"Najważniejszy dzień" - Oneshot 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

(Autorka pov)

3 lipca 20XX

Akurat oglądałam filmiki na moim telefonie, gdy nagle ten zadzwonił. Zobaczyłam, że dzwoniącym był Alter, więc odebrałam go.

- No hej - przywitałam się. - Co tam?

- Hej... Nie przeszkadzam?

- Nie, w sumie i tak trochę się nudziłam. A co?

- Słuchaj, właśnie miałem pojechać do szpitala po Eveline i małego. Chciałabyś się zabrać ze mną?

- Czemu nie? - stwierdziłam. 

- To za moment będę przed twoją bazą w Cyberprzestrzeni, okej? Na razie.

- Na razie! 

Schowałam telefon do kieszeni, zabrałam kilka innych rzeczy i wyszłam z mojego cyfrowego domu. Właśnie w tym momencie na chodniku zatrzymał się czarny samochód Alter'a.

- No hejo - przywitałam się, wsiadając na przedni fotel. - Podekscytowany?

- No raczej - odparł, ruszając z miejsca. - Każdy by był... W końcu niedawno zostałem ojcem i teraz spędzę resztę czasu z... z moją rodziną. Łał... Nadal ciężko mi w to uwierzyć - widziałam, jak na jego twarzy pojawia się uśmiech, a nawet łzy.

- Hej, tylko nie porycz mi się tu! Ja wiem, że to dla ciebie dużo... Ale chciałabym właściwie dojechać, a nie czuję się na siłach by ratować nas od ewentualnej stłuczki.

- Jasne, wybacz... Już jest ze mną okej.

*

Kilka minut później dojechaliśmy do szpitala. Wysiedliśmy z auta (Alter przy okazji wyjął z tylnego siedzenia nosidełko dla dziecka) i razem weszliśmy do środka.

Szliśmy kilkoma korytarzami, po czym w końcu zobaczyliśmy Eveline rozmawiającą z jakimś lekarzem. Na rękach trzymała małe dziecko.

- Witaj skarbie - Alter podszedł do niej i pocałował ją w policzek, po czym nachylił się nad dzieckiem. - No hej, Arial...

- Ha ha! - Eveline zaśmiała się. - Od razu widać, że będzie z ciebie świetny tatuś...!

- Oj tam. Dobra, czas zabrać małego do domu - oboje wsadzili dziecko do nosidełka.

- To ja skoczę szybko do toalety, okej? - spytałam.

- Jasne, spoko.

Mrugnęłam porozumiewawczo i poszłam w kierunku łazienki, ale w rzeczywistości schowałam się za rogiem i wyjęłam telefon, po czym zaczęłam nagrywać.

W tym czasie Alter i Eveline ogarnęli się.

- Hej, to w międzyczasie mogę cię o coś spytać? - zaczął.

- Jasne. O co tylko chcesz.

- No to... Eveline... - w tym momencie Alter klęknął na jedno kolano, po czym wyjął z kieszeni niewielkie pudełko i otworzył je. - Zechcesz zostać moją żoną?

Widziałam, że kompletnie ją zatkało. Błagam, powiedz tak, powiedz tak...

- Ja... Tak... Tak!!!

FUCK YEAH!

W tym momencie Alter pocałował ją i założył jej na palec pierścionek zaręczynowy. Nie jestem romantyczką, ale to mnie lekko wzruszyło.

Z uśmiechem wyszłam zza rogu i podeszłam do nich. 

- To co, zostawić was samych? - zapytałam.

- Uh... - Eveline chyba nie miała pojęcia, że ich obserwowałam.

- Wiecie co, zostawię was. Spędźcie czas razem, w końcu mnóstwo się odwaliło u was, a ja wpadnę do dziewczyn i obgadam to z nimi. Narka! - pomachałam im na do widzenia i wyszłam ze szpitala.

A niech się nacieszą sobą. W końcu należy się im.

---

:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro