Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Aurora
Następnego dnia
Ja, Shadow, Silver, Blaze i Adele pakowaliśmy swoje rzeczy. Tymczasem dzieci bawiły się swoimi mocami, można powtarzać i powtarzać i mam wrażenie że mówię do ściany, nie wolno używać mocy bez powodu bo mogą robić komuś krzywdę. Nie mówię o super szybkości, ale lód i ogień są dosyć niebezpieczne, zwłaszcza kiedy nie umiesz ich jeszcze dobrze używać. W każdym razie jak tylko się spokowaliśmy chcieliśmy już wyruszyć w dalszą podróż ale niestety nikt nie wie gdzie. Po wielu sekundach rozważania za i przeciw zdecydowaliśmy się wrócić do naszego prawdziwego domu czyli miasta Sonica. Raczej się tak to miasto nie nazywa ale nie wiem jak to nazwać. W każdym razie po prostu wzięliśmy swoje rzeczy i poszliśmy. Szliśmy kilka godzin i zrobiliśmy sobie nocny postuj. Silver chciał rozpalić ognisko ale oczywiście mu zabroniliśmy. Kiedy tak gadaliśmy Light zaczęła bawić się ogniem i spaliła jakiś krzak. Potem go zamroziła potem ten lud rozpuściła i tak w kółko. Thorn sobie drzewko oplatał cierniami. A Shadow chciał przywiązać Hope do drzewa bo cały czas biegała. Ale mu ten pomysł z łba wybiłam i poszliśmy spać.
Rano
Teraz żałuję że nie wzięliśmy jedzenia na drogę. Myślałam że krócej zejdzie nam ta podróż ale teraz jak o tym myślę to dojdziemy do miasta dzisiaj późnym popołudniem. Zaczynam się martwić co powie na to Sonic, gorzej, co na to matka? Chciała żebym wyszła za Silvera a nie Shadowa. No ale trudno, mam ją gdzieś. Przecież nie da mi nagle dokumentów rozwodowych czy jak to się tam nazywa. Co by nie zrobiła, nie rozdzieli mnie i Shadowa. Nigdy się jej to nie uda. Powoli zbliżaliśmy się do wioski, z daleka było już ją widać.
- Wiecie co mam pomysł, zdejmijcie obrączki z rąk
- Po co? - spytała mnie Blaze
- Nie wiemy jak zareagują, wolę im powiedzieć później, a wy dzieci gdyby ktoś was pytał to jesteście rodzeństwem cioci Adele
- No dobra, a Twój kuzyn ma dzieci? - spytała Hope
- Oby miał syna, bo ja nie chcę cały czas bawić się z dziewczynami
- Spokojnie Thorn, jestem pewna że w miasteczku są jacyś chłopcy, nie wiem czy mój kuzyn ma dzieci albo rodzinę ale kto wie, może tak
Byliśmy już prawie na miejscu. Z każdym krokiem coraz bardziej się martwię. Nagle na drodze stanął nam wielki robot, był 20 razy większy od innych robotów Eggmana. Chociaż próbowaliśmy walczyć to jakoś to nam nie szło. Robot był za duży żeby Silver mógł go podnieść psychokinezą, był też odporny na ogień, plazmę i włucznię chaosu. Nawet zaklęcia Adele nic nie dały. Po chwili przyjechał Eggman swoim latającym pojazdem. Miał w ręce pilot do robota ale żaden z nas teraz nie dosięgnie do Eggmana. Po chwili przed nami przebiegły dwie postacie, niewątpliwie Sonic ale drugiej nie znam. Sonic zaczął niszczyć robota a druga postać odebrała Eggmanowi pilot i wyłączyła robota. Jak znam życie nasze miny były bezcenne. Jednak zanim Eggman odleciał uderzył laserem w osobę która przybiegła z Sonicem a ta opadła nieprzytomna na ziemię. Zanim ktokolwiek zdarzył coś powiedzieć Sonic wziął tą dziewczynę i pobiegł....... Chyba do szpitala. Szczerze to chyba nawet nas nie zauważył. W każdym razie pobiegliśmy, albo pojechaliśmy na szynach (zależy kto) za nim. Zapowiada się bardzo ciekawie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro