17.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

HOLDEN




Miałem ostatnio mniej czasu dla swojej dziewczyny, ale to, dlatego że dostałem informacje z kliniki, że stan zdrowia mojej mamy się polepszył. Byłem w stanie rzucić wszystko, żeby tylko ją zobaczyć i przekonać się o tym na własne oczy. Jeździłem tam prawie codziennie z nadzieją, że w końcu się wybudzi. Wiedziałem, że po tak długim czasie w śpiączce nigdy nie będzie normalnie funkcjonować. Ale będzie żyła, a to było dla mnie najważniejsze.

– Co z nią? - Spojrzałem na faceta, który właśnie opuścił salę mojej mamy.

Pierwszego dnia po telefonie z kliniki nie miałem ochoty na rozmowę z lekarzami. Nie chciałem marnować czasu. Wolałem siedzieć przy mamie. Nie wiedziałem, jak długo mogłem cieszyć się dobrymi wieściami. Bałem się, że to sen. Jednak po tygodniu postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej. Co powinniśmy zrobić dalej? Jak pomóc? Byłem w stanie nawet zostać w szpitalu przez długi czas, gdyby okazało się, że siedzenie tutaj sprawi, że mama się wybudzi. Niestety tego nikt nie był w stanie mi obiecać.

– Jest z nią kontakt, ale proszę nie robić sobie dużych nadziei. Była długo w śpiączce. Jej ciało... - Przerwałem jej.

Nie spodziewałem się, że mama się wybudzi. Miałem ochotę wlecieć do jej sali, ale lekarz prowadzący chciał ze mną porozmawiać. To była okazja, żeby się czegoś dowiedzieć. Może jakieś dodatkowe leczenie sprawiłoby, że miałaby większe szanse. Nie znałem się na tym, ale ufałem lekarzom z kliniki. Byli lepsi niż ci w publicznym szpitalu, którzy spisaliby moją mamę na straty.

– Ale się wybudziła? Mogę z nią porozmawiać?

– Tak.

– Tyle na razie mi wystarczy. Naprawdę nie oczekiwałem tak dużo. - Spojrzałem na niego.

Odkąd mama trafiła do szpitala i wprowadzili ją w stan śpiączki, na nic nie liczyłem. Pogodziłem się już z jej stratą. Razem z ojcem każdy grosz odkładaliśmy na jej leczenie. Nie zamierzaliśmy odpuścić, dopóki nie spróbujemy wszystkich metod leczenia. Ale powoli kończyły nam się możliwości. Pieniądze nie były problemem, bo ojciec dobrze zarabiał, a mama przed wypadkiem zgromadziła sporo gotówki. Głównie na moje studia i życie. Bez niej nie potrzebowałem tych pieniędzy. Jakoś sobie poradzę bez wykształcenia, ale bez niej będzie ciężko.

– Cześć, mamo. - Ucałowałem ją w policzek. – Cieszę się, że mogę tutaj z tobą być. Naprawdę. - Ścisnąłem jej dłoń.

O mało co się nie popłakałem. Gadałem bez ładu i składu. Miałem nadzieję, że mama nie uważała mnie za wariata. Minęło kilka lat, odkąd ostatni raz mnie słyszała. W dniu wypadku nawet nie zdawałem sobie sprawy, że ostatni raz zapytała mnie, czy miałem spakowane wszystko do szkoły. Chciałbym, żeby znowu zapytała mnie o cokolwiek. Niestety na to musiałem jeszcze sporo poczekać. Zostałem z mamą do wieczora. Płakałem. Rodzicielka nie była w stanie reagować na moje słowa. Jedynie jej oczy sprawiały, że uwierzyłem, że naprawdę mnie słyszała. Nie chciałem się z nią żegnać, ale musiałem wrócić do domu, do pracy. Następny raz zobaczymy się dopiero w weekend.

– Przyjadę niedługo. - Pocałowałem ją w czoło. – Muszę zająć się Cassie. Szkoda, że nie poznałaś jej rodziców.

Pewnie nasze mamy by się polubiły i zaczęłyby planować nasz ślub w chwili, gdy dowiedziałyby się o naszym związku. Mielibyśmy dość ich gadania. Zapewne moja rodzicielka zmusiłaby mnie, żebym oświadczył się Cassie jak najszybciej i to w romantyczny sposób, żeby nie zdążyła ode mnie uciec. Chciałaby też, żebym zadbał o wnuki dla niej. Zapewne wiele razy byśmy się o to posprzeczali. Jednak teraz byłbym gotowy zrobić wszystko, o co poprosiłaby mnie mama. Straciliśmy kilka lat razem. Ona straciła kilka lat życia. Obawiałem się, że nigdy nie będzie miała okazji do bawienia wnuków albo że nie dożyje dnia mojego ślubu. Było mi przykro z tego powodu. Nikt nie powinien umierać, zanim nie dożyje ważnych chwili z życia swoich dzieci, a moją mamę ominęło zbyt wiele.

Zadzwoniłem do ojca. Nie potrafiłem być samolubny. Zapewne też chciał porozmawiać z żoną. Poza tym bardziej chodziło mi o to, żeby przyjechał do szpitala i spędził czas z mamą, gdy ja będę musiał wrócić do domu. Nie chciałem, żeby rodzicielka była sama. Wiedziałem, że personel kliniki zajmował się nią dobrze, ale to rodzina powinna być przy niej. Ojciec miał zaległy urlop, więc teraz mógłby go wykorzystać. W pracy doskonale wiedzieli o jego sytuacji rodzinnej, więc szef na pewno nie robiłby mu problemów o wolne. Facet zadawał sobie sprawę, że bywały w życiu sytuacje, na które nie mieliśmy wpływu. Praca nie była najważniejsza. Rzuciłbym swoją, gdyby nie to, że musiałem się zająć też Cassie.

– Dziękuję, Holden – odezwał się, gdy przyjechał.

Chciałem wierzyć w to, że naprawdę cieszył się z poprawy stanu zdrowia swojej żony. Miałem nadzieję, że zdawał sobie sprawę z tego, jaka odpowiedzialność na nas spadła. Gdy moja mama wróci do domu, nie będziemy mogli zostawić jej samej nawet na chwilę. Mogliśmy pomyśleć o pielęgniarce na czas naszej nieobecności, ale nadal będziemy mieli wiele do zrobienia. Oby ojciec nie zmył się wtedy z naszego życia tak, jak zrobił to przed moimi narodzinami. Wtedy nie był gotowy, żeby zaopiekować się synem ani nawet wesprzeć moją mamę finansowo. Zachował się egoistycznie.

– Wierzę, że teraz będzie lepiej.

Chciałem, żeby tak było. Jednak lekarze nie byli w stanie nam nic obiecać. Wkurzało mnie to, ale nie mogłem zrobić nic poza czekaniem. Wierzyłem, że moja mama była na tyle silna, żeby wyjść z tego. Jeszcze wszystkich zaskoczy. Przecież cuda się zdarzały. Może byłem naiwny, ale przecież nie krzywdziłem tym nikogo poza sobą. Na razie nie przyjmowałem do siebie myśli, że mógłbym stracić mamę na zawsze.

– Ja też.

– Wracasz do domu?

Rozważałem tę opcję. Jednak zamierzałem zostać na noc w hoteliku przy klinice. Tak na wszelki wypadek. Cassie wytrzyma beze mnie jeszcze kilka godzin. Powinienem mieć większy żal, że zostawiłem ją samą. Niestety mama była dla mnie najważniejsza. Mogłem zmarnować sobie życie byle tylko być przy niej. Ona mogła się mnie pozbyć, gdy dowiedziała się, że była w ciąży. Mimo przeciwności losu nie zrobiła tego. Zaryzykowała dla mnie wszystko. Chciałem jej się odwdzięczyć chociaż trochę.

Zadzwoniłem do Cassie. Tęskniłem za nią. Ostatnio więcej rozmawialiśmy przez telefon niż na żywo. Niedługo to się zmieni. Pozna moją mamę. Musiała mi tylko dać jeszcze kilka dni. Miałem opowiedzieć jej wcześniej, ale nie chciałem jej dołować po śmierci rodziców. Bywały lepsze i gorsze dni. Dziewczynie trudno było się pozbierać, a zdawałem sobie sprawę z tego, że najgorsze jeszcze przed nami. Przyjdzie dzień, kiedy wszystkie wspomnienia z rodzicami wrócą do niej ze zdwojoną siłą.

– Tęskniłaś?

– Dziwne, że ty tak – powiedziała obojętnym tonem.

Oczywiście. Nie chciałem ranić Cassie. Zamierzałem jej wszystko wyjaśnić po swoim powrocie do domu. Wtedy zrozumie, dlaczego znikałem bez słowa. Potrzebowałem jeszcze trochę czasu. Kilka dni i między nami znowu będzie jak dawniej. Nie powinna wątpić w moje uczucia względem niej. Nadal byłem zakochany. Udowodnię jej to gdy się spotkamy.

– Zawsze.

– Nie ma cię tutaj.

Wiedziałem, że była smutna. Niestety na odległość niewiele mogłem zdziałać. Jeszcze kilka godzin będzie mogła nawet na mnie pokrzyczeć. Nie zostawiłem jej samej. Jamie dotrzymywał jej towarzystwa. Prosiłem go o to pod swoją nieobecność. Nie chciałem, żeby moja dziewczyna czuła się samotna. Musiała zająć sobie jakoś czas, a przyjaciel na pewno zadbał o jakąś rozrywkę. O ile nie wybył do klubu. Jednak mógł to zrobić, dopiero gdy Cassie szykowałaby się spać. Niewiele by stracił wtedy z imprezy i na pewno poderwałby jakąś dziewczynę.

– Wrócę. Jutro rano. Będziesz na mnie czekać?

– Nie wiem.

Nie było sensu ciągnąć tej rozmowy. Cassie była na mnie zła, a na odległość nic nie załatwię. Zapewne jeszcze byśmy się pokłócili. Lepiej było to zostawić. Gdyby nie zmęczenie wsiadłbym w samochód ojca i pojechał do niej już teraz. Niestety podejrzewałem, że jeszcze chwila i zasnę. Musiało mi wystarczyć to, że usłyszałem swoją dziewczynę. Jutro będę mógł ją przytulić.

– Dobranoc, Cass.

Nie odpowiedziała. Rozłączyła się, zanim powiedziałem, że ją kocham. Miałem nadzieję, że do jutra przejdzie jej złość na mnie. Nie byłem gotowy na kłótnię ze swoją dziewczyną. Ostatnie tygodnie nie były dla nas najlepsze. Chciałem to zmienić.

Zamierzałem wypytać Jamiego, jak Cassie sobie radziła. Napisałem mu kilka wiadomości, ale zapewne siedział w klubie z jakąś panienką. Co niby innego miał robić w sobotni wieczór? Chociaż wolałbym, żeby dopilnował mojej dziewczyny. Jednak to nie był jego obowiązek.

Rano przed wyjazdem do domu zamierzałem odwiedzić jeszcze mamę. Nie mogłem zostawić jej bez słowa. Następny raz przyjadę dopiero w weekend. W porównaniu do ojca nie mogłem pozwolić sobie na to, żeby być tutaj częściej. Poza tym czekała mnie poważna rozmowa z dziewczyną. Chciałbym być z nią szczery.

– Na odwiedziny chyba za wcześnie. - Pielęgniarka spojrzała na mnie niezadowolona.

Cholera! Nie przewidziałem, że ktoś mnie zauważy. Raczej liczyłem na to, że zajrzę do sali, powiem mamie kilka słów i wyjdę niezauważony.

– Tylko na chwilę.

Byłem w stanie ją o to prosić. Zastanawiałem się, jakby zareagowała, gdybym próbował przekupić ją gotówką.

– Wiem Pan, że nie mogę. - Rozejrzała się po korytarzu.

– Wracam do domu. - Patrzyłem na nią. - Nie zobaczę jej kilka dni. – Proszę się nade mną zlitować.

Kobieta nawet nie wiedziała, jakie to było dla mnie ważne. Byłem w stanie wygarnąć jej, że nie musiała cierpieć przez kilka lat i zastanawiać się, co zrobi, gdy matka umrze. Zdawałem sobie sprawę z tego, że w klinice też obowiązywały godziny odwiedzin, ale to nie znaczyło, że zamierzałem odpuścić. Miałem nadzieję, że kobieta długo nie będzie upierać się przy swoim i w końcu wpuści mnie do mamy sali. Byłem strasznie upierdliwy. Za chwilę się o tym przekona.

– Jeden jedyny raz.

– Dziękuję. - Uśmiechnąłem się.

Moja mama spała. Wnioskowałem to po maszynach. Od niektórych z nich została już odłączona. Nie znałem się na tym, ale podobno na tym etapie jej leczenia, nie można było zrezygnować ze wszystkich aparatur. Wierzyłem, że lekarze tutaj robili wszystko, żeby uratować moją mamę. Ojciec płacił spore pieniądze za jej pobyt w klinice i będzie robił to, dopóki będzie taka konieczność. Miał okazję odpokutować swoje winy. Pozwoliłem uwierzyć mu, że był w stanie wszystko naprawić. Tak było, dopóki żyła jego żona. Po jej śmierci nie wiedziałem, jakie będą relacje między nami, ani czy będę w stanie mu wybaczyć cokolwiek.

– Wracam do siebie, mamo. - Złapałem ją za dłoń. – Do Cassie, ale nie martw się. Wrócę niedługo. Masz świetną opiekę.

– Nie może Pan zostać dłużej. - Usłyszałem za sobą głos pielęgniarki.

– Już wychodzę – odpowiedziałem, żegnając się z mamą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro