla mnie nie istnieć. Wiedziałem, że to okropne, ale nie zasłużył na żaden szacunek ode mnie. Nie było go w moim życiu, gdy przyszedłem na świat. Nie oczekiwał mnie.

– Zamieszkam z Cassie.

– Rozumiem, że chcesz jej pomóc, ale nie musisz się tak poświęcać. - Spojrzał na mnie.

Nie rozumiał mnie ani tego, że dziewczyna mnie potrzebowała. Nie miała nikogo poza mną. Nie chciałem jej zostawić samej. Zależało mi na Cassie. Mieliśmy szansę spróbować żyć ze sobą jak dorośli ludzie. Zamierzałem zrobić krok naprzód. Przynajmniej przekonamy się, czy potrafiliśmy żyć ze sobą pod jednym dachem na dłużej. Ojciec musiał zrozumieć, że kiedyś i tak bym się usamodzielnił. Zresztą wcale nie uważałem, że poświęcałem coś dla swojej dziewczyny.

– To moja dziewczyna i nie zamierzam zostawić jej samej.

– Od kiedy? – spytał zaskoczony.

– Od prawie roku.

Dziwne, że nic nie zauważył, bo często przebywałem u niej albo ona u mnie. Nasza relacja już dawno zaczęła wykraczać poza czysto przyjacielską. Ostatnie tygodnie Cassie też spędziła w naszym domu, ale ojciec miał ważniejsze sprawy na głowie. Jeździł do mojej mamy. Podejrzewałem, że nie bardzo przejmował się losem swojego syna. Przecież byłem pełnoletni. Mogłem robić ze swoim życiem, co chciałem. Zresztą nawet nie posłuchałbym żadnej jego rady. Nie był dla mnie autorytetem. Nie wiedziałem, czy to rozumiał, ale nic nie zmieni jego próba bycia dobrym ojcem.

– Dużo czasu, żeby coś wspomnieć.

– Sam wiesz, jak to jest. - Podrapałem się po głowie.

Albo i nie. Wątpiłem, żeby wiedział, jak to było się zakochać. Nawet nie byłem pewny, że kiedykolwiek kogoś kochał. Poważne oskarżenie, ale miałem do niego prawo. Jego związek z moją mamą nie należał do łatwych i na pewno nie opierał się na miłości. Nie. Miałem wrażenie, że ojciec wrócił do nas z poczucia obowiązku albo wyrzutów sumienia, chociaż kilka lat temu, jeszcze przed wypadkiem mamy zastanawiałem się, czy w ogóle je miał.

– Tak.

– Mówię teraz.

Wcześniej nie wspominałem ojcu o swoich dziewczynach. Było ich zbyt wiele i żadna nie zasłużyła, żeby przedstawić ją rodzicom. Poza tym nie wiązałem się z nimi na stałe. Raczej chodziło o dobrą zabawę. I nie uważałem, że dobrym pomysłem byłoby przyprowadzić do domu kobietę starszą od siebie. Nawet o dwa lata. Mama od razu by ją wygoniła, a mi zrobiłaby aferę. Lepiej było zaoszczędzić jej nerwów. Chociaż i tak nie miałaby okazji ich poznać. Trafiła do szpitala, jeszcze zanim wdałem się w pierwszy romans.

– Nie musisz się wyprowadzać.

Myślałem o tym. Jednak Cassie nie chciała zostać u nas. Wiedziałem, że się wyprowadzi niezależnie od tego, jaką decyzję podejmę. Nie byłem w stanie jej powstrzymać. Właśnie dlatego musiałem zamieszkać z nią. W mieszkaniu, które kupiliśmy dwa dni temu. Rozpoczniemy nowy etap w swoim wspólnym życiu. Mój ojciec musiał zrozumieć, że byłem już dorosły.

– Cassie nie chce zamieszkać tutaj. Sprzedała dom.

– Możecie zostać u nas.

Nie było sensu wracać do tej rozmowy. Może gdyby moja mama tutaj była, nawet nie myślałbym o wyprowadzce. Zresztą byłem pewny, że wybiłaby mi ten pomysł z głowy. Porozmawiałaby z Cassie, która potrzebowała wsparcia osoby starszej, osoby, która mogłaby być dla niej rodziną. Tak właśnie się stanie, jeśli nasz związek przetrwa wszystko. Chciałbym powiedzieć swojej dziewczynie całą prawdę o wypadku swojej rodzicielki. Jednak teraz to nie był najlepszy moment. Przeżywała żałobę i nie zamierzałem jej dołować. Zastanawiałem się też, czy powinienem wspomnieć coś o bracie Jamiego, który brał w tym udział.

– Nie chcę zaczynać tego tematu. Znaleźliśmy mieszkanie.

– Co ze szkołą?

Nie sądziłem, że go to zainteresuje. Do tej pory nie pytał mnie o edukację. Tym bardziej że wiedział, że sobie dorabiałem. O tym, że zrezygnowałem ze szkoły, też nie powiedziałem ojcu. Nie miałem z tym żadnego problemu. Niewiele wiedział na temat mojego życia. Naszym wspólnym tematem do rozmów była mama. Poza nią nic nas nie łączyło. Na razie nie zastanawiałem się, co stanie się, gdy będziemy musieli się z nią pożegnać.

– Zrezygnowałem. Cassie ją skończy.

– Ty też powinieneś.

Nie myślałem o tym od dnia wypadku mamy. Przestało się dla mnie liczyć, czy zdobędę wykształcenie. Zdałem sobie wtedy sprawę z tego, że były ważniejsze rzeczy niż szkoła. Poza tym nie mogłem marnować pieniędzy na swoją edukację. W każdej chwili mogłem potrzebować ich na leczenie mamy. Oszczędności ojca mogły nie wystarczyć. Byłem gotowy wziąć kredyt, gdyby zaszła taka potrzeba. Zaryzykowałbym wszystko, żeby ratować swoją rodzicielkę. Niestety w najbliższym czasie nawet nie było pewności, że się wybudzi.

– Muszę teraz zadbać o nią. To dla mnie ważniejsze. - Spojrzałem na niego. – Nie zmienię zdania.

– Możesz mieć lepszą pracę.

– Nie chcę, żebyś cokolwiek dla mnie załatwiał.

Nie chciałem mu nic zawdzięczać. Wiedziałem, że bez zastanowienia załatwiłby mi pracę u siebie w firmie. Jednak wystarczyło, że musiałem z nim rozmawiać ze względu na mamę. Bałem się, że sam nie będę w stanie zapłacić za jej opiekę i leczenie. Ojciec dobrze zarabiać. Podejrzewałem, że właśnie dlatego mama pozwoliła mu do nas wrócić. Był w stanie o mnie zadbać, gdyby jej zabrakło. Wolałbym, żeby nigdy nie doszło do takiej sytuacji, ale nie miałem wpływu na wszystko.

– Zawsze byłeś uparty.

Wcale nie zamierzałem porównywać się do niego. Wszystkie cechy charakteru odziedziczyłem po mamie. Z wyglądu też bardziej przypominałem ją, z czego bardzo się cieszyłem. Nie chciałem być podobny do ojca. Pod żadnym względem. Niestety na geny nie miałem wpływu. Czasami zastanawiałem się, czy w przyszłości popełnię błędy swoich rodziców. Jedyne, co miałem za złe mamie to, to że wybaczyła mężowi. Nie zasłużył na to. Byliśmy w stanie poradzić sobie bez niego.

– Nie potrzebuję takich słów.

– Nie atakuję cię. Jeśli będziesz potrzebował pomocy, daj znać.

Poradzę sobie bez niego. Nie było go w moim życiu, gdy byłem młodszy, a właśnie wtedy najbardziej potrzebowałem ojca. Teraz tylko go tolerowałem. Musiałem upewnić się, że cały czas będzie dbać o mamę. To było jedyne, czego od niego oczekiwałem. Był w stanie załatwić wszystkie zgody od lekarzy na dalsze leczenie mojej rodzicielki. Dzięki kasie mogła leżeć w klinice w śpiączce jeszcze kilka lat. Oby tylko wcześniej nie stwierdzili, że musimy ją odłączyć od aparatur podtrzymujących życie, bo uznają, że dalsze leczenie nie miało sensu. Nie chciałem sobie nawet wyobrażać takiego momentu. Na razie żyliśmy nadzieją na poprawę.

– Zajmij się mamą. Mam trochę mniej czasu, ale odwiedzę ją niedługo.

– Holden, nic się nie zmienia.

I co z tego? Wiedzieliśmy, że jej powrót do zdrowia nie nastąpi z dnia na dzień. Nadal będę jeździł do szpitala opowiadać jej o swoim życiu. Musiała być na bieżąco. Wierzyłem, że mimo śpiączki mama nadal mnie słyszała. Pielęgniarki kazały mi dużo gadać. Na początku wydawało mi się, że były wredne i chciały dowiedzieć się o nas wszystkiego, żeby później plotkować w całym szpitalu. Jednak z czasem zacząłem rozmawiać z mamą. Miałem gdzieś, co pomyślą sobie o nas inni. Zależało mi tylko na poprawie zdrowia rodzicielki.

– Dobrze, ale i tak będę tam jeździł.

– Nie zabronię ci tego.

Nawet nie miał takiego prawa. Prędzej sam zabroniłbym mu kontaktu z mamą. Mogłem to zrobić w każdej chwili. Bałem się momentu, kiedy będę musiał go pogonić. Dałem nam wystarczająco czasu na pogodzenie się. Czułem się nieco lepiej, z tym że po wypadku mamy nie zostałem sam. Miał się mną kto zająć, opłacić wszystko. Myślałem, że łatwiej będzie mi się dogadać z ojcem i że zapomnę mu to, że mnie nie chciał. Nie potrafiłem tego zrobić. Właśnie dlatego będzie musiał zniknąć z mojego życia niezależnie od tego, co stanie się z jego żoną. Miałem wrażenie, że on doskonale o tym wiedział.

Wieczorem zadzwoniłem do Jamiego. Chciałem z nim pogadać. Zastanawiałem się, czy Cassie powiedziałam mu coś więcej niż mnie. Wiedziałem, że wcześniej dogadywała się z nim lepiej niż ze mną. Poza tym zamierzałem skorzystać z pomocy przyjaciela i przewieźć do niego rzeczy z domu swojej dziewczyny. Musieliśmy opróżnić go, zanim wprowadzą się tam nowi właściciele. Inaczej wyrzucą wszystkie rzeczy, które tam zostaną, przez co pozbawiliby Cassie pamiątek rodzinnych.

– I co teraz? – spytał, gdy postawiliśmy ostatnie pudło na strych, z którego Państwo Nelson nie korzystali już od dawna. Nie mieli siły tam wchodzić, dlatego nie protestowali, gdy ich syn zaproponował, żeby przechować na górze rzeczy Cassie. – Gdzie ona w ogóle jest?

– Na cmentarzu.

– Sama? - Spojrzał na mnie zaskoczony.

Nie mogłem pójść tam z nią. Nie chciała tego. Ani razu nie zabrała mnie ze sobą na grób swoich rodziców. Po pogrzebie poszedłem na cmentarz tylko dwa razy. Sprawdziłem, czy grób był czysty i czy były na nim świeże kwiaty. Cassie dbała, żeby nigdy nie był pusty.

– Jedynym razem, kiedy pozwoliła mi tam pójść ze sobą, był dzień pogrzebu.

– Jak ona sobie radzi? Tak naprawdę.

– Jest ciężko.

Opowiedziałem mu o koszmarach dziewczyny. Nie wiedziałem, co robić, gdy budziła się w nocy z płaczem. Moje gadanie nic nie dawało. Poza tym bywały dnie, kiedy wracałem z pracy zmęczony i sen był dla mnie zbawieniem. Wtedy rano wstawałem rozdrażniony po nieprzespanej nocy. Wiedziałem, że w ten sposób wcale nie pomagałem Cassie, ale mnie też zaczynała wkurzać bezradność w stosunku do niej. Nie umiałem zrobić nic, żeby zmniejszyć jej ból, a czas niewiele zmieniał.

– Potrzebujecie pomocy?

– Nie wiem. - Przetarłem twarz dłonią. – Jamie, czasami nie wiem, jak mam ją wspierać i czy moje gadanie w ogóle coś daje.

Wydawało mi się, że do Cassie nic nie docierało. Potrafiła zamknąć się w sobie lub siedzieć w ciszy przez kilka godzin. Nie radziłem sobie z jej milczeniem. Wolałem, gdy ze mną rozmawiała. Nawet gdy próbowała dowiedzieć się czegokolwiek o mojej mamie. Zbywałem ją, bo trudno było mi o niej rozmawiać, gdy stan zdrowia nie wskazywał na żadną poprawę. Wolałem zmienić temat. Nie chciałem dołować swojej dziewczyny.

– Nie możesz się poddać.

Spadło na mnie za dużo obowiązków. Poza Jamiem nie mieliśmy nikogo, kto mógłby nam pomóc. Podejrzewałem, że Cassie nawet nie rozważała wizyty u psychologa. Zapewne wpłynęłaby na nią lepiej niż rozmowy z nami. Jednak do niczego nie zamierzałem jej zmuszać.

– To akurat wiem. Właśnie dlatego jest ciężko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro