Labirynt

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Dobra, no to teraz musimy polecieć do jakiegoś labiryntu.- powiedziała Tosia.

Lecieli teraz nad morzem i kierowali się na północ.

-Labirynt Chartens? Wiem gdzie to jest. Zaraz was tam zabiorę.- powiedział Atis i zmienił nieco kierunek na północno-wschodni. Przyspieszył jeszcze bardziej.

- Ale wiecie, że jeszcze nikomu nie udało się przez niego  przejść? Znaczy nie licząc ptaków, które sobie nad nim przeleciały. - powiedział smok.

- Ale to  chyba nie problem, co nie? Bo możemy nad nim przelecieć, prawda?- spytała się Tosia.

- Wiesz... - zaczął smok- wydaje mi się, że musicie go przebyć sami, bez mojej pomocy. Ale jeszcze zobaczymy. Może się okazać, że nie miałem racji i normalnie sobie nad nim przelecimy.

Więcej się już nie odzywali. 

Smok wyrównał lot i trochę go obniżył, tak, że lecieli teraz nad czubkami drzew.

Lecieli teraz nad dżunglą. Pod nimi rosły teraz bananowce, drzewa kauczukowe, palmy i wielkie drzewa o grubych pniach.

Nagle zobaczyli jakieś małe figurki na dole i smok zaczął pikować w dół.

Wylądował na czterech łapach i powiedział :

- Schodźcie. Już jesteśmy na miejscu. 

Will i Tosia zeskoczyli z grzbietu smoka i spojrzeli przed siebie.

Przed nimi stały kamienne rzeźby tworząc  jakby mur. Były one ustawione w odstępach od siebie na jakieś dwa metry.  Za pierwszym szeregiem rzeźb, były następne i następne. Nie można było zobaczyć ich końca. Rzeźby przedstawiały wojowników z włóczniami i miały coś koło dwóch metrów.

- Łał, czegoś takiego, to się nie spodziewałam.- powiedziała Tosia.

- No to chodźmy.- powiedział Will i podszedł do rzeźb. Gdy chciał wyminąć jedną z nich i pójść dalej na przód, ta nagle przesunęła się i zastąpiła mu drogę. Will przestraszony cofnął się, ale za chwilę spróbował jeszcze raz i znów był taki sam skutek. Wrócił do Atisa i Tosi i powiedział :

- No dobra, teraz już wiem, dlaczego nikt tego nie przeszedł.  Atisie może spróbujmy nad tym przelecieć?

- Możemy spróbować.- zgodził się Atis, choć nie do końca przekonany.- Wskakujcie na mnie.

Will i Tosia wdrapali się z powrotem na smoka i już po chwili smok wzbił się w powietrze.

Gdy już mieli przelecieć nad pierwszym szeregiem rzeźb, smok jakby uderzył w jakąś niewidzialną ścianę. Spróbowali jeszcze raz i znów to samo. Atis zawrócił i wylądował na ziemi, a Will i Tosia zeskoczyli z niego. 

- Sami widzicie, przeszkoda nie do przebycia.- powiedział smok.

- To niemożliwe! Musi być jakiś sposób, by to pokonać.- powiedziała Tosia.

Will nic nie powiedział. Przypatrywał się cały czas tym rzeźbom i gorączkowo myślał, jak by tu pokonać ten labirynt.

Skoro dołem się nie da, to może górą? Pomyślał i spojrzał w górę. Nad labiryntem zwisało dużo lian, które oplatały  kamienne rzeźby. Nagle już wiedział jak się przedostać.

- Tosia chodź tu szybko!- krzyknął Will do niej.

Dziewczyna zdziwiona podeszła do niego i spytała się go :

- Co się stało?

- Wiem jak przedostać się na drugą stronę.- powiedział Will i podszedł do jednej rzeźby i chwycił lianę, która ją oplatała.- Dzięki nim wespniemy się na górę i będziemy się chwytać następnych i takim sposobem przejdziemy nad nimi.

Tosia popatrzyła na niego oszołomiona i powiedziała :

- Willu jesteś genialny! Słyszałeś Atisie? My pójdziemy górą po lianach, a ty możesz przelecieć nad nimi i poczekać na nas po drugiej stronie.

- Okey, już się robi! No to do zobaczenia po drugiej stronie!- powiedział smok, wzbił się w powietrze i już go nie było.

- No to ruszajmy!- powiedział Will, podszedł do jednej rzeźby, chwycił lianę i zaczął się po niej wspinać na górę. Później rozhuśtał się i skoczył chwytając następną i nastepną. Tosia poszła za jego przykładem. 

Przeskakiwali z jednej liany na drugą niczym średniowieczny Tarzan. Wreszcie rzeźby się skończyły i Will i Tosia wylądowali na ziemi, gdzie czekał na nich już Atis.

- Brawo! Jeszcze nie widziałem nikogo równie sprytnego co wy! Naprawdę!- zaśmiał się Atis.

- Dzięki, ale lepiej zacznijmy szukać tego Irbisa. Bo chyba się zgubiliśmy.- powiedział Will i pokazał na otaczającą ich dżunglę i wodospad przed nimi.

C.D.N.

No i super, na dodatek się zgubili. Po prostu im tylko pogratulować.

Jestem ciekawa co oni wymyślą. Albo w sumie wiem co będzie dalej. A tak właściwie to oni nic nie wymyślą. xdd

No to papaaaa

willtreatyandhalt

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro